W Nowym Dworze Gdańskim kompleks budynków z lat trzydziestych XX wieku. Nieprawdopodobnie wręcz zachowany, z pełnym wyposażeniem architektonicznym, budynek dawnego Domu Ludowego, dzisiaj ŻOK i tyły Starostwa.
W elewacjach bocznych ŻOK -u zachowały się wyjścia z sali głównej, ze zmienioną już stolarką za to zachowanymi schodami i balustradami z epoki. Nad nimi zniszczone ale ciągle istniejące latarnie.
Na tyłach Starostwa znaleźć można podpiwniczoną przybudówkę, coś jakby taras. Pierwotnie wodę z tarasu odprowadzały żelazne żygacze. Dzisiaj kompletnie już zniszczone i ewidentnie zapomniane. Odpływy uszczelnia absurdalna pianka poliuretanowa. Póki jeszcze istnieje - ostatni żygacz pamiętający narodowych socjalistów, tych niemieckich, w Nowym Dworze Gdańskim. Ewidentnie jakiemuś idiocie nie mieściła się rurka wewnątrz. Przeciął więc żelastwo zachowując pozostałości dla odchylenia strumienia wody od ściany. I tak nie wyszło.
Przyrząd do ładowania rozżarzonego węgla, do żelazka. Tak mi się wydaje. Ustrojstwo zaopatrzone było w nieczynną dzisiaj sprężynę, otwierającą ramiona przenoszące węgliki. Wykonany z blachy profilowanej, co sugeruje produkcję masową.
A może to coś zupełnie innego? Jakieś pomysły?
Ojojoj! Jeżeli ma być używany, to zadbajcie, żeby serce trafiało idealnie w ton. Bicie poza tonem bardzo przyspiesza degradację odlewu i jest ponoć podstawową przyczyną pęknięć.
_________________ Co to ja miałem w tej puszce ... ?
Niestety. Od przestrzelin odchodzi kilka pęknięć. Ten dzwon służyć może tylko do ekspozycji. Choć jak wspominałem brzmienie mimo wszystko zachował.
Niżej kolejowy, chyba, dzwon. Kupiłem go kiedyś za jakieś grosze i tak dynda sobie przy wejściu. Trafił do nas bez serca więc zamontowałem mu mosiężną kształtkę, dającą bardzo wysoki dźwięk. W sumie wyszła całkiem fajna przeszkadzajka.
Nie powiem, że szukałem. Przypadkiem zupełnym duszę w żuławskich błotach znalazłem. Ktoś ją wykopał i porzucił na zatracenie. Walała się niechciana i ewidentnie wzgardzona, przygarnąłem więc nieszczęsną do schroniska.
Znakomita większość z nas doskonale wie o czym mówię. Ale bywają tu też początkujący. Dla ich informacji - dusza, to kawał żelastwa jaki niegdyś rozgrzewano i wpychano do specjalnie temu przeznaczonej komory w żelazku. Żelazko rozgrzewało się od niej i można było szaleć po obrusach, prześcieradłach i innych takich tam tekstyliach.
Do niedawna, jak powszechnie wiadomo, w czasach bez energii elektrycznej w ścianach, prasowano na dwa sposoby. Wcześniej żelazkami na węgiel, nieco później żelazkami rozgrzewanymi duszami. W jakimś kartonie nierozpakowanym pewnie są jeszcze takie żelazka. Jak przypadkiem trafię na nie, pokażę. Dzisiaj dusza.
Tak, prasowałam takim żelazkiem. Prasować trzeba szybko bo len lubi rozgrzane jak i bawełna. Do takich żelazek były specjalne żeliwne podstawki, które używam do mojego nowoczesnego małego żelazka. Sprawdzają się znakomicie.
Ringabulina? Ciekawe imię. Przedstawisz mnie tej pani?
Kolekcja złomu omijała do tej pory repery, ankry itp. No to dwa repery z mojego zestawu : ten wielki ze ściany kościoła św. Katarzyny w Starogardzie Gd, drugi PKP-owski z dworca w Sierakowicach. I tabliczka, praszczur współczesnych oznakowań.
Reper Strg Gd 8457m.jpg
Plik ściągnięto 20031 raz(y) 110,81 KB
Reper Srkw 00262m.jpg
Plik ściągnięto 20031 raz(y) 107,24 KB
Tabliczka 08335m.jpg
Plik ściągnięto 20031 raz(y) 115,14 KB
_________________ Co to ja miałem w tej puszce ... ?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum