Wysłany: Czw Paź 01, 2009 9:57 am Zygmunt Chychła (1926-2009)
Cytat:
Marek Górlikowski, Gazeta Wyborcza - Trójmiasto
Urodził się 5 listopada 1926 r. Należał do legendarnej drużyny trenera Feliksa Stamma. Był mistrzem olimpijskim (1952 - Helsinki), dwukrotnym mistrzem Europy (1951 - Mediolan, 1953 - Warszawa), czterokrotnym mistrzem Polski (1948, 1950, 1951, 1952). Występował w wadze półśredniej (do 67 kg). W karierze stoczył 263 walki, 241 wygrał, 10 zremisował, 12 przegrał. Treningi rozpoczął przed wojną w Gedanii, jedynym polskim klubie w Wolnym Mieście Gdańsku.
Historia jego życia ma wszystkie typowe wątki dramatycznych losów przedwojennej Polonii gdańskiej. Siłą wcielony do Wehrmachtu, ucieka do II Korpusu Armii Polskiej gen. Władysława Andersa i walczy przeciwko Niemcom. Do Polski wraca w 1946 r. i pnie się na szczyty. Oszałamiający sukces "Zygi" w Helsinkach wykorzystują propagandowo władze PRL. Decydują, że musi wystartować w 1953 r. na mistrzostwach Europy w Warszawie - dlatego lekarze ukrywają przed nim, że jest poważnie chory na gruźlicę. Po zdobyciu złota w Warszawie jego stan jest krytyczny. A chory przestaje być potrzebny. Musi leczyć się na własny koszt. Dla zdobycia pieniędzy sprzedaje trofea.
Od 1956 r. myśli o wyjeździe z Polski do Niemiec - do brata żony. Nie ucieka jak wielu, ale składa oficjalne podanie. Przez prawie 20 lat dostaje odmowy. Rodzina Chychłów cierpi biedę. - Stracił pracę w klubie, musiał zamienić rękawice bokserskie na dźwiganie worków w porcie. Po kilku latach z Gedanii go zwolniono, potem pozwolono pracować w małych klubach, musiał jeździć do Wejherowa czy Lęborka. W końcu zaczął trenować w Marynarskim Klubie Sportowym w Gdyni - opowiadał w 2004 r. "Gazecie" syn "Zygi" - Zygmunt Chychła junior.
W 1972 roku Chychła z żoną i trzema synami dostają wreszcie pozwolenie na wyjazd, decydują się osiąść w Hamburgu, gdzie olimpijczyk zostaje zatrudniony na kolei. Schorowany od lat 90. przebywa w Domu Seniora w Hamburgu. Dzięki akcji "Gazety" w 2003 r. otrzymuje tytuł Honorowego Obywatela Gdańska.
- Reprezentował najwyższy poziom techniki w polskiej szkole boksu. Mądrość nad siłą. Odstawał od innych pięściarzy w szkole Feliksa Stamma. Tego nie można było się nauczyć, on miał instynkt, który pozwalał mu boksować w ringu intelektualnie. Jako człowiek był skromny, ale też i trudny w kontaktach, chyba ze względu na typowy życiorys gdańszczanina z rodziny polskiej. Starszy brat zamordowany przez Niemców, a ojciec więziony - mówi Tadeusz Olszański, dziennikarz sportowy, autor książki "Została legenda. Rzecz o Feliksie Stammie".
Olszański po publikacji reportażu o Chychle w 1984 roku w "Tempie" dostał od boksera list. Oto wiele mówiące o nim fragmenty: "(...) Zawsze czułem i czuję się nadal gdańszczaninem. Może właśnie moje pochodzenie i sytuacja narodowościowa przedwojennego Gdańska wycisnęły na mnie piętno tolerancji (...). Wywalczone przeze mnie pasy mistrza Europy i medal olimpijski nie były niestety, a może i na szczęście, ze złota, tak, że przedstawiały tylko wartość moralną za którą nie można było wiele kupić. Tylko dlatego przetrwały w przeciwieństwie do innych nagród moją chorobę i czas niedostatku (...)".
Zygmunt Chychła zmarł w sobotę, 26 września, w Domu Seniora w Hamburgu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum