"Prywatne ręce" czasami nie są takie złe. A prywatni kolekcjonerzy, którzy okazują się zarazem "mecenasami" niejednokrotnie mogą okazać się jedynym ratunkiem dla wielu zabytków i dzieł sztuki.
Marcinie zgadzam sie z Tobą, z jednym zastrzeżeniem - dobrze, jeżeli są to rodzime 'prywatne ręce'. Niestety często znaleziska takie są sprzedawane za granicę, bo tam można uzyskac korzystniejsze ceny. Zdarza się nawet, że nasi poszukiwacze dostają zagraniczne zlecenia na odnalezienie tego i tego w takim a takim miejscu. A chyba nie cierpimy na nadmiar zabytków....
_________________ When a man is tired of Gdańsk he is tired of life /niby Oscar Wilde/
tak, ale kiedy ci mecenasi mieszkaja daleko stąd ? oczywiście nie mam nic przeciwko temu, żeby te dzieła znajdowały się w prywatnych rękach 'mecenasów', ale wolałbym oglądać je na publicznych półkach muzeów u siebie w mieście
dodane:
pętelko dopiero zobaczyłem Twoją odpowiedź - dokładnie to miałem na myśli
z jednym zastrzeżeniem - dobrze, jeżeli są to rodzime 'prywatne ręce'. Niestety często znaleziska takie są sprzedawane za granicę, bo tam można uzyskac korzystniejsze ceny. Zdarza się nawet, że nasi poszukiwacze dostają zagraniczne zlecenia na odnalezienie tego i tego w takim a takim miejscu. A chyba nie cierpimy na nadmiar zabytków....
Dokładnie tak.
Cytat:
oczywiście nie mam nic przeciwko temu, żeby te dzieła znajdowały się w prywatnych rękach 'mecenasów', ale wolałbym oglądać je na publicznych półkach muzeów u siebie w mieście
Dlatego napisałem o mecenasach, a nie prywatnych kolekcjonerach. I na szczęście istnieje instutucja tzw. depozytu.
_________________ Frakcja Miłośników Niewygodnych Kin
--------------------------------------------------------------------------
Až dojde moja poslední hodina, pochovajte mňa do bečky od vína
--------------------------------------------------------------------------
Ten depozyt to był w odpowiedzi na chęć oglądania zabytków z prywatnych zbiorów w publicznych muzeach.
_________________ Frakcja Miłośników Niewygodnych Kin
--------------------------------------------------------------------------
Až dojde moja poslední hodina, pochovajte mňa do bečky od vína
--------------------------------------------------------------------------
"Prywatne ręce" czasami nie są takie złe. A prywatni kolekcjonerzy, którzy okazują się zarazem "mecenasami" niejednokrotnie mogą okazać się jedynym ratunkiem dla wielu zabytków i dzieł sztuki.
Marcinie zgadzam sie z Tobą, z jednym zastrzeżeniem - dobrze, jeżeli są to rodzime 'prywatne ręce'. Niestety często znaleziska takie są sprzedawane za granicę, bo tam można uzyskac korzystniejsze ceny. Zdarza się nawet, że nasi poszukiwacze dostają zagraniczne zlecenia na odnalezienie tego i tego w takim a takim miejscu. A chyba nie cierpimy na nadmiar zabytków....
Osobiście jestem zdania, że to własnie prywatni właściciele lepiej dbaja o zabytki, niż państwowi. Co więcej, sprzedaż zabytku w prywatne zagraniczne ręce jest częstokroć jedynym ratunkiem dla zabytku, bo w Polsce nikt nie jest w stanie odpowiednio zadbać o dany eksponat.
Niestety często znaleziska takie są sprzedawane za granicę, bo tam można uzyskac korzystniejsze ceny.
Nie zawsze tak jest, że można uzyskać korzystniejsze ceny za granicą. Częstokroć tak jest, że kupując antyki za granicą (np. na ebay-u) można je drożej sprzedać w Polsce. Mam kolegę, który z tego żyje.
Na początku sam nie wierzyłem dopóki nie porównałem cen na ebay-u i allegro...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum