To jeden z najstarszych sposobów zmiany toru jazdy
Nie wiem jak stary to sposób, ale wydaje mi się, że w Gdańsku wprowadzony w latach 60-tych. Wcześniej przed każdym rozjazdem, tramwaj zatrzymywał się, motorniczy wysiadał, wynosił ze sobą, lub (chyba później to udoskonalono) wyciągał ze specjalnej pochwy w dolnej części przodu tramwaju, około metrową, specjalną "przekładnicę", wkładał ją w otwór w pokrywie mechanizmu pomiędzy szynami i pochylając w lewo, lub w prawo zmieniał położenie zwrotnicy.
Przypomniałem sobie, że w okresie wprowadzania tego systemu (elektrycznego) były pewne trudności. Trzeba było dać "pełną moc" w momencie przejazdu pod specjalnymi, zawieszonymi przy przewodzie zasilającym, złączami, a potem szybko wyhamować tramwaj przed rozjazdem. Zdarzało się, że system nie zadziałał i wtedy motorniczy musiał po staremu ręcznie przełożyć zwrotnicę.
Przypuszczalnie taki właśnie przypadek zdarzył sie motorniczemu który wiózł Piotra
O tym właśnie systemie mówie ;) W skrajnych przypadkach powoduje wykolejenia - szczególnie jeśli nie ma informacji (specjalnego sygnalizatora) na temat załączenia blokady.
Przypuszczalnie taki właśnie przypadek zdarzył sie motorniczemu który wiózł Piotra
Nie znam się na historii transportu miejskiego w epoce wczesnego PRL, ale o ile pamięć mnie jeszcze nie zawodzi, to tzw "wajcha" do przestawiania zwrotnic była w powszechnym użyciu jeszcze kilka lat po mojej wyprawie imieninowej do Sopotu. Wydaje mi się, że "Zespół Szalonego Konia" występował po rozpędzeniu tramwaju powyżej pewnej granicy. Na terenie miasta przystanki były rozmieszczone stosunkowo gęsto, tak więc o podobnym rozpędzeniu nie mogło być mowy.
Ale ten system nie oznacza, że nadal nie zmienia się ręcznie wajchą ;) Na przykład dzisiaj popsuła się zmiana na Bramie Oliwskiej. Ponadto czasami system nie chce zaskoczyć. Niektóre zwrotnice są także zablokowane i da się je jedynie ręcznie zmienić (np przy zjeździe z Chełmu).
Nie wiem jak to było kiedyś ale może po prostu ten tramwaj wjechał "z prądem" na sektor,bo wtedy też rzuca. Sektor czyli podstacja - słup z biało-czerwonym paskiem,skrzynią i "wąsami" na sieci.
Nie wiem jak to było kiedyś ale może po prostu ten tramwaj wjechał "z prądem" na sektor,bo wtedy też rzuca.
Z cała pewnością nie było w latach pięćdziesiątych takich zwrotnic w Gdańsku. W niektórych miejscach były natomiast budki dla zwrotniczych. Budka taka stała np. na wysokości Katowni.
Podobnie było np. przy końcowym przystanku linii numer 5, na ulicy Waryńskiego. Była to linia
jednotorowa, więc zmiana kierunku ruchu wymagała manewrów. Linia do Sopotu z tego co
wiem, również była jednotorowa - być może po drodze była mijanka? Zwrotnice "automatyczne" pojawiły się w Gdańsku w latach 60-tych.
Pozdrawiam.
Hinek,ok ale ja mówię nie o zwrotnicach,tylko o podstacjach. ;) czyli takim czymś co zasila sieć na trasie co jakiś tam odcinek. Jak zostanie na przykład zerwana sieć,to prądu nie ma tylko między jednym a drugim sektorem.
No i jak motorniczy się zagapi i przejedzie po kablach tej podstacji (które wychodzą na sieć) z wciśniętym pedałem gazu(zwanym w tramwaju pedałem jazdy) to potrafi wozem ostro szarpnąć...a w okolicach pantografu pojawiają się 'sztuczne ognie' jak w Sylwestra.
Pasją wychowawcy Jerzego Staszkiewicza była fotografia; w latach późniejszych został fotoreporterem Głosu Wybrzeża. Jego dziełem jest zdjęcie wychowanków grających w piłkę w parku przed pałacem (zdjęcie z lewej strony), które wykonał będąc już pracownikiem prasy; na rewersie fotografii jest jego służbowa pieczątka z nazwiskiem i nazwą dziennika.
Jeszcze fragment mapy 1:25000 z lat 50-tych z zaznaczonym torowiskiem siódemki.
Na tej mapie zaznaczona jest, nie tylpo, wtedy, nowa pętla w Oliwie i nowe torowisko siódemki, za budynkami przy al. Grunwaldzkiej (tak, jak do dzisiaj tramwaje jeżdzą w stronę Jelitkowa), ale równiaż, stare torowisko w jezdni. Zaznaczone jest, również, torowisko na ul. Opata J. Rybińskiego i Starym Rynku.
Nie "pupa" tylko to jest po prostu kolejny chory pomysł. Kto to widział, aby w XXI wieku stawiać na transport szynowy w środku osiedla mieszkaniowego...
Ale wracając do tematu. Pamiętam w latach 70. ubiegłego wieku tory, a w zasadzie ich fragmenty, odchodzące w kierunku Sopotu... Chyba nawet była tam zwrotnica, ale tego już nie pamiętam - może tylko mi się wydaje.
Może i nie ale co to za pomysł aby ludzie tłukli się z przystanku tramwaju kilkaset metrów zamiast 100-200?
Swego czasu planowana była SKM " od strony morza" która dochodzić miała w Sopocie Wyścigi Konne do istniejącej linii.
Wiem, wiem... mamy XXI wiek to i hałas mamy. A mi lepiej by się żyło jednak w ciszy. Owszem - może mógłbym wyprowadzić się gdzieś na spokojną, cichą wieś, tyle tylko, że... nie mogę. Bo w tej chwili nie zależy to tylko od moich chęci.
A co do tramwaju do Sopotu, to w sumie szkoda, że go nie ma czy raczej dobrze?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum