Bar Jeżycki to sobie przypominam. Ale to chyba off topic.
Gość
Wysłany: Pon Wrz 04, 2006 10:36 pm
Rumcajs napisał/a:
Co do knajp.
Może Łosoś? Proponuję wysłać Zdzisława na zwiady - po opisach krewetkowych szaleństw, spodziewam się, że "uradzi" rachunek na koniec
Nie trzeba wysyłąc na zwiady
Byłęm wielokrotnie w "Łososiu", rachunki "uradziłęm".... i niestety ...... rozczarowanie.....
Nie żeby żle, ale (moim zdaniem) brak fantazji..... Kiedyś bywało w nim zdecydowanie lepiej.... Jedzenie w "Łososiu" jest dobre, ale nie rzuca na kolana, ot po prostu niezła restauracja i nic nadzwyczajnego....
Natomiast u niejakiego Henia Lewandowskiego w Starogdańskiej na Św. Ducha jadałęm doskonałą gęsinkę, a rzadko to dzisiaj podają oj rzadko mniam mniam...... Nie wiem czy dalej podtrzymują tę tradycję, ale ...... Nadto byłą doskonała "kacówka" czyli świetnie zrobiona zupa grzybowa na ...... marynowanych grzybkach..... Chyba sie wybiorę by sprawdzić....
Poza tym mogę polecić "Tawernę", a w szczególnosci rybki, choć kudy im do Nautilusa..... oraz restaurację w "Hotelu Podewils" czyli w Domu Pod Murzynkiem na Szafarni ... ale ostrzegam, że choć kuchnia naprawde doskonala to jednocześnie przeprowadzają "operację na portfelu klienta, bez znieczulenia......
Drugim miejscem gdzie przyjemność konsumpcji wspaniałego (absolutnie wspanialego) jedzenia i naprawde doskonałych win psują abstrakcyjne (by nie powiedzieć horrendalne) ceny, jest sopocki "Rozmaryn" na Ul. Ogrodowej. Jedzenie "mjut" i niebo w gębie, ale ceny stosowane przez PT Panią Konsulową po prostu rzucają na glebę......
Moim zdaniem to nie jest restauracja, a miejsce eksperymentu ekonomicznego polegającego na sprawdzeniu ile da sie ostatecznie wycisnąc z Klienta...... Jakość jedzenia jest jednak fantastyczna....
Gość
Wysłany: Pon Wrz 04, 2006 10:53 pm
Furya napisał/a:
Pampuchy sa drozdzowe na parze a pyzy z ziemniakow surowych.Moga tez byc pol na pol.Podobnie jak kluski sląskie lub wilenskie cepeliny.Rozni je ksztalt i nadzienie. :-)
Furya błagam..... nie pisz nic o cepelinach(podanych z podsmażanym boczusiem, cebulką albo ze smietaną i sosem grzybowym), prawdziwych kołdunach wielkości dużej łyzki do zupy wykonanych z siekanych (a nie mielonych) trzech gatunków mięsa i wołowym tukiem, blinach gryczanych (jak one doskonale idą z kaw..... - ostatnio z kumplem pożarliśmy tych kulek z pól kilograma ) i blinach żmudzkich, śleżykach z makiem podawanych z mleikiem makowym, świlpikach czyli smażonych kopytkach..... (ilości kalorii nie podam bo dietetycy umrą), "białych grzybach" czyli borowikach w śmietanie....
Cholera dostalem ślinotoku ....... ide do lodówki po dietetycznego danona .......
Pampuchy sa drozdzowe na parze a pyzy z ziemniakow surowych.Moga tez byc pol na pol.Podobnie jak kluski sląskie lub wilenskie cepeliny.Rozni je ksztalt i nadzienie. :-)
Furya błagam..... nie pisz nic o cepelinach(podanych z podsmażanym boczusiem, cebulką albo ze smietaną i sosem grzybowym), prawdziwych kołdunach wielkości dużej łyzki do zupy wykonanych z siekanych (a nie mielonych) trzech gatunków mięsa i wołowym tukiem, blinach gryczanych (jak one doskonale idą z kaw..... - ostatnio z kumplem pożarliśmy tych kulek z pól kilograma ) i blinach żmudzkich, śleżykach z makiem podawanych z mleikiem makowym, świlpikach czyli smażonych kopytkach..... (ilości kalorii nie podam bo dietetycy umrą), "białych grzybach" czyli borowikach w śmietanie....
Cholera dostalem ślinotoku ....... ide do lodówki po dietetycznego danona .......
Do diabla...... to jest mój post, ale wysyłąjąc nie wiedzialem ze wylogowało mnie z FORUMA...
No dopsz..nie powiem nic wiecej o cepelinach...:-)o blinach (te prawdziwe sa tylko gryczane) z kawiorem (najlepiej czerwonym,gruboziarnistym,astrachanskim) tez nie
Ha! I tu Cie mam
No dopsz..nie powiem nic wiecej o cepelinach...:-)o blinach (te prawdziwe sa tylko gryczane) z kawiorem (najlepiej czerwonym,gruboziarnistym,astrachanskim) tez nie
Ha! I tu Cie mam
Ktoś tu ma korzenie zza wschodniej granicy, jak mniemam?
No dopsz..nie powiem nic wiecej o cepelinach...:-)o blinach (te prawdziwe sa tylko gryczane) z kawiorem (najlepiej czerwonym,gruboziarnistym,astrachanskim) tez nie
Ha! I tu Cie mam
Ktoś tu ma korzenie zza wschodniej granicy, jak mniemam?
Furya napisał/a:
Tak Syrenko,czesc mojej rodziny pochodzi z Wilna, czesc z Gdanska.Taki mix mam :-)
A co mam sciemniać.... danzigerem jestem z wyboru ... Mama przyjechala do Gdańska z Wilna (wg jej relacji) 06 lub 07 czerwca 1945r. Wyspa Spichrzów plonęla a w Motlawie kłebily sie stada ryb sycących sie nadpalonym zbożem.
I tak wylądowała w małym domku na Kolonii Uroda..... a później na Starym Mieście.....
Ale Wileńskie korzenie pozostały zwłaszcza w tradycji kulinarnej..... Co z tego ze dietetycy slysząc o litewskiej kuchni mdleją.... niech mdleją.... ja mam silny charakter i jak powiedzialem, że od cepelinów mnie niekt nie oderwie to niekt nie oderwie. A co do kołdunów, to ma być tak zrobiony ze jak sie go do "gęby kładzie", to łon (jak to mawiała moja babcia) w "szesciu miejscach sok pusci".....
PS, dla wyjaśnienia, znam jeszcze bliny żmudzkie cieniutkow wysmażone z ziemniaczków z dodatkiem chyba mąki żytniej......
O tych cudownych kuleczkach wyciskanych z bieługi nie wspominam bo.... ach milcz serce me.....[/list]
W kuchni wilenskiej "blinami" nazywano to, co my znamy pod nazwa placków ziemniaczanych:-)
U nas w Domu wygrala kuchnia z Wilna, Gdansk dolozyl ryby,mnostwo ryb na rozne sposoby.
Sama chetnie jadam dania kuchni roznych narodow,gdzie noga moja postanie tam probuje kuchni.Czesc "kupuje" o innych zapominam.
Olac tam dietetykow...rozkosze stołu to jest to :-)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum