Proponuje temat pt. „Gdańskie Dzieci“ .
Gdańsk się budował, my przychodziliśmy na świat, roczniki wyżu demograficznego drugiej połowy lat 40-tch i lat 50-tych. Wszystkim było ciężko,a my dzieci też nie mieliśmy łatwo. Naszym placem zabaw były ruiny alba place budowy, a najczęściej bawiliśmy się w wojnę. Spróbujmy tutaj przedstawić nas samych dzieci gdańskich na zdjęciach i opisach, bo jesteśmy też cżęścią powojennego Gdańska.
http://biskupiagorka.pl/
Wspomnienia Pani Urszuli bolą, ale trzeba je przeczytać, żeby pamięć o tamtych dniach nie przepadła; tak kształtował się los mieszkańców naszego Miasta, najgorsze, że również dzieci.
Gdańsk, Angielska Grobla, rok 1947
My, trzej bracia w mundurkach harcerskich i nasz kuzyn z Warszawy (w sweterku). Ja najstarszy (14 lat) chodziłem do szkoły powszechnej nr 6 na ul.św.Barbary. Na poddaszu szkoły (na które wchodziło się po drabinie) mieliśmy "harcówkę". Po incydencie kiedy to uczeń 7 lasy ( Antek - nazwiska nie pamiętam) zagroził Kierownikowi szkoły (Pan Knyter) pistoletem, przyjechała milicja i po rozmowach i za naszą "zgodą" przez ponad godzinę wynosili z naszej harcówki różnego rodzaju broń i amunicję. Zachodnia pierzeja ulicy była wypalona, a w piwnicach były poprzebijane przejścia tworzące komunikację od ul Elbląskiej ( Długie Ogrody) aż do Angielskiej Grobli. Było to miejsce naszych zabaw na wszystkich przerwach. Często też spóźniało się na lekcję zanim dobiegło się do jakiegoś wyjścia.
Tak jak pisze Dieter, że uczył się polskiego, tak my w tym czasie uczyliśmy się niemieckiego, ale nie w szkole a od kolegów - rodowitych gdańszczan, z którymi bawiliśmy się w całkowitej zgodzie. Do dzisiaj, gdy próbuję zamienić kilka słów po niemiecku spotykam się ze śmiechem z "mojego" akcentu - "iś, "milś" itp.
Tak wyglądało nasze życie w Gdańsku w roku 1947
Witam,
Panie Piesławie czy pamięta pan jak wyglądała Bazylika św. Mikołaja w Gdańsku w tych czasach ? Rysiu .
Pomijając prace remontowe (malarskie) prowadzone w sierpniu 1959 roku jak raz w czasie kiedy brałem ślub w tym Kościele (15.08 1959) mogę zaryzykować stwierdzenie, że wyglądała tak jak dzisiaj. Był to chyba jedyny Kościół w gdańsku, który wyszedł z działań wojennych obronną ręką. W załączeniu zdjęcie z mojego ślubu. Nawiasem mówiąc w tym roku z moją małżonką obchodziliśmy 55 rocznicę ślubu. Gdzieś czytałem (nie pamiętam gdzie), że podobno jak weszli Rosjanie i przyszli do Kościoła, to ówczesny Proboszcz mówiący po rosyjsku poczęstował ich (czy też dał im wódkę) i odeszli nic nie niszcząc ani nie rabując.
Witam,
dziękuję za odpowiedź na moje pytanie ,ale proboszczem od 1935-1945r. był mój wujek ks. Magnus Bruski rodem z Brus .Co do ocalenia kościoła św. Mikołaja to krążą różne legendy i trudno dzisiaj powiedzieć co było przyczyną ,że ten kościół ocalał . Osobiście myślę ,że opatrzność Boża nad tym kościołem czuwała to jest moje zdanie ,a sprawa z alkoholem jest raczej niewiarygodna bo ks. Magnus Bruski był wrogo ustosunkowany do alkoholu to wiem z rodzinnych opowieści i innych osób .Rysiu .
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum