Pisząc ten tekst nie mogłem się oprzeć paru refleksjom. Wydaje mi się, że historia tego zakładu świadczy, że zawsze jego prosperity silnie zależała od sytuacji politycznej. I kiedy państwo było skłonne do wydawania pieniędzy na statki, to i stocznia prosperowała. A pozostawiona własnemu losowi, w warunkach prawdziwie wolnorynkowych, błyskawicznie znalazła się na progu upadłości...
Wplotłem tam też informacje o kilku największych strajkach. Charakterystyczne, że żaden z nich nie wyszedł w sumie strajkującym na dobre...
Czy to przypadkiem nie jest jakaś klątwa? odwrotny genius loci, czy coś takiego?
Czy to przypadkiem nie jest jakaś klątwa? odwrotny genius loci, czy coś takiego?
Nie wydaje mi się. Historia podobna do historii innych stoczni budujących statki. Dla mnie to standardowa stoczniowa sinusoida - od biedy do czasów prosperity. Dla odmiany stocznie remontowe mają tę sinusoidę znacznie spłaszczoną, ot dłubią sobie coś i zawsze jakiś grosz wpadnie, choć nie są to kokosy, jak w przypadku producentów statków.
Powiedziałbym nawet, że może nie Schichau i jego stocznia, ale SG ma sporo szczęścia, że jeszcze jej nie zamknęli (choć obecny minimalny poziom produkcji utrzymywany jest chyba tylko podtrzymania sprawności infrastruktury).
To fakt, szczeciński "Vulcan" miał po I wojnie światowej mniej szczęścia - zastosowano wobec niego metodę stosowaną obecnie z powodzeniem w Polsce - wykup konkurencyjny zakład i go po prostu zlikwiduj (przykłady: browar w Gdańsku, kable w Ożarowie). Polecam ten tekst: Statki na Vulcanie . Troszkę napisany z dziennikarską przesadą, ale nieźle się czyta.
Kłopoty naszego zakładu rozpoczęły się w roku 1988. Chcąc ukarać Stocznię Gdańską na Radzie Ministrów, uzasadniając ekonomicznie pobudki polityczne, przedstawiono dokumentację innej stoczni. W konsekwencji ogłoszono likwidację. Rok później - już za czasów tzw. Sejmu kontraktowego - śledztwo wykazało mistyfikację. Cofnięto wówczas decyzję o likwidacji stoczni, nie udało się jednak cofnąć już skutków tej decyzji.
1. Wydzielenie Stoczni Gdańskiej z Grupy Stoczni Gdynia i zapewnienie Stoczni Gdańskiej pełnej samodzielności
2. Zwrotu do Stoczni Gdańskiej pochylni niezbędnych do prowadzenia produkcji statków
W pewnym sensie nie dziwie sie tez ze stocznowcy sa zfrustrowani. Wiemy przeciez co sie dzialo wokol stoczni przez te wrzystkie lata. Upadek calkowity...
Poczułem niesmak czytając niektóre posty w tym wątku.
Łatwo się wymądrzać osobom z dobrze płatną posadą lub z bogatymi rodzicami i szydzić z prostych ludzi, stoczniowców którzy stracili pracę. Przecież dla tysięcy osób i ich rodzin upadek stoczni to tragedia, bezrobocie i nędza. Takim ludziom którzy wiele lat tam przepracowali ciężko jest odnaleźć się w kapitalistycznych realiach nie mówiąc już o znalezieniu pracy na parę lat przed emeryturą. Dziwicie się, że czują się rozgoryczeni? Walczyli o obalenie komuny, a co ich spotkało? Jesteście inteligentnymi ludźmi, wasz wkład w to forum jest bezsporny lecz na przyszłość przemyślcie proszę swą wypowiedź zanim ją napiszecie.
Na całe szczęście Mikołaj jest czujny i skutecznie potrafi powstrzymać takie niepotrzebne nikomu posty.
Kolega do mnie pije ? Złego słowa o stoczniowcach nie powiedziałem, szacunek mam do nich wielki, znam niejednego osobiście, i gotów jestem stanąć z nimi ramię w ramię...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum