Chodowiecki przybył do Gdańska krótko po przesunięciu i ustaleniu granic pierwszego rozbioru Polski. Gdańsk został właśnie oderwany i odizolowany od Rzeczypospolitej.
Natomiast Nowy Port (łącznie z blizą) oraz Westerplatte zostały oderwane od Gdańska i dołączone do Królestwa Prus, którego zresztą Daniel Chodowiecki był poddanym.
Było tak jak piszesz. Sytuacja w tym czasie była napięta i delikatna i tym tłumaczę fakt "nie zauważenia" przez Daniela ufortyfikowanego Westerplatte, które faktycznie przesłaniało mu całe morze. Twierdzy Wisłoujście też nie pokazał na żadnej ze swych rycin. Myślę, że miał wiele powodów, by zachować szczególną ostrożność: polskie nazwisko, rodzina w Gdańsku, możliwość posądzenia o szpiegostwo. Tak to widzę. W roku 1940 ktoś beztrosko rysujący ten sam zmilitaryzowany teren też mógłby być natychmiast podejrzany o to samo.
Bez przesady z tym polskim nazwiskiem. Wielu Prusaków miało polskie nazwiska (tak samo jak wielu Polaków - niemieckie) i nie sądzę, żeby ktokolwiek przywiązywał do tego wagę. A on był lojalnym poddanym Fryderyka II i raczej nie miał problemów z ówczesną pruską "ABW".
Poza tym jeszcze jedna uwaga. Rysunki z "Dziennika podróży" był sporządzane do celów osobistych (coś jak album zdjęć do pokazywania wujkom i babciom), nie wiadomo nic o tym, by Chodowiecki kiedykolwiek zamierzał je opublikować.
Moja interpretacja rysunku z blizą jest taka, że Westerplatte jest na prawo od krawędzi kadru; za blizą widać drewniane pale a za nimi szereg żaglowców - zapewne jest to falochron zachodni (ten od strony Brzeźna) i wejście do Kanału Portowego, zwane po niemiecku "Hafeneinfahrt".
Rzeczywiście, artysta naszkicował blizę, ale uznał, że aby rysunek był zrozumiały, lepiej będzie przybliżyć o kilkaset metrów brzeg morski - z tym, że nie ten na Westerplatte, a ten w okolicach późniejszej Baterii Portowej.
Biorąc pod uwagę Twoje sugestie, zaczynam spoglądać w kierunku Brzeźna a nawet Sopotu...
Pewnie wiesz, że w tamtym czasie w Nowym Porcie funkcjonował system bliz "mała" i "duża", a jedna bez drugiej była niewiele warta. Za twoją sugestią jestem skłonny uznać, że Chodowiecki albo sobie kreatywnie pofantazjował, albo rzeczywiście utrwalił na swoim rysunku blizę, ale tą "małą", tą, która musiała znajdować się nie opodal wejścia do portu poprzez Nową Drogę Wodną, właśnie tą od strony Brzeźna. Swoją drogą, marzy mi się, by udało się odnaleźć choćby resztki fundamentów dużej blizy w bezpośrednim sąsiedztwie starej, brukowanej uliczki Blizowej.
Bez przesady z tym polskim nazwiskiem. Wielu Prusaków miało polskie nazwiska (tak samo jak wielu Polaków - niemieckie) i nie sądzę, żeby ktokolwiek przywiązywał do tego wagę.
Moja mama nie umiala ani slowa polskiego, ale byla z domu Skowronowski.
A nasi krewni w Miszewie i Nowym Porcie nazywali sie Groth.
W Gdansku mieszkala "mieszanina".
Bez przesady z tym polskim nazwiskiem. Wielu Prusaków miało polskie nazwiska (tak samo jak wielu Polaków - niemieckie) i nie sądzę, żeby ktokolwiek przywiązywał do tego wagę.
Moja mama nie umiala ani slowa polskiego, ale byla z domu Skowronowski.
A nasi krewni w Miszewie i Nowym Porcie nazywali sie Groth.
W Gdansku mieszkala "mieszanina".
Groth, to prawie jak Gogh, więc pewnie masz przodków Mennonitów
Wracając do zapowiedzi biografii Chodowieckiego na stronie wydawnictwa slowo obraz terytoria pisze , że jest to biografia na tle dziwiętnastowiecznej Europy.
Jako to możliwe skoro D. Chodowiecki nie doczekał się tego wieku.
Wydawnictwo chyba nie popełniło pomyłki.
A tak w ogóle to nie znam ani jednej polskiej biografii Chodowieckiego (niestety) byłoby ciekawie gdyby wrescie się jakaś ukazała.
Daniel Chodowiecki żył i tworzył także w XIX wieku, choć niezbyt długo, niestety.
Oczywiście był przede wszystkim artystą XVIII-wiecznym, ale też prawdą jest, że jego życie i twórczość odciska swe szlachetne piętno do dziś.
Sam jestem na to dowodem
Prawdopodobnie w obecnym kwartale tego roku pojawi się kolejne wydanie książki o naszym artyście Danielu Chodowieckim (1726 - 1801) wydawnictwa Słowo/Obraz Terytoria pod tytułem "Daniela Chodowieckiego przypadki”.
No i się doczekaliśmy bo Fundacja Terytoria Książki, Dom Chodowieckiego i Grassa oraz wydawnictwo słowo/obraz terytoria zapraszają na spotkanie autorskie, które odbędzie się z okazji premiery książki “Daniela Chodowieckiego przypadki, rzecz o artyście spełnionym z Gdańskiem i Berlinem w tle”.
Cytat:
Książka ma charakter popularyzatorski, jest bogato ilustrowana około 130 rycinami.
Data: 7 września 2018 r.
Godzina: 18.00
Miejsce: Dom Chodowieckiego i Grassa przy ulicy Sierocej 6 w Gdańsku
Wstęp: wolny
Organizator: Fundacja Terytoria Książki, Dom Chodowieckiego i Grassa
princessita napisał/a:
Ja najbardziej lubię artystę jak szkicuje grupę kobiet a jemu spadają pończochy. Rzadki klimat życia codziennego
No to proszę bardzo jest kolejna nowa książka z tą właśnie ryciną na okładce, oraz na mojej liście długoterminowych życzeń.
Mam nadzieje że mnie znowu nie zawiedziecie i im nie zabraknie krzeseł
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum