Dziękuję za tę informację, po ciężkiej pracy szperacza znalazłam trochę informacji na temat Bramy Duglasa:
Of the various embellishments of this story we have also spoken previously. Curious it is that the fact of a gate at Danzig, the Hohe Thor, having once been called the Douglas Gate, and of its having been adorned with the Coat of Arms of this nobleman, should occur in the following three Scottish writers: the author of the Atlas Geographies, Hume of Godscroft, in his Douglas book, and John Scot in his Metrical History of the War in Flanders. The last of these has the lines —
"And at Danskin even in our own time
There was a gate called Douglas Port
Now re-ediffied again and called Hochindore.
To these must be added the testimony of an English merchant, who in his description of the city of Danzig writes "Upon account of a signal service which one of the Douglas family did to this city in relieving it in its utmost extremities against the Poles, the Scotch were allowed to be free burghers of the town, and had several other immunities granted them above other foreigners, but now excepting the successors of those who were so incorporated they have no distinction or privileges, but indeed a better half of the families are of Scotch extraction." He then mentions the Hohe Thor being called Douglas Gate even in his time (1734). [A Particular Description of Danzig by an English Merchant, lately resident there. London, 1734.]
I jeszcze raz z kłopotem. Poszukuje nazwy wystawy Muzeum Narodowego, która miała miejsce kilka lat temu i dotyczyła chyba martwej natury z instrumentami muzycznymi. Wtedy tez wydano dość drogi katalog z wystawy w formie grubego albumu. Czy ktoś może podpowiedzieć nazwę tej wystawy? Na stronie Muzeum nie ma żadnej wzmianki ze takowa miała miejsce.
Może chodzi Ci o wystawę "Transalpinum", albo o wystawę rarytasów z Muzeum Brukenthala w Sibiu? na Transalpinum na pewno było trochę martwych natur, na tej drugiej (reklamowanej jako Van Eyck Breughel i ktoś tam jeszcze) też chyba były
Może to chodzi o wystawę "Jak żywa jest martwa natura?" Tam część chyba była ze zbiorów MNG.
Z wystawy " Van Eyck - Memling - Breughel. Arcydziela malarstwa z kolekcji Brukenthal National Museum w Sibiu" był spory album : 188 stron, 36 ilustracji, wydawca: Muzeum Narodowe w Gdańsku
_________________ Co to ja miałem w tej puszce ... ?
Możliwe Najwyraźniej wystawy "Jak żywa jest martwa natura" nie widziałem. Tego albumu o którym piszesz, też nie znam, mam za to na półce prawie 300-stronicowy album towarzyszący wystawie "Transalpinum"
Dziękuje za informacje. Tytuł wystawy znalazłam chodziło mi o Usłyszeć obraz: muzyka w sztuce europejskiej z 2007 roku. Transalpinum nie znam i poszukam także do niej katalogu.
zajmując się w dalszym ciągu oblężeniem Gdańska w 1807 roku mam pewne wątpliwości odnośnie do jednej z ówczesnych fortyfikacji, a mianowicie Hagelsberg. W jednym z poprzednich postów jest ona przetłumaczona zgodnie z niemieckim odpowiednikiem jako Góra Gradowa. To tłumaczenie jest logiczne, spotkałem się jednak w sieci z tłumaczeniem Grodzisko (być może w odniesieniu do całej okolicy, a nie tylko zespołu umocnień).
Czy może mi ktoś wytłumaczyć różnicę obu określeń i użycie którego z nich jest prawidłowe.
Będę wdzięczny za wskazówki.
Prawidłowe jest Hagelsberg.
Nazwa "Grodzisko" powstała w koncepcji jakiegoś mundrego profesora, co se wymyślił, że pewnie durni Niemcy zniekształcili nazwę "Góra Grodowa" na "Góra Gradowa" i to dopiero przetłumaczyli na swój hitlerowski szwargot jako Hagelsberg.
Tyle że na poparcie tej teorii nie ma praktycznie żadnych dowodów.
Być może było zupełnie inaczej i Hagelsberg powstało z Hagensberg od słowa Hagen, oznaczającego wtedy krzaki, zarośla (dzisiejsze niemieckie Hain = zagajnik).
To samo słowo tkwiło np. w nazwie Petershagen, którą, po odrzuceniu nikomu nie znanego Piotra, spolszczono jako Zaroślak.
Do wypowiedzi Pumeksa trzeba dodać, że wyraz "Grodzisko" nie jest innym tłumaczeniem słowa "Hagelsberg", tylko inną nazwą mniej więcej tego samego miejsca.
Nazwa Grodzisko wzięła się z przekazu historycznego, w którym odnotowano iż podczas budowy nowożytnych fortyfikacji odkryto na Górze Gradowej monety z X w. Ten przekaz został potraktowany przez powojennych historyków jako dowód na istnienie w tym miejscu jakiegoś grodu i doprawiano historyjki.
Dzisiaj przeważa przekonanie, że była to strażnica graniczna plemienia słowiańskiego z Kępy Oksywskiej. W tym przypadku nazwa Grodzisko to przerost formy nad treścią, a nazwy odpowiedniej do obecności strażnicy nikt nie zaproponował. Pozostaje więc nazwa topograficzna Góra Gradowa czyli Hagelsberg.
_________________ Tanie nie może być dobre, drogie nie musi.
Co gorsza, nieszczęsne "Grodzisko" jest urzędową nazwą topograficzną tego fragmentu miasta.
Trochę mnie zaskoczyło "słowiańskie plemię z kępy Oksywskiej". Czemu akurat stamtąd?
Notabene, również w czasie prac poprzedzających budowę biurowca Haxo przy ul. Strzeleckiej kilka lat temu, natrafiono na monety z X wieku, o ile dobrze pamiętam, pochodzenia arabskiego (to typowe dla tego czasu w północnej Polsce).
W czwartek (ostatni), w Radiu Gdańsk Januszajtis twierdził, że w czasie bytności tu św. Wojciecha nie było jeszcze grodu nad ujściem Motławy (ten gród który tam był został wzniesiony później). Na terenie Głównego, ani Starego Miasta nie było tego co można by nazwać miastem "urbus". Twierdził, że bardzo prawdopodobnym miejscem istnienia grody jest właśnie Hagelsberg - Grodzisko, a to wspomniane w dokumencie miasto mogło być podgrodziem znajdującym się na terenie Nowego Miasta.
No bo faktycznie.
Znaleziska z terenu Zamczyska, dawniej przez prof. prof. Jażdżewskiego, Kamińską, Zbierskiego datowane od 980, w świetle badań dendrochronologicznych pochodzą z czasów mniej więcej Kazimierza Odnowiciela - Bolesława Szczodrego.
O ile św. Wojciech faktycznie zahaczył o Gdańsk (ale nie jest to wcale 100% pewne), to trzeba stwierdzić, iż nie wiemy, gdzie konkretnie mógł przebywać i chrzcić owe "hominum multae catervae"
Trochę mnie zaskoczyło "słowiańskie plemię z kępy Oksywskiej". Czemu akurat stamtąd?
Napisałem to na podstawie książki Błażeja Śliwińskiego "Początki Gdańska". Jednak muszę zaznaczyć, że autor unika twierdzeń, że coś gdziekolwiek było na pewno, ogranicza się do sugerowania tego. Zresztą po rewizji poglądu na temat okresu budowy grodu w rozwidleniu Motławy w czytanych przeze mnie opracowaniach historyków pewność siebie jakby zmalała, a słowo "zapewne" przez pewien czas nie było używane. Po aneksji Pomorza Gdańskiego przez Mieszka I w strażnicy mógł zostać osadzony jakiś urzędnik Mieszka i mógł być goszczony Wojciech Sławnikowic pod warunkiem, że ta strażnica przetrwała agresję Mieszka I, a tego akurat nie wiemy.
Książka Błażeja Śliwińskiego jest pierwszą, która porusza ten temat i jednocześnie nie wywołuje u mnie wrażenia, że coś tu nie gra. Autor jasno przedstawia wątpliwości oraz twierdzenia innych autorów i polemizuje z tymi twierdzeniami.
Tyle co do strażnicy w Gdańsku i jej przynależności. Samo istnienie plemienia słowiańskiego na Kępie Oksywskiej, na której istniały trzy grody szacowane na VII w. jest znane od dawna. Niedawno odkryto port w Pucku również datowany na VII w., który jest przypisywany do grodów z Kępy Oksywskiej.
_________________ Tanie nie może być dobre, drogie nie musi.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum