Bardzo ciekawy i wyczerpujący temat tekst Dodałabym tylko jeszcze informację o Kamiennej Grodzy chroniącej tereny nadmotławskie przed zalaniem albo, jeśli to było konieczne i uzasadnione (np. obrona Gdańska) tereny te zalewano
Villemo słoneczko - nabijanie licznika postów na tym forum niczemu nie służy, bowiem z liczby postów absolutnie nic nie wynika. Odkrywasz prawdy znane powszechnie i nie wnoszące nic nowego do tematu. Wyhamuj proszę.
Większość map odnotowuje w tym rejonie jedną - jak można zatem sądzić główną - przeprawę, zwaną Polsche lub Polnischefahr. Trudno przesądzać czy faktycznie chodziło tu o „przeprawę polską” czy raczej, jest to wariacja pochodząca od sformułowania „przeprawa palczewska”. Według mnie to drugie jest bardziej prawdopodobne, bo po pierwsze na niektórych mapach Palczewo określane jest jako „Polschaus” (miast Palschaus), a po drugie, mapy budynek tejże przeprawy zgodnie odnotowuje właśnie na brzegu palczewskiem. Jej znaczenie podkreślało zresztą położone na zachodnim brzegu, „stołeczne” dla Żuław Gdańskich, Steblewo.
Ze źródeł pisanych wiemy o funkcjonującej przeprawie w Czatkowach. Przez dziesięciolecia od ojców cysterskich (bo do nich należały oba brzegi Wisły na wysokości tej wsi) dzierżawili ją steblewianie. Funkcjonowała ona jeszcze u progu XIX wieku.
Niektóre osiemnastowieczne mapy odnotowują już interesującą nas przeprawę w Ptasznikach (niem. Vogelgreif). Vogelgreif i stojące w okolicach wału zabudowania (pewnie w dużym stopniu tożsame (w sensie lokalizacji) z dzisiaj istniejącymi, jest zaznaczony już u Schroettera. Jednocześnie pareset metrów dalej na wschód tuż przy brzegu Wisły widać zabudowania (jak dobrze odczytuje) „Geberfahrt” i „Fahrkrug zu Guettland”. Jest to nazwa tożsama z tą z roku 1803, zapodaną przez Krzysztofa. Nie ma tam żadnego Juden, lecz najpewniej Juedlicherfahr od Juedland – jednej z alternatywnych nazw Koźlin (jeszcze „Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego” – każe nam szukać Koźlin pod Itlania). Jak pisał nieoceniony Romuald Frydrychowicz „Przy Itlani jest zdawna urządzony przewóz przez Wisłę, z którego dochody należą także do gdańszczan”.
Nie wiem co sądzić o zaproponowanej przez Krzysztofa „organizacji podróży”. Faktem jest, że praktycznie każda wieś nadwiślańska miała swoje przeprawy, które jak można sądzić służyły głownie ruchowi lokalnemu. Przy ruchu jaki odbywał się nad Wisłą, nie do końca jestem przekonany, czy dla dalszych podróży opłacało się „skracać” sobie drogę przez Motławę.
Przy okazji przyczynek co do owych powodzi. Autor „Chronik des Kreis Dirschau” Otto Korthals dokładnie wymienia powodzie, które zalały interesujące nas wsie. Pierwszą odnotowano w roku 1434, zaś kolejne w latach: 1466, 1526, 1599, 1674 i największą (gdy wiślany wał został przerwany w dwóch miejscach) w 1829 (potem były jeszcze następne – ale już mniej nas interesują). Jak widać dzieliły je znaczne odstępstwa czasu i miały raczej charakter kataklizmu niż jakiejś „przewidywalnej normy”. Zresztą jak pisze Korthals, to właśnie to miejscowa pamięć o tych kataklizmach była motywem sztuki ”Der Storm” najbardziej znanego koźlanina Maxa Halbe.
W załączeniu kilka zdjęć z współczesnych Ptaszników oraz dwa fragmenty maapek interesującego nas obszaru.
Ps. Nie jestem jakimś weteranem tego forum, wręcz przeciwnie, jednak mocno bym polemizował z taką oceną przedostatniej wypowiedzi villemo. Rzecz jasna jak się wie dużo, to trudno przeczytać coś nowego, jednak dla osoby z zewnątrz czytającej ten wątek (a takich jednak jest mam nadzieję sporo), uwaga o Kamiennej Grobli była istotnym uzupełnieniem postów mojego i Krzysztofa. A jak mnie mistrze belferskiego fachu uczyli: „największym błędem jest przekonanie, że inni uczestnicy dyskusji posiadają wiedzę identyczną z naszą”.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Przeprawy Hom..JPG Przewóz palczewski na mapie z połowy XVIII wieku
Plik ściągnięto 24838 raz(y) 77,58 KB
Ptaszniki Sch..JPG Vogelgreif na mapie z końca XVIII wieku
Plik ściągnięto 24838 raz(y) 60,34 KB
Ptaszniki3.jpg Ptaszniki (Vogelgreif) - strażnica wałowa z obejściem
Plik ściągnięto 24838 raz(y) 77,22 KB
Ptaszniki5.jpg Jeziorko przy przysiółku. Pozostałość być może po Wiśle, a na pewno też po dołach do pozyskiwania gliny
Plik ściągnięto 24838 raz(y) 65,24 KB
Ptaszniki-strażnica.jpg Strażnica wałowa obserwowana z północy
Plik ściągnięto 24838 raz(y) 64,73 KB
Ptaszniki6.jpg Widok na lezące w przysiółku stare gospodarstwo. Zabytkowy dom to prawdziwe dzieło postmodernizmu - połowa nowowyremontowana na żarówiasty kolor, druga połowa się sypie. Widoczne pozostałości obory, starą stodołę i (chyba) stajnię rozebrano parę lat temu
Plik ściągnięto 24838 raz(y) 55,34 KB
Ptaszniki - ponorama Tczewa.jpg Widok z przejazdu przez wał jakieś dwieście metrów na północ od strażnicy w Ptasznikach
Plik ściągnięto 24838 raz(y) 56,79 KB
Ptaszniki-widok na Steblewo.jpg
Plik ściągnięto 24838 raz(y) 76,94 KB
Ptaszniki-droga na Koźliny.jpg Na koniec ciekawostka. Na początkach XX w. doły glinne (dziś jeziorko) w Ptasznikach, łączyła z cegielnią w Koźlinach kolejka. Tym samym był to najbardziej na południe wysunięty fragment żuławskiej wąskotorówki po tej stronie Wisły
Plik ściągnięto 24838 raz(y) 46,92 KB
Ostatnio zmieniony przez Feterniak Sob Sie 22, 2009 11:10 pm, w całości zmieniany 1 raz
zdjęcie kanału Wiślano Zalewowego koło Dworku. Trudno sobie wyobrazić, że jeszcze w 47 r. był to ważny szlak żeglowny łączący Wisłę z Tugą
Kanał Wiślano-Zalewowy przestał być ważnym szlakiem żeglugowym po wybudowaniu Przekopu Wisły. Szkarpawa wróciła bowiem do swoich parametrów sprzed powstania Wisły Śmiałej. Odcinek Kanału Wiślano-Zalewowego pomiędzy Linawą i Tugą zastał zasypany już na początku lat 20. XX wieku.
Generalnie jednak zgadzam się z Krzysztofem co do ogromnej ważności dawniej wszelkich kanałów jako arterii transportowych na Żuławach. Wodą transportowano nieomal wszystko. Nawet krowy na pastwiska. Dziś Żuławy są bardziej suche więc brak nam bodźców do wyobrażenia sobie takiego stanu. Most zwodzony niewielkich rozmiarów, podnoszony ręcznie, to konstrukcja zbliżona nieco do dwóch równolegle połączonych żurawi przystudziennych. Są takie jeszcze w Holandii. Model podobnego mostku znajduje się w Muzeum Żuławskim w Nowym Dworze Gdańskim.
Wiem ze ten post niczego nie wnosi do dyskusji ale chciałam napisać ze jestem wdzięczna za k a z d ą informację jaka pojawiła sie na tym temacie oraz za mapki i przepiękne zdjęcia ponieważ nie miałam bladego pojęcia o tych sprawach co omawiacie , a teraz sporo sie dowiedziałam .
Może się przyda. Mapy rekonstrukcyjne H.Bertrama Żuław Gdańskich.
Żuławy Gdańskie 1.jpg
Plik ściągnięto 39 raz(y) 79,73 KB
Bardzo fajna mapka. Ja miałbym do niej tylko dwa zastrzeżenia (czy konkretniej jedno z dwoma wariantami).
Albo należałoby się zgodzić z poglądem, że w XIII wieku siatka osadnicza na Żuławach Steblewskich była tak rzadka, jak proponuje autor tej mapy - to wtedy należy uwzględnić o wiele większe pierwotne zalesienie tego obszaru, niż samotna kępa Grabińskiego Lasu (pisał o tym swego czasu chyba Wiesław Długokęcki).
Być może jednak już pod koniec XIII wieku zalesienie to prezentowało się mniej więcej, tak jak na załączonym obrazku, ale wtedy byłby to efekt o wiele o wiele bardziej rozbudowanej siatki osadniczej. Wiele wsi pomorskich po raz pierwszy zostało odnotowane u progu XIV wieku, zazwyczaj w związku z "krzyżackimi porządkami", co jednak nie świadczy, że powstały one dopiero wtedy. I tak pozostając na naszym obszarze, na mapce nie ma żadnej ze wsi z interesującego nas obszaru: ani Koźlin, ani Czatków ani wsi Bischofsdorf na wschód od Miłobądza, choć wszystkie trzy funkcjonowały na pewno już w wieku XIII.
No i uwaga ogólna. Co do "ilości wody" w górnej części Żuław Gdańskich, to od XIV wieku jest to sprawa ściśle zależna od ludzkiego gospodarowania na Jeziorach Rokickich. Pełen stan Motławy (tak do 30 centymetrów od górnej krawędzi "koryta") oznacza praktyczne zalanie znacznego odsetka pól w Tczewskich Łąkach i Lądach. Jest to dziedzictwo po pierwotnym - łąkowym - zagospodarowaniu tych terenów, gdzie nie było problemem czasowe podtapianie pastwisk, gdy w czasie wysokiej wody na Wiśle Kanał Młyński w Tczewie mógł odprowadzać mniej wody niż zwykle.
Stąd nowe plany gminy Tczew (po masowym, po wejściu do UE, przekwalifikowaniu dawnych pastwisk w grunty orne) do wielkiej przebudowy systemu melioracyjnego doliny górnej Motławy (poszerzenie koryta, założenie drenów i przepompowni).
Deichinspektor des Danziger Deichverbandes Hugo Bertram, Regierungsbaumeisster. W cesarskich czasach przełomu wieków i pierwszych lat XX wieku, albo więcej niż dzisiaj wymagano od ludzi na tego typu stanowiskach, albo jakichś szczególnie pisarsko uzdolnionych wynajdywano. Co jakiś Baumeister to fundamentalna publikacja.
Generalnie jednak zgadzam się z Krzysztofem co do ogromnej ważności dawniej wszelkich kanałów jako arterii transportowych na Żuławach. Wodą transportowano nieomal wszystko.
Trudno nie zgodzić się z Krzysztofem, tym bardziej że Żuławy nie były żadnym wyjątkiem. Tak było absolutnie wszędzie. W wielu miejscach świata rzeki, rzeczki kanały i inne cieki, to do dzisiaj podstawowe szlaki komunikacyjne.
Ze źródeł pisanych wiemy o funkcjonującej przeprawie w Czatkowach. Przez dziesięciolecia od ojców cysterskich (...) dzierżawili ją steblewianie. Funkcjonowała ona jeszcze u progu XIX wieku. Niektóre osiemnastowieczne mapy odnotowują już interesującą nas przeprawę w Ptasznikach (niem. Vogelgreif).
Nie do końca rozumiem…
Czy były to dwie, różne przeprawy, czy ta sama, różnie nazwana?
Feterniak napisał/a:
Przy ruchu jaki odbywał się nad Wisłą, nie do końca jestem przekonany, czy dla dalszych podróży opłacało się „skracać” sobie drogę przez Motławę.
Na pewno byłoby to opłacalne przy ekstremalnych stanach wody na Wiśle.
Zastanawia mnie, widoczne na mapach stare koryto po obu stronach wału, którym kiedyś (bardzo dawno) wpadała Motława do Wisły. Skoro przez wieki nie zostało zamulone, podejrzewam, że było potrzebne i utrzymywane w stanie umożliwiającym spławność. Zastanawiając się, do czego(?), doszedłem do wniosku, że przez wał z jednej karczmy do drugiej nie tylko ludzie mogli przechodzić. Przy wysokich i szybkich wodach na Wiśle transport towarów w jej górę mógł się opłacić opisaną przeze mnie trasą - Motławą do Ptaszników, przeniesienie towarów przez wał, przeciągnięcie łodzi do starego koryta Motławy za wałem, załadowanie towarów z powrotem na łodzie i dalsza podróż Wisłą pod prąd. Nawet ten mostek nie mógł przeszkadzać.
Feterniak napisał/a:
Ze źródeł pisanych wiemy o funkcjonującej przeprawie w Czatkowach. Przez dziesięciolecia od ojców cysterskich (...) dzierżawili ją steblewianie. Funkcjonowała ona jeszcze u progu XIX wieku. Niektóre osiemnastowieczne mapy odnotowują już interesującą nas przeprawę w Ptasznikach (niem. Vogelgreif).
Nie do końca rozumiem…
Czy były to dwie, różne przeprawy, czy ta sama, różnie nazwana?
Mowa, o dwóch różnych przeprawach, ale...
Zajrzałem do Kujota i ten podaje ciekawe rzeczy, które rzucają nam sporo światła na tą sprawę.
Po pierwsze trzeba przypomnieć (już to chyba wcześniej zaznaczyłem), że majątek czatkowski był o tyle specyficzny, że leżał po obu stronach Wisły. To najpewniej pozostałość jakichś harców rzeki z XIV lub XV wieku, bo ten stan został odnotowany już w 1476 roku. Prawobrzeżne pastwiska w XVI i XVII wieku nosiły nazwę Pelpliner Busssendeich, a od XVII wieku na ich obszarze zbudowano też pustkowie (więc najprawdopodobniej jedno gospodarstwo) Buchenau, które dzierżawił w 1635 roku sołtys koźliński Paweł Benike (chyba steblewianin), a następnie przynajmniej do 1734 jacyś nieokreśleni kolejni steblewianie.
I teraz najważniejsze ksiądz Kujot w "Opactwie pelplińskim" pisze: "Tegoż roku [1712 - F.] oddał opat Czapski dzierżawcom [steblewianom - F] dochód przewozu na Wiśle, przeniesionego z Guettlandu do Czatkowa i kazał im zburzyć szańce wystawione przez Gdańszczan na polu czatkowskim".
Ergo zatem u progu XVIII wieku przeniesiono jakąś przeprawę z Koźlin do Czatków. Co bynajmniej nie wyklucza, że w obu miejscowościach tak przedtem, jak i potem, cały czas działały dwie przeprawy, lecz po prostu jedna z nich dysponowała infrastrukturą (promem) umożliwiającą przewóz dużych, handlowych wozów. Co ciekawe opisując te wszystkie zdarzenia Kujot kilkukrotnie używa takiej maniery, z której przypuszczać można, że także sołectwo koźlińskie (a być może i inne majątki z tej wsi oraz właśnie przewóz) dzierżawili w tym okresie steblewianie.
Łącząc te informacje z wiedzą, że praktycznie naprzeciw Steblewa funkcjonowała „walna” królewska przeprawa palczewska, można się pokusić o postawienie następującej teorii.
Nie ulega wątpliwości, że praktycznie każda wieś nadwiślańska miała swoją mniejszą lub większą (mniej lub bardziej legalną) „przeprawę” nie mniej tych stałych, które mogły obsługiwać choćby lokalny ruch handlowy, było tylko kilka (przeprawiać można przecież tak promem z prawdziwego zdarzenia, jak i zwykłą łódka). Na interesującym nas odcinku Wisły były to więc przewozy w Tczewie, Parczewie i Ostaszewie. Wszystkie te przewozy były zorganizowane (i dzierżawione) przez zarządców królewskich majątków w tym rejonie (przez większą część XVIII i sporo dekad XVII była to ekonomia malborska).
Zatem operatywni mieszkańcy Steblewa byli teoretycznie uzależnieni od królewskiej przeprawy w Palczewie. Jak można przypuszczać, o ile dla ruchu ponadlokalnego (czyli minimum Malbork-Gdańsk) była ona nieźle położona, to dla pewnie niemałego ruchu lokalnego już tak nie do końca (np. jadąc z Miłobądza do Nowego Stawu, Palczewo było dość z boku). Dlatego steblewianie podjęli się zorganizowania, konkurencyjnej dla królewskiej, przeprawy na południe od swojej wsi. Jak to było w szczegółach, trudno przesądzać, nie mniej widać tutaj szczególną atrakcyjność Czatków, gdzie oba brzegi rzeki należały do tego samego właściciela.
Można przypuszczać, że jej ekonomiczne funkcjonowanie wynikało także z jakiejś niechęci do korzystania z przeprawy królewskiej przez poddanych Gdańska oraz dóbr kościelnych z tej okolicy (braciszkowie z Pelplina i sami czatkowianie pozostawali przez kilkadziesiąt lat w ostrym sporze z królewskimi Borętami w sprawie granic). Nie można wykluczyć, że też same Czatkowy, posiadające pastwiska na prawym brzegu generowały dość spory ruch, dający szanse na stałe dochody. Zatem ta przeprawa w Czatkowach funkcjonowałaby gdzieś do końca XVIII wieku, najpóźniej do 1810-1813 roku gdy „znacjonalizowano” ostatecznie dobra pelplińskie (i upadło napoleońskie Wolne Miasto).
Mapa Schroettera wskazuje, że miało to miejsce raczej jeszcze w XVIII wieku, po pierwszym rozbiorze. Prom czatkowski pewnie w tym czasie przestał funkcjonować (w XIX wieku nie znalazłem o nim jakichś wzmianek), natomiast dużą rangę zaczynał zyskiwać przewóz koźliński, do czego na pewno przyczynił się ogólny rozwój gospodarczy i wzrost liczby ludności, a pewnie także ożywienie ruchu wiślanego po 1793 roku.
Można więc założyć, że budynki "przewozowe" w Ptasznikach pojawiły się dopiero pod koniec XVIII wieku.
Co ujścia Motławy do Wisły i organizacji ruchu w górę Wisły, mocno bym polemizował, ale o tym później, jak znajdę chwilę.
Nie można wykluczyć, że też same Czatkowy, posiadające pastwiska na prawym brzegu generowały dość spory ruch, dający szanse na stałe dochody.
Czatkowy to kilkanaście gospodarstw ulokowanych wzdłuż wału wiślanego, który jak wynika z mapy z 1811 był jedynym dojazdem, dojściem do nich. Oczywiście każdy gospodarz ma łódź na Wiśle do przewożenia tych krów na pastwiska i do przewożenia, tego co wyprodukuje do Tczewa, albo gdzieś dalej (gdzie lepiej płacą). Nie ma żadnej drogi na zachód, którą mógłby przyjechać (przyjść) ktoś chętny na przeprawę.
Podejrzewam, że to opisane przenoszenie przeprawy z Koźlina do Czdkowów odbywało się na dystansie około 100 m, z jednej strony starego koryta Motławy na drugi.
Na mapie z 1772 (a i wcześniej, jak pisałeś) właśnie tym korytem przebiegała granica. Przeprawa nazywała się „zu Guettland” - „koźlińska”, ale karczma „Vogelgreit” – „Ptaszniki” usytuowana była na gruntach Cztkowskich.
Mapa z 1811 r. dość starannie pokazuje sieć drogową. Dwie linie z kropkami to porządne trakty(?), dwie linie to gorsze drogi(?), pojedyncza lina najgorsze(?). Trakt Steblewski (żółty) cały jest porządny. Porządne są: jego wariant przez Borty i odcinek z Koźlina do przeprawy koźlińskiej. Dojścia do Kożlina z północy są już gorsze. Bardzo mnie intryguje, co mogą oznaczać kropki narysowane przez kartografa pomiędzy Koźlinem, a Krzywym Kołem wzdłuż Motławy, ale mnie kojarzy się to z jakąś kontynuacją tego porządnego traktu od przeprawy.
Na pewno byłoby to opłacalne przy ekstremalnych stanach wody na Wiśle.
Zastanawia mnie, widoczne na mapach stare koryto po obu stronach wału, którym kiedyś (bardzo dawno) wpadała Motława do Wisły.
Generalnie ruch na Wiśle odbywał się przy wysokim stanie wód, zwłaszcza wiosną i jesienią, zamierając latem (co przedłużało się czasem do zaawansowanej jesieni), gdy niski stan wody uniemożliwiał żeglugę (no i zimą z powodu lodów). Maksymalny stan wód, powodujący powodzie trwał zazwyczaj tylko kilka dni do tygodnia, lecz jak sądzę poniżej Nogatu bardzo rzadko się zdarzało, by powodzie te przybierały takie rozmiary by uniemożliwiały żeglugę.
Zatem wysokie stany wód, były jak najbardziej pożądane dla żeglugi wiślanej.
Co do owego ujścia Motławy do Wisły w tym rejonie, to tak naprawdę trudno przesądzać, czy to faktycznie pozostałość po dawnym ujściu, li tylko wiślane starorzecze.
Wiemy na pewno, że wał wiślany i pierwsze melioracje sięgają początków XIV, a prawdopodobnie już XIII wieku (np. wiemy, że w 1382 w zamian z grunty zabrane na potrzeby nowych rowów, Krzyżacy przekazali czatkowianom aż 2 włóki łąk).
Od tego czasu, poza jakimiś okresami wojny, nikt nie pozwoliłby by sobie na przerwanie ciągu wałów, na potrzeby transportowe. To się po prostu w żaden sposób nie opłacało, zatem dla naszych rozważań geneza tego "ujścia" nie ma większego znaczenia.
Trzeba tylko zaznaczyć, że dokumenty z epoki pokazują jak dynamicznie zachowywała się Wisła w tym rejonie. Polecam choćby lekturę opisów wsi Boręty (naprzeciwko Czatków) w wydanych drukiem (i dostępnych w necie) "Źródłach do dziejów ekonomii malborskiej". Na przestrzeni stupięcdzięsieciu lat na Wiśle pojawiają się i znikają wyspy, rzeka daje i odbiera po kilka łanów nadrzecznych łąk.
Tylko największe miasta były w stanie ponieść koszty jakichkolwiek prac mających na celu choćby minimalną "regulację" toru wodnego. Nie ma mowy by jakąkolwiek wieś, czy choćby miasto wielkości Gniewu, czy Tczewa pokusiło się na budowę basenów portowych, czy pogłębianie podejść do nabrzeży.
Natomiast co do "organizacji transportu" ja mam ciągle spore wątpliwości. Przy spławianiu w górę rzeki większych gabarytowo towarów, dodatkowy rozładunek i załadunek był na pewno o wiele bardziej kosztowny, niż nawet kilka dni dodatkowej podróży Wisłą. Jak coś było mniejsze, a zależało na czasie transportu, to mogło iść o wiele szybszą drogą lądową.
Jak podaje Józef Dyskant z Gdańska do Torunia (ok. 220 km) jesienią płynęło się od 18 do 28 dni (do Warszawy 14-35), przy czym owe widełki wynikały przede wszystkim z trudności nawigacyjnych w górze rzeki (mielizny i płycizny). W tej sytuacji trudno sobie wyobrazić by ktoś omijał najbardziej spławny odcinek Wisły dla oszczędności kilkunastu kilometrów w długości spławu. Żegluga (też pod prąd) Motławą, zakładając nawet jej całkowita spławność z Gdańska do Koźlin to pewnie raczej dwa dni niż jeden, gdy tymczasem podejrzewam, że z Gdańska do Tczewa płynęło się zazwyczaj 2-4 dni. Teoretyczny, najpewniej jedniodniowy zysk czasowy, w takiej z założenia przynajmniej kilkutygodniowej podróży, na pewno nie równoważył kosztów ewentualnej "przenioski".
Co do Czatków, to pluje sobie w brodę, swego czasu widziałem bardzo dokładny cysterski plan wsi, ale ponieważ szukałem całkiem czego innego, to nawet nie zrobiłem sobie szkicu sytuacyjnego.
Podkreślić trzeba jedno, tak ze względu na zachowania samej Wisły, jak i sprowadzenia nowych osadników (w 1774 roku król pruski osadził we wsi 14 rodzin menonitów) obraz tej osady w interesującym nas okresie mógł ulegać stosunkowo dużym zmianom. Dlatego z dużą ostrożnością bym przenosił stan opisywany w mapach z początków XIX wieku na okres o sto lat wcześniejszy.
Co do siatki dróg, ja się opierłbym na najbardziej profesjonalnie stworzonej mapie Schroettera (notabene, na wielu tu pokazywanych mapach z XVIII wieku Czatków, jak i wsi na północ od Tczewa, jak Suchostrzygi, czy Prątnica, często nie ma). Tam też przy niektórych drogach i rzekach widać takie same małe kropki.
Postawiłbym jednak mocną teorię, że nie maja one nic wspólnego z oznaczeniem jakości szlaków komunikacyjnych, lecz to po prostu przydrożne i nadrzeczne zadrzewienia.
Widać to świetnie jak się porówna z wcześniejszymi mapami, choćby z tą z roku 1760.
Dokładnie widać to choćby na terenie podgdańskiego Burgerwaldu, gdzie u Schroettera dużym kropkom (domostwom) towarzyszą właśnie takie małe. Natomiast na mapce z roku 1760, gdzie domostwa zaznaczane są tylko symbolicznie, Burgerwald jawi nam się jako pas dróg, z drzewami na poboczach w kształcie litery E.
Widać tu też dokładnie zadrzewienia nad Motławą powyżej Koźlin.
Co do przynależności Ptaszników do Czatków mam tu spore wątpliwości. Nim znów nie obejrzę sobie rzeczonego planu tej wsi nie będę kategoryczny, nie mniej, to co widać na przedstawionej przez Krzysztofa mapce z 1811, to sytuacja po świeżej (rok wcześniej) kasacie dóbr cysterskich, które ostatecznie wtedy "znacjonalizowano". Mapy te są zbyt ogólne by przesądzać jak dokładnie wyglądało owo "ujście" Motławy i gdzie przebiegała granica między wsiami. Jak mamy sądzić z jej obecnego przebiegu, to Ptaszniki znajdowały się dobre kilkaset (300-500) metrów na północ od niej.
Ps. Na żadnej z tych map nie ma wykreślonych wszystkich dróg, m.in widocznego na planach tczewskich (i istniejącego do 1945 roku) szlaku z południowej części Czatków przez Tczewskie Łąki do Zajączkowa, czy też z środka wsi przez Lądy do Miłobądza. Siatka tych dróg sięgała przynajmniej XVI wieku i umożliwiała m.in korzystanie ze swoich łąk obywatelom Tczewa.
Widać tu też dokładnie zadrzewienia nad Motławą powyżej Koźlin.
Dzięki za wyjaśnienie moich wątpliwości odnośnie tych kropek nad Motławą.
Feterniak napisał/a:
Co do przynależności Ptaszników do Czatków mam tu spore wątpliwości.
Zwłaszcza na mapce z 1772 doskonale widać, że granica przebiegała nurtem starorzecza Motławy. Na tej mapce jest zaznaczony odosobniony dom po północnej stronie, na gruntach gdańskich (koźlińskich). To prawdopodobnie ta wcześniejsza przeprawa przed przeniesieniem do Czadków. Na późniejszych, z początku XVIII w. zaznaczone są i Ptaszniki, i zabudowania „przeprawowe” bliżej Wisły, ale wszystkie po południowej stronie starorzecza, czyli w Czadowych. Nie widzę tu miejsca na wątpliwości.
Feterniak napisał/a:
geneza tego "ujścia" nie ma większego znaczenia.
Geneza nie ma znaczenia. Nazwałem to starorzecze ujściem Motławy, bo tak sugeruje mapa zamieszczona przez D.W. rekonstruująca pierwotną sieć wodną Żuław.
Feterniak napisał/a:
Zatem wysokie stany wód, były jak najbardziej pożądane dla żeglugi wiślanej.
Tylko z prądem. Pływam trochę kajakiem i tu mnie nie przekonasz, że sympatyczne jest płyniecie pod prąd po wysokiej, a co się z tym wiąże, bystrej wodzie.
Feterniak napisał/a:
Tylko największe miasta były w stanie ponieść koszty jakichkolwiek prac mających na celu choćby minimalną "regulację" toru wodnego. Nie ma mowy by jakąkolwiek wieś, czy choćby miasto wielkości Gniewu, czy Tczewa pokusiło się na budowę basenów portowych, czy pogłębianie podejść do nabrzeży.
I tu nie mogę się zgodzić. W czasach, kiedy jeszcze kolej żelazna nie przejęła towarów ze szlaków wodnych, każde miasto, każda wioska, każde gospodarstwo usytuowane nad wodnym szlakiem budowało na miarę swoich potrzeb i możliwości: port, przystań, pomost i podejścia do nich. Tak prężne ośrodki jak Gdańsk i Elbląg, walcząc ze sobą, już kilkadziesiąt kilometrów wcześniej, w rozejściu się Nogatu i Wisły Gdańskiej prowadziły gigantyczne prace regulacyjne.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum