Dawny Gdańsk Strona Główna Dawny Gdańsk


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  DownloadDownload

Poprzedni temat :: Następny temat
Kto nas lubi...
Autor Wiadomość
Grün 
Oberpomuchel


Dołączył: 03 Lis 2003
Posty: 7010
Wysłany: Czw Lis 04, 2004 12:44 pm   

Odpowiedz zredagowałem jeszcze raz i wysłałem mu na nowo. Uznałem, że skoro tak się napracował to należy mu równie obszernie odpowiedzieć. A odpowiedziałem mu tak, jak uznałem za stosowne, biorąc pod uwagę ton i zakres jego uwag pod adresem tego co piszemy i mojej osoby w szczególności.
Nie zamierzam zamieszczać ani jego wypocin, ani swoich gdziekolwiek więcej. Jakbym każdy taki list chciał zamieszczać w Akademii i tam jeszcze z nim polemizować, to nic bym nie robił tylko zamieszczał i polemizował.
 
 
Grün 
Oberpomuchel


Dołączył: 03 Lis 2003
Posty: 7010
Wysłany: Wto Lis 09, 2004 2:38 am   

Rozmowy z architektem ciąg dalszy. Tym razem jego list w formie śródcytatów w mojej odpowiedzi. Zamieszczam go na prośbę nadawcy. Z góry zaznaczam, że uwagi co do mojej złośliwości poddane zostaną zignorowaniu. :)

"Szanowny Panie,

Zaczynam odpisywać na Pański drugi list, zaraz po przeczytaniu pierwszego akapitu.
A to dlatego, by napisać z czym się zgadzam w tym akapicie, zanim uprzedzę się do ogólnej tematyki i formy listu, której spodziewam się w dalszej części.
A więc:

> Pierwszą rzeczą, jaką zauważyłem jest zaskakująca wybiórczość, z jaką traktuje Pan historyczne fakty. I tak wraca sprawa
> skuwania detali architektonicznych z eklektycznych kamienic, które, jak wiemy, trwało od lat 30. Tylko, że wtedy nie można
> by tego nazwać „deprusyzacją”, prawda?. A jak? Może "deeklektyzacją" właśnie. Jeśli odrzucić polityczną etykietkę
> doklejoną temu działaniu, okaże się, że jest ono kontynuacją działań architektów przedwojennych. Nie przeczę, że u progu
> XXI w. wydaje się ono barbarzyństwem, ale proszę spojrzeć na to z punktu widzenia ówczesnego "pseudo-architekta": w 1945
> roku 40- czy 50-letnie budynki eklektyczne nie były zabytkami (i aż do lat 90. nimi nie będą). Co więcej: dla stojących w
> opozycji do XIX wieku modernistów, są one synonimem architektury niewydolnej funkcjonalnie, błędnej estetycznie, pod
> wieloma względami wręcz nieludzkiej. Ogołocone z detalu kamienice są świadectwem tamtej epoki. Nie można zatem rozpatrywać
> tych dwóch zjawisk oddzielnie. Jestem przekonany, że czas zetrzeć z nich polityczny osad (jaki pokrywa wiele innych
> aspektów historii tego miasta) i poszerzyć wiedzę o nich o aspekt historyczny i architektoniczny. Jeśli zakłada Pan, że
> pisze do ludzi znających historię Gdańska, to rzeczywiście nie ma sensu "zaczynać od Adama i Ewy", ale też jaki jest wtedy
> sens prowadzenia strony popularyzującej wiedzę o mieście? A w ten chyba Pan nie wątpi.

Może faktycznie ma Pan rację, że w pewnych sprawach warto zaczynać od Adama i Ewy, a to chociażby po to, żeby uniknąć posądzenia o wybiórczość w podejściu do historii. Jeśli Akademia ma pełnić rolę edukacyjną, to nie można zakładać, że jej czytelnicy sami z siebie znają historię Miasta. Z tym, że jednak w tym konkretnym przypadku nie zgadzam się z Pańskim wywodem. Twierdzi Pan, że likwidowanie ozdób na kamienicach zaczęto w latach 30stych. Bardzo proszę o podanie konkretnych przykładów, nazwisk... - nie dlatego, że chcę udowodnić, że nie ma Pan racji - a raczej dlatego, że o ile wiem, "modernizacja" Głównego Miasta planowana była w latach 20. a nie 30. i z tego co mi wiadomo pozostały projektami. Gdańsk tuż przed sowieckim ogniem wypełniony był właśnie eklektycznymi budynkami, a już Główne Miasto w szczególności. Znam rzecz jasna obłędny projekt z lat 20., który Kloeppel przedstawia w swojej broszurce "Danzig am Scheidewege" z 1928 r. Ale nie znana mi jest żadna realizacja jego założeń. Bardzo chętnie uzupełnię tekst o wzmiankę o podobnym do polskiego barbarzyństwie architektonicznym w WMGdańsku, ale pod warunkiem, że dostarczy Pan na to przekonujących dowodów.

Jeśli zajrzałby Pan na stronę, do której się Pan odnosi, dostrzegłby Pan, że wzmianka o braku prawdopodobieństwa realizacji tych projektów pojawiła się tam wraz z szerszym komentarzem tego samego dnia, kiedy odpisałem na Pański pierwszy list.

> Proszę mi zatem powiedzieć, jak to jest, że pewne informacje są godne
> odnotowania na stronie, zaś na wprowadzenie innych szkoda czasu? Czy nie
> jest tak, że korekcie uległy rażące błędy (bo przecież każdy mógł
> zobaczyć, że gmachu "Wybrzeża" nie zdobią płaskorzeźby muskularnych
> kołchoźnic), a inne - mniej wyraziste niedomówienia - zostają - bo
> podpierają z góry założone tezy? Chcę wierzyć, że nie.

Zapewniam, że myli się Pan. Nie ma żadnej z góry założonej tezy, oprócz jednej: Główne Miasto to nie miejsce na tworzenie, a jedymie na odtwarzanie bądź uzupełnianie, bo jest zabytkiem, o czym powiedziałem już w różnych miejscach setki słów.
A co do teatru, to proszę nie sprawiać na mnie wrażenia, że Pan jako in spe architekt uważa, że cechą wyróżniającą socrealizmu jest umieszczenie jako elementu zdobniczego "muskularnych kołchoźnic".


> Jeśli chodzi o "rekonstrukcję spekulatywną" hełmu Bazyliki NMP, to
> pokrótce wyjaśnię, że moje obiekcje dotyczyły nie tego JAK dokonał Pan
> kolażu tabernakulum z gotyckim hełmem Wieży Więziennej(?), ale CO o tym
> napisał; uzyskana hybryda nie może być wynikiem "przyglądania się"
> "istniejącym budynkom i rekonstrukcjom tych przebudowanych na
> renesansową modłę", ponieważ łączy dwa elementy gotyckie.

No proszę Pana, z przykrością muszę stwierdzić, że zupełnie Pan nie zrozumiał tego co napisałem. Sądzę, że w świętym oburzeniu na ton w jakim krytykuję Pańskich kolegów po fachu, szukał Pan czegokolwiek, żeby się, excusez le mot, przyczepić i wydawało się Panu, że idiota Grün, nie odróżniający socrealizmu od "corbusieryzmu", nie odróżnia również gotyku od renesansu. A zatem wyjaśniam - rekonstrukcja spekulatywna powstała na podstawie obserwacji układu zwieńczeń Ratusza Głównomiejskiego (obiekt przebudowany właśnie na renesansową modłę) oraz zwieńczenia Wieży Więziennej (również przebudowanej w stylu renesansowym) - w obu tych wypadkach obiekty te uprzednio miały zwieńczenia gotyckie, na których właśnie opierałem się fantazjując o hełmie Marienkirche. Także jak Pan widzi, nieco Pan przesadził :)


> Rzeczą znacznie delikatniejszą jest percepcja architektury, która może
> przebiegać na różnych płaszczyznach. Z "żabiej perspektywy" widzimy
> budynek poprzez detal i materiał, z jakiego został wzniesiony.
> Architekturę można rozumieć również poprzez ideę, warstwy znaczeniowe.
> To nie jest "dorabianie legendy", to coś znacznie głębszego, według
> wielu - esencjonalnie architektonicznego. Wiem, że nie każdy musi to
> rozumieć. Proszę wybaczyć, ale niech Pan nie wymaga, by kryteria oceny
> budynku zostały zawężone do Pańskiej perspektywy.
>
> Znam metodę projektową pani Radziwiłłowicz oraz panów Moczorata i
> Nofskiego - proszę mi uwierzyć, że idea jest dla nich punktem wyjścia, a
> nie próbą usankcjonowania tego, co akurat powstało na ich deskach
> kreślarskich. Możemy nie zgadzać się na formę poszczególnych budynków,
> na zastosowane materiały, ale nie "odzierajmy" ich koncepcji z idei,
> tylko dlatego, że nie dość wyraźnie zaprezentowano ją w "30 dniach".

No to pozostaje mi jedynie odwrócić tezę i stwierdzić, że w takim razie państwo w/w architekci nie umieją zrealizować całkiem interesującej idei architektonicznej, bo jeśli mam Panu wierzyć, to tym trudniej mi zaakceptować tak beznadziejną realizację projektową tak interesujących idei programowych.
Oczywiście nie oczekuję, że kryteria architektury zostaną zawężone do mojej perspektywy, tylko dlaczego alternatywą ma być jej zawężenie do perspektywy architektów, którzy z natury rzeczy, jako wąsko specjalizowani fachowcy, mają perspektywę spaczoną profesjonalizmem? To o czym piszę nie jest wyłącznie moją perspektywą, a mieści się raczej w zakresie poglądów środowiska ludzi znających się na Gdańsku nieco szerzej niż tylko na jego architekturze (ot choćby przychodzących mi ad hoc na myśl panów Januszajtisa i Ciemnołońskiego)


> Jeśli w swoim liście kilkakrotnie przyznaje się Pan do niedostatków
> wiedzy i pomyłek, to dlaczego uważa Pan, że jestem "niegrzeczny", gdy
> zwracam na nie uwagę? Czyżby Pańska "skrucha" była jedynie
> dyplomatycznym zabiegiem? Nie jest moją intencją obrażać Pana, ani
> żadnego z Członków Akademii, ale chyba mam prawo oprotestować tezy, z
> którymi się nie zgadzam. I proszę nie odbierać tego jako rodzaju
> personalnego ataku na kogokolwiek. To nie jest tak, że ja wchodzę bez
> poczucia humoru w rzeczywistość wirtualną w jakiej funkcjonuje Akademia.
> To Państwo nie zauważenie dla samych siebie, wyszliście z tej
> rzeczywistości w tę realną, zapominając, że rządzi się ona innymi
> prawami. Tutaj nie można, a przynajmniej nie wypada, trwonić mocnych
> słów. To wtedy, gdy zobaczyłem, że stajecie się coraz częstszymi gośćmi
> na łamach "Wyborczej", straciłem humor. I, choć stronę Akademii znam od
> dawna, zdecydowałem się napisać.

Chodziło mi właśnie o to, że przesadził Pan, i zamiast pisać o problemach zaczął Pan przyganiać mi osobiście, niby to bezosobowo, ale przecież na mój adres wysłał Pan list. Poza tym za niegrzeczne uznaliśmy uwagi na temat "fikcyjności" tytułów profesorskich - to było własnie niemiłe i niegrzeczne - bo stanowiło typowy argument ad personam - i bez niego mógłby Pan przekazać treści o które Panu chodziło. Czy nauczycielom w liceum też powie Pan, że podpierają swój autorytet używając "fikcyjnych" tytułów profesorskich? Tam jest taka tradycja. U nas taka konwencja.
I znowu myli Pan rzeczywistość wirtualną z realną - Akademia jest wirtualna, nasze "fikcyjne" tytuły też, ale to o czym piszemy jest jak najbardziej realne i im agresywniejszy jest atak na to, czego postanowiliśmy bronić, tym ostrzejszy będzie ton naszych wypowiedzi.

> Wszystko jednak co opisałem i starałem się wyjaśnić powyżej, blednie
> wobec jednego sformułowania: "zapewniam, że jeśli chodzi o krytykę w
> czambuł wszelkich modernistycznych pomysłów na Głównym Mieście, może
> Pan liczyć i na mnie i na Akademię". Credo fanatyka? Postawa szkodliwa w
> najwyższym stopniu. Przyjmowanie polemiki jako osobistego ataku jest
> najlżejszym jej przejawem. Nie mam zamiaru tłumaczyć rzeczy - zdawałoby
> się - oczywistej, że podział na dobrą i złą architekturę nie jest
> tożsamy z tym na architekturę modernistyczną i tę operującą językiem
> figuratywnym. Znacznie bardziej niepokoi mnie, że Pańska postawa
> prowadzi do pewnego rodzaju psychoz, których śmieszności nie jest Pan
> świadom. Po pierwsze - o jakim "zamachu" Pan mówi? Czy dysponuje Pan
> jakąś nieznaną, spiskową wersją historii powojennej architektury
> Gdańska? Jacy "oni" za tym stoją? Sam ochoczo wezmę udział w
> demaskowaniu spisku. Przecież mi, a także praktykującym projektantom,
> zależy na budowie dobrej architektury. Może jedynie według odmiennej
> wizji.

Łaskawco! Architektem Pan (prawie) jest, ale za psychoanalizę niech się Pan nie bierze, bo tego, o ile wiem na Politechnice nie uczą. Dalej nie rozumie Pan, zdaje się, nic z tego, o co chodzi Akademii. My nie zastanawiamy się nad dobrą i złą architekturą. Naprawdę nie interesuje nas co budujecie sobie gdzieś tam w świecie, czy choćby na Zaspie. Natomiast absolutnie nie zgadzamy się na eksperymenty na Głównym Mieście i w jego najbliższym otoczeniu. Nikt nie mówi o spisku w architekturze powojennego Gdańska. Jesteśmy pełni szacunku i podziwu dla ludzi którzy uratowali to co zostało z przedwojennego Gdańska przed zaoraniem i postawieniem bloków, jak to się stało np. w Królewcu. Osoby takie jak Jan Kilarski, czy Jerzy Stankiewicz stawiamy na równi z J.C.Schultzem czy Otto Kloeppelem.
Powtarzam zatem, żeby Pan dobrze to zrozumiał: Główne Miasto, Stare Miasto, Przemieście, Wyspa Spichrzów, Dolne Miasto, Długie Ogrody, Osiek, Zamczysko i obszar pomiędzy Miastem a fortyfikacjami Biskupiej Góry i Hagelsbergu SĄ OBSZAREM ZABYTKOWYM WPISANYM DO REJESTRU ZABYTKÓW i tam nie wolno NIKOMU eksperymentować z architekturą. To nie jest obszar inwestycyjny, tylko zabytkowy - tam możecie poszaleć we wnętrzach, z zewnątrz MUSI to być rekonstrukcja, a w ostateczności mocne nawiązanie.
Znowu zamiast rozmawiać o problemie zabiera się Pan za analizowanie mnie, do czego ani nie ma Pan żadnego prawa, ani tym bardziej kwalifikacji.

> Zapewniam przy tym, że lwia część
> architektów, o których Pan pisze, właśnie w Gdańsku spędza swoje życie.

Jakoś tego w ich projektach nie widać...

> Ta postawa obraca się przeciwko Panu i Akademii, przeciwko wszystkim
> miłośnikom Gdańska. I zabija dobrą atmosferę do dyskusji. Proszę nie
> bronić się mówiąc, że "oni" szykują jakiś "zamach". Sedno sprawy leży
> gdzie indziej - architekci nie podchodzą do dyskusji z "miłośnikami" bo
> już zwątpili w jej sens. To jest sprawa elementarnych zasad rozmowy.
> Niewiele można wskórać obrażając przeciwnika, poza jednym - można
> zniechęcić go do dialogu, zamknąć mu usta. W kraju, gdzie słucha się
> najgłośniejszych - oznacza to łatwe zwycięstwo. I przegraną dobrej
> architektury. A narzędzia dobrej krytyki architektonicznej istnieją.
> Wystarczy po nie sięgnąć.

Proszę Pana, jeśli "zamknięcie ust architektom" oznacza, że nie będą próbowali budować szklanych domów na terenie zabytkowym, to ja, mimo naturalnej skłonności do dyskusji i dialogu, przyjmę tę metodę za swoją. I zapewniam Pana, że nie tylko ja. Proszę mi pokazać koncepcje rzeczywiście "ugodowe" ze strony Pańskiego środowiska, a zapewniam Pana, że nie spotka Pan się z mojej strony z żadną agresją czy zamykaniem ust ich autorowi w kwestii projektu (o czym jeszcze raz na końcu listu).


> Na usta ciśnie się pytanie, które pozostawię bez odpowiedzi: jak ta
> hermetyczna "gdańskość", zawłaszczona przez "miłośników", ma się do
> sławionego przez nich tolerancyjnego i pluralistycznego charakteru
> miasta?

A no właśnie tak, że oddajemy architektom setki hektarów na ich realizacje i tam będziemy rozmawiać o jakości architektury, ale na terenie zabytkowym nie może być toleracji dla szklano-chromowego obłędu modernistyczno-pudełkowego, tak jak na terenie rezerwatu przyrody nie może być tolerancji dla huty cynku i ołowiu.

> Kończąc chciałbym sprecyzować swoje stanowisko. W istocie - uczyniłem z
> siebie "trybuna architektów". Ale, szczerze mówiąc, swoje miejsce widzę
> gdzieś pomiędzy "nimi" a "Wami". To nie mój wybór, lecz naturalna
> konsekwencja tego, skąd jestem i czemu chciałbym poświecić się w
> przyszłości. Świadomość, że architektura nie może być prostym
> przełożeniem historii, lecz musi się z nią wiązać, chroni mnie przed
> architektoniczno-historycznym rozdwojeniem jaźni. Wierzę, że można te
> dwie dziedziny połączyć, ale do tego potrzebna jest współpraca obu
> "stron". Jedyne czego trzeba - to porzucenie stanowisk skrajnych i
> rozpoczęcie rozmowy, w której każdy przedstawi swoje "branżowe" racje ze
> świadomością, że zostaną uszanowane.

No i wreszcie zaczyna Pan mówić tak, że można podjąć dialog. Z radością porozmawiam i ja i inni członkowie Akademii o architekturze dla Gdańska - bardzo chętnie zastanowimy się nad materiałami, nawiązaniami, kształtem i ogólnie wszystkim czym można się zająć bez wnikania w aspekty technologiczne. Ale proszę nie liczyć na kompromis w kwestii wpuszczenia modernizmu na obszar zabytkowy.

> Dlatego też chętnie podzielę się moim spojrzeniem na sprawę City Forum,
> jeśli propozycja jest nadal aktualna.

Jest jak najbardziej aktualna, i czekam na Pański tekst.

> W swoim liście odwołuje się Pan do projektu hotelu na Wyspie Spichrzów.
> Niestety linki do tego i większości "niezrealizowanych projektów" są
> nieaktywne, podobnie jak "neostyle", z których dostępny jest tylko
> "neogotyk" (szkoda że wśród opisanych budynków neogotyckich nie ma
> gmachu I LO przy Wałach Piastowskich, gdyż jest to przykład najbliższy
> rodzimej, bałtyckiej odmianie gotyku). Czy niedostępne strony są w
> przygotowaniu, czy też po prostu nie umiem na nie wejść? Żałuję, że nie
> mogę ich zobaczyć - proszę zatem o pomoc w tej kwestii.

Linki są nieaktywne, bo są niejako zapowiedzią materiałów w opracowaniu - szczerze mówiąc w tym opracowaniu od bardzo dawna i czas się nimi wreszcie zająć. Artykuł o hotelu na Wyspie Spichrzów jest jeszcze nie podlinkowany - po prostu o tym zapomniałem. Może go Pan przeczytać pod adresem: http://rzygacz.webd.pl/index.php?id=3,193,0,0,1,0 - tu właśnie przekona się Pan jak wygląda moja tępa architektożerność w przypadku projektu kompromisowego.

Proszę nie usztywniać się po przeczytaniu tego listu. Proszę zauważyć, że jego ostrzejsze fragmenty są jedynie reakcją na podobne partie Pańskiego listu. Jeśli uda się Panu w odpowiedzi, którą spodziewam się otrzymać, uniknąć wnikania w moją osobowość, mój poziom wykształcenia itd, a zamiast tego uda się Panu rozpocząć dyskusję merytoryczną, zapewniam, że złośliwość wyparuje także z mojej następnej odpowiedzi.

Pozdrawiam
Grün"
 
 
Mikołaj 
Idi Admin


Dołączył: 13 Paź 2003
Posty: 8107
Wysłany: Wto Lis 09, 2004 3:43 am   

Grun, podziwiam, że chce Ci się odpisywac po raz tysięczny to samo.
Ich tam chyba klonuja na PG, tyle że niektóre modele maja upgrade "ortografia".
 
Grün 
Oberpomuchel


Dołączył: 03 Lis 2003
Posty: 7010
Wysłany: Wto Lis 09, 2004 8:48 am   

No wiesz - tak mnie wychowano, że jeżeli ktoś do mnie na pewnym poziomie napisze, to muszę mu odpisać na podobnym.
A, że ich tam klonują to się zgadzam... Ale mógłby im czasem klon nie wyjść i mieć np. obrzydliwe skrzywienie historyczne. A takiego jeszcze nie spotkałem.
 
 
Sabaoth 
Zachodni Prusak


Dołączył: 23 Kwi 2004
Posty: 11351
Wysłany: Wto Lis 09, 2004 9:32 am   

Ja odnosze wrazenie, ze wiekszosc tych "architektow" jest poprostu niereformowalna. Nauczyli ich tylko projektowac "funkcjonalne" domy z pokrzywionymi scianami z barwionego szkla i po prostu ponad to nie podskocza.
_________________
www.danzig-online.pl
 
 
pumeks 
Mottlauspucker


Dołączył: 22 Paź 2003
Posty: 7686
Wysłany: Wto Lis 09, 2004 9:33 am   

Grün napisał/a:
Ale mógłby im czasem klon nie wyjść i mieć np. obrzydliwe skrzywienie historyczne. A takiego jeszcze nie spotkałem.

A nasza forumowa Parker? :wink:
 
Marcin 


Dołączył: 14 Mar 2004
Posty: 4244
Wysłany: Wto Lis 09, 2004 9:35 am   

Sugerujesz coś Pumeksie? :wink: :hihi:
_________________
Frakcja Miłośników Niewygodnych Kin
--------------------------------------------------------------------------
Až dojde moja poslední hodina, pochovajte mňa do bečky od vína
--------------------------------------------------------------------------
 
Grün 
Oberpomuchel


Dołączył: 03 Lis 2003
Posty: 7010
Wysłany: Wto Lis 09, 2004 10:41 am   

Przepraszam, ale Parker nie jest architektem od krzywych ścian i szklanych elewacji, tylko od wnętrz i zieleni. A to są obszary znacznie mniej kontrowersyjne.
Ostatnio zmieniony przez Grün Wto Lis 09, 2004 10:59 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
pumeks 
Mottlauspucker


Dołączył: 22 Paź 2003
Posty: 7686
Wysłany: Wto Lis 09, 2004 12:50 pm   

Grün napisał/a:
Przepraszam, ale Parker nie jest architektem od krzywych ścian i szklanych elewacji, tylko od wnętrz i zieleni. A to są obszary znacznie mniej kontrowersyjne.

Oj, żebyś się nie zdziwił... jedna pani architekt od zieleni bardzo mi w tym roku zalazła za skórę :II
 
Marcin 


Dołączył: 14 Mar 2004
Posty: 4244
Wysłany: Wto Lis 09, 2004 1:04 pm   

Cytat:
tylko od wnętrz i zieleni

Czyli Parker jest architektem od Grüna? :wink: :hihi:
_________________
Frakcja Miłośników Niewygodnych Kin
--------------------------------------------------------------------------
Až dojde moja poslední hodina, pochovajte mňa do bečky od vína
--------------------------------------------------------------------------
 
Grün 
Oberpomuchel


Dołączył: 03 Lis 2003
Posty: 7010
Wysłany: Wto Lis 09, 2004 2:18 pm   

No to zaczynam się bać Panny Parker :)
 
 
Sabaoth 
Zachodni Prusak


Dołączył: 23 Kwi 2004
Posty: 11351
Wysłany: Wto Lis 09, 2004 2:22 pm   

Grün nie boj sie, poznalem Panne Parker, nie jest wcale taka straszna jak ja maluja :hihi:
_________________
www.danzig-online.pl
 
 
Kasia_57 
Nadprzewodnik


Dołączyła: 26 Mar 2004
Posty: 911
Wysłany: Wto Lis 09, 2004 8:20 pm   

No, to co przeczytałam w wydaniu studenta z PG, dosłownie mowę mi odebrało. Saboath pytał gdzies, czy ich tam klonują. No własnie. Chyba tak. Miałam niedawno taka rozmowę z pewnym młodzieńcem, który mi na siłę udowaniał, że tylko ONI mają rację a CI INNI to sa : tępaki i tumany, bo ich nie rozujmieją. Kiedy zapytałam, czy w takim razie nie można projektować tak, żeby było zrozumiałe i czytelne, milczał zaskoczony przez chwilke i palnąl:"Ależ to byłoby trywialne".
NO to w ogóle O CZYM my tu rozmawiamy!!!
W jakimże trywialnym mieście mieszkamy!!!! :%
Dodam, że jak go zaczepiłam o wątki, bo zagalopowaliśmy się nawet aż do architektury zakonnej, to niestety niewiele potrafił na ten temat powiedzieć. Co mnei całkowicie zmroziło. I ze smutkiem zauważyłam, że niestety rację miał pewnien panprofesor, który orzekł iż teraz takich jak Vredemann de Vries nie kształcą. Dodam, że mój rozmówca nie wiedział któż zacz ten de Vries. A mienił się być Gdańszczaninem.
 
 
Sabaoth 
Zachodni Prusak


Dołączył: 23 Kwi 2004
Posty: 11351
Wysłany: Wto Lis 09, 2004 8:45 pm   

No cóż upadek jednej Akademiae za to powstała inna :mrgreen: Ale przerażające jest to, że teraz nie m ożna zrobić czy zaprojektować nic trywialnego czyli NORMALNEGO!
_________________
www.danzig-online.pl
 
 
Grün 
Oberpomuchel


Dołączył: 03 Lis 2003
Posty: 7010
Wysłany: Wto Lis 09, 2004 10:31 pm   

To akurat bardzo sensownie wyjaśniła mi Parker - jeśli chcesz zaistnieć jako architekt, to musisz zaprojektować coś co sprawi, że cię zauważą. Jasne, że nie może być to nic normalnego. Współczesna architektura jest po prostu patologiczna - żeby być uznanym architektem trzeba zaprojektować coś koszmarnego...
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Dawny Gdańsk Strona Główna

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template subTrail v 0.4 modified by Nasedo. adv Dawny Gdansk