Wysłany: Pon Mar 21, 2005 5:11 pm Ex-Długi Hendryk
Przydarzyła mi się dzisiaj ciekawa historyjka.
Odjeżdżając z pracy zauważyłem staruszka przemieszczającego się o kulach z prędkością metr na minutę, z zawieszonymi na owych kulach ciężkimi siatami. Po chwili wahania zaproponowałem mu, że może go dokądś podwiozę. Jak się łatwo domyśleć, nie miał nic przeciwko temu, bo miał jeszcze przed sobą z pół kilometra, a zajęło by mu to w tym tempie sporo czasu. Już w samochodzie zaczął mi opowiadać, że przyjechał do Gdańska tuż przed jego podpaleniem przez "wyzwolicieli", że jako żołnież zajmował się rozminowywaniem poszczególnych obiektów zabezpieczonych przez Niemców przed zbyt szybkim i zbyt łatwym wyzwoleniem.
Uprzedzając Wasze pytanie, zapewnia, że znam adres i nazwisko tego pana (emerytowanego pracownika PG zresztą).
Z wielu dość chaotycznych opowieści - jak to w rozmowie z przed chwilą poznanym człowiekiem - wychwyciłem jedną, która, jak sądzę, wszystkich nas zainteresuje. Otóż pan ów był świadkiem likwidacji żurawia młotowego, który (ze świadomością że może to nie odpowiadać prawdzie) zwykliśmy nazywać "Długim Henrykiem". I tu pojawiła sie informacja, która jak dla mnie jest bombą. Mianowicie, zgodnie z zeznaniami mojego nieoczekiwanego pasażera, dźwig ten nazywany był przez Gdańszczan pracujących w stoczni "Der Grossvater". Zapytany o "Długiego Henryka" oświadczył, że tej nazwy nie słyszał. Opowiadał mi, jak Rosjanie cięli "Dziadka" żeby go wywieźć na wschód.
Pan ów wygląda na źródło jeszcze wielu informacji, w związku z powyższym zamierzam go najść w okolicy świąt. Czy ktoś ma sprawny dyktafon?
_________________ Frakcja Miłośników Niewygodnych Kin
--------------------------------------------------------------------------
Až dojde moja poslední hodina, pochovajte mňa do bečky od vína
--------------------------------------------------------------------------
Wydaje mi się, że już dawno ustaliliśmy, że Langer Heinrich to był stutonowy dźwig pływający z 1906 roku. Ten 250-tonowy żuraw młotowy (Hammerkran) w literaturze na ogół nie ma nazwy. Ale może sobie być "Grossvater", co mi tam
Tylko żeby się nie skończyło tak jak z tym człowiekiem spotkanym na górze gradowej , też mieliśmy się spotkać , porozmawiać a jakoś nic z tego nie wyszło...
Gdańszczaninie - jeśli masz zastrzeżenia co do tego czy tamtego, to może zanim je wypowiesz, zastanów się, jaki jest Twój wkład w tego typu działania, a dopiero potem formułuj sądy w trybie dokonanym.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum