no i oczywiście strona ludzi którzy nie zasatanawiają się tylko ratują - http://www.ptmkz.prv.pl/ (może to niekoniecznie zabytki "stałe" ale też kawał naszej historii)
razem!!! wspólnie!!! nikt do nikogo sie nie bedzie przyłączał!!!!
Chyba podobne myśli mi wędrowały po głowie jak patrzyłem na butwiejące drewno z roku na rok coraz mniej emanujące pięknem i siłą mennonickich rąk...
W związku z niesennością podzielę się przemyśleniami na ten temat.
Uwaga długie.
Po pierwsze zastanawiałem się dlaczego tak jest. Dlaczego z roku na rok jest coraz mniej zabytków po menonitach.
I wyszło mi, że najwięcej zawdzięczamy wujaszkowi S.
Próbowałem sobie wyobrazic jak to jest, kiedy do twojego domu na ziemi praojców wchodzą bestie w ludzkich powłokach i każą ci w kilka godzin spakować cały dorobek twój i twego rodu. Mówią, że już więcej tu nie wrócisz. Nie żartują. Wiesz że nic dla nich nie znaczysz i chetnie zabawią się z twoją żoną i córką. Ciekawiło mnie jak dużo bólu kosztuje wybór między życiem twych dzieci (pług), a pamięcią o twych dziadkach (skrzynia z dokumentami po nich). I dopiero jak zostałem Ojcem zrozumiałem, że nieważne jak bardzo by cię bolało to wybierasz pług i worek ziarna na pierwszy obsiew.
Jedziesz. Nie wiesz dokąd. Nie wiesz jak długo. Po pewnym czasie przyzwyczajasz się do miarowego stukotu kół, do rytmicznego wysiadania, wsiadania, przesiadania się w coraz to innych miejscach. Zaczynasz być otępiały. Coś cię wiezie, coś cię popycha, ale to już nie ty, nie zacząłeś tej podróży, ktoś zaczął ją za ciebie, więc nie wiesz kiedy nadejdzie jej kres.
Po miesiącu mówią ci, że to tu. Tu jest twoja ojczyzna. Ziemia od zawsze POLSKA, tylko na jakiś czas odebrana, ale wreszcie do nas wróciła i teraz ty tu buduj naszą krainę mlekiem i miodem płynącą.
Zbierasz manatki i rodzinę i opuszczacie jedyną bezpieczną i znaną przez ostatni czas przystań.
Docierasz do jakichś zabudowań. Wchodzisz do domu. Na kuchni garnek, przykrywka na ziemi. Stół wyglądający jakby ktoś plądrował kuchnię. Sypialnia, kołdra zaledwie odsunięta, skrywająca jeszcze resztki snu...
Mieszkasz. Patrzysz w oczy portretów ludzi, których nie znasz i nie chcesz poznać. Spotykasz innych ludzi z innych stron. Jesteście jak zagubione dzieci, nie wiesz czy ONI wrócą. Znając ich podłą naturę, wiesz, że na pewno wrócą. Nie wiesz kiedy, jutro, za tydzień, za miesiąc, za rok. Czy wtedy znów będzie wojna?
Uczysz się żyć z dnia na dzień. Chowasz gdzieś głeboko, w zakamarki swej duszy poczucie, że coś jest nie tak. Że kradniesz cudze życie. Boli Cię, że ktoś w twoim rodzinnym domu, na ziemi twych ojców kradnie twoje.
Kolejne bestie o tłustych pyskach olśniewają cię dzień i noc. Przecież to ich wina. Oni TO zaczęli. To przez nich ktoś musiał cię wygnać z twojej ojczyzny. Oni są wszystkiemu winni.
Musisz jakoś wyładować swoją agresję. Faszystowskie napisy. Pełno ich tu wszędzie. Niszczysz, żeby zakrzyczeć swój ból. Władza poklepuje cię pieszczotliwie po policzku. Możesz. Dobrze robisz. Oni są źli. Muszą jakoś zapłacić za krzywdy, które spowodowali.
Idzie nowe. Jest lepiej. Twoje obcięte korzenie już nie buchają krwią, czujesz zaledwie pulsowanie. Wóda pomaga. Dużo wódki pomaga bardziej. Nie masz komu się zwierzyć. W czasach, w których przyszło ci żyć, dziadkowie nie opowiadają wnukom historii rodu. Za to można iść do więzienia. Nie przypominane historie coraz bardziej rozmywaja się i zacierają.
Chodzisz do pracy. Praca jest niczyja, ziemia jest niczyje, życie też. Wódka jest nasza. Ktoś nadal mówi ci co masz robić, podróż, którą zacząłeś dawno temu nadal trwa.
Przychodzi wolność. Teraz możesz robic co zechcesz. Nadal chcesz ukoić twój ból. Znasz jeden dobry sposób. Wódka. Nie nauczyłeś swoich dzieci niczego. Otaczający świat uczy je teraz, że kasa daje władzę. A władza jest lepsza niż wódka, jeśli idzie o zapominanie i negowanie bólu. Koło się zamyka. Ale ta koszmarna podróż ciągle trwa...
Po drugie zastanawiałem się co z tym zrobić?
Pierwsza myśl, zrobimy stowarzyszenie, damy im pomysły, a oni pociągną sami! Genialnie proste. Brak tylko jednego. Oni muszą chcieć. A oni nie chcą!
Na dzisiaj myślę, że jak chcesz coś uratować z Żuław wraz z ich aktualnymi gospodarzami, to pozostaje Ci bardzo piękna i żmudna praca: Budowanie mostów. Pomostów. Kładek. Sznurków. Żerdek. Patyczków. Nitek.
Znajduj opuszczonych starych ludzi. Pytaj o ich historię. Zbieraj młodych ludzi. opowiadaj im historię starców. Spotkaj starców z młodymi. Spraw, żeby pierwsi poczuli, że znowu są komuś potrzebni, a drudzy nagle odkryli nieprzebrane bogactwo jakie kryje ich ojczyzna, choćby była macochą. Bądź OGRODNIKIEM i naucz młodych ludzi zapuszczać korzenie w tych szybkich czasach. Ucz ich powolnego wzrostu i przyrastania pierścień po pierścieniu rok na rok. Żmudnie, powoli, nieefektownie.
Jeden wymóg. Musisz być z nimi cały czas. Musisz się dla nich poświęcić. I chyba między innymi to chcieli ci powiedzieć starzy wyjadacze tego forum we wcześniejszej dyskusji. Nie da się tego zrobić z doskoku, wieczorem. To trzeba uprawiać jak rolę. Zawsze.
Druga rzecz przewijająca się, to niesnaski i konflikty w oparciu o kasę. Jesteśmy strasznie sfrustrowanym narodem. Na dodatek z grubego chreścijańskiego korzenia. Ten korzen wpoił w nas zasadę naszych praprapra-itd-ojców: posiadanie dóbr doczesnych jest be! Żydzi od początku wiedzieli, że to szaleństwo, protestanci otrząsneli się po jakimś czasie. Na dodatek czas komucha wyrobił w nas taką zajadłą podejrzliwość: jak komuś coś wychodzi w życiu, to albo się prostytuuje z władzą, albo jest przestępcą, a najpewniej jedno z drugim. I jeszcze wiele przymiotów, które objawiają się nagle, często w kupie i szalenie efektywnie potrafią upupić najczystsze idee i działania. Niejedno stowarzysznie zostało przez to zżarte, a ludzie liżą rany do dziś.
Reasumując: całe przedsięwzięcie wydaje się być skazanym na niepowodzenie. Ale to nie powód, żeby nie spróbować (jakie piękne podwójne zaprzeczenie .
O konkretach trzeba by chyba na priv. Nie doczytałem wszystkich postów, ale tak mi wyszło z tych przeczytanych, że gospodarze nie chcą wałkować stowarzyszeń na forum (mylę się?).
Pozdrawiam serdecznie
Rumcajs
_________________ Wstawać! Wstawać i ćwicyć!
Ale czemu?! Bo rano jest!
Eeee, u mnie jest jeszcze noc...
Yarecque!!! Ty..... ;-)))Bassa popiera pomysly stowarzyszeń, czyli np dokłada kasę albo chody...natomiat liderowanie w Stow...aaaa to zajęcie-zawód dla pasjonatów-fachowców,ktorzy już nie prowadzą firm.Jaaasne,ze Dolny Wrzeszcz sie domaga sensownych projektów w dowolnym Stow-ale o tym proszę w wątku Stow,osobnym wątku FDG! (swoja droga,Jarecque dołożył kupę roboty i skanowanki wrzeszczańskie-ma prawo sie wypowiadać w kwestii Stow i działań społ...)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum