Mam wrażenie, że prof. Pumeks powinien już dokonać małego apdejtu w tekście o żurawiu młotowym, skoro wiemy już jak na niego mówiono, a J.Doerffer i F.Otto zgodnie twierdzą, że statek wiozący pocięty żuraw do Rosji zatonął w okolicach Kłajpedy.
Primo: to, jak mówiono na dźwig, jest oparte jedynie na relacji jednej osoby i to w dodatku sześćdziesiąt lat po jego zniknięciu. Wolałbym jakiś przekaz sprzed 1945 r., dla pewności.
Secundo: za tak samo niepewny uważam przekaz o zatonięciu statku czy barki wiozącego akurat ten dźwig. Podejrzewam, że ani prof. Otto ani prof. Doerfer nie byli przy załadunku ani nie widzieli na własne oczy zatonięcia, a plotki mogły różne rzeczy zniekształcić i pomieszać. Fakt zatonięcia jakiegoś transportu sowieckiego wydaje się pewny, ale co nim płynęło, a tym bardziej, z jakiego powodu transport zatonął, mogłyby potwierdzić moim zdaniem jedynie dokumenty sowieckie z lata 1945 r. - a do nich, podejrzewam, nigdy nie dotrzemy. Dlatego pozwolę sobie zostać przy wersji Br. Zwarry (Wspomnienia gdańskiego bówki, tom IV, s. 137): trudno ocenić, czy rzeczywiście barka z załadowanymi kawałkami tego żurawia została naszpikowana przez Polaków sporym ładunkiem wybuchowym i poszła potem na dno. Ale zmiany w tekście naniosę przy najbliższej okazji.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum