Tak jak już pisałem - Muzeum Archeologiczne nie kupuje w zasadzie żadnych znalezisk - po części wynika to ze specyfiki prowadzonej działalności, bo w czasie własnych wykopalisk i tak muzeum pozyskuje materiału znacznie więcej, niż jest w stanie opracować przy posiadanym, hmmm jakby to powiedzieć, potencjale naukowym. Co innego muzea takie jak Narodowe czy MHMG - one budują swoje kolekcje w oparciu o zakupy i darowizny.
Inna sprawa że gdyby Muzeum Archeologiczne kupiło takie znalezisko, to byłby niebezpieczny precedens - przecież jak się ma wykopy na terenie miasta, to nie można przy każdym postawić agencji ochroniarskiej przez 24 h na dobę. Więc jak ktos by chciał, to bez trudu mógłby dostać się do takiego wykopu, spenetrować go wykrywaczem metali i potem bezczelnie oferować dyrekcji Muzeum odkupienie zdobytych w ten sposób fantów.
Zastanawiam sie, jakie wlasciwie muzeum byloby zainteresowane takimi zaworami, moze jakies muzeum techniki? Podobnie sprawa sie ma z roznego rodzaju maszynami i urzadzeniami. Zeby zorganizowac wystawe nie wystarczy kupic eksponaty, trzeba je jeszcze sensownie opisac, pogrupowac i wyeksponowac, a to kosztuje wiecej niz sam zakup. I pytanie, ile ludzi przyszloby poogladac stare zawory, nawet piekne? Kilkunastu Rzygaczy i ich sympatykow? Jakas szkolna wycieczka?
Powiem jedno, gdybym wiedział kim ten pan jest, to bym powiadomił odpowiednie władze i, może przy odrobinie szczęścia, owe zawory pozostałyby w Gdańsku.
Ależ Barabaszu, nie bądź dzieckiem... Jakie władze? Jaki zarzut postawiłbyś? Co by mu udowodniono? Że ma te zawory? Bo nic więcej.
Musiałby przynajmniej odpowiedzieć na pytanie - skąd ma te zawory
Niestety w Polsce ludzie są krótkowzroczni, przyzwalają na takie "okradanie", tłumacząc to sobie nieudolnością władz.
Niestety w Polsce ludzie są krótkowzroczni, przyzwalają na takie "okradanie"
To o mnie? Że nie obezwładniłem tego człowieka i nie dostarczyłem go wraz z zaworami do najbliższego posterunku policji?
Ale w takim razie musiałbym zrobić to samo ze sporą częścią kolekcjonerów-sprzedawców z Jarmarku św. Dominika.
Cytat:
tłumacząc to sobie nieudolnością władz.
To są dwie różne sprawy: kompetencje aparatu wykonawczego (czy też nieudolność) i obowiązujący system prawny (o czym pisał wyżej Grün).
_________________ Frakcja Miłośników Niewygodnych Kin
--------------------------------------------------------------------------
Až dojde moja poslední hodina, pochovajte mňa do bečky od vína
--------------------------------------------------------------------------
Panowie - spokojnie - obaj macie rację. Tylko na innych płaszczyznach.
Nie ma sensu informowanie kogokolwiek o tym, że ktoś ma zawory XVII wieczne, bo wlaściwe organy a) nie zrozumieją o co chodzi, b) nic nie zrobią, bo nie mają sił na to, żeby się takimi 'drobiazgami' zajmować, c) nic nie zrobią, bo im się nie chce pakować w coś co i tak nie wywoła żadnego skutku prawnego, bo posiadacz powie, że odziedziczył to po tacie, a tata po dziadku. A nabycie ruchomości w dobrej wierze...
Dla zainteresowanych: art. 169 kc
Co nie zmienia drugiej strony medalu, że takie ogólne nastawienie, wydolność organów władzy, system prawny itd. umożliwia bezkarne paserstwo dzieł sztuki i zabytków. Ale może w prywatnych rękach ten czy inny obiekt będzie bardziej zadbany niż np. w muzeum, gdzie będzie jednym z mniej istotych eksponatów.
Niestety w Polsce ludzie są krótkowzroczni, przyzwalają na takie "okradanie"
To o mnie? Że nie obezwładniłem tego człowieka i nie dostarczyłem go wraz z zaworami do najbliższego posterunku policji?
Ale w takim razie musiałbym zrobić to samo ze sporą częścią kolekcjonerów-sprzedawców z Jarmarku św. Dominika.
Jeżeli Cię obraziłem Marcinie to przepraszam.
Źle to sformułowałem, nie kierowałem tego do Ciebie. Chodziło mi o to, że w Polsce jest ogólne przyzwolenie na tego typu proceder.
Chciałem po prostu wyrazić moje oburzenie w tym temacie...
Kamień z serca spadł mi (a w zasadzie dwa spiżowe w kształcie zaworów) podczas lektury ostatniego numeru 30DNI (nr 74, listopad-grudzień 2007). Można chyba powiedzieć, że historia zakończyła się happy endem...
Tadeusz T. Głuszko w "Co zrobić z zabytkami techniki" napisał/a:
Ale na szczęście nie wszystkie stare obiekty wodociągowe trafiają na złom czy gruzowiska. Przed kilku laty Henryk Łukowicz, właściciel skupu złomu na Oruni, przekazał w depozyt do Muzeum Archeologicznego dwa XVII-wieczne złącza węzła sieci wodociągowej z zaworami, wykonane ze spiżu, opatrzone kartuszami z herbem Gdańska i datami - 1695 i 1699. Ich pochodzenie nie jest jasne. Mężczyźni, którzy dostarczyli ten "złom" do oruńskiego skupu, są małomówni. Robert Krzywdziński z Muzeum Archeologicznego przypuszcza, że przed laty zostały wydobyte z wykopów, a działo się to w czasach, kiedy głębokich prac ziemnych nie poprzedzały badania archeologiczne. Każde złącze waży około stu kilogramów. Henryk Łukowicz przekazał je muzealnikom, dzięki czemu nie trafiły do przetopienia. Zabytkowe złącza możemy oglądać przy Mariackiej 25/26 w jednej z sal drugiego piętra.
_________________ Frakcja Miłośników Niewygodnych Kin
--------------------------------------------------------------------------
Až dojde moja poslední hodina, pochovajte mňa do bečky od vína
--------------------------------------------------------------------------
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum