Kiedy góral umiera
to góry z żalu sine,
Pochylają nad nim głowy,
Jak nad swoim synem.
Las w oddali szumi mu
odwieczną pieś bukową,
A on długo się sposobi
przed najdalszą drogą...
Oczy jeszcze raz podniesie
wysoko do nieba,
By pożegnać swoje góry,
by im coś zaśpiewać.
Góry moje, wierchy moje,
otwórzcie swe ramiona,
Niech na miękkim z mchu posłaniu
cichuteńko skonam.
Bracie mój, halny wietrze,
powiej ku północy,
Ciepłą, drżącą swoją ręką
zamknij zgasłe oczy.
[i]
_________________ "A ja sobie jeżdżę na motorowerze i nocą na szosie łapię w worek jeże..." (Jan Krzysztof Kelus)
Ostatnio zmieniony przez knovak Sob Kwi 02, 2005 10:48 pm, w całości zmieniany 2 razy
Smutny jest ten dzień :( i przecież musiał kiedyś nastąpić .Powinien być dniem radosnym( dla człowieka wierzącego) ale coś do radości mi daleko.Zniczek płonie w oknie.
Właśnie stamtąd wróciłem....
szczerze mówiąc nie wytrzymałem długo...nie wstydzę się przyznać, że płakałem...moja reakcja dowodzi jak Wielkim Człowiekiem był Karol Wojtyła...bo...
[jestem niewierzący]........
w trakcie spaceru dało się zauważyć grupki młodzieży, które w swym ograniczeniu nie rozumieją powagi chwili...wyrażając głośno i wulgarnie swoje niezadowolenie z zamknięcia dziś wszelkich pubów i dyskotek... Palące się przed wejściem do Gazeta Rock Cafe znicze po prostu ukradli chlubnie oświadczając "jestem z Orunii! wszystko za...bie!!"
.........no comment...........
_________________ als laeg' zauberhaft versteint drunten eine Maerchenwelt...
W każdym z nas pozostawił coś po sobie, największy hołd oddamy Mu wykorzystując w życiu mądrość i dobro, którymi się z nami dzielił.
Nigdy nie potrafiłem wyobrazić sobie tego dnia, w zasadzie całe moje życie pokrywa się z Jego pontyfikatem.
Jest coś przerazającego w tym, że kiedy odchodzimy, świat toczy się dalej...
Trudno wyrazić słowami te wszytskie odczucia, zupełnie jakbym stracił kogoś bliskiego, choć jestem raczej płytkiej wiary...
Ja też jestem z tego pokolenia, dla którego Papież = Jan Paweł II.
Wczoraj odszedł... dziwnie jakoś, smutno... zabrakło kogoś, kto był bliski...
Chciałam napisać w tym wątku coś ładnego, dłuższego... ale jakoś słów mi brak. Jakoś nie potrafię nic sklecić, bo wszystkie słowa wydają mi się zbyt płytkie.
[*][*][*]
Jedno jest pewne - odszedł mój największy autorytet. Był osobą, której można było wierzyć.
W 100% zawsze byłam przekonana, że to, co mówił, mówił szczerze i z głębokim przekonaniem. Zawsze był autentyczny w tym, co robił i głosił...
Nie jestem w stanie wskazać drugiej takiej osoby na świecie...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum