Wysłany: Czw Sty 05, 2006 12:33 am bo u nas w Gdańsku
aprops Krakowa naszeł mię taki szowinistyczny nastrój, że nasze miasto i generalnie Trzymiasto jest bardzo "niezakrzepłe" w zadzieraniu nocha (wyłączając wątek o kierowaniu pyska w stronę morza ) .
Gdzie tam mnie nie naniosło do jakiegoś większego polskiego miasta to się spotkałem z tym sakramentalnym, "a u nas, u nas to się robi inaczej". Kojarzy mi się to nieodmiennie z tekstami ekip budowlaych, które wchodzą poprawić fuszerkie poprzedniej ekipy z hasłem na ustach "kto pani/u tu to zrobił, nie no my to poprawimy!" i jak to się mówi następuje zapętlenie tekstu tyle, że gęby się zmineiają.
Adrem - fenomen otwrtości zastanawia mnie od dawna. Macie jakieś teorie dlaczego tak jest?
_________________ Wstawać! Wstawać i ćwicyć!
Ale czemu?! Bo rano jest!
Eeee, u mnie jest jeszcze noc...
Wysłany: Czw Sty 05, 2006 2:39 am Re: bo u nas w Gdańsku
Rumcajs napisał/a:
Adrem - fenomen otwrtości zastanawia mnie od dawna. Macie jakieś teorie dlaczego tak jest?
Może dlatego, że Kraków, Łódź Poznań czy Katowice (z okolicami) mają swoją, zasiedziałą z dawien dawna ludność, Wrocław to wprawdzie ludność napływowa, ale jej większość (a przynajmniej większość "nadająca ton") pochodziła z jednego dużego ośrodka (Lwowa).
Warszawa to przypadek odrębny - tu stale był jakiś rdzeń lokalny, który uzupełniano "materiałem przyjezdnym" (efekt stołeczności), ale chyba też możemy mówić o jakiejś "ciągłości" wiekszości ludności lokalnej.
A w Gdańsku tworzenie społeczności lokalnej zaczęło się po 1945 od nowa - z resztek ludności miejscowej, przybyszów z Wilna i Kresów, Polski centralnej...
Tylko nie wiem czy o to Ci chodzi, bo na tej samej zasadzie otwarci (może nawet bardziej) powinni być mieszkańcy Szczecina czy Olsztyna.
A zresztą ja tam żadnej wybijającej się otwartości mieszkańców Gdańska w stosunku do reszty dużych miast nie zauważyłem.
Tak do końca to "bardziej w trzewiach to uczucie mam umiejscowione" i trudno mi je zwerbalizować.
Spróbuję:
Jak tak się lochałem po tych miastach z "ciągłością kwaterunkową" to zawsze napotykałem pewien rodzaj muru. Wielu przybyszów z kraju tak mówi o Kaszubach, że najpierw są zdystansowani i lekko oziębli, dopiero jak się przekonają do ciebie to już są ziomale wtedy.
A jak robiłem ankiety wśród komilitonów studenciaków na PG, którzy przyjezdni byli, to wychodziło, że czują się dość swobodnie i "u siebie".
No i mam takie dwie teorie:
Adin - my (tzn. urodzeni lub mieszkający tu z wyboru) też w pewnym sensie jesteśmy gośćmi. I zdaje mi się, że większośc mieszkańców to czuje mniej lub bardziej świadomie. W związku z czym mały odsetek ludności może powiedzieć u nas, bo jak pisałeś "to u nas" ma swego rodzaju rozdwojenie lub bardziej roz-n-nienie. Ostatnie rozczłonkowanie po 1945. I tak jak my (ci którzy nastali w mieście po 1945) nie możemy tak do końca powiedzieć "u nas", tak również my (którzy przeżyli gehennę wojny) już też nie do końca mogą powiedzieć "u nas". Strasznie mnie to mętne wychodzi ale mam nadzięję, że coś z myśli przewodniej można wysupłać.
Dwa - sobie tak myślę czasem śmiało, że to ma właśnie być takie miejsce na Ziemii. Gdzie nasz Genius opiekuje się właśnie w ten sposób, że spod pseudostabilnej tkanki murów, drewna, bruków i kanałow (plus betonu, żelaza i szkła - fuj) co rusz prześwitują jakieś poszarpane skrawki, które objawiają nam prawdę że to wszystko może być lada chwila prochem i zgnilizną, a równocześnie daje klarowną wizję, że z prochu i bagno może podnieść się conajmniej do poziomu sprzed rozkładu (tu trochę zbyt optymistycznie, ale optymizm jest zalecany przez lekarzy ;)
Generalnie
_________________ Wstawać! Wstawać i ćwicyć!
Ale czemu?! Bo rano jest!
Eeee, u mnie jest jeszcze noc...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum