Żeby nie było, że o samych zawiasach, na początek znane starszemu pokoleniu proste urządzenie do oczyszczania butów z błota. (fot. 1) Przed zabetonowaniem wszystkiego i wszędzie, właśnie wszędzie montowano takie skrobaczki. Miały różne kształty. Jednak zawsze był to kawał grubego żelastwa, ustawionego pionowo w niewielkiej odległości od podłoża. Łatwiej się sprzątało okolicę urządzenia.
Skrobaczki do oczyszczania zabłoconych podeszew wydają się nieskończenie różnorodne. Poniżej trzy egzemplarze z Gdańska. Pierwszy sprzed wejścia do Generalkommando (dziś Nowy Ratusz), drugi (ryba) przy Zielonej Bramie, trzeci - nie jestem pewien, możliwe że to było przy dawnej przychodni kolejowej, tam gdzie niedawno powstała nowa piwiarnia PG4.
Jedna z czterech ocalałych krat w oknach sutereny szpitala nowodworskiego. W miejsce brakujących, wstawiono dzieła metaloplastyczne, widokami których nie warto obciążać serwera. Krata jaką widać niżej, pochodzi z czasów powstania budynku, to jest z początków XX w. Elewacja frontowa zachowana w pierwotnej, ceglanej formie. Pozostałe ściany oblazła pasteloza.
Mocno "pojechany" zawias po wewnętrznej stronie drzwi bocznych kościoła w Marynowach.
Są na tym wyryte jakieś literki, bo chyba nie runy? ale konia z rzędem temu, kto chciałby i umiał je odcyfrować.
Buduję na Starej Mierzei coś płaskiego, jakby drogę. Przyszło mi się przekopać przez niewielkie wzniesie, metr niecały w głąb gruntu, tyle co nic. Po drodze masę artefaktów wydobyłem. Od fragmentu bursztynowego koralika pradawnej roboty, przez potłuczone lustra i pojedyncze sztuki amunicji strzeleckiej, po zawias. I o zawiasie, pomijając psa pogrzebanego.
Cacko prawdziwe. Kiedy go zamawiano, drogi być musiał. Żelazny jak to one, kuty. Kotwiony był ćwiekiem gwintowanym, wykończonym nakładką mosiężną albo brązową. Nie badałem a patyny zdzierać, nie mam sumienia.
Ciekawostka taka. Na krótszym skrzydle, po stronie nie przeznaczonej do oglądania wybity coś jakby gmerk mistrza kowalskiego.
Jodełka wychodząca z łezki. Historią kowalstwa pobieżnie się raczej zajmowałem, ot standardowo, czasy, formy i takie tam. No to nie będę się mądrzył bez sensu. Nie mam pojęcia, co to za warsztat.
Gdyby, jakie siostry z Archeo miały ochotę przewalić za mnie trochę ziemi, to zostało mi jeszcze pięć metrów do zdjęcia.
A że jestem ubogi, to na własny koszt raczej.
Edycja.
Żeby z tego postu nie wyszło jakieś odlotowe stanowisko archeologiczne, to w uzupełnieniu – obok funkcjonował całkiem współczesny warsztat obrabiający bursztyn. Odpadów masa w ziemi. Współczesnych niestety. Choć niektóre całkiem fajne. Ale to nie na temat.
Serdecznie Witam,z wielką przyjemnością oglądam wątki dotyczące Żuław,tematu,który mnie interesuje od lat 90tych,wnikliwie eksplorując wspomniany teren.Zaprezentowany tu element przez Pana jest fragmentem zawiasu oraz guzem od wieka skrzyni Żuławskiej pochodzącej z wieku XVIII/XIX.Pozdrawiam!
Zaprezentowany tu element przez Pana jest fragmentem zawiasu oraz guzem od wieka skrzyni Żuławskiej pochodzącej z wieku XVIII/XIX.
Grubość ścianki i skrzydła sugeruje raczej nieco cięższy mebel. Wystawiają je w Muzeum Elbląskim, Miasta w Gdańsku a niezłe kopie zawiasów można obejrzeć w gabinecie szefa na poddaszu, na Dyrekcyjnej 2-4.
Znalazłem wreszcie pretekst do wykopka tego zacnego wątku.
Mosiądz to co prawda złom kolorowy, nasz gdański, miastowy. Ale jaki słitaśny Klameczka lufcika w oknie klatki schodowej.
klameczka.jpg
Plik ściągnięto 3180 raz(y) 60,33 KB
_________________ Co to ja miałem w tej puszce ... ?
Sporo smaczków z początku XX wieku oferuje kolegiata NSJ "na Czarnej". Przy jednym z bocznych wejść, urządzenie umożliwiające utrzymanie drzwi w stanie szerokiego otwarcia (działa do dziś, czego nie omieszkałem sprawdzić drogą eksperymentu):
Na znajdujących się po przeciwnej stronie kościoła (po przekątnej) drzwiach do zakrystii, kowal zademonstrował swoją sztukę wykonując cyfry tworzące datę "1910"
znane starszemu pokoleniu proste urządzenie do oczyszczania butów z błota. (fot. 1) Przed zabetonowaniem wszystkiego i wszędzie, właśnie wszędzie montowano takie skrobaczki. Miały różne kształty. Jednak zawsze był to kawał grubego żelastwa, ustawionego pionowo w niewielkiej odległości od podłoża.
Kolejna skrobaczka, tym razem z Muzeum Warmii i Mazur (d. zamek kapituły warmińskiej w Olsztynie nad Łyną).
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum