Pomysł napisania w "Hestii Forum" o historii ubezpieczeń na Pomorzu powstał mniej więcej rok temu. Wszystko zaczęło się od zdjęcia malowniczego kościółka w Krzywym Kole, a dokładniej - zbliżenia umieszczonej na jego ścianie metalowej tabliczki, dokumentującej dawną działalność znanej firmy ubezpieczeniowej.
Zdjęcie kościółka wykonał nasz kolega z Hestii Art, Tomek Kuchta. Podczas jednej ze swych wędrówek z aparatem fotograficznym natknął się na ową intrygująca tabliczkę z nazwą byłego udziałowca spółki życiowej Hestii. Z nadzieją odnalezienia zabytkowej polisy pojechaliśmy razem do oddalonego o 30 kilometrów od Gdańska Krzywego Koła (dawniej Kriekohl). Niestety, podobnie jak w innych znanych mi przypadkach, żadne dokumenty się nie zachowały. Ksiądz proboszcz kierujący tamtejszą parafią katolicką wspominał jedynie, że starsi mieszkańcy opowiadali mu o stosach papierów zalegających kiedyś na plebani i na strychu XV-wiecznego, niegdyś protestanckiego kościoła. Tytuł artykułu jest nieśmiałym nawiązaniem do metody, którą trzeba było zastosować dla odnalezienia materiałów pozwalających na napisanie tego tekstu. Na ile okazała się skuteczna, niech ocenią czytelnicy.
W poszukiwaniu początków ubezpieczeń na Pomorzu Gdańskim należy wrócić do czasu, gdy Gdańsk był jednym z ważniejszych miast Hanzy. W Europie Północnej, podobnie jak sto lat wcześniej w basenie Morza Śródziemnego, pojawienie się ubezpieczeń - w dzisiejszym rozumieniu tego słowa - wynikało z naturalnej potrzeby zmniejszenia ryzyka związanego z handlem. Powstanie pierwszych firm ubezpieczeniowych w Hanzie datowane jest na drugie ćwierćwiecze XVI wieku.
Wcześniej oczywiście podejmowano różne inne działania, których cel był zbliżony do tego, czemu dzisiaj służy polisa ubezpieczeniowa. Popularna w tamtym czasie była metoda rozdrabniania ładunków. Powszechności jej stosowania dowodzi między innymi to, że na hanzeatyckim statku, który w 1345 roku zatonął u południowych wybrzeży Bałtyku, znajdowały się ładunki należące do 39 kupców. Drugi taki przykład pochodzi z 1468 roku, gdy inny zatopiony statek Hanzy przewoził ładunki aż 62 nadawców.
Wiele zwyczajów, które później stały się normami prawa, powstało po to, żeby zmniejszyć ryzyko związane z handlem, a także stworzyć prawne zabezpieczenia dla pokrycia mniej lub bardziej prawdopodobnych strat. Przykładem jest znany w prawie hanzeatyckim status kapitana. Kapitan musiał być głową rodziny, aby jego majątek w sytuacjach konfliktowych stanowił zabezpieczenie dla ewentualnych odszkodowań. Opisywane przypadki nieuczciwości kapitanów, polegające chociażby na nieuprawnionej sprzedaży czy wyrzuceniu za burtę części ładunku, całkowicie takie rozwiązanie uzasadniają. Także temu celowi służył przyjęty na zjeździe Hanzy w 1403 roku zakaz żeglugi zimowej. Naruszenie trwającego od św. Marcina (11.11) do św. Piotra (22.02.) zakazu niosło skutek w postaci dolegliwych kar pieniężnych lub konfiskaty statku wraz z ładunkiem. Hanzeaci, wykorzystując swą potęgę, niejednokrotnie w umowach handlowych zastrzegali sobie gwarancję pokrycia strat poprzez zapisy uprawniające do żądania zwrotu długu przez miasto, z którego pochodził nieuczciwy partner handlowy. Dzięki tego typu metodom jeszcze przed powstaniem firm zajmujących się ubezpieczeniami istniały w Hanzie konstrukcje niemal identyczne z późniejszymi zapisami funkcjonującymi w umowach ubezpieczeniowych. Przed utworzeniem pierwszych towarzystw barometrem poziomu ryzyka związanego z handlem morskim był również fracht. W XV wieku fracht za przewóz drewna z Gdańska do Brugii wynosił 79% wartości ładunku, a gdy przewóz wiązał się ze szczególnymi niebezpieczeństwami, jego koszt wzrastał nawet do 100%. Ogólna poprawa bezpieczeństwa żeglugi, likwidacja piractwa i pojawienie się ubezpieczeń spowodowały, że fracht stał się wartością względnie stałą, a ryzyko znalazło swe odzwierciedlenie w ubezpieczeniu. Na przykład na trasie z Amsterdamu do portów bałtyckich ubezpieczenie wynosiło średnio 2% wartości ładunku. Ubezpieczenie takiego samego ładunku w czasie zamieszek wojennnych wzrastało do 10%. Ważne dla rozwoju ubezpieczeń były prace hamburczyka Reinholda Curicke, który w 1667 roku spisał zasady prawa morskiego w "Ius Maritimum Hanseaticum", a rok później wydał traktat poświęcony reasekuracji w żegludze. Tą samą tematyką zajmował się również gdański prawnik, Hans Schulz.
XIX wiek to czas rozwoju ubezpieczeń w całej Europie. W Prusach zaznaczył się on nie tylko powstaniem licznych firm ubezpieczeniowych, lecz również stworzeniem podstaw prawnych dla działania ubezpieczeń społecznych i prywatnych. Związane jest to z przyjęciem w 1889 roku pakietu ustaw socjalnych, a także kodyfikacją prawa cywilnego, która zakończyła się w 1900 roku uchwaleniem Kodeksu cywilnego i wydaniem specjalnej ustawy o ubezpieczeniach prywatnych. Przepisy te, zgodnie z gdańską ustawą konstytucyjną, zachowały swą moc również w Wolnym Mieście Gdańsku. Niezależnie od nich art. 114 Konstytucji tworzył szczegółowe umocowania dla istnienia w Gdańsku ubezpieczeń społecznych, które prezentowały bardzo wysoki poziom. Ów konstytucyjny zapis stanowił: "Dla utrzymania zdrowia i zdolności do pracy, w celu ochrony macierzyństwa i zabezpieczeń przed gospodarczemi następstwami starości, słabości i zmiennych kolei życia łącznie z bezrobociem stwarza Państwo system powszechnego ubezpieczenia, przy odpowiedniem współdziałaniu ubezpieczonych".
Jak podają dostępne dziś dane, w sferze ubezpieczeń prywatnych w latach 1926-27 w Wolnym Mieście Gdańsku działało łącznie 127 większych i mniejszych firm ubezpieczeniowych. Z tej liczby 11 towarzystw było towarzystwami gdańskimi, pozostałe zaś wymienia się jako zagraniczne. Spośród towarzystw gdańskich istniały dwa towarzystwa publiczno-prawne, które prowadziły także działalność w przedmiocie ubezpieczeń społecznych i 9 towarzystw prywatnych. Jako największe towarzystwa ubezpieczeniowe działające w Wolnym Mieście Gdańsku wymienia się: Bergenske Baltic Transporte Ltd, Danziger Algemeine Versicherungs , Johannes Ick Danzig und Hamburg, C.Shaw Lovell & Sons Ltd, August Wolf & Co. Spośród polskich firm ubezpieczeniowych, które prowadziły działalność w Gdańsku wymieniane są Vesta Bank i Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemnych od Ognia i Gradobicia mające siedzibę na Podwalu Grodzkim, a także firmę Gdynika zajmującą się ubezpieczeniami morskimi.
Interesujące mogą być wyniki finansowe ówczesnych towarzystw ubezpieczeniowych. W latach 1927-28 przypis składki brutto uzyskany przez wszystkie towarzystwa ubezpieczeniowe wzrósł średnio o 8,2 %. Spośród jedenastu rodzajów ryzyk największy wzrost nastąpił w ubezpieczeniach chorobowych (16%) i życiowych (14,6 %). Spadek przypisu składki brutto zanotowano w ubezpieczeniach związanych z rolnictwem, czyli ubezpieczeniu zwierząt i od gradobicia. Poza tym szczególnie duże wzrosty zanotowały statystyki w ubezpieczeniach motoryzacyjnych, gdzie OC wzrosło o 48%, a AC o 25%. Wynikało to z zamożności społeczeństwa i rozwoju motoryzacji, który wówczas w Gdańsku postępował nawet szybciej niż w Niemczech i Francji. A jak przedstawiał się gdański rynek ubezpieczeniowych w wartościach wymiernych? Przypis składki brutto w 1928 roku wyniósł 14.708.005 guldenów, co odpowiadało wartości 4.64 tony złota. Wartość wypłaconych odszkodowań w 1928 roku wyniosła 4.680.695 guldenów. Dla pełnego obrazu rynku ubezpieczeń należy pamiętać, że podane wyniki uzyskano na obszarze 1952 km2, zamieszkałym przez 386.118 mieszkańców, z czego w gminach miejskich Gdańsk i Sopot mieszkało 339.110 osób. Kto by pomyślał, że do takich liczby doprowadzi nas weekendowa wędrówka po Pomorzu...
Paweł Pettke
Ergo Hestia
_________________ Czyż nie rozumie pan, że wszystko, co piękne w architekturze, osiągnięto już dawno temu? Zostało to autorytatywnie stwierdzone. (Ayn Rand "Źródło")
_________________ Frakcja Miłośników Niewygodnych Kin
--------------------------------------------------------------------------
Až dojde moja poslední hodina, pochovajte mňa do bečky od vína
--------------------------------------------------------------------------
A to przepraszam, przejrzałam wątek zbyt pobieżnie.
_________________ Czyż nie rozumie pan, że wszystko, co piękne w architekturze, osiągnięto już dawno temu? Zostało to autorytatywnie stwierdzone. (Ayn Rand "Źródło")
Tabliczka z Wrzeszcza.Przecierałem oczy ze zdumienia,ponieważ niedawno fotografowałem ten budynek nie mówiąc o tym ,że przechodziłem obok niego tysiąc razy.Moja ślepota mnie czasami przeraża.
_________________ Bacz byś nie zgłupiał od mądrości swojej.
Na pierwszy rzut oka byłoby to Zur NS-Sch___sternstation.
NS to zwyczajowy skrót od "Narodowo-Socjalistyczny" (po niemiecku są takie same inicjały).
Nasuwa się odczytanie "Schwesternstation", ale co by to znaczyło? do stacji narodowo-socjalistycznych siostrzyczek?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum