Fragment gdańskich fortyfikacji, zwany Zespołem Przedbramia Ulicy Długiej, ciągle jest pełen zagadek. Niedawno natrafiono w nim na ceglaną podłogę z czasów średniowiecza. Mimo liczącej kilkaset lat przeszłości, w tym kilku kataklizmów wojennych, posadzka przetrwała do naszych czasów w bardzo dobrym stanie.
- Nigdzie w Gdańsku nie pozostały tak duże fragmenty podłóg z czasów średniowiecza - mówi Maria Bojarska, zastępca dyrektora ds. dziedzictwa kulturowego Muzeum Historycznego Miasta Gdańska. - To już kolejne niezwykłe odkrycie w tym obiekcie. Wcześniej odkryto tam Norę Żmii - loch, w którym trzymano więźniów. W Wieży Więziennej, Katowni, Domu Więziennym, Szyi pozostało wiele innych oryginalnych elementów wyposażenia architektonicznego. Gdzie indziej w Gdańsku nie ocalały one w takim stopniu. Wnętrza zabytków są odzwierciedleniem sytuacji przedwojennej, ale nie są to oryginały, lecz dzieła powojennych konserwatorów.
Zabytkową posadzkę ułożono w 1380 roku, na sklepieniu pierwszej kondygnacji Wieży. Chodzili po niej najważniejsi w mieście strażnicy; decydowali bowiem, kogo do miasta - na ul. Długą - wpuścić. Otwierali lub zamykali najbardziej reprezentacyjną bramę.
Niektóre cegły zostały wyszlifowane butami strażników do takiego stopnia, że są częściowo starte. Inne - zapadły się nieco, wciśnięte w podłoże - pod wpływem ciężaru ludzi. Przypuszczalnie, cegły ułożono na warstwie gliny. Jak było w rzeczywistości - okaże się po przeprowadzeniu dodatkowych badań.
Oczywiście, ów ceglany unikat architektoniczny zostanie udostępniony wszystkim zwiedzającym. Otwarcie zabytku dla publiczności nastąpi w połowie przyszłego roku, równocześnie z inauguracją działalności Muzeum Bursztynu w Katowni i Wieży Więziennej. Zespół Przedbramia Ulicy Długiej był obiektem militarnym do chwili, gdy w działaniach wojennych zaczęto używać artylerii dalekiego zasięgu. Stracił swe pierwotne znaczenie na początku XVII wieku. Wówczas zamieniono go na więzienie."
_________________ Gdańszczanka
* * *
...ze słońcem w kieszeni i chmurą gradową...
...i mściwym toporem krzyżackim....
Niektóre cegły zostały wyszlifowane butami strażników do takiego stopnia, że są częściowo starte. Inne - zapadły się nieco, wciśnięte w podłoże - pod wpływem ciężaru ludzi
Takie obrazy wyjątkowo do mnie przemawiają, od razu uruchamiają wyobraźnię.
Zawsze obserwuję takie "wytarcia" w kościołach, najbardziej niesamowite było to w jednym z toruńskich kościołow, mocno zniszczonym a przez to bardzo autentycznym (zabijcie mnie a nie przypomnę sobie wezwania )
jest też taki kamień zamiast progu w Mątowach Wielkich. Wytarty, aż wgłębiony właśnie... Faktycznie, takie opisy przemawiają niesamowicie. Kiedy tak stałam w tej kruchcie mątowskiej, jakoś mimo woli "ujrzałam" jak rodzice niosą małą, wrzeszczącą - jeszcze nie Dorotkę na chrzciny. Jest parę takich miejsc wokoło, które aż chce się dotknąć, żeby posłuchać, co powiedzą. Słuchania kamieni i cegieł nauczył mnie Wiadomy Zamek.
_________________ Gdańszczanka
* * *
...ze słońcem w kieszeni i chmurą gradową...
...i mściwym toporem krzyżackim....
piękny temat się zrobił ale i smutny czasem.
ja z powodów powyższych byłam ostatnio w Warszawie - ale w miejscach, gdzie kamień na kamieniu się nie ostał. albo co najwyżej bruk i fragment torów tramwajowych
No taaaak. Mimo iż nie lubię Warszawy serdecznie - to przyznam, że robią na mnie wrażenie zwykłe tablice na ścianach domów, mówiące co się w czasie powstania działo w danym miejscu.
_________________ Gdańszczanka
* * *
...ze słońcem w kieszeni i chmurą gradową...
...i mściwym toporem krzyżackim....
Ostatnio w "Trójce" słyszałem, że w Warszawie jacyś tamtejsi 'rzygacze' protestowali przeciwko modernizacji krawężników... bo kamienne krawężniki to jedna z niewielu rzeczy sprzed zagłady miasta w 1944 r., a teraz ktoś je podmienia na betonową tandetę. Ale podobno istnieją jeszcze nawet pokrywy włazów do studzienek, którymi przemieszczali się powstańcy...
Owszem - istnieją, jeden z powstańców mi taką pokazywał.
ale jakoś mimo wszystko nei przemawia do mnei Warszawa, poza tymi drobnostkami. Co innego na przykład Kraków!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
i tu cytat pani przewodnik z Krakowa, na moje pytanie "Ależ zryliście sobie Rynek, i coście tu znaleźli???" pani spokojnie odparła "To są wykopaliska, takie domy z XIII wieku, nic ciekawego"
i nawet SŁOWEM nie wspomniała że wlaśnie wielką wagę odkryto.
_________________ Gdańszczanka
* * *
...ze słońcem w kieszeni i chmurą gradową...
...i mściwym toporem krzyżackim....
Pewnie dlatego, że dla krakusów XIII wiek to tak jak dla nas XIX...
Nooo, gdyby znaleziono kości smoka albo czaszkę Kraka (w wieku lat 7), to pewnie by się chwaliła, ale Ty pytałas o jakieś banalne domy z XIII wieku...
_________________ "A ja sobie jeżdżę na motorowerze i nocą na szosie łapię w worek jeże..." (Jan Krzysztof Kelus)
a do mnie Warszawa przemawia. ale to pewnie dlatego, że mam jakieś chore zauroczenie miejscami unicestwionymi
Jacek Leociak napisał/a:
Projekt Bohdana Lacherta nawiązywał wprost do realiów i symboliki gettowego gruzowiska. Nowa dzielnica mieszkaniowa miała być zarówno przykładem nowoczesnej socjalistycznej zabudowy, jak i rozwiniętym w przestrzeni monumentem, upamiętniającym jedyne w swoim rodzaju miejsce po getcie. Lachert postanowił wykorzystać zalegające cały obszar ruiny getta do usytuowania Muranowa na tarasowych wzniesieniach. Malowniczy pagórkowaty krajobraz tej części miasta, który nieświadomemu przechodniowi wyda się dziś naturalnym ukształtowaniem terenu, stanowią pokryte ziemią hałdy gruzu, na których stoją muranowskie domy, zbudowane z pustaków powstałych ze zmielonego gruzu i betonu. Gruz jako fundament pod przyszłą dzielnicę oraz gruzobeton jako podstawowy materiał budowlany - oto ucieleśnienie idei miasta odradzającego się ze zgliszcz, powstającego do życia jak feniks z popiołów.
Szczerze przyznam, że mnie to miasto bardzo przypadło od pewnego razu, gdy słońce zachodziło na Pałac Kulturwy, a potem przechodziłem koło nieistniejącego już "Akwarium", w którym jakiś skład przelewał całe swoje jestetstwo przez instrumenty w muzykę i to co tworzyli niosło się donośnie i kameralnie zarazem....
Jakoś to zaczarowało mi tego molocha.
I kiedy myślę o mieszkaniu tam, to skóra mi cierpnie, ale tak, żeby sobie odwiedzić i się podziwować, to bardzo chętnie. Aha bo NAJLEPSZYM MIEJSCEM DO MIESZKANIA POD POLSKIM SŁOŃCEM JEST NASZE MIASTO
_________________ Wstawać! Wstawać i ćwicyć!
Ale czemu?! Bo rano jest!
Eeee, u mnie jest jeszcze noc...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum