Wiadomości i fotografie pochodzą ze strony pana Marka Opitza z NDG
"Dzięki uprzejmości władz gminy Suchy Dąb udało się przenieść piękną werandę do Muzeum Żuławskiego. Najprawdopodobniej jeszcze w latach trzydziestych weranda zastąpiła podcień. Jej architektoniczna uroda zbliżona jest do Oliwskich ganków i werand zlokalizowanych niedaleko Katedry.Charakterystyczne skośnie ustawione belki wypełnione drewnianymi zdobieniami zdradzają czas powstania i zapatrzenia na mieszczańską urodę. Główna konstrukcja i wszelkie finezyjne zdobienia zachowały się w bardzo dobrym stanie. Gorzej wyglądają belki stropu i elementy stykające się z podłogą. Demontaż odbył się bez najmniejszych problemów ponieważ cała konstrukcja była połączona kołkami sosnowymi, przykrytymi drewnianymi kapslami. Werandę ponownie złożymy na Sali Rycerskiej Muzeum Żuławskiego i poddamy renowacji. "
z cyklu "opowieści starszych ludzi"
wspomniany już być może w którymś z żuławskich won'tków pan Cebulak twierdzi, że osuszenie w 1949 części Żuław było... nie po myśli ówczesnych "wadz". ponoć Wielki Brat tego zakazał. w efekcie wsadzono do więzienia kilka osób, a niektórzy z nich przesiedzieli w pudle 15 lat.
z kolei pewnego razu w latach 70-tych prof. Szukalski, geograf z UG, został wezwany do tzw. Warszawy, gdzie pytano go "dlaczego umieszcza na mapach Żuław ważne oznaczenia" (np. wysokość mostu bądź dane techniczne śluzy), boć to przecież ściśle tajne. zapytano go również, skąd to wie, a gdy odpowiedział, że jest geografem, zdziwiono się i zapytano go, czy w takim a takim miejscu na Żuławach przejedzie czołg. profesor odpowiedział, że nie ma takiej możliwości, że teren mokry, itp. podobno odtąd obostrzenia względem dokładności map Żuław zaczęły się zmniejszać
z cyklu "opowieści starszych ludzi"
...osuszenie w 1949 części Żuław było... nie po myśli ówczesnych "wadz". ponoć Wielki Brat tego zakazał. w efekcie wsadzono do więzienia kilka osób, a niektórzy z nich przesiedzieli w pudle 15 lat.
... w latach 70-tych prof. Szukalski, geograf z UG, został wezwany do tzw. Warszawy, gdzie pytano go "dlaczego umieszcza na mapach Żuław ważne oznaczenia" (np. wysokość mostu bądź dane techniczne śluzy), boć to przecież ściśle tajne. zapytano go również, skąd to wie, a gdy odpowiedział, że jest geografem, zdziwiono się i zapytano go, czy w takim a takim miejscu na Żuławach przejedzie czołg. profesor odpowiedział, że nie ma takiej możliwości, że teren mokry, itp. podobno odtąd obostrzenia względem dokładności map Żuław zaczęły się zmniejszać
Ciekawi mnie czym motywował autor takiej wypowiedzi zakaz Wielkiego Brata - względy gospodarcze chyba nie wchodziły w grę przy zintegrowanym systemie "demoludów", a militarne też zupełnie bez sensu.
Czy pan prof. Szukalski wydawał i rozpowszechniał własnym sumptem te mapy (poza wiedzą Urzędu z Mysiej)? - to chyba mało prawdopodobne - jak również to, że wzywający profesora "Warszawiacy" nie wiedzieli z kim mają do czyniena.
To faktycznie takie sobie opowieści
Ciekawi mnie czym motywował autor takiej wypowiedzi zakaz Wielkiego Brata - względy gospodarcze chyba nie wchodziły w grę przy zintegrowanym systemie "demoludów", a militarne też zupełnie bez sensu.
spróbuję uściślić. ludzi pracujących przy - można to nazwać - samowolnym osuszaniu Żuław w '49 wsadzono do pierdla za... wykorzystanie planów, czy też metod opracowanych za niesłusznej wówczas sanacji. natomiast w umysłach ówczesnych władz kiełkowały plany, by w cholerę to wszystko zostawić, bo to kłopot, bo się nie da. moje sformułowanie "Wielki Brat" wzięłam z alegorycznego nieco sufitu
Cytat:
Czy pan prof. Szukalski wydawał i rozpowszechniał własnym sumptem te mapy (poza wiedzą Urzędu z Mysiej)? - to chyba mało prawdopodobne
pewnie, że nie wydawał ich sam ale przygotowywał do wydania
Cytat:
jak również to, że wzywający profesora "Warszawiacy" nie wiedzieli z kim mają do czyniena.
tak, wiedzieli kogo wzywają. ale być może nie byli na tyle bystrzy i wykształceni, by zrozumieć, że ktoś w danym temacie ma większą wiedzę od nich
Wyjaśnienie dot. pana prof.H.Szukalskiego przyjmuję do wiadomości.
seestrasse napisał/a:
...ludzi pracujących przy - można to nazwać - samowolnym osuszaniu Żuław w '49 wsadzono do pierdla za... wykorzystanie planów, czy też metod opracowanych za niesłusznej wówczas sanacji. natomiast w umysłach ówczesnych władz kiełkowały plany, by w cholerę to wszystko zostawić, bo to kłopot, bo się nie da...
Dziękuję za uściślenie "zakazu W.Brata" - tak właśnie pomyślałem
Jednakże słowa dot. samowolnego osuszania Żuław i konsekwencji tego - zaintrygowały mnie. Czy pan inż.Kazimierz Cebulak miał na myśli inż.Homana i jego współpracowników? Jeśli mogłabyś wskazać mi żródło Twej wiedzy o tym - byłbym wdzięczny. W znanych mi wypowiedziach i publikacjach pana dra inż. K.Cebulaka na ten temat nie znalazłem jasnego opisu wydarzeń z tego okresu - raczej niedopowiedzenia.Pozdrawiam
zdecydowanie J. Szukalskiego. Jerzy, z całą stanowczością
Cytat:
Jednakże słowa dot. samowolnego osuszania Żuław i konsekwencji tego - zaintrygowały mnie/ciach/
otóż w najnowszych Jantarowych Szlakach będzie na ten temat tekst, autorstwa wyżej wymienionego pana Cebulaka. sama również jestem bardzo ciekawa
a o tej historii dowiedział się mój Mąż, od Cebulaka zresztą zasłyszawszy ją wczoraj podczas uroczystości 50-lecia pisma
IMG_9675.jpg od lewej: E. Klamann, K. Cebulak, A. Januszajtis
...zdecydowanie [b]J. Szukalskiego. Jerzy, z całą stanowczością ...otóż w najnowszych Jantarowych Szlakach będzie na ten temat tekst, autorstwa wyżej wymienionego pana Cebulaka. sama również jestem bardzo ciekawa
a o tej historii dowiedział się mój Mąż, od Cebulaka zresztą zasłyszawszy ją wczoraj podczas uroczystości 50-lecia pisma
[/b]
Dziękuję bardzo za odpowiedż.
Wydawało mi się, że chodzi o p. prof.Henryka Szukalskiego - geografa i ekologa - jednakże w tym przypadku istotne było to, że opracowanie mapy (a raczej materiałów do mapy) odbywało się przez uprawnioną osobę, na zlecenie uprawnionej instytucji, a nie tak "sobie i muzom". Zleceniodawca w zależności od rodzaju i przeznaczenia mapy w dalszym procesie "redakcyjnym" i kartograficznym umieszczał potrzebne dane na mapie. Inne na mapie wojskowej, inne na administracyjnej itd. Takie dane nie były zresztą "ściśle tajne" (w tamtym czasie obowiązywał gryf "tajne spec.znaczenia"). Dopiero po wrysowaniu przez wykonawcę na mapę jakiejś sytuacji mogła ona stać się dokumentem "tajnym spec.znacz."(dzisiaj "ściśle tajne") - ale to tak na marginesie
Z dużym zaciekawieniem oczekuję na Jantarowe Szlaki z tekstem p.Cebulaka. Dziękuję i pozdrawiam
dodam tylko, że Mąż również na własne uszy słyszał z ust prof. JERZEGO Szukalskiego powyższe uwagi w temacie trudności podczas rysowania i oznaczania przez niego map Żuław za głębokiej komuny
a Pana Profesora znamy oboje już dość długi czas
... trudności podczas rysowania i oznaczania przez niego map Żuław za głębokiej komuny...
Dla mnie zupełnie niezrozumiałe jest "wzywanie do tzw.W-wy" osoby, której zlecono wykonanie pracy i pytanie dlaczego wykonuje tę pracę skrupulatnie, wykorzystując pełnię swej wiedzy fachowej - (tak to zrozumiałem - i zakładam, że zlecenie pracy, oraz to wezwanie było formalne).
Chyba że wezwanie (nie wiem przez kogo) miało na celu zupełnie co innego . Ale lepiej nie wchodzić w idiotyczne rozważania. Jeszcze raz dziękuję za odpowiedż
... Mąż również na własne uszy słyszał z ust prof. JERZEGO Szukalskiego powyższe uwagi w temacie trudności podczas rysowania i oznaczania przez niego map Żuław za głębokiej komuny...
Przepraszam bardzo, ale dopiero idąc spać "zaskoczyłem", że w Twoim ostatnim poście użyłaś podkreślonych słów: "rysowania i oznaczania przez niego map" - a więc pan profesor osobiście wykonywał te prace - to całkowicie zmienia sens mojego rozważania problemu.
Dotychczas wyobrażałem sobie, że chodziło o jakieś poważne opracowanie na zlec. np.WZK, czy PPWK, a więc instytucji dysponujących całym aparatem technicznym i administracyjnym z odpowiednimi uprawnieniami, a pan profesor opracowywał tylko szczegółowe dane specjalistyczne.
Skoro jednak sam wykonywał prace graficzne - to zlecenie musiało pochodzić od zupełnie innego zleceniodawcy - np.przedsiębiorstwa turystycznego (jak Turysta czy Turus), posiadającego własne wydawnictwo planów i map turystycznych.
W pierwszym przypadku wszystkie problemy o których była mowa załatwione byłyby przez fachowców w firmie i dlatego wzywanie na wyjaśnienia nie miałoby sensu.
W drugim natomiast przypadku redaktor musiał wystąpić o pozwolenie na publikację na ogólnych zasadach - stąd te zdarzenia i być może rozmowa prowadzona z ludżmi nie zorientowanymi w branży.
Przepraszam za zamieszanie . Jeżeli problem dotyczy tego rodzaju wydawnictw, to treść moich postów w tym temacie jest całkowicie nieaktualna (no, może z wyłączeniem oznaczania tajności wydawnictw). Pozdrawiam serdecznie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum