Wysłany: Pią Kwi 01, 2005 10:45 pm JAN PAWEŁ II W TRÓJMIEŚCIE
Witam wszystkich bardzo serdecznie... W telewizji dużo się mówi od wczoraj o tym, co się dzieje z Janem Pawłem II... Wydaje mi się, że na Forum Dawnego Gdańska też można zająć się (powspominać) wizytami Ojca świętego w Trójmieście... Może ktoś ma jakieś zdjęcia w swoich prywatnych zbiorach... Co sądzicie o tych wizytach papieża w Polsce, w Trójmieście...?? Czy w nich uczestniczyliście...?? Jak je wspominacie...?? Łączmy się duchowo z Janem Pawłem II... Bardzo teraz tego potrzebuje...
Żadnych zdjęć nie mam, wspomnień z pielgrzymek i papieskich mszy też niewiele, bo na żadnej nie byłem. Ale chyba nigdy nie zapomnę dnia, kiedy Papież odprawiał mszę na sopckich torach wyścigów konnych. Jechałem wtedy na rowerze środkiem Niepodległości i potem Grunwaldzką, na których nie było ani jednego samochodu. Dojechałem do skrzyżowania z Opacką akurat w momencie, gdy Papież tamtędy przejeżdzał. Ludzi tam było niewiele, podjechałem na tyle blisko, by uchwycić jedno, pewnie nawet nie sekundowe papieskie spojrzenie. I w pewien sposób czuję to spojrzenie do teraz, a w dzisiejszy wieczór czuję je szczególnie.
Również miałem to szczęście, że na hipodromie Papież przejeżdżał blisko miejsca, w którym stałem. To wspaniały człowiek. Łączę się z Nim w dzisiejszy wieczór...
Mi pomachał podczas przejazdu Piwną....gdy stałem w otwartym oknie....
Wielki Człowiek...a media prześcigają się dzisiaj w donoszeniu sensacyjnych wiadomości, gdzie poszanowanie dla cierpienia, godności...owszem ,wszytsko przepełnione jest troską - ale całość ma niesmaczną otoczkę....
niusy niusy!! jak nagonka....a gdzie zaduma, refleksja..... ech...
_________________ als laeg' zauberhaft versteint drunten eine Maerchenwelt...
I tak prima aprilis, zamiast być dniem figli i kawałów, stał się dniem smutnej zadumy. Pierwszy raz zdarza się tak, że całej Polsce ktoś umiera. Myślę, że niezależnie od poglądów i wyznania, Jan Paweł II jest dla wszystkich postacią dość wyjątkową. Żaden Polak przed nim nie zrobił takiej kariery, żaden nie przyczynił się tak do zauważenia przez świat małego kraju w środku Europy. Przeżył długie, pracowite i chyba w efekcie dość samotne życie. Smutne jest to, że każdy musi kiedyś odejść, ale naturalne. Dla Polaków Karol Wojtyła znaczy więcej niż "papież" czy "ojciec święty". Takich było i będzie jeszcze wielu. Ten jest wyjątkowy, bo pochodzi z Polski, przeżył to, przez co większość Polaków przeszła, a potem zaszedł na sam szczyt. A teraz z tego szczytu odchodzi i to właśnie jest smutne, że nikt tego nie jest w stanie zmienić. Jest postacią wybitną, i to zarówno jako człowiek, jak i jako papież. Nigdy nie było jeszcze takiego Polaka, nigdy nie było też jeszcze takiego papieża. A jest nim tak długo, że całe pokolenie zdążyło wyrosnąć w przekonaniu, że papież=Polak - pokolenie obecnych 20- i 30-latków nie pamięta po prostu innego. Jest też w pewien sposób postacią tragiczną, bo nie jest łatwo kierować czymś takim i uosabiać coś takiego jako kościół katolicki. Teraz, jak powiedział jeden z kardynałów, "pogodnie gaśnie". Ale co myśli tego nie wie nikt. Jakich planów już nie zrealizuje, do jakich miejsc już nie pojedzie, jak martwi się co będzie z kościołem i światem... już bez niego. Nikt jeszcze chyba w historii ludzkości nie umierał w ten sposób. Nikt jeszcze chyba, umierając, nie zgromadził przed ekranami milionów ludzi nie koniecznie żądnych sensacji, a po prostu żegnających bliską w pewien sposób osobę. Ktoś kiedyś powiedział, że człowiek żyje tak długo, jak długo żyje pamięć o nim. A o wikarym z Wadowic, "Wujku", kajakarzu, narciarzu, Krakusie, księdzu i papieżu-Polaku ludzie pamiętać będą jeszcze bardzo bardzo długo. I to jest pocieszające w tej historii, bo skoro nie możemy nic zrobić, by przywrócić zdrowie staremu i schorowanemu człowiekowi, to możemy jednak pamiętać i w ten sposób nie dać mu umrzeć zupełnie. Teraz należałoby się modlić o to, żeby odszedł bez cierpienia, spokojnie i godnie, i wyobrażać sobie jak zasypia z uśmiechem na wieki. Bo pewnie wiele rzeczy zrobiłby inaczej niż zrobił, ale z pewnością nie może swojego życia uznać za zmarnowane. A to bardzo wiele. Każde odejście jest smutne. Ale on tak jak żył wyjątkowo, tak odchodzi wyjątkowo. I czas chyba pozwolić mu odejść, bo jest na pewno strasznie zmęczony.
Wysłany: Sob Kwi 02, 2005 8:28 am Re: JAN PAWEŁ II W TRÓJMIEŚCIE
Paramedic napisał/a:
Co sądzicie o tych wizytach papieża w Polsce, w Trójmieście...?? Czy w nich uczestniczyliście...?? Jak je wspominacie...??
W 1987 roku machałem wtedy jeszcze całkiem zdrowemu i ruchliwemu papieżowi opodal skrzyzowania Podjazdu i Niepodległości w Sopocie. No i spędziłem pół dnia na Zaspie.
W 1999 roku w niczym juz nie uczestniczyłem, jesli nie liczyć kilku pieszych spacerów między Brodwinem, Kamiennym Potokiem i hipodromem (czyli domem mojej maci, domem moim i miejscem mszy), jako ze mielismy wtedy gości ze Zgierza, którym trzeba było wszystko pokazac. Wkurzałem się (i do dzisiaj się wkurzam) że Sopot wydał mnóstwo pieniędzy na tę wizytę, stanowczo za duzo jak na budżet małego miasteczka, a pół roku później sztorm dotkliwie uszkodził molo, którego remont wstrzymano z braku środków...
Moment wyboru Wojtyły na papieza pamiętam doskonale, byłem chłopcem ale już nie przedszkolakiem...
W czasie pontyfikatu Jana Pawła II z zarliwego katolika przekształciłem się w zatwardziałego poganina, z goracego polskiego patrioty w bez- lub wielonarodowca dystansującego się od państw, które toczyły ze soba wojny na moim kawałku świata. Czyli przeszedłem metamorfozę dokładnie odwrotną od nauk papieża.
Ale to nie on mnie do tego skłonił. Skłonili mnie do tego Polacy, którzy uczynili sobie z niego nowego Boga. Pomniki za zycia, nazwy ulic i placów za zycia, portrety w domach, niekiedy zastępujące tradycyjne krzyże. Po prostu niespotykany wcześniej kult jednostki.
Jednostki, która wielokrotnie wyrazała swoja dezparobatę wobec takich zachowań. Papiez nie raz i nie dwa mówił, ze nie chce, zeby mu stawiano pomniki w jakiejkolwiek formie. Ale Polacy nie słuchają ani tych deklaracji ani nauk papieża. Powołując się na papieża kultywują nacjonalizm, fundamentalizm katolicki i jego osobę. I to w czasie, gdy papież modli sie w świątyniach nie tylko protestanckich i prawosławnych, ale nawet w muzułmańskich i żydowskich. W czasie, gdy odwiedza i błogosławi wszystkie narody świata, w tym te, których miałby prawo nienawidzić z pobudek patriotycznych. W czasie, gdy on próbuje przyblizyc ludziom Boga, ludzie modla sie do papieża...
Papiez umiera, ale czy ludzie w tym kraju w ogóle myslą teraz o jego nauce? W jakim stopniu dzisiejsze modły i czuwania są efektem nauk papieza a w jakim stopniu są ukoronowaniem kultu jednostki? Ile ludzi w Polsce zdaje sobie sprawę, że nastepny papież zapewne nie będzie Polakiem i nie będą mieli sie do kogo modlić?
Przypomniało mi sie pewne zdarzenie z 1987 roku.
Stoję na Zaspie, dookoła milion ludzi, czekamy na mszę. Obok mnie stoi starsza pani, duzo niższa ode mnie. W pewnej chwili od strony ołatarza słychac wrzawę. Starsza pani nie widzi co się tam dzieje, więc pyta mnie:
- Przepraszam czy to juz Ojciec Święty jedzie?
- Nie, to Lech Wałęsa przyjechał - odpowiadam zgodnie z prawdą
- O Matko Boska, znów ten Wałęsa, Boże Święty jak ja nienawidzę tego człowieka!!! - zadeklarowała miłość bliźniego starsza pani.
Tak jak napisał Grün - to ja też jestem właśnie to pokolenie, dla którego Papież=Karol Wojtyła i nie pamiętam żadnego innego. Wychowałam się w katolickiej rodzinie i czuję, że odchodzi ktoś ważny i bliski, więc denerwuje mnie to całe zamieszanie wokół.
A co do gdańskich wspomnień "papieskich" - Papieża widziałam raz, właśnie w Gdańsku, w 1999, kiedy jechał z lotniska przez Niedźwiednik (a ja tam wtedy mieszkałam). Zapamiętałam nie tylko samego Papieża, ale też orszak mu towarzyszący i zakończony grupą chłopaków na rolkach zjeżdżających z góry z dużą prędkością. A na pamiątkę mam gdzieś jeszcze duży kawałek policyjnej taśmy, którą była odgrodzona od ludzi ulica Słowackiego
Ostatnio zmieniony przez parker Sob Kwi 02, 2005 11:21 am, w całości zmieniany 1 raz
Pamiętam że widziałem papieża jak przejeżdzał w Oliwie w 1987 , miałem wtedy kilka lat ale jakoś to wydarzenie bardzo utkwiło mi w pamięci .
Ale muszę się zgodzić z zoppoterem , też mam wrażenie ze ludzie w Polsce bardziej czczą papieża niż go słuchają . Widać to było szczególnie podczas jego ostatnich wizyt w Polsce kiedy co chwilę przerywano mu żeby wykrzyczeć jak bardzo go kochają.
W całym tym szumnie medialnym jedna rzecz zwróciła moją uwagę , to że ludzie różnych wyznań modlą się za niego to pokazuje jak wielkim jest papieżem.
Do tego dochodzi ta zakłamana świętobliwość na pokaz....Piszesz "Sopot wydał mnóstwo pieniędzy na tę wizytę, stanowczo za duzo jak na budżet małego miasteczka"..ja z sopockich migawek z '99 pamiętam billboardy. W dniu przejazdu Papieża zasłonięto wszystkie reklamy piwa i bielizny, zastępując je "poprawnymi politycznie" wizerunkami Ojca Świętego...po jego wyjeździe wszystko znów odsłonięto.. przypominało mi to znane z PRLowskich dowcipów "malowanie trawy na zielono"....
_________________ als laeg' zauberhaft versteint drunten eine Maerchenwelt...
Też nie pamiętam innego papieża niż Jan Paweł II (choć urodziłem się jeszcze za pontyfikatu Pawła VI) i to, że papież jest Polakiem wydawało mi się równie naturalne jak to, że Polakiem jest mój proboszcz.
A z gdańskich wspomnień pamiętam tylko mszę na Zaspie, tę na hipodromie widziałem jedynie we fragmentach w tv.
I choć kult papieża jaki jest w Polsce uprawiany też mnie strasznie drażni, to uważam, że postaci takiego formatu jak Karol Wojtyła długo nie mieliśmy i pewnie długo mieć nie będziemy.
Ja niestety nie miałem okazji zobaczyć Papieża w 1987 r. Smutni panowie prewencyjnie wywieźli mnie i kilkadziesiąt innych osób do Tczewa, gdzie spędziliśmy "miłe" 48 godzin na dyskusjach politycznych
Bardzo ciężko znaleźć odpowiednie słowa na tę smutną okoliczność, ale trzeba pamiętać to wszystko, co Papież mówił i czego nas uczył. Usłyszałem dzisiaj piękne słowa: "Jezus Chrystus przez swoje ukrzyżowanie chciał zjednoczyć ludzi. I wydaje się, że to samo robi Papież." Musimy się pogodzić z faktem, iż zrobił bardzo wiele i teraz nalezy mu się odpoczynek.
A wracając do tematu wizyt Jana Pawła w Polsce, pamiętam tę pierwszą w Gdańsku, w czerwcu 1987 roku. Miałem wówczas czternaście lat i pomagałem w przygotowaniach, jako ministrant w Kościele Św. Kazimierza na Pilotów. Wraz z kolegami nosiłem ulicami osiedlowymi (bo na chodniku nie mieściłem się z nimi) olbrzymie litery, które następnie były wciągane na górę bloku przy ulicy Startowej i wieszane dawały napis GDAŃSK WITA. Bardzo byłem dumny, jak zobaczyłem ten napis w TV
Pamiętam kiedyś kuzynka opowiadała mi, jak na wizytę Papieża w Szczecinie malowano fasady budynków na trasie przejazdu tylko do pierwszego piętra; akurat tyle, ile było widać z papa mobile; piękne, stare, poniemieckie budynki wyglądały ohydnie.
Pamiętam również ostatnią wizytę Ojca Św. w Gdańsku; przez dwa lata jeździłem ulicą Słowackiego do pracy na Kokoszki. Moim, i nie tylko, utrapieniem były potworne dziury na tejże ulicy, a najgorsze były dwie studzienki na wysokości Kirkora, które zawsze próbowałem omijać i w które zawsze wpadałem. I dzięki kochanemu Papieżowi, który jechał tamtędy z Rębiechowa wszystkie dziury pięknie załatano.
Mam nawet zdjęcie papa mobile na wysokości zwalonego mostu na Słowackiego.
Zapalmy świeczki w naszych oknach i oddajmy się nastrojowi zadumy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum