Wysłany: Pon Lip 26, 2004 11:49 am Żuławski koszmar...
W sobotę objeżdżałem trasę rajdu oldtimerów, jaki ma się odbyć 21/22 sierpnia. Wrażenia z jednej strony pozytywne i chyba nie trzeba tłumaczyć tu nikomu dlaczego, więc sobie daruję. Z drugiej strony...
1. Drogi. Kto i po co zalał przedwojenne bruki smołą??? Celowo nazwałem to smołą, bo koło asfaltu to nawet nie leżało. Pierwszy raz zatęskniłem za kocimi łbami...
Wyrwy w imitacji asfaltu sięgające głębokością oryginalnego bruku a powierzchnią umozliwiające pozostawienie tam całego podwozia, lub co najmniej niektórych jego części. To z ich powodu musieliśmy zrezygnować z kilku ciekawych miejsc (m.in. Bystrze, Mątowy Wielkie i Pogorzała Wieś). Nie chcę ponosić odpowiedzialności za zniszczenia w samochodach rajdowców. I chyba już wiem, czemu turysci omijają Żuławy szerokim łukiem.
2. Stan budynków zabytkowych, które stoją przy tych nielicznych drogach, które jeszcze się nadają do uzytku, przy zachowaniu oczywiście niewielkiej prędkości. Za doprowadzenie dwustuletnich domów podcieniowych do takiego stanu powinno się sadzać w więzieniu. Tylko kogo...?
3. Brak zabytków techniki, które jeszcze kilkanascie lat temu istniały. Mowa o wiatrakach i totalnie zdewastowanych lub zdematerializowanych torach i stacjach kolei wąskotorowej.
4. Urywające się drogi, z których ciężko skompletować jakąś okrężna trasę rajdu. Trzeba było niektóre odcinki przejeżdżać dwukrotnie w dwóch kierunkach. Z mapy wynika, że jest to spowodowane brakiem mostów lub przepraw promowych przez kanały i odnogi Wisły. Jednak coś (układ tych dróg na mapie) mi mówi, że te mosty i promy kiedyś istniały...
Jak juz kiedyś wspominałem: zwalanie tego tylko na komunę jest niedorzeczne. Bez wątpienia w okresie komuny zmarnowano lub zniszczono bardzo wiele istniejących wcześniej obiektów. Ale największe zniszczenia to sukces ostatnich kilkunastu lat...
Zop Ty się z choinki urwałeś ? To w Sopocie, czy Gdańsku jest tak krańcowo inaczej niż na Żuławach ? Autentycznie podziwiam Cię, że masz jeszcze siłę się denerwować na takie rzeczy. Mi już ręce opadły. Ile razy tamtędy przejeżdżam, to z jednej strony modlę się, żeby nie urwać podwozia, a z drugiej staram się zapamiętać jak najwięcej, bo może się okazać, że niektóre rzeczy (np. wspomniane przez Ciebie budowle) widzę po raz ostatni.
Paweł
Zop Ty się z choinki urwałeś ? To w Sopocie, czy Gdańsku jest tak krańcowo inaczej niż na Żuławach ? Autentycznie podziwiam Cię, że masz jeszcze siłę się denerwować na takie rzeczy. Mi już ręce opadły. Ile razy tamtędy przejeżdżam, to z jednej strony modlę się, żeby nie urwać podwozia, a z drugiej staram się zapamiętać jak najwięcej, bo może się okazać, że niektóre rzeczy (np. wspomniane przez Ciebie budowle) widzę po raz ostatni.
Paweł
No widzisz, taki ze mnie niepoprawny optymista... I chyba rzeczywiście to co zobaczyłem (i poczułem w kościach) przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Tak, chyba jednak Trójmiasto jest w lepszym stanie... A przynajmniej są jakieś mozliwości ominięcia wyjątkowo złych dróg. A słynny dom podcieniowy na Trakcie Wojciecha wygląda wręcz kwitnąco w porównaniu z jednym z podobnych domów, który oglądałem na Żuławach...
Ten cholerny rajd na pewno się odbędzie. Z tego samego powodu, który przytoczyłeś: Nie wiadomo jak długo te resztki jeszcze będą istnieć. Trzeba korzystać z okazji, i tak juz zmarnowaliśmy (jako kluib) kilka lat...
Jak juz kiedyś wspominałem: zwalanie tego tylko na komunę jest niedorzeczne. Bez wątpienia w okresie komuny zmarnowano lub zniszczono bardzo wiele istniejących wcześniej obiektów. Ale największe zniszczenia to sukces ostatnich kilkunastu lat...
Po części racja. Ale ja mam inną teorię. Otóż te tereny jako poniemieckie zostały skazane wyrokiem wszelkich instancji na zapomnienie i zatarcie wszelkich śladów "niepolskości".
A może te dziury to taka forma ochrony lokalnej ludności przed klimatami typu "Szybcy i wściekli" (i martwi)?
Ktoś, kto mieszka gdzieś przy szosie Mątowy - Bystrze, czuje się pewnie bezpieczniejszy od mieszkańca Alei Jana Pawłą II na Zaspie...
(miałem niedawno okazję zaobserwować wyścig motocykli, ci ludzie naprawde nie grzeszą wyobraźnią )
_________________ "A ja sobie jeżdżę na motorowerze i nocą na szosie łapię w worek jeże..." (Jan Krzysztof Kelus)
A w ostatnich Spotkaniach z Zabytkami w ramach "społecznej listy zabytków" właśnie są wspomniane Żuławy. Wiatrak w Palczewie, domy podcieniowe w Żuławkach. Jeszcze powinno się dodać te w Marynowach - Loevena i Froese'go... Ponoć unikaty, i co z tego! Niszczeją na naszych oczach. Kiedyś na wiatraku widniała tabliczka, iż obiekt objęty ochroną konserwatora zabytków. Pamiętam, ze wkurzyło mnie to do tego stopnia iż wysmarowałam do Spotkań list. Całkiem sążnisty list! I co z tego, poza tym, ze dostałam honorarium i że mój list został wydrukowany (N.B. wycięto z niego nieparlamentarne szczere życzenia pod adresem konserwatora zabytków...). Ostatnio pojawiła się nowa aranżacja w zamku malborskim, aranżacja młyna... Część wyposażenia jest właśnie z Palczewa, bowiem wiatrak znajduje się w stanie agonalnym. A parę lat temu - bodaj ze trzy... Wewnątrz były jeszcze pasy transmisyjne i cała maszyneria!
Ja się nie dziwię Zoppoterowi, że go coś trafia. Staram się nie reagować furią na taką beztroskę naszych - no właśnie, czyją? Decydentów??? Ale jak potem słyszę od wycieczek, że to są niezmiernie rzadkie w Europie przykłady budownictwa, i ze powinniśmy na tym robić niesamowite pieniądze, to z trudem powstrzymuję autentyczną furię...
Uwielbiam Żuławy, ale mi ich bardzo żal. Do dzisiaj ludzie tam mieszkający nie czują tej wspaniałej ziemi. Ziemi magicznych mgieł i ciszy przedwieczornej. W roku powodzi – czyli w 2001, pytałam mieszkańców Żuław, czemu nie oczyszczą kanałów, wtedy by im nie podtapiało piwnic. Odpowiedz, jaką usłyszałam po prostu mnei osłabiła:”To nie nasza sprawa, niech się państwo o to martwi”. Usiłowałam przytaczać wspomnienia Żuławiaków sprzed II wojny, kiedy to czyszczenie kanałów było niejako wpisane w życie, jak jedzenie i oddychanie. I każdy – od najmłodszego do najstarszego pracował przy kanałach. Od tego bowiem zależała zamożność gospodarstwa i bezpieczeństwo ludzi. Przy każdym domu była łódka – utrzymana w doskonałym stanie. Jako narzędzie ucieczki „w razie czego” – nawet Pol o tym pisze w swoim opisie Śmiałej Wisły. Jednakże moi rozmówcy (ludzie niejednokrotnie po zagranicznych uczelniach rolniczych!) patrzyli na mnie jak na zwierzę egzotyczne. Oni – kolejne pokolenie tu urodzone i wychowane – wciąż nie czują tej ziemi. Oni wciąż są obcy!
Żal mi Żuław. Zoppoter – jak Ci pisałam, że to piękne miejsce, ziemia żyzna, jedna na najżyźniejszych w Polsce, to miałam rację, jedyne, co na Żuławach nie udało, to ludzie... A może powinnam powiedzieć raczej mentalność.
smutno pozdrawiam
_________________ Gdańszczanka
* * *
...ze słońcem w kieszeni i chmurą gradową...
...i mściwym toporem krzyżackim....
Wszędzie tam jest napływowa mieszanka. Niestety. Przecież Żuławy zostały formalnie spacyfikowane po wojnie. Najgorsze jest to, że stale się kultywuje te korzenie, a nie kultywuje się mijesca urodzenia i wyrabia się w tych ludziach przywiązania do miejsca zamieskzania (co widać choćby w Gdańsku - stale ktosże ma korzenie w Wilnie, choćby nawet nie miał pojęcia gdzie to Wilno jest na mapie)... I to się przekłada na sposób trakrtowania tego "swojego"miejsca na ziemi:(
_________________ Gdańszczanka
* * *
...ze słońcem w kieszeni i chmurą gradową...
...i mściwym toporem krzyżackim....
Bo to nie prawdziwi żuławiacy tylko jakaś napływowa mieszanka. Oni się tutaj po prostu nie czują u siebie, oni sie czują OBCO!
Nasuwa mi się porównanie z Sosnowcem na Śląsku :-) Przy rodowitym Ślązaku nie radziłbym nazywać Sosnowca Śląskiem. To miasto to taka sama zbieranina jak dzisiejsi Żuławiacy (Żuławianie ?). To nie jest ich "ojcowizna", więc czasami potrtafię ich zrozumieć.
I tu się zgodzę z tymi, którzy mówią/piszą, że "to wszystko przez komunę". Jak coś było przez tyle lat "nasze", to znaczy było "niczyje". Mówimy tu o jednym domu podcieniowym, a mało to zabytkowych dworków i pałacyków, które po latach "bycia" PGRami ledwo przypominają dawne siedziby ludzkie ??? A niech tylko jakiś były junkier spróbuje wyciągnąć po to swoje łapska ! Poszczujemy go i tą jego Erykę S. psami i kotami !
Pociesza mnie tylko myśl, że Ci, którzy mówią z kpiną o "polnische Wirtschaft" wcale nie są lepsi. Byłem w zeszłym roku u moich teściów pod Poczdamem i tam znacznie większe pałace wraz z ogrodami chyliły się ku ruinie i nie ma komu się tym zająć (od wojny).
...pytałam mieszkańców Żuław, czemu nie oczyszczą kanałów, wtedy by im nie podtapiało piwnic. Odpowiedz, jaką usłyszałam po prostu mnei osłabiła:”To nie nasza sprawa, niech się państwo o to martwi”...
Taka jest Polska rzeczywistość... Większość starych pałacyków i dworków niszczeje ponieważ ludzie w nich mieszkający o nie nie dbają... Myślą, że to co nie jest ich własnością to można niszczyć, rozbierać i sprzedawać na złom.
Do niektórych chyba jeszcze nie doszło, że komuny już nie ma i jak ktoś coś chce to musi w tym kierunku coś robić a nie ciągle narzekać i czekać aż państwo coś da...
Do niektórych chyba jeszcze nie doszło, że komuny już nie ma i jak ktoś coś chce to musi w tym kierunku coś robić a nie ciągle narzekać i czekać aż państwo coś da...
W samym Gdańsku i jego dzielnicach też jest wiele tego typu przykładów. Budynki po byłych PGM-ach czy innych ROM-ach nie wykupione przez wspólnoty mieszkaniowe pewnie same się rozlecą, bo jakoś nikt się nimi nie interesuje. A właściwie to polskie prawo nie zachęca do tego typu działań. Cóż, taka rzeczywistość...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum