dołączyłem do postu Marcina zdjecie archiwalne - spójrz wyżej
a ja nadal obstaje przy tym, że coś tam takiego było [na 90% ;p] swoją drogą jak już wymalowali ogrodzenie, wyremontowali je, to mogliby i usunąć to 'graffiti' z bramy...
swoją drogą jak już wymalowali ogrodzenie, wyremontowali je, to mogliby i usunąć to 'graffiti' z bramy...
Wydaje mi się, że niewiele by to zmieniło. Graficiarze na takich odnowionych ścianach, murach, płotach itp. chętniej malują. Zwróć uwgę, że tylko pojawi się gdzieś świeża farba, lub inne wyszlifowana powierzchnia, zaraz pojawiają sie sprayowe wygibasy i napisy. To jakoś ich nobilituje.
tych co to zrobili ciężko nazwać nawet grafficiarzami - znam kilku i oni robią naprawdę dobre prace, a do tego na legalnych ścianach... przynajmniej na ten festyn by się pofatygowali, żeby to wyglądało jakoś ;) przechodziłem dzisiaj [tzn wczoraj ;) ] tamtędy, ale nie zwrócilem uwagi na postęp prac - spieszyłem się na spotkanie... :]
tych co to zrobili ciężko nazwać nawet grafficiarzami
Jasne, racja. Mówiłem ogólnie. Jedni to wandale , a drudzy artyści. Prace tych drugich niejednokrotnie podziwiam na legalnych murach. To często "dzieła sztuki" . Dzisiaj (tzn - wczoraj ) podziwiałem na ul Szafarnia sklep wymalowany przez prawdziwych grafficiarzy. Coś wspaniałego. Drudzy to odszczepieńcy, wandale a nawet przestępcy - niszczący czyjeś mienie. Tych właśnie miałem na myśli. Tylko, jak sam wiesz ich również (potocznie) nazywa się grafficiarzami, ale to słowo powinno pisać się w cudzysłowie, o tak: "grafficiarze". W ten sposób od dzisiaj będę pisał.
_________________ Frakcja Miłośników Niewygodnych Kin
--------------------------------------------------------------------------
Až dojde moja poslední hodina, pochovajte mňa do bečky od vína
--------------------------------------------------------------------------
ten wymalowany sklep na Szafarnii to Chrom ;) przeniesiony w okolice Madisona, a co do 'grafficiarzy' i grafficiarzy to nie chodzi chyba o złamanie psychiki tych pierwszych, a o nie krzywdzenie tych drugich, prawdziwych, których reputacja cierpi przez to, że dla większości ludzi jakikolwiek przejaw działalności przy pomocy puszki farby to od razu graffiti bez względu na jej poziom artystyczny...
od razu graffiti bez względu na jej poziom artystyczny...
To nie jest kwestia poziomu artystycznego. Nie każdy musi mieć od razu talent przez duże T. Tu chodzi o miejsca, w których pojawiają się bazgroły. Nie mam nic przeciwko temu jeśli będzie to mur wzdłuż kolejki, jakaś ściana fabryczna (byle nie historyczna) czy ściany bloków z wielkiej płyty (to nawet ubarwia otoczenie). Ale nie mogę przejść spokojnie, kiedy ktoś niszczy świeżo odnowioną ścianę albo budynki historyczne. Wszystko powinno mieć swoje miejsce.
Dokładnie. A poza tym nie każdy kto "napacykuje" na ścianie coś więcej niż jedynie napis jest od razu artystą tworzącym dziewło sztuki. Nie popadajmy w skrajności - bo w takim razie wszystkich posiadaczy pędzli i sztalug będziemy musieli od razu nazywać artystami (na miarę mistrzów).
Poza tym problemem jest tu brak poszanowania własności. I nie ważne jest czy jest to własność prywatna czy społeczna. Nie powiem co mnie trafia jak widzę "zapaćkane" obiekty kolejowe (wraz z samymi pociągami) wzdłuż trasy SKMowskiej. I nie jest ważny tu "poziom artystyczny".
_________________ Frakcja Miłośników Niewygodnych Kin
--------------------------------------------------------------------------
Až dojde moja poslední hodina, pochovajte mňa do bečky od vína
--------------------------------------------------------------------------
No ale co robi się w przypadku złapania graficiarza - nie wnikam czy z cudzysłowem czy bez - na gorącym uczynku? w normalnym państwie płaciłby za wszystkie tego typu szkody w okolicy - a u nas demokracja jest i nie zapłaci nawet za usuniecie tego co nabazgrał. Tak jak napisał Marcin - poziom artystyczny nie ma tu nic do rzeczy - liczy się to, czy właściciel ściany wyraził na to zgodę i czy miał ją prawo wyrazić, jeśli nawet to zrobił.
Albrehcie, Kilinskiego nazywało sie Kleinhammer ...Park tez. Polskie Kuzniczki wywodza sie od kowalskiego rzemiosła -ale mały młotek...mała kuznia....kużniczka ???
Osobiscie stwierdziłam, ze ziemia pod rośliny w parku jak najbardziej...posadzenie pnacej czerwonej rozy FDG tez jak najbardziej ! Z fundacja Active City zapewne da sie dogadac nie tylko estradowe naglosnienie ale moze wiecej ?rzutnik -tele bim do starych fot ? klimaty ??? Hmmm...
Najciekawsza była replika -istniejacej przecie ZA budynkiem basenu-werandy dla zespolu muzycznego-a tak, byly wieczorki muzyczne w Kleinhammer Park...
Replika jest pokryta ondulinowa sztuczna papa...za to alejki- jak najbardziej czesciowo granitowa kostka...projektant pomyslal !!!Ze warto i trzeba nawiazac do przeszlosci...
Od strony północnej, w bezpośrednim sąsiedztwie Wrzeszcza znajdował się folwark Kuźniczki (Kleinhammer). Jego nazwa wywodziła się od znajdującej się w tym miejscu kuźni wodnej - napędzanej przez wody Strzyży. Prócz kuźni był tu także młyn i tartak. Do dzisiaj zachował się jedynie mocno przebudowany późnobarokowy dwór i fragment parku z aleją i stawem.
chyba się dziś wybiore do parku a ten budynek miałby być basenem (halą sportową?), ale coś im nie idzie - odkąd pamiętam prace się nie posuwają ani o krok :/
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum