a jak sądzisz, dlaczego do tej pory nie nakręcono w Polsce ani jednego filmu o II Wojnie Światowej, któremu moznaby uwierzyć jak uniwersyteckiemu podręcznikowi? Nie jestem znawcą kinematografii, ale czesto słysze o filmach amerykańskich, angeielskich, niemieckich, w których mozna zobaczyć prawdę o tamtych wydarzeniach czy któryms z epizodów wojny. W których widac spojrzenie przynajmniej zblizone do obiektywizmu. W Polsce takiego filmu nie nakręcono; czy przypadkiem nie z powodu takiego, a nie innego wychowania włascicieli wytwórni filmowych, scenarzystów i rezyserów? Może z innego powodu, moze po prostu oni wiedzą, że taki film zostałby natychmiast okrzyknięty jako antypolski, kłamliwy, czy jak by to tam wymyslono. Czyli nie miałby widowni nie zarobiłby na siebie.
Ale to tez wynika z wychowania i przekonań publicznosci.
Nie sądzę. Rzecz ewidentnie sprowadza się do kasy- ale nie w kontekście przekonań czy ideologii tylko popularności takich filmów a raczej jej braku. Czyli ten sam powód co wyżej, widownia woli sensacyjną rąbankę albo love story niż jakieś historyczne "nudy". Mecenasi wymarli, "śmierć frajerom", a tzw. "misja" TVP to właściwie fikcja.
Kasa, a do tego układy, układziki. Choćby film o Katyniu - jedyna firma która jest w stanie sfinansować taki temat - czyli TVP - blokuje start filmu (nie pamiętam czyjego reżysera, chyba Bugajskiego), ponieważ od bodaj 10 lat Katyń jest zarezerwowany dla Wajdy. A Powstanie Warszawskie? Opinią najlepszego i najrzetelniejszego filmu o Powstaniu mają... "Kolumbowie" Bratnego i Morgensterna, film sprzed 35 lat.
(na marginesie - parę dni temu oglądałem odcinki powstańcze właśnie, odnajdując fragmenty "gdańskie"... - polecam)
_________________ "A ja sobie jeżdżę na motorowerze i nocą na szosie łapię w worek jeże..." (Jan Krzysztof Kelus)
Rzecz ewidentnie sprowadza się do kasy- ale nie w kontekście przekonań czy ideologii tylko popularności takich filmów a raczej jej braku. Czyli ten sam powód co wyżej, widownia woli sensacyjną rąbankę albo love story niż jakieś historyczne "nudy".
Tylko nie rozumiem, dlaczego ma to dotyczyć Polski i Polaków. Gdzie indziej jest inaczej? Na palcach jednej ręki można policzyć filmy, które oddają "ducha czasu" i do tego stały się przebojami kasowymi (czyli trafiły do publiki). Ile jest filmów klasy "Kompania braci" ?
A polski w miarę rzetelny film? Dodam szczególnie przeze mnie lubiany "Polskie drogi". Jest ich więcej. Bez przesady. Trzeba tylko chcieć zobaczyć.
_________________ ...........................................
Pomóż Hanusi jeśli możesz
http://dzieciom.pl/5002
...........................................
Tylko nie rozumiem, dlaczego ma to dotyczyć Polski i Polaków. Gdzie indziej jest inaczej? Na palcach jednej ręki można policzyć filmy, które oddają "ducha czasu" i do tego stały się przebojami kasowymi (czyli trafiły do publiki). Ile jest filmów klasy "Kompania braci" ?
Zapewne niewiele, ale są. W Polsce nie ma.
rispetto napisał/a:
A polski w miarę rzetelny film? Dodam szczególnie przeze mnie lubiany "Polskie drogi". .
"Polskie Drogi" sa na tyle rzetelne, na ile mogły być rzetelne w latach 70-ych, kiedy go nakręcono. Nie wydaje mi się, ze ciągłe przypadkowe trafianie Niwińskiego na komunistyczny ruch oporu, podczas, gdy na AK trafił tylko raz, było oparte na realiach okupacji...
A ilu jest Spielbergow i Hanksów, którzy się nią zaopiekowali?
Cytat:
A polski w miarę rzetelny film? Dodam szczególnie przeze mnie lubiany "Polskie drogi".
Ja dodam jeszcze "Pogranicze w ogniu". Dla mnie rewelacyjny.
Racja, że trzeba "chcieć". I tu jest pies pogrzebany...
Cytat:
"Polskie Drogi" sa na tyle rzetelne, na ile mogły być rzetelne w latach 70-ych, kiedy go nakręcono.
To dotyczy wszystkich filmów sprzed '89 roku. Ale zawsze można wziąć na to poprawkę. Nawet oglądając wspomnianego "Ogniomistrza" (film wyjątkowo przekłamujący historię) można coś poznać. Konieczne jest jednak minimum przygotowania, umysłom nieskażonym czytaniem (i myśleniem ) taki film jednak może zaszkodzić...
_________________ "A ja sobie jeżdżę na motorowerze i nocą na szosie łapię w worek jeże..." (Jan Krzysztof Kelus)
umysłom nieskażonym czytaniem (i myśleniem ) taki film jednak może zaszkodzić
Krzysiu "abstrahujesz od układu odniesienia"
Cytat:
Ja dodam jeszcze "Pogranicze w ogniu". Dla mnie rewelacyjny.
Cytat:
Cytat:
Ile jest filmów klasy "Kompania braci" ?
A ilu jest Spielbergow i Hanksów, którzy się nią zaopiekowali?
Tu akurat fantastyczny scenariusz w postaci książki zaoowocował fantastycznym filmem No i było jeszcze coś: kasa. A u nas ani scenariuszy, ani kasy, tylko reżyserzy z ambicjami. Powoli z tematu robi się
_________________ ...........................................
Pomóż Hanusi jeśli możesz
http://dzieciom.pl/5002
...........................................
Czy masz zapis latinskiego oryginalu i tlumaczenia inne[nie-polskie], jezeli tak to porownaj sobie!!! nie ma tam prawdopodobnie ani slowa, ze Gdansk bedzie nalezal do Polski!!!
Z całej Twojej wypowiedzi sens ma to, że "nie ma tam prawdopodobnie".
Radzę sprawdzić i zejść z poziomu "wydaje mi się", na poziom "wiem bo sprawdziłem"
_________________ "Czyny niezaistniałe wywołują często katastrofalny brak następstw"
Europoseł Sylwester Chruszcz (LPR) toczy batalię o zmianę nazw polskich miejscowości na drogowskazach w Niemczech. Chce, by w miejscu "Warschau" pojawiło się Warszawa, zamiast "Stettin" - Szczecin, a "Breslau" - Wrocław, pisze "Życie Warszawy".
Niemieckie nazwy polskich miast to na drogowskazach u naszych zachodnich sąsiadów powszechność - twierdzi pos. Chruszcz. Dzięki moim interwencjom, zmieniono już kilka z nich. Nie tknięto, niestety, tych najważniejszych, np. przed Berlinem i w okolicach lotniska we Frankfurcie - dodaje.
Dlaczego toczy batalię o zmianę pisowni nazw? Bo obecne wprowadzają w błąd. Nie każdy, kto jedzie do Polski np. z Włoch bądź Francji, musi wiedzieć, że "Breslau" to Wrocław. I dodaje, że oprócz pobudek praktycznych przyświecają mu również względy patriotyczne.
Zdaniem eurodeputowanego Marcina Libickiego (PiS) Chruszcz nadaje całej sprawie przesadne znaczenie. Niemcami powodują względy praktyczne, nie antypolskość - ocenia polityk. (PAP)
Ciekawe, czy w drugą stronę też chce, żeby to tak działało
A wyobrażacie sobie, co by było, gdyby na autokarach pisali, że jadą do Akwizgranu, a nie do Aachen?
A w Polsce to drogowskazy są oznakowane po polsku, czy w języku danego państwa - bo się zastanawiam i nie bardzo sobie przypominam? Na pewno są drogowskazy "Karlskrona" i "Helsinki", ale to akurat nie rozwiązuje problemu, bo po polsku te nazwy pisze się tak samo...
A w Polsce to drogowskazy są oznakowane po polsku, czy w języku danego państwa
Ja pamiętam polskie nazwy, choć wydaje mi się, ze przy południowej granicy widziałem napisy po czesku. Czy to jest sprawa samorządów, jakie tablice stawiają (np. kaszubskie)?
danziger napisał/a:
Na pewno są drogowskazy "Karlskrona" i "Helsinki", ale to akurat nie rozwiązuje problemu, bo po polsku te nazwy pisze się tak samo...
Czy to jest sprawa samorządów, jakie tablice stawiają (np. kaszubskie)?
na to zezwala Ustawa o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym po spełnieniu określonych warunków (m.in liczba mieszkańców gminy należących do mniejszości, której język ma być używany jako język pomocniczy, jest nie mniejsza niż 20% ogólnej liczby mieszkańców)
było o tym tutaj
A ja wsadze kij w mrowisko:-) Abstrahujac od osoby i reprezentowanego przez nia sposobu i jakosci myslenia-jestem za. Jestem za tym,zeby na kierunkowskazach byla Warszawa,Gdańsk i Wrocław.W nawiasach moze byc nazwa niemiecka (juz sa takie tablice,ale niewiele). I dotyczy to rowniez innych nazw, nie tylko polskich.W dziennikach chce ogladac relacje z Warszawy a nie z Warschau, chce latac do Gdanska nie do Danzig, chce spedzac wakacje na "Majorce" (Mallorca,zeby nie bylo;) a nie na "Malorce" i nie chce byc przez Niemcow przez to wysmiewana,ze nie wymawiam po niemiecku.To samo dotyczy na przyklad tureckiego kurortu Kemer (Kejmer, mowia Niemcy i zawsze poprawia,wysmieja).I chce autobus do Aachen lub Muenchen (dodam,ze Monachium to nazwa lacinska a Munich angielska, czyli miedzynarodowa-nie ma obciazenia "sporem historycznym"). Za "Monachium" , "Bremę", "Norymbergę" Niemcy potrafia zrobic nieziemską awanturę, za złą wymowe umlautow rowniez. Moja kolezanke Janice nagminnie poprawiano,ze jest z "Glezgof",(dlugo mysleli co to "Scotland"),uzywamy windofsa i pijemy wiski.
A ja chce Janice z Glasgow, uzywac windows i pic whisky.
I chce tez ,zeby na przyklad pan Klein byl panem "Klajnem" a nie "Klejnem", Reut "Rojtem" a nie "Rełtem" itd.Chyba duzo chce:-)
Tak czy inaczej,wracajac do tematu, jestem za polskimi nazwami polskich miast, tureckimi tureckich, niemieckimi niemieckich.Tu i teraz.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum