Przedostatni dzień 1978 r. był w Warszawie wyjątkowo – jak na zimową porę roku – ciepły. Jeszcze wieczorem termometry wskazywały +7° C. Zanosiło się na to, że Sylwester i Nowy Rok będą bezmroźne i bezśnieżne.
Mieszkańcy stolicy musieli być więc mocno zdziwieni, kiedy rankiem następnego dnia zauważyli, że za oknami sypie śnieg, a termometry pokazują minus 8° C. Potem było gorzej. Ochładzało się coraz bardziej, wiał silny wiatr od wschodu, intensywnie sypał drobny, pylisty śnieg. Temperatura szybko spadła do minus 25° C.
Wiele osób miało kłopoty już z dotarciem na zabawy sylwestrowe, zaś Ci, którzy dłużej zabalowali, mieli jeszcze większe kłopoty z powrotem do domów. W potężniejących zaspach śnieżnych utkwiły samochody, autobusy i pociągi. Wiele miejscowości zostało całkowicie odciętych od świata.
W elektrociepłowniach szybko zabrakło węgla. Było to z jednej strony efektem wydanego wcześniej rozporządzenia o likwidacji nadmiernych rezerw w elektrowniach, a z drugiej problemami z jego transportem po kompletnie zasypanych torach kolejowych i następnie z rozmrażaniem potrzebnym, by węgiel wysypać z wagonów i podać na taśmociągi wiodące do pieców. Nastąpiły olbrzymie problemy z dostawami prądu i ciepłej wody. Stan ten utrzymywał się przez wiele dni. Codziennie ok. godz. 12 można było usłyszeć w radiu komunikat Państwowej Dyspozycji Mocy o dwudziestym stopniu zasilania – co oznaczało wyłączenia prądu dla ludności. W nieocieplanych wówczas blokach z wielkiej płyty na warszawskim Ursynowie temperatura spadła do 7° C. W innych warszawskich dzielnicach było niewiele cieplej.
Jedna z kilku – tak naprawdę
Tak właśnie wyglądał początek tzw. zimy stulecia, jaka zaatakowała Polskę na przełomie 1978 i 1979 r. Tzw. – bo zima ta z pewnością nie była najmroźniejszą Polsce w XX w.. Temperatury były – owszem – niskie. W niektóre noce temperatura w Warszawie spadała do ok. -25° C), ale daleko było do takich rekordów termicznych, jak -42° C odnotowane z Dubie koło Krakowa 2 lutego 1929 r., czy -41° C, które pokazały termometry w Siedlcach 11 stycznia 1940 r. Znacznie ostrzejsza była też zresztą (w swoim czasie również okrzyczana zimą stulecia) zima w roku 1963.
Śnieg, śnieg i jeszcze raz śnieg
„Zima stulecia” w 1979 r. – choć nie rekordowo mroźna – miała jednak pewną cechę szczególną. Były nią wyjątkowo obfite opady śniegu. W Warszawie, gdzie śniegu w zimie zazwyczaj bywa niewiele, warstwa białego puchu osiągnęła grubość przynajmniej 70 cm. Dla przywykłych do bardzo lekkich w poprzednich latach zim mieszkańców Polski, taka ilość śniegu, jaka spadła w ostatnim dniu 1978 r. i pierwszych dniach roku następnego, była zjawiskiem niezwykłym. Zima była bardzo śnieżna do marca, a temperatura wielokrotnie spadała do poziomu minus 20° C
„Nie potrzeba Bundeswehry, nam wystarczy minus cztery” (popularna fraszka)
Skutki potężnych śnieżyc i niskich temperatur okazały się dla znajdującej się już i tak w stanie kryzysu gospodarki katastrofalne. Zima odbiła się na wszystkim. Szwankowała komunikacja miejska, poważnie spadła produkcja przemysłowa, w i tak pustych sklepach zaczęło brakować podstawowych artykułów spożywczych. Rok 1979 był w powojennej historii Polski pierwszym, w którym oficjalnie(!) odnotowano spadek dochodu narodowego – według danych GUS dochód narodowy w 1979 r. był o 2,3 procent niższy, niż w roku poprzednim.
No… trzeba więcej kaloryferów
Powszechnie uważa się, że wywołany (czy może raczej tylko pogłębiony) przez „zimę stulecia” kryzys gospodarczy spowodował - w połączeniu z wyjątkową indolencją władzy - wzrost niezadowolenia społecznego, którego ostatecznym efektem były masowe strajki w lipcu i sierpniu 1980 r. i wywołany nimi upadek rządzącej od końca 1970 r. ekipy Edwarda Gierka. Przykładem indolencji rządzących Polską było np. zwołane już na 3 stycznia 1979 r. posiedzenie Biura Politycznego KC PZPR, na którym jako remedium na nagły atak zimy zalecono m.in… zwiększenie produkcji kaloryferów.
Tragiczny skutek – eksplozja w Rotundzie PKO
„Zima stulecia” miała też inne – czasem niestety tragiczne – skutki. Uważa się np., że przyczyniła się ona do katastrofalnego wybuchu gazu w warszawskiej rotundzie PKO. Wydostający się pękniętego zaworu gaz ziemny nie mogąc – wskutek oblodzenia i zaśnieżenia kanałów wentylacyjnych i zamarznięcia gruntu – ulotnić się do atmosfery, przeniknął do kanału telekomunikacyjnego i przedostał się do podziemi rotundy. Wystarczyła jedna iskra – prawdopodobnie przy włączeniu lub wyłączeniu światła – by spowodować eksplozję, która całkowicie zniszczyła budynek i zabiła 49 ludzi oraz spowodowała obrażenia u ponad 100 innych.
No bo co innego można było robić…
Inna konsekwencja „zimy stulecia” dała się zaobserwować jesienią 1979 r. Był nią ... wyraźnie zwiększony przyrost naturalny. Nie było to zresztą niczym szczególnie niezwykłym. Kiedy kilka lat wcześniej w Nowym Jorku na kilka dni „wysiadła” elektryczność, dziewięć miesięcy później też urodziło się wyjątkowo dużo dzieci. Jedyna różnica między Ameryką a Polską polegała na tym, że „wywołana” pośrednio zimą stulecia fala urodzin była bardziej – niż w tamtym przypadku – rozłożona w czasie.
Katastrofa 1.jpg 3 stycznia z wiaduktu koło rafinerii spadł autobus PKS. Zginęło 5 osób, 49 zostało rannych. For Zbigniew Kosycarz
Plik ściągnięto 26415 raz(y) 76,25 KB
Ms Broniewski Gdynia.jpg Przechylony pod ciężarem lodu statek Władysław Broniewski przy falochronie portowym w Gdyni 2 stycznia 1979. Fot Zbigniew Kosycarz
Plik ściągnięto 26415 raz(y) 52,27 KB
Na pokładzie.jpg Usuwanie lodu i śniegu z pokładu statku w porcie gdyńskim. 2 stycznia 1979. Fot Zbigniew Kosycarz
Tak to były jedne z dłuższych ferii świątecznych
potem pod koniec stycznia był tylko tydzień wolnego
A lód na wybrzeżu był taki że spokojnie można było po nim chodzi nawe sporo w głąb morza
_________________ Gdybym był niedyskretny, zapytałbym, skąd Pan ma na pięciomarkowe cygara? Hmm?
Pamiętam, że w tą zimę w rozmrażalni wagonów Portu Północnego rozmrażaliśmy lokomotywy PKP. Rozmrażalnia jest to tunel długości ośmiu wagonów, między szynami i z boku są umieszczone elektryczne grzałki...
Właśnie, właśnie tyle słyszałem i czytałem o zimie stulecia a nigdy żadnych zdjęć nie widziałem. Może ktoś z forumowiczów wyszpera z rodzinnych archiwów jakieś foty tamtej zimy i zechce się podzielić. Ja niestety nie posiadam, choć solidny radziecki aparat w rodzinie był , nikt zdjęć nie porobił
Niemało zdjęć Zbigniewa Kosycarza publikowanych było masowo, choćby w albumach z serii "Fot. Kosycarz - Niezwykłe zwykłe zdjęcia", a także w "Wydarzyło się w Gdańsku 1901-2000"
Ja miałem wtedy ferie dodatkowo przedłużone o 2 tygodnie - pod koniec zarządzonej w nauce przerwy w mojej szkole (SP 35 w Gdyni) poszedł z dymem pokój nauczycielski. Przyczyną było zwarcie w instalacji, ale ponieważ spłonęły też dzienniki - cała szkoła była przesłuchiwana bo podejrzewano uczniów z perspektywą kiblowania
Na szczęście maglowano nas dopiero po powrocie do szkoły, to były ferie...
_________________ "A ja sobie jeżdżę na motorowerze i nocą na szosie łapię w worek jeże..." (Jan Krzysztof Kelus)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum