Wysłany: Pon Mar 02, 2009 7:19 pm Zielona Przeróbka
Wspomnienia ukazały się w części "Trójmiasto" w sobotnio-niedzielnym wydaniu 28.02-1.03.
Można je odczytac na www.gazeta.pl/trojmiasto ale niestety bez zdjęc, które pani Wanda dołączyła do swojego tekstu.Myslę jednak,że tekst wkrótce tu trafi wzbogacony może kolejnymi zdjęciami z albumu autorki.Prosimy....
Wysłany: Sro Mar 04, 2009 11:41 am Konduktor, który rymował
A czy wiecie jak nazywano przystanek tramwajowy na Przerobce w czasach gdy byli jeszcze konduktorzy???
No.......
"Przerobka, z wariata na glupka"!!!
Pamieta ktos z Was tego wlasnie konduktora, ktory wszystkie przystanki w Gdansku nazywal rymowankami?
Pozwolę sobie powrócic do tematu z pierwszych stron forum. Ja może nie pamiętam tego - podobno bardzo wesołego konduktora (był tylko jeden taki w Gdańsku), ale moja mama go ostatnio wspomniała. I dowiedziałam się, że nazywał się Antoni Turzyński i mieszkał na Krakowcu, jego grób (niestety już) można znaleźć na cmentarzu na Krakowcu.
Wysłany: Nie Mar 08, 2009 5:45 pm Piszą o Przeróbce..
Przeszukując kopalnie internetu w poszukiwaniu przeróbkowych ciekawostek trafiłem na stronę Waldemara Chylińskiego - poety, muzyka, żeglarza, przede wszystkim gdańszczanina,który tak wspomina Przeróbkę. Ciekawe jest załączone zdjęcie mostu kolejowego przed elektryfikacją linii.
"Co roku, w połowie czerwca, wszystko zaczynało się od kocherka. Do żeglarskiego klubu jeździło się już od kwietnia, ale przygotowania do rejsu, tego rodzinnego rejsu roku, zaczynały się w czerwcu. Przez całą wiosnę, co niedziela wyruszaliśmy z ojcem tramwajem do Gdańska, by tam, przy Dworcu Głównym, lub przy Bramie Wyżynnej przesiąść się do „trzynastki” albo „dziewiątki” i jechać dalej, na Przeróbkę. „Trzynastka” za mostem na Przeróbce miała pętlę, tuż przy Zakładach Naprawy Taboru Kolejowego. Tam właśnie, naprzeciwko kiosku z oranżadą, wysiadaliśmy, by dalej pieszo, między ogródkami i podwórkami, dojść do klubu nad rzeką. „Dziewiątka” zaś przejeżdżała przez Trojan - jak Przeróbkę nazywał tata i jechała dalej, na Stogi, które wtedy zwaliśmy Siankami. Trasę na Trojan mój ojciec znał doskonale. W czasie wojny, jako kilkunastoletni chłopiec, przyjeżdżał do Gdańska z Nakła nad Notecią kilka razy w roku. Przyjeżdżał w okolicy Świąt Boże Narodzenia, bądź Świąt Wielkanocnych. Wysiadał na dworcu i pieszo przez Topfergasse, przez Stare Miasto, obok Stągwi Mlecznych ulicą Langgarten, na skróty przez Trojangasse do Breitenbachstrasse i dalej przez most szedł z paczką, w której niósł drożdżowy placek dla swojego ojca, który tu w Gdańsku, w Zakładach Taboru Kolejowego, udawał, że go nie ma, że nie żyje, byleby nie skończyć jak jego brat Edmund, w obozie zagłady. Placek drożdżowy, to było wszystko, co miało mojemu dziadkowi, żołnierzowi Wermachtu w czasie I wojny światowej, a tuż po niej ślusarzowi w kopalniach Ruhry i endeckiemu sklepikarzowi z małego polskiego miasteczka nad Notecią, przypomnieć, że ma kogoś, kto o nim po polsku myśli. W ciepłe wiosenne dni w klubie, który znajdował się tuż obok innego kolejowego mostu, w tej samej dzielnicy, przygotowywaliśmy naszą łódkę do sezonu.
Po wyciągnięciu jej z budy, którą dumnie wszyscy nazywali hangarem, przystępowaliśmy do zeskrobywania z kadłuba ubiegłorocznej farby, a gdy już nasza „Iza”, czy później „As”, przypominała oskubanego kurczaka, między deski kadłuba łodzi wpychaliśmy konopny sznurek i równo pokrywaliśmy go szpachlą. Na początku maja całość malowaliśmy pięknie na niebiesko. Pokład na jasnoniebiesko, a resztę prawie na granatowo. Później lakierowaliśmy maszt, wietrzyliśmy i sprawdzaliśmy żagle. Zaraz po tym następowało wodowanie i już można było przepłynąć się próbnie po Martwej Wiśle do Pleniewa, czy nawet do Bohnsack, jak Sobieszewo nazywał ojciec."
"Wspomnienia ukazały się w części "Trójmiasto" w sobotnio-niedzielnym wydaniu 28.02-1.03.
Można je odczytac na www.gazeta.pl/trojmiasto ale niestety bez zdjęc, które pani Wanda dołączyła do swojego tekstu.Myslę jednak,że tekst wkrótce tu trafi wzbogacony może kolejnymi zdjęciami z albumu autorki.Prosimy.... "
"Wspomnienia ukazały się w części "Trójmiasto" w sobotnio-niedzielnym wydaniu 28.02-1.03.
Można je odczytac na www.gazeta.pl/trojmiasto ale niestety bez zdjęc, które pani Wanda dołączyła do swojego tekstu.Myslę jednak,że tekst wkrótce tu trafi wzbogacony może kolejnymi zdjęciami z albumu autorki.Prosimy.... "
Czy na tym zdjeciu to jest dom, w ktorym pani Wanda mieszkala???
_________________ Danzig (Gdańsk), it's where my story begins... W Gdańsku się wszystko rozpoczęło...
"Tak, jeśli mam żyć szczęśliwie
to musi to być tylko w Gdańsku"
(czy aby na pewno??)
Na Przeróbkę jeździłam w latach 70-90 do ciotki. Mieszkała przy ul Pastoriusza. I łaziłam z kuzynką w określonym celu po okolicy.
Pozdrawiam Przeróbowiczów.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum