|
Dawny Gdańsk
|
 |
Na papierze, ekranie i w Mieście - 8 prezentów na 80. urodziny Güntera Grassa
Corzano - Sob Cze 02, 2007 7:49 am Temat postu: 8 prezentów na 80. urodziny Güntera Grassa Wszystkich "prezentów" ilustrować nie będę. Jedynie kilka fotek ze spacerku.
Corzano - Sob Cze 02, 2007 7:56 am
cd
Hochstriess - Sob Cze 02, 2007 9:41 am
Zniszczony Oskar i ławeczka?
Dziekuje za zdjecia :-)
Corzano - Sob Cze 02, 2007 9:54 am
Furya napisał/a: | Zniszczony Oskar i ławeczka? |
Połamano i ukradziono pałeczki przy ławce i parasolkę przy fontannie.
Mikołaj - Sob Cze 02, 2007 10:24 am
a gdzie zdjecie Bassy?
Pietrucha - Sob Cze 02, 2007 12:56 pm
Cytat: | Był też Pan Aktor z TW, co trochę czytał. Nazwiska nie pamiętam. :( |
no TW to raczej pseudonimy mają
grzechuu - Sob Cze 02, 2007 1:31 pm
ja mam ściągę, mam dowody - Jacek Labijak,
no i jeszcze po kaszubsku czytał Zbigniew Jankowski (ale nie wiem czy TW )
a gdzie ja jestem?
Corzano - Sob Cze 02, 2007 1:44 pm
grzechuu napisał/a: | a gdzie ja jestem? |
Trza się było nie chować.
grzechuu - Sob Cze 02, 2007 5:25 pm
Corzano napisał/a: | grzechuu napisał/a: | a gdzie ja jestem? |
Trza się było nie chować. |
po kątach
parker - Sob Cze 02, 2007 9:32 pm
O kurcze. To dziś było? Zapracowałam się i na śmierć zapomniałam :(
nad stawem - Sob Cze 02, 2007 10:43 pm
nawet fontannę uruchomili , bo tak to zawsze tam sucho .
zdjęcia wspaniałe
lata dziecinne się przypominają .
Corzano - Nie Cze 03, 2007 7:16 am
Wycieczka była w piątek. 14-go będzie powtórka, ale w języku niemieckim.
Hochstriess - Nie Cze 03, 2007 11:11 am
Ooooo na 14-go to sie załapie! :-) Tez spod siedziby Mniejszosci?
Musze doczytac. Chociaz raz mnie cos nie ominie. :-)
I jeszcze otwarcie wystawy Rolanda, lalalalala
Corzano - Nie Cze 03, 2007 12:23 pm
Furya napisał/a: | Tez spod siedziby Mniejszosci? |
Tego nie wiem. Nie interesowałem się.
Gdynka - Wto Wrz 18, 2007 7:20 pm
I jeden od Radia Gdańsk
Cytat: | Urodzinowy Prezent dla Güntera Grassa
Łukasz Stafiej 2007-09-18, ostatnia aktualizacja 2007-09-18 18:12
We wtorek we Wrzeszczu rozpoczęło się nagrywanie słuchowiska śladami Güntera Grassa po Gdańsku przygotowanego przez Radio Gdańsk z okazji 80. urodzin pisarza. - To wyjątkowy prezent, zarówno dla samego Grassa, jak i wszystkich gdańszczan - przekonuje pomysłodawca audycji Mieczysław Abramowicz.
Urodzinowy prezent dla Güntera Grassa
Słuchowisko nie będzie nagrywane w studiu, ale - co zdarza się przy takich realizacjach rzadko - bezpośrednio w terenie, na ulicach Gdańska. - Zdecydowaliśmy się na taką formę, ponieważ chciałem mieć naturalne tło dla naszych opowieści - mówi reżyser Andrzej Piszczatowski. - Naszym zamiarem jest pokazanie poszczególnych miejsc w Gdańsku przez pryzmat prozy Grassa. Chcemy zestawić ze sobą dwa światy, skonfrontować Gdańsk taki, jaki jest dzisiaj, z tym, jak przedstawił go w swoich powieściach pisarz.
W programie czterech spacerów po Gdańsku (i tym samym czterech kolejnych audycji) znalazły się najważniejsze miejsca związane z życiem autora "Blaszanego bębenka" oraz bohaterów jego powieści. - Tak jak w utworach Grassa, i w naszym słuchowisku fikcja miesza się z jego życiem - opowiada gdański pisarz i historyk oraz pomysłodawca słuchowiska Mieczysław Abramowicz. - Zaczynamy od pieszej wycieczki po Wrzeszczu, gdzie odwiedzimy kamienicę z czasów dzieciństwa pisarza. - Następnie przejedziemy się rikszą po śródmieściu, nawiązując do fabuły "Wróżb kumaka", oraz odbędziemy rowerową wycieczkę po Oliwie i okolicznych lasach. Ostatnia część to przejażdżka tramwajem do Brzeźna.
Jak zapowiada gdański kronikarz miasta, słuchowiska są skonstruowane w ten sposób, aby po nagraniu na przenośny odtwarzać, ze słuchawkami w uszach odbyć rzeczywisty spacer, tak, jakby szło się z przewodnikiem. Są one również dopełnieniem najnowszej jego książki, "Gdańsk według Güntera Grassa", która niebawem trafi do księgarń. - Mam nadzieję, że te audycje okażą się wyjątkowym prezentem, zarówno dla samego jubilata, jak i wszystkich gdańszczan - dodaje pisarz.
Opowieści Abramowicza będą przeplatane fragmentami prozy czytanymi przez: Halinę Winiarską, Krzysztofa Gordona (aktorów teatru Wybrzeże) i Andrzeja Piszczatowskiego oraz dopełnione muzyką przygotowaną przez Małgorzatę Mazurkiewicz. Audycjom, które zostaną wyemitowane 2, 3 i 4 października, towarzyszyć będą specjalne dodatki spacerowe śladami noblisty po Gdańsku, wydane przez "Gazetę Wyborczą Trójmiasto".
Grass w Gdańsku
4 października Günter Grass przyjedzie do Gdańska, aby uczestniczyć w polskiej promocji swojej najnowszej książki "Przy obieraniu cebuli". Jego wizycie towarzyszyć będzie szereg imprez zorganizowanych przez Stowarzyszenie Güntera Grassa w Gdańsku. W programie:
4 października - debata z udziałem byłego prezydenta RFN Richarda von Weizsäckera i Władysława Bartoszewskiego w Bibliotece Głównej Uniwersytetu Gdańskiego; wernisaż wystawy grafik "Albrecht Dürer, Günter Grass, Ryszarda Stryjec. Między symbolem a rzeczywistością" w Muzeum Narodowym w Zielonej Bramie;
4-6 października - konferencja "Günter Grass. Literatura - Sztuka - Polityka" na Uniwersytecie Gdańskim;
5 października - koncert jazzowy Mikołaj Trzaska Mottlau River Band, inspirowany twórczością artysty w kościele św. Jana; szabasowa kolacja z udziałem pisarza w synagodze we Wrzeszczu;
6 października - premiera "Blaszanego bębenka" w reżyserii Adama Nalepy w teatrze Wybrzeże.
Źródło: Gazeta Wyborcza Trójmiasto |
villaoliva - Wto Wrz 25, 2007 4:10 pm Temat postu: 80 URODZINY GÜNTERA GRASSA W GDAŃSKU Jest już dokładny program.
80 URODZINY GÜNTERA GRASSA W GDAŃSKU
pod honorowym patronatem
Bogdana Borusewicza, Marszałka Senatu Rzeczpospolitej Polskiej
GDAŃSK, 4 – 6 PAŹDZIERNIKA 2007
PROGRAM
IMPREZY PUBLICZNE:
1. Konferencja Günter Grass. Literatura – Sztuka – Polityka
4 – 6 października (Dwór Artusa – otwarcie 4.X, godz. 10.00 z udziałem Güntera Grassa; Angeliki Schwall-Düren, Wiceprzewodniczącej Frakcji SPD w Bundestagu; Michaela H. Gerdsta, Ambasadora Niemiec w Polsce; Anke Fuchs, Przewodniczącej Fundacji im. Friedricha Eberta; Andrzeja Ceynowy, Rektora Uniwersytetu Gdańskiego, Jana Kozłowskiego, Marszałka Województwa Pomorskiego Pawła Adamowicza, Prezydenta Miasta Gdańska;
Biblioteka Główna Uniwersytetu Gdańskiego – 5, 6.X, godz. 09.00)
KONFERENCJA BĘDZIE TŁUMACZONA SYMULTANICZNIE (POLSKI-NIEMIECKI)
2. Debata Przyszłość polsko-niemieckiej pamięci dla wspólnej Europy
z udziałem Güntera Grassa, Richarda von Weizsäckera, Lecha Wałęsy, Stefana Mellera; moderator – Adam Krzemiński
4 października godz. 18.00, Biblioteka Główna Uniwersytetu Gdańskiego
DEBATA BĘDZIE TŁUMACZONA SYMULTANICZNIE (POLSKI-NIEMIECKI)
3. Wystawy
- Günter Grass, Albrecht Dürer, Ryszard Stryjec – między symbolem a rzeczywistością
- Günter Grass dla Gdańska – najnowsze grafiki i rzeźby podarowane przez Artyste Miastu
Otwarcie 4 października, godz. 16.30, Zielona Brama
IMPREZA BILETOWANA
4. Przegląd filmów Grassowskich
5 – 6 października, godz. 13.00, Kino Neptun, ul. Długa
Inauguracja 5.X., godz. 13.00
Der Unbequeme- der Dichter Günter Grass (Dokumentarfilm)
Reżyseria: Sigrun Matthiesen, Nadja Frenz; Producent: Salzegeber&Co. Medien GmbH; Dystrybutor: Ziegler Film GmbH & Co. KG
(Organizatorzy dziękują właścicielowi praw za udostępnienie kopii i prawo do nieodpłatnej emisji filmu)
5. Koncert dla Grassa
5 października, godz. 20.00; Kościół św. Jana, widowisko multimedialne
Mikołaj Trzaska – Motlau River Band (Mikołaj Trzaska - kompozytor, saksofony, klarnet basowy, Przemek Dyjakowski – saksofony, Tomasz Ziętek – trąbka, Wacław Zimpel - klarnet, klarnet basowy, Paweł Nowicki – wibrafon, marimba, Marcin Dymiter - gitara i elektronika, Adam Witkowski - laptop, Olgierd Walicki – kontrabas, Michał Gos – perkusja, Kuba Staruszkiewicz - perkusja, perkusjonalia, Johannes Bauer – puzon Wizualizacje – Robert Rumas i Piotr Wyrzykowski)
6. Prezentacja Kalendarza Grassowskiego na rok 2008
5 października, godz.20.00, Kościół św. Jana (przed koncertem)
Wydawnictwo: słowo / obraz terytoria
IMPREZA BILETOWANA
7. G. Grass, Blaszany bębenek, premiera
6 października, godz. 19.00 Teatr Wybrzeże, duża scena
Adaptacja i reżyseria: Adam Nalepa
IMPREZA BILETOWANA
8. Konferencja prasowa Güntera Grassa i Pawła Adamowicza, Prezydenta
Miasta Gdańska
6 października, Wielka Sala Wety Ratusz Głównego Miasta, godz. 16.00
9. Prezentacja Przewodnika Gdańsk według Güntera Grassa
6 października, Wielka Sala Wety Ratusz Głównego Miasta, godz. 16.00
IMPREZY TOWARZYSZĄCE:
- Czytanie Grassa – fragmenty Przy obieraniu cebuli czyta Jerzy Kiszkis,
Wydawnictwo Polnord Oskar
30 września – 3 października, Ratusz Staromiejski, godz. 18.00
- Wystawa Günter Grass. Literatura – Sztuka – Polityka – Biblioteka Główna Uniwersytetu Gdańskiego
- Niesłodkie smakołyki – wystawa grafik Jana Miśka i Andrzeja Taranka – foyer Teatru Wybrzeże
- Wręczenie Nagród Laureatom Konkursu literacko-artystycznego dla młodzieży licealnej: Günter Grass – pisarz i artysta
seestrasse - Wto Wrz 25, 2007 4:53 pm
mnie się obiło o uszy, że na którejś z debat ma być również profesor Bartoszewski...
villaoliva - Wto Wrz 25, 2007 6:43 pm
Byłoby fajnie.
Jeszcze w programie Grassa są dwa zamkniete spotkania:
1. Spotkanie szabatowe w Nowej Synagodze
2. Spotkanie z pisarzami i wydawcami - Teatr gotowania według Güntera Grassa
Gdynka - Wto Wrz 25, 2007 8:14 pm
W ramach
Cytat: | 1. Konferencja Günter Grass. Literatura – Sztuka – Polityka |
będzie spacer po Wrzeszczu śladami bohaterów Güntera Grassa
a to cały program konferencji
Cytat: | Czwartek 4.10 2007
Konferencja (Dwór Artusa)
10.00-12.00 Otwarcie konferencji
wystąpienia powitalne (tłumaczenie symultaniczne język polski / język niemiecki)
Prof. Dr Andrzej Ceynowa, Rektor Uniwersytetu Gdańskiego
Paweł Adamowicz, Prezydent Miasta Gdańska
Michael H. Gerdts, Ambasador Niemiec w Polsce
Anke Fuchs, Przewodnicząca Fundacji Friedricha Eberta
Dr Angelica Schwall-Düren, Wiceprzewodnicząca Frakcji SPD w Bundestagu
Günter Grass
Prowadzenie: Konrad Mielnik
12.30 – 14.30 Prowadzenie: Prof. Dr Volker Neuhaus (Koeln)
Prof. Marion Brandt (Gdańsk) Günter Grass a opozycja w Polsce w latach 70. i 80.
Dr Dieter Stolz (Berlin) „Obierając cebulę“ czyli „Przypominam sobie ...”
Prof. Dr Grażyna B. Szewczyk (Katowice) Fakty i fikcja. Poeci śląskiego baroku w twórczości Güntera Grassa
Mgr Magdalena Olszewska (Gdańsk) Grassowska Ut pictura poesis czyli o paralelach i przeciwieństwach plastycznej i literackiej wizji artysty. Rozważania na podstawie kolekcji graficznej Güntera Grassa z Muzeum Narodowego w Gdańsku
18.00 – 20.30 Debata (Biblioteka Główna UG) Prowadzenie: Adam Krzemiński
Przyszłość polsko-niemieckiej pamięci dla wspólnej Europy
Günter Grassa oraz zaproszeni goście
Piątek 5.10.2007 Konferencja (Uniwersytet Gdański)
9.00 – 10.30 Prowadzenie: Prof. Dr Norbert Honsza (Łódź, Wrocław)
Prof. Dr Volker Neuhaus (Koeln) Twórczość artystyczna i literacka Güntera Grassa
Prof. Dr Andrzej Wirth (Giessen, Berlin), Prof. Emma Lewis Thomas, (UCLA, USA)
Günter Grass jako rzeźbiarz
Prof. Dr Hans Wißkirchen (Lübeck) Dom Güntera Grassa w Lubece
11.00 – 13.00 Prowadzenie: Prof. Dr. Peter Arnds (Kansas State University)
Prof. Dr Bernd Neumann (Trondheim) Kontury estetycznej opozycji w „Blaszanym Bębenku“
Prof. Dr Norbert Honsza (Łódź, Wrocław) Eksperymenty w literackim kosmosie. Kilka uwag o dramatach Güntera Grassa
Prof. Dr Perhrgaard (Frederiksberg) O eskapizmie u Güntera Grassa
Prof. Dr Jürgen Manthey (Münster) Szczur w domu łabędzia. Agresywny potencjał postaci powieściowych Grass a zasady genezy sztuki
15.00 – 17.00 Prowadzenie: Prof. Dr Perhrgaard (Frederiksberg)
Prof Dr Stefan H. Kaszyński (Poznań) Wisła jako znak tożsamości u Güntera Grassa
Prof. Dr Marek Jaroszewski, mgr inż. Ewa Kołaczkowska (Gdańsk, Warszawa) Flora i fauna Kaszub w Gdańskiej Trylogii Güntera Grassa
PD Dr habil. Dorothee Roemhild (Osnabrück) Nie tylko „Pies stoi w centrum“ – wokół motywów zwierzęcych w twórczości Güntera Grassa
D. Jens Stüben (Oldenburg) Rybitwa, środek okrętu. Wokół symboliki w „Kocie i myszy“
17.30 – 18.30 Prowadzenie: Prof. Dr. Stefan H. Kaszyński (Poznań)
Prof. Dr Peter Arnds (Kansas State University) Arlekin, szczurołap i król olch: Wokół mitologii dualizmu ofiar i sprawców Michela Tournier'a
M. A. Bettina Beltz (Koeln) Grass – Rushdie – Irvin. Zagadnienia intertekstualności ponad kontynentami
Sobota 6.10.2007 Konferencja (Uniwersytet Gdański)
9.00 – 10.00 Prowadzenie: Prof. Dr Bernd Neumann (Trondheim)
Dr Hanna Delf von Wolzogen (Potsdam) „My z Archiwum“ czyli stopniowa polityzacja pewnej figury literackiej. Powieść Güntera Grassa „Rozległe pole“ i Archiwum Theodora Fontanego w Poczdamie
M. A. Astrid Popien (Gdańsk)Zmyślona historia. Wokół fikcji i dokumentu u Güntera Grassa
10.30 – 12.00 Prowadzenie: Dr Jens Stüben (Oldenburg)
Dr Anselm Weyer (Bremen) Günter Grass a muzyka
M. A. Florian Reinartz (Bonn) „Wróżby Kumaka“ jako film pojednania
Dr Janina Gesche (Stockholm) Literacka Nagroda Nobla 1999 w zwierciadle prasy szwedzkiej
12.15 – 13.45 Prowadzenie: Prof. Dr Marion Brandt (Gdańsk)
Prof. Dr Subhoranjan Dasgupta (Kolkata, India) „Życie jest piękne“ – Kalkuta i Günter Grass
Doz. Dr Jadvyga Bajar?nien? (Vilnius) Litwa na literackiej mapie Güntera Grassa
Prof. Dr Mirosław Ossowski (Gdańsk) Gdańsk-Wrzeszcz Güntera Grassa
14.00 Podsumowanie konferencji
Prof. Dr Volker Neuhaus (Koeln)
Prof. Dr Marek Jaroszewski (Gdańsk)
16.00 – 17.00 Spacer po Wrzeszczu śladami bohaterów Güntera Grassa
Prof. Dr Marek Jaroszewski (Gdańsk)
Prof. Dr Mirosław Ossowski (Gdańsk) |
Ponury2 - Wto Wrz 25, 2007 8:44 pm
villaoliva napisał/a: | 1. Spotkanie szabatowe w Nowej Synagodze |
Haha, nie ma to jak tania wazelina. Ciekawe dlaczego to zamknięte spotkane?
villaoliva - Wto Wrz 25, 2007 8:49 pm
Zastanawiałem się czy umieścić tę informację, obawiając się takich reakcji.
Może dlatego jest zamknięte by odbyło się w skupieniu a nie na pokaz w świetle lamp błyskowych.
seestrasse - Wto Wrz 25, 2007 8:49 pm
Ponury2 napisał/a: | villaoliva napisał/a: | 1. Spotkanie szabatowe w Nowej Synagodze |
Haha, nie ma to jak tania wazelina. Ciekawe dlaczego to zamknięte spotkane? |
żebyś się nie umazał...
Gdynka - Sro Wrz 26, 2007 9:20 am Temat postu: Gazeta Wyborcza Trójmiasto Śladami Grassa W przyszłym tygodniu w Gazecie Wyborczej Trójmiasto kolejne prezenty - zeszyty Śladami Güntera Grassa. We wtorek - Wrzesz, środa - Stare i Główne Miasto, czwartek - Oliwa, sobota - Brzeźno.
Corzano - Sro Wrz 26, 2007 10:04 am Temat postu: Re: Gazeta Wyborcza Trójmiasto Śladami Grassa
Gdynka napisał/a: | sobota - Brzeźno. |
Super, choć zdjęcie na okładkę tego zeszytu mogli wyszukać ładniejsze.
Gdynka - Sro Wrz 26, 2007 10:23 am
Faktycznie. To jakaś kałuża
villaoliva - Czw Wrz 27, 2007 10:27 pm
Taka fajna impreza, a niektórzy wyrzucają zaproszenia do kosza
Cytat: | W imprezach tych nie będą brali udziału politycy Prawa i Sprawiedliwości. Nie podoba się im, że władze miasta fetują urodziny pisarza, który rok temu ujawnił we wspomnieniach, że w czasie wojny służył w Waffen-SS. Miasto na jubileusz Grassa wydaje 350 tys. złotych. - To skandal, że tyle pieniędzy z miejskiej kasy idzie na jubileusz tak kontrowersyjnej postaci - mówi Kazimierz Koralewski, szef klubu PiS w radzie miasta Gdańska. - Po ujawnieniu swojej przeszłości Grass przestał być autorytetem dla samych Niemców i nie powinien być dla Polaków.
Wczoraj, podczas sesji rady miejskiej, część polityków PiS ostentacyjnie oddała swoje zaproszenia, a inni wyrzucili je do kosza. - Jestem zadziwiony, że radni Prawa i Sprawiedliwości nie są zainteresowani wysoką kulturą - komentuje to zachowanie Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta Gdańska. - Dobrze, że oddali pięć swoich zaproszeń, bo mamy natłok chętnych do udziału w tych wydarzeniach, a zaproszeń niewiele.
|
Sabaoth - Czw Wrz 27, 2007 10:46 pm
Brak słów
Ponury2 - Pią Wrz 28, 2007 11:01 am
I bardzo dobrze. Łaski nie robią. Ich zaproszenia chętnie weźmie ktoś inny
Gdynka - Wto Paź 02, 2007 2:28 pm
Przypominam, że to od dziś w Gazecie Wyborczej Trójmiasto - zeszyty Śladami Güntera Grassa, a w Radiu Gdańsk słuchowisko "Gdańsk według Grassa". Dzisiaj o godz. 21.05 - Spacer po Wrzeszczu.
Cytat: | (...)słuchowiska są skonstruowane w ten sposób, aby po nagraniu na przenośny odtwarzać, ze słuchawkami w uszach odbyć rzeczywisty spacer, tak, jakby szło się z przewodnikiem. |
A na stronie Radia Gdańsk ani słowa na ten temat.
Łukasz - Czw Paź 04, 2007 9:22 am
Opinia w "Rzeczpospolitej" o Grassie.
Zdzisław Krasnodębski napisał/a: |
Mit Gdańska, mit Grassa
Prawdziwa biografia Güntera Grassa okazała się inna niż ta, w którą kazał nam wierzyć przez całe lata. Nie jest przy tym rzeczą najważniejszą to, że wierzył bezwzględnie w Führera i że wstąpił do Waffen-SS, lecz że tak długo milczał o tym fakcie. Milczał o sobie, ale nie milczał o innych. To jeden z tych autorytetów, które przykładają zupełnie inne miary do siebie niż do innych - pisze filozof społeczny i publicysta Zdzisław Krasnodębski
Donald Tusk tak mówił kiedyś oGdańsku? "Zaraza nacjonalizmu, ten dramat, który wynika z myślenia państwowo-nacjonalnego, z przywiązania do wielkiej narodowości czy organizmu państwowego, dokonał się również i tu, w Gdańsku, wraz z przenikaniem narodowosocjalistycznej ideologii i rosnącą popularnością hasła Ein Führer... Wcześniej Gdańsk miał własną tradycję, przesiąknięty był gdańskością, a mierzenie, na ile owa gdańskość jest polska, a na ile niemiecka, było czystą abstrakcją zajmującą Polaków spoza Gdańska i rzadziej Niemców. To nazizm spowodował, że gdańszczanie zmuszeni zostali do politycznego wyboru między Polską a Niemcami. Trzeba zresztą powiedzieć, że przytłaczająca większość gdańszczan wybrała Niemcy, zarówno w 1939, jak i w 1945. Propagandowe hasło "Gdańsk zawsze polski" jest co najmniej tak samo nieuprawnione jak analogiczne hasło niemieckie". ("Był sobie Gdańsk", "Przegląd Polityczny", nr 29, jesień 1995, s. 78 - 86)
To dość typowa ideologia "małej ojczyzny", w której spory narodowościowe czy nacjonalizm jest przeniesiony z zewnątrz, w której niebezpieczeństwem staje się "wielka narodowość", przywiązanie do "organizmu państwowego" czy myślenie "państwowo-nacjonalne", a prowincja, "mała ojczyzna", tchnie przytulnością, tolerancją i podręcznikową wręcz wielkokulturowością.
Upokorzenia babki
Przypuszczam, że Donald Tusk, niedawny kandydat na prezydenta "organizmu państwowego", nie powtórzyłby dziś tych sformułowań. W takich dość typowych opowieściach idealizuje się rzekomo całkowicie harmonijne współżycie kultur. Tak właśnie mówi o nim Donald Tusk? "Ich bin Danzinger - z dumą mówili o sobie moi dziadkowie, którzy mając dwóch synów, jednemu dali na imię Jürgen, a drugiemu Henryk, nie Heinrich. Jeden szedł do szkoły polskiej, drugi do niemieckiej. W ich relacjach nie było ani śladu dramatyzmu z powodu wyboru - oba były równoprawne, nie były nacechowane agresją, dylematem narodowym". To narodowy socjalizm, a szczególnie wojna i jej rezultaty sprawiły, że trzeba było dokonywać trudnych wyborów rozdzierających rodziny? "Siostra dziadka usiłowała uciec na "Gustloffie", statku pasażerskim wiozącym uchodźców, który został storpedowany przez sowiecką łódź podwodną w styczniu 1945 r. Szwagrowie zginęli na froncie, służąc w Wehrmachcie. On został, z biało-czerwoną opaską na ręku, z niemieckim językiem i pamięcią o przedwojennym Sopocie"...
Jak wiemy, losy dziadka przewodniczącego PO potoczyły się trochę inaczej, ale dotąd się nie dowiedzieliśmy, jak dokładnie, gdyż uznano, że nie powinno nas to obchodzić, bo grzebanie w rodzinnych biografiach polityków to w Polsce rzecz niegodna.
Nacjonalizm nie skończył się także po wojnie. Cierpieli ci, którzy przedtem żyli w symbiozie kultur? "Pamiętam, w domu rodzinnym starsi między sobą mówili głównie po niemiecku, ja z siostrą w dzieciństwie też byliśmy dwujęzyczni, ale nie było mowy o tym, by obnosić się ze swą znajomością niemczyzny na zewnątrz. Babcia, na którą zawsze mówiliśmy Oma, przeżywała niezliczone upokorzenia, gdyż do dzisiaj nie zdołała nauczyć się polskiego".
Duma miasta
W historię tego wielokulturowego - ani polskiego, ani niemieckiego - Gdańska doskonale wpisywał się swoją twórczością Günter Grass. Nic dziwnego, że został uznany niemal za jego żyjący symbol, za jednego z "nas".
Gdańsk był dumny ze swego noblisty. Nie wypominano mu jego lewicowości zatrącającej o lewactwo - zapomniano na przykład, że kiedyś porównywał "Solidarność" z sandinistami ("Przegląd Polityczny" z 1984 r.), nie przeszkadzała jego antyamerykańskość, niechęć do Jana Pawła II czy sprzeciw wobec zjednoczenia Niemiec. Nie było też istotne, że jeśli chodzi o Polskę, wykazywał zadziwiającą niedbałość o szczegóły - z "Obierania cebuli" dowiadujemy się na przykład, że w Wilnie jest obraz Czarnej Madonny, a Westerplatte broniło się cztery dni.
Żydzi i Kaszubi na dnie
Jak jednak naprawdę było w Gdańsku? Sięgnijmy do wspomnień innego wybitnego niemieckiego intelektualisty René Koeniga. Koenig, który po 1945 dokonywał "denazyfikacji" socjologii niemieckiej, wprowadzając do niej nowoczesne metody, w latach 1922 - 1925 mieszkał w Gdańsku i ukończył tamtejsze gimnazjum, potem także odwiedzał go wielokrotnie. Pochodził z rodziny niemiecko-francuskiej, a jego ojciec był w Gdańsku urzędnikiem Ligi Narodów. Przyjaźnił się ze Stanisławem Przybyszewskim, dzięki któremu w Warszawie poznał Władysława Reymonta. Do Reymonta, jego "Chłopów" oraz do dzieła Thomasa i Znanieckiego nawiązywał w swych wykładach dla Polaków internowanych w Szwajcarii, dokąd wyemigrował po 1933. W autobiografii "Leben im Wiederspruch" (Frankfurt a. Main 1984) pisze, że to właśnie w Gdańsku po raz pierwszy poznał, czym jest nacjonalizm, i nienawiść etniczną.
"Z Gdańska zabrałem na swą drogę życiową odrazę do niemieckiego nacjonalizmu i obłędu rasowego". Koenig nie pozostawia też wątpliwości, skąd przede wszystkim płynęła ta nienawiść? "Nienawiść Niemców do Polaków była wręcz nie do zniesienia". W jeszcze gorszej sytuacji byli polscy Żydzi? "Najgorszym losem, jaki mógł kogoś spotkać, było bycie polskim Żydem, gdyż pogardzali nim zarówno Niemcy, jak i Polacy". Także Kaszubi, "Wasserpolen", rozwodnieni Polacy należący do najniższych warstw społeczeństwa, byli traktowani z wyższością i nazywani Pomuchelskopf - czyli "dorszowate głowy".
Postawa przyjazna Polakom i Żydom powodowała, że Koeniga spotykały szykany? "Gdy odmówiłem w szkole wzięcia udziału w codziennych tyradach nienawiści do Polaków i Żydów, groziło mi wykluczenie ze stowarzyszenia szkolnego... Z aprobatą przyjmowano to, że pijani studenci nocą zasmarowali godło polskiego konsulatu". Wspomina o wizycie Hindenburga w Sopocie jako apogeum szowinizmu - "uświadomiłem sobie wtedy, że jest on także symbolem kolonizacji Wschodu, człowiekiem, który w 1914 roku miał zatrzeć klęskę pierwszej bitwy pod Tannbergiem [czyli Grunwaldem]". Nie przypadkiem Grass jako dziecko bawi się w Krzyżaków podbijających Prusy.
Taki był przedwojenny Gdańsk - długie lata przed dojściem Hitlera do władzy.
Wątpliwa spowiedź
Także prawdziwa biografia Grassa okazała się inna niż ta, w którą kazał nam wierzyć przez całe lata. Nie jest przy tym rzeczą najważniejszą to, że wierzył bezwzględnie w Führera i że wstąpił do Waffen-SS, lecz że tak długo milczał o tym fakcie. Milczał o sobie, lecz nie milczał o innych. To jeden z tych autorytetów, które przykładają zupełnie inne miary do siebie niż do innych.
W dodatku wyznania poczynione w "Obieraniu cebuli" są mało wiarygodne. Mój bremeński kolega, mieszkający w Gańsku Gunnar Heinsohn pisał w dotychczas nieopublikowanym eseju, że historia opowiedziana przez Grassa o tym, iż zgłosił się do marynarki, a wylądował niepostrzeżenie dla siebie w SS, jest zupełnie niewiarygodna - do służby na U-Bootach przyjmowano wtedy wszystkich. Kolega wie, co pisze - jego ojciec we wrześniu 1939 roku służył na "Szlezwiku-Holsztynie", aby zginąć - przed narodzinami syna - jako dowódca łodzi podwodnej U-438.
Należy zatem raczej przypuszczać, że Grass zgłosił się na ochotnika do Waffen-SS. Takich wątpliwych fragmentów jest w tej książce wiele. W jednym z najdziwniejszych dowiadujemy się, że Grass dostrzegł rasizm nie w Gdańsku, lecz dopiero w niewoli amerykańskiej. Niejasne są także motywy spóźnionego wyznania. On sam twierdzi,że chciał się wreszcie pozbyć ciężaru, że cała jego działalność pisarska i polityczna zniwelowała tamten epizod, że szukał formy wyrazu i dopiero teraz ją znalazł. Czy może to kogoś przekonać?
Nie sądzę wszakże, żeby chodziło o korzyści finansowe i reklamę książki, jak sugerował w pierwszym impecie Lech Wałęsa. Bardziej prawdopodobna wydaje mi się inna, także mało pochlebna hipoteza - konformizm. Wydaje mi się, że Grass uznał, iż teraz może o swej służbie w SS mówić bez obaw. Podobnie jak w książce "Idąc rakiem" - równie wątpliwej jak "Obieranie cebuli - włączył się w trwającą już debatę o "wypędzeniu", o którym nie pisał, kiedy lewicowemu pisarzowi pisać o tym nie wypadało.
Książka była sygnałem dla lewicy, czy raczej dawnej lewicy, że o "wypędzeniu" można już mówić bez zahamowań i hołdować martyrologicznym nastrojom. Teraz uznał, że przyszedł czas przyznania się do nazistowskiej przeszłości - i uprzedzić ewentualną demaskację, jak stało się ostatnio w przypadku paru innych znanych intelektualistów: germanisty Petera Wapnewskiego, pisarza Waltera Jensa czy nieżyjącego już historyka Martina Broszata.
Pomylił się jednak, gdyż sprawa wywołała w Niemczech ogromną burzę i niesmak. Niestety, ta niezwykle ciekawa debata została w Polsce przemilczana. Najpierw padły mocne słowa polityczne, by odebrać mu honorowe obywatelstwo Gdańska, potem przyszła nie mniej polityczna riposta, a po nieco wymuszonym liście noblisty do prezydenta Gdańska zapadła cisza, jakby tej sprawy w ogóle nie było, jakby nas to w ogóle nie obchodziło.
Czy jednak rzeczywiście Gdańsk powinien fetować człowieka, który tak długo milczał, a teraz kręci? Czy nie wystarczą nam właśni obłudnicy? Czy czynienie z Grassa żywego symbolu niemieckiego pojednania nie jest powtórzeniem tego samego błędu, jaki Niemcy popełnili, czyniąc nim Andrzeja Szczypiorskiego?
Zdzisław Krasnodębski
Autor jest profesorem Uniwersytetu w Bremie oraz Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Opublikował m.in. "Demokrację peryferii" (2003) oraz "Drzemkę rozsądnych" (2006). Jest współpracownikiem "Rzeczpospolitej" Pisał w opiniach. Jacek Kucharczyk, Spychanie Platformy na mieliznę 27 września 20076
-------------------------------
Grass w Gdańsku
Günter Grass przyjechał wczoraj do Gdańska, gdzie dziś pod patronatem marszałka Senatu Bogdana Borusewicza rozpoczynają się trzydniowe uroczyste obchody 80. urodzin pisarza. Niemiecki noblista weźmie udział w kilku politycznych oraz literackich debatach, a także obejrzy w Teatrze Wybrzeże premierę sztuki na podstawie swojej powieści "Blaszany bębenek". W obchodach organizowanych przez władze Gdańska odmówili wzięcia udziału radni PiS - uważają oni, że pisarz powinien przeprosić Polaków za to, iż przez kilkadziesiąt lat ukrywał swoją służbę w Waffen-SS. |
Corzano - Czw Paź 04, 2007 9:40 am
Przeczytałem nazwisko autora i od razu wiedziałem jaka będzie wymowa tekstu. Czego innego można było się spodziewać? Wiele zarzutów o kłamstwo i żaden z nich z dowodem winy - IVRP pełną gębą. Szkoda słów...
seestrasse - Czw Paź 04, 2007 2:46 pm
wybory, mohery, opowieści dla ciemnego ludu.
Gdynka - Czw Paź 04, 2007 2:50 pm
seestrasse napisał/a: | mnie się obiło o uszy, że na którejś z debat ma być również profesor Bartoszewski... |
Jutro na inauguracji roku akademickiego w Pomorskiej Wyższej Szkole Humanistycznej w Gdyni
prof. Bartoszewski ma wykład inauguracyjny "Refleksje świadka stulecia",
- godz. 16.00, Hotel „Nadmorski”, aula główna -
więc może Gdańsk też odwiedzi.
villaoliva - Czw Paź 04, 2007 2:51 pm
W papierowej Wyborczej dziś Paweł Huelle i Adam Michnik na temat Grassa.
seestrasse - Czw Paź 04, 2007 2:53 pm
Cytat: | prof. Bartoszewski [...] więc może Gdańsk też odwiedzi |
może lepiej nie, jeszcze radni z PiS-u obrzucą go jajami... (germanofil! broni Grassa!)
Gdynka - Czw Paź 04, 2007 2:57 pm Temat postu: Günterze Grass, witèmÿ Was
villaoliva napisał/a: | W papierowej Wyborczej dziś Paweł Huelle i Adam Michnik na temat Grassa. |
W wirtualnej Wyborczej też Günterze Grass, witèmÿ Was
Monter - Czw Paź 04, 2007 8:38 pm
No już bez przesady. Nie ma osób świętych. Każdy powinien mieć możliwość bycia krytykowanym, także Günter Grass.
seestrasse - Czw Paź 04, 2007 9:33 pm
nikt go przecież nie traktuje jak świętego
Corzano - Czw Paź 04, 2007 9:48 pm
Monter napisał/a: | Nie ma osób świętych. |
A święty Mikołaj?
Sabaoth - Czw Paź 04, 2007 10:15 pm
A ja zawsze myślałem, że on jest śnięty
Monter - Czw Paź 04, 2007 10:16 pm
Św. Mikołaj też nie, podobno podpisał lojalke...
Chodziło mi konkretnie o wypowiedź Seestrasse... Hasło "wybory, mohery, opowieści" - żadnych konretów. Zarzucanie przeciwnej stronie, kim są - a nie błędów merytorycznych. Czyli - sprowadzenie dyskusji do poziomu... moherów
seestrasse - Czw Paź 04, 2007 10:19 pm
po konkrety zgłoś się do posła Kurskiego
villaoliva - Czw Paź 04, 2007 10:22 pm
Monter, takie dyskusje już tu miały miejsce. I to nie jednokrotnie.
hasło Grass.
Po prostu są strony odporne na odruchy chrześcijańskiego wybaczenia, na wyrozumiałość i to o dziwo po stronie stojącej m.in. za "katolickim głosem w naszych domach".
Nie ma z kim rozmawiać
rispetto - Czw Paź 04, 2007 10:48 pm Temat postu: Re: 8 prezentów na 80. urodziny Güntera Grassa
Corzano napisał/a: | Wszystkich "prezentów" ilustrować nie będę. Jedynie kilka fotek ze spacerku.
|
Chodzą te pielgrzymki w tą i z powrotem i tylko koleiny w jezdniach robią
hudyjan - Pią Paź 05, 2007 5:20 pm
seestrasse napisał/a: | wybory, mohery, opowieści dla ciemnego ludu. |
Lecz nas - ciemnego luda - jest więcej
i mocno wierzę w to,
że ten świat
nie zginie nigdy dzięki nam.
I ..uj
Buzz - Pią Paź 05, 2007 8:19 pm
Gdańskowi gratulujemy Grassa.
Niemcy
villaoliva - Pią Paź 05, 2007 8:23 pm
Piszesz to w swoim imieniu?
Sabaoth - Pią Paź 05, 2007 9:08 pm
Z Günthera Graßa jak najbardziej Gdańsk może być dumnym. Chociaż on socjalizuje i to nawet bardzo.
villaoliva - Pią Paź 05, 2007 9:10 pm Temat postu: Szabat Güntera Grassa Szabat Güntera Grassa
Cytat: | - Lepiej patrzeć w przyszłość niż rozpamiętywać przeszłość. Trzeba dalej żyć razem - to przesłanie szabasowej kolacji, na którą gdańscy Żydzi zaprosili w piątek Güntera Grassa
Grass spędził w piątek po południu półtorej godziny w Nowej Synagodze we Wrzeszczu. Gdańska Gmina Żydowska zaprosiła go do wspólnej wieczerzy inaugurującej szabat. To najważniejsze dla Żydów święto zaczyna się o zachodzie słońca w piątek, a kończy o tej samej porze w sobotę.
Przy stole zasiadły także Ute i Waltrauth Grass (żona i siostra pisarza), Michael Gerdts - ambasador Niemiec oraz Ute Minke-Koenig - konsul Niemiec w Gdańsku.
Michał Samet, przewodniczący gminy przypomniał, że Nowa Synagoga to "równolatka" obchodzącego 80. urodziny pisarza (świątynię otwarto 25 września, a Grass urodził się 16 października 1927 r).
- Obie daty łączy pamięć i świadectwo. Nasza pamięć o pokoleniach ojców i świadectwo, jakie w swoich dziełach daje noblista - mówił Samet. - Pańska obecność w Nowej Synagodze to symbol - jak sam to kiedyś nazwał - "przeskakiwania granic", które kiedyś zbudowali między nami ludzie podli i źli.
- Moja wizyta w tej synagodze to zamknięcie ważnego dla mnie kręgu: w 1938 roku widziałem, jak naziści usiłowali podpalić tę świątynię. Dziś jestem tu z wami, świętuję. Synagoga ma 80 lat, podobnie jak ja, i widzę, że dobrze się trzyma. Życzę jej dużo siły - mówił Grass z wyraźnym wzruszeniem w głosie. Był w synagodze o pół godziny dłużej niż było to zaplanowane.
(...)
Także w piątek w Bibliotece Głównej Uniwersytetu Gdańskiego drugi dzień trwała konferencja "Günter Grass. Literatura - Sztuka - Polityka", poświęcona twórczości noblisty. Wśród tematów zaprezentowanych przez zagranicznych profesorów omawiany był m.in. obraz Kaszub w Trylogii Gdańskiej, a także dyskutowano o plastycznych dziełach Grassa (część z nich można oglądać na wystawie "Günter Grass dla Gdańska" w Zielonej Bramie). Znaczącą uwagę poświęcił "Blaszanemu Bębenkowi" prof. dr Bernd Neumann z Trondheim.
Piątkowy dzień obchodów urodzin pisarza zakończył się koncertem grupy Mikołaj Trzaska Mottlau River Band, przygotowanym w kościele św. Jana. Dziś ostatni dzień konferencji w uniwersyteckiej bibliotece. Natomiast obchody urodzin zakończą się wieczorem uroczystą premierą spektaklu "Blaszany Bębenek" w Teatrze Wybrzeże.
|
Buzz - Pią Paź 05, 2007 10:15 pm
villaoliva napisał/a: | Piszesz to w swoim imieniu? |
Widac nie zauważyłeś, że podpisałem "Niemcy".
To takie hasło nawiazujące do znanych reklam. Napisałem to a przymrużeniem oka.
A tak na poważnie to się zastanawiam, jak to jest, że w Nemczech mają powazne wątpliwości co do postawy Grassa i jego niewczesnej i niepełnej spowiedzi, a w Gdańsku traktowany jest jak bohater i przyjmowany z taka pompą. O co w tym chodzi?
Buzz - Pią Paź 05, 2007 10:19 pm Temat postu: Re: Szabat Güntera Grassa
Cytat: | Lepiej patrzeć w przyszłość niż rozpamiętywać przeszłość. |
Było kiedyś takie pikne hasło: 'Wybierzmy przyszłośc". Pamiętacie czyje?
Sabaoth - Pią Paź 05, 2007 10:43 pm
Czy jest jakaś różnica pomiędzy Waffen SS, NKWD i KBW? Buzz, Grass nie musi się z niczego spowiadać, takie były czasy, była wojna, której on nie rozpopczął. Raczej normalne jest, że wcielili go do niemieckiej formacji. Gdyby wstąpił do NKWD bądź nawet LWP byłoby to zupełnie chore. Dla Grassa służba po tej stronie frontu była służbą ojczyźnie i patriotyzmem.
villaoliva - Pią Paź 05, 2007 10:55 pm
Cytat: | To takie hasło nawiazujące do znanych reklam |
Jesteś monotematyczny, tylko Grass i tylko jedna reklama przeplata się w twoich postach - Żywiec
Myślę, że nie ma co juz wygrzebywać tego tematu.
Teraz są urodziny i cieszmy się z nich.
Buzz - Pią Paź 05, 2007 11:07 pm
Sabaoth -> myślę, że się nie dogadamy. Stoję na takim stanowisku jak Zdzisław Krasnodębski, który napisał głeboki tekst. Nie oceniam tego co robił GG w WaffenSS. Liczy się jego pózniejsze zachowanie, które moznaby w skrócie określić jako zakłamanie. Powiedzieć częśc prawdy to za mało.
Ale ja Was rozumiem. Macie gdańszczanina, który pamieta dawny Gdańsk i tamta atmosfere i to jet dla Was najważniejsze. Reszta sie nie liczy. Nie bedę więc zakłocał obchodów.
villaoliva - Pią Paź 05, 2007 11:35 pm
Dziękujemy.
Mamy też wielkiego pisarza, który dostał Nobla nie za swoje życie a za to co napisał.
Gdynka - Sob Paź 06, 2007 2:04 pm
Czołowy "Antygrassista" oczywiście nie mógł sobie odpuścić okazji do... konferencji prasowej.
Nieobecność Grassa przy Pomniku Obrońców - skandalem"
Cytat: | "Skandalem" i "zranieniem pamięci narodowej" nazwał poseł PiS Jacek Kurski nieobecność pisarza Guentera Grassa i prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza przy Pomniku Obrońców Poczty Polskiej w 68. rocznicę rozstrzelania pocztowców przez hitlerowców.
(...)W 68 rocznicę zbrodni sądowej i w rocznicę mordu na bohaterskich obrońcach Poczty Polskiej pod pomnikiem nie ma prezydenta miasta Gdańska, nie ma goszczącego tu Guentera Grassa (pisarz obchodzi 80. urodziny), nie ma żadnych władz samorządowych, jesteśmy tylko my i uważam tę sytuację za niedopuszczalny skandal i zranienie pamięci narodowej - powiedział Kurski. |
Przypuszczam, że rok temu Jacek Kurski nie składał kwiatów, a zatem "skandalem i zranieniem pamięci narodowej" była jego nieobecność w 67 "rocznicę zbrodni sądowej i w rocznicę mordu na bohaterskich obrońcach Poczty Polskiej".
seestrasse - Sob Paź 06, 2007 8:02 pm
Buzz, byłbyś mile widzianym gościem, gdybyś miał do powiedzenia o czymkolwiek innym, niż o swojej antygrasowskiej manii
Łukasz - Pon Paź 08, 2007 9:37 am
Tym razem w Rzepie mamy polemikę S. Chwina z tekstem Z. Krasnodębskiego i wywiad z Grassem.
S. Chwin napisał/a: |
Herr Grass, na kolana!
To, że Günter Grass w stosownej chwili nie stanął na rynku i nie krzyczał na cały świat, że był szesnastoletnim gówniarzem z SS, w niczym nie zmienia faktu, że po wojnie pisał mądre i trafne rzeczy o innych ludziach, którzy mieli podobne co on grzechy na sumieniu - pisze prozaik i krytyk literacki
Powiedzmy od razu, by zachować właściwe proporcje. My wszyscy, Polacy i Niemcy, od jakiegoś czasu wściekle atakujący i broniący Grassa, nie dorastamy Grassowi nawet do pięt. Niech mi będą wybaczone te słowa, piszę je bez złej intencji, ale niestety tak się rzeczy po prosu mają. Bo on, Grass, ma na swoim koncie pewien "drobiazg", o którym nie wszyscy zdajemy się pamiętać: stworzył przynajmniej jedno arcydzieło światowej klasy.
Wściekli uczniowie Grassa
I za to, że stworzył arcydzieło światowej klasy, należy mu się cześć i podziw Niemców, Polaków, Żydów, Rosjan oraz mieszkańców innych krain. Bez względu na to, kim Grass był i kim jest obecnie. To, że był szesnastoletnim gówniarzem z SS i przez lata nie rozgłaszał publicznie tej sprawy, nie zmienia mojego podziwu dla "Blaszanego bębenka" nawet o milimetr. I to jest istota sprawy. Bo po większości z nas, zażarcie atakujących i broniących dzisiaj Grassa, nie zostanie na powierzchni Ziemi nawet ślad, a "Blaszany bębenek" przetrwa i będzie świecił, jak myślę, jeszcze długo w ciemnościach ludzkiego świata jak ta latarnia morska na polskim Helu.
Dodam też, że arcydzieło Grassa jest także dość istotnym wkładem w polskie dziedzictwo narodowe. Dzisiaj na Grassa z przyczyn trywialnie politycznych wściekle rzucają się niektórzy ludzie z dawnej solidarnościowej opozycji, którzy - chętnie to przypomnę - wychowali się (oto piękny polski paradoks) właśnie na Grassie. Bo to przecież my wszyscy - no, może prawie wszyscy, bo myślę o ludziach z mojego pokolenia - zaczytywaliśmy się w podziemnym wydaniu "Blaszanego bębenka". I na tym właśnie zakazanym przez komunistów dziele uczyliśmy się swobody wyobraźni, odwagi myślenia oraz krytycyzmu wobec wszelkich totalitaryzmów i autorytaryzmów. Dzisiaj niektórzy z nas panicznie chcą o tym zapomnieć jak o wstydliwej chorobie z lat młodości.
"Ociec z Wehrmachtu"
Jeśli zaś o mnie chodzi, wcale mi nie zależy na tym, żeby Grass mnie, Polaka, przepraszał za to, że był szesnastoletnim gówniarzem z SS i nie rozgłaszał tej sprawy przez wiele lat. Do niczego mi takie przeprosiny nie są potrzebne. Wcale nie zależy mi też na tym, żeby Grass ukorzył się przede mną i Polakiem Zdzisławem Krasnodębskim (autorem tekstu "Mit Gdańska, mit Grassa", "Rzeczpospolita", 4 października 2007 - red.) i prosił mnie oraz Polaka Zdzisława Krasnodębskiego o przebaczenie.
Tak jak nic mnie nie obchodzi "dziadek z Wehrmachtu", którego postacią, wyzierającą z kart tragicznej historii Pomorza, Zdzisław Krasnodębski nas straszy. Gdyby ojciec Zdzisława Krasnodębskiego był w latach 40. Kaszubą w Gdańsku, prawdopodobnie zostałby - ośmielę się przypuszczać - "ojcem z Wehrmachtu", tak jak to się na Kaszubach nieraz w tamtych czasach zdarzało. Ciekawe, czy gdyby w rodzinie Zdzisława Krasnodębskiego doszło nieszczęśliwie do takiego zdarzenia, wzywałby równie energicznie, jak to czyni obecnie, by politycy polscy - szczególnie Donald Tusk - detalicznie wytłumaczyli się ze swoich ojców i dziadków do siódmego pokolenia wstecz, żeby wszystko było jak to się dzisiaj mówi narodowo transparentne.
Na Kaszubach wielu mężczyzn zostało siłą wcielonych do Wehrmachtu i do dziś boleją oni nad tą sprawą, z której Zdzisław Krasnodębski kręci bicz na Donalda Tuska. Mało kto w Polsce wie, że jednego dziadka Tuska Niemcy wzięli do Wehrmachtu, a drugiego, po mieczu, Józefa Tuska już 2 września 1939 roku - prosto do obozu koncentracyjnego. Takie to były losy rodzin kaszubskich, które ciekawie niedawno opisała w swojej książce "Dziadek z Wehrmachtu" gdańska dziennikarka Barbara Szczepuła.
Przyjemności publicznego lustrowania
Zdzisław Krasnodębski, jak wielu prawdziwych Polaków, kocha sytuację, w której człowiek publicznie wyznaje swoje grzechy (także grzechy swoich ojców i dziadków), kaja się przed ludem i kornie przeprasza. Zarzuca Grassowi, że takiego obrzędu nie dopełnił w stosownym czasie. Powiem od razu: nigdy nie wzbudzały mojego zachwytu tego rodzaju obrzędy publicznej skruchy i nigdy nikogo nie wzywałem do takich zachowań. Może dlatego, że dobrze pamiętam lata 50. ubiegłego wieku i słynne wezwania do samokrytyki. Dużo bardziej od ludzi, którzy zrobili w młodości niedobre rzeczy, ale potrafili się zmienić, boję się ludzi, którzy są spragnieni tego rodzaju widowisk. To bowiem widowiska, które wyzwalają w narodzie bardzo paskudne emocje. I nie wierzę, że ujawniana w ten sposób prawda kogokolwiek z czegokolwiek wyzwoli. Publiczność tego rodzaju widowisk dość często myli bowiem niestety spokojną radość ze skruchy grzesznika z mściwą przyjemnością strącenia drugiego człowieka w poniżenie i wstyd albo z czułą satysfakcją z przydeptania politycznego czy intelektualnego konkurenta obcasem do ziemi.
Różne słodkie jady ma w sobie rozkosz publicznego lustrowania, szczególnie lustrowania ludzi wybitnych, którzy nas przerastają talentem. Strącenie kogoś utalentowanego w poniżenie i wstyd cieszy nierzadko także zwykłego prostego człowieka, znękanego codziennym życiem i troskami. Politycy i publicyści, którzy taką rozkosz zwykłemu prostemu człowiekowi dostarczają, mogą liczyć zwykle na masowe poparcie ludu, chociaż nie jest pewne, czy powinni traktować to jako powód do dumy.
Myślę, że Kościół katolicki jest w tym względzie dużo rozsądniejszy. Nikt w nim dzisiaj w nie wzywa nikogo do wyjścia na rynek i głośnego kajania się za grzechy. Od tego jest spowiedź douszna i tajemnica skruchy.
To, że Grass w stosownej chwili nie stanął na rynku i nie krzyczał na cały świat, że był szesnastoletnim gówniarzem z SS, w niczym nie zmienia faktu, że po wojnie pisał mądre i trafne rzeczy o innych ludziach, którzy mieli podobne co on grzechy na sumieniu.
Zdzisław Krasnodębski wolałby jednak, by Grass w stosownej chwili wyszedł na rynek w Monachium albo jeszcze lepiej w Krakowie i publicznie się pokajał. Dopiero wtedy przyznałby mu prawo do otwarcia ust.
Powtórzę: dużo bardziej od ludzi, którzy w młodości zrobili niedobre rzeczy, ale umieli się zmienić, boję się ludzi, którzy mają kamienną głowę pełną państwowo-nacjonalnych dogmatów, ze spokojną satysfakcją lubią patrzeć na cudze kajanie się i dopiero po odpowiednim akcie publicznej skruchy gotowi są przyznać innym prawo głosu. Autorytet słowa - niech mi będzie wolno wyrazić taką opinię - buduje się nie na tym, kim się było lub nie było, tylko na tym, czy ma sens to, co mówimy i piszemy.
A Grass, jak myślę, przez wiele lat o Niemcach i o nas pisał rzeczy sensowne. I tej sensowności niedobre jego milczenie na temat incydentu z młodych lat wcale nie przekreśla, chociaż Zdzisław Krasnodębski chętnie by go włączył do czarciego plemienia łże-elit i fałszywych autorytetów.
Kto nie wyczuwa różnicy
Zdzisław Krasnodębski uważa Grassa za obłudnika, wroga papieża Jana Pawła II, konformistę, jednym słowem za podle niemoralną figurę, która długo milczała, a teraz kręci. Zdzisław Krasnodębski takich dosadnych określeń oczywiście w swoim tekście przezornie unika, ale sens jego ataku jest mniej więcej taki. Grass jest moralnie nieczysty i dlatego prawdziwi Polacy nie powinni fetować jego 80. urodzin.
Czy Grass miał w swojej biografii podejrzane zakręty i niejasne zachowania? Kto ich w swojej biografii nie miał, niech pierwszy rzuci kamieniem. Wszyscy, jak uczy nas Kościół, jesteśmy grzesznikami, ale zamiast się cieszyć z nawrócenia grzesznika - choćby, niech już będzie, jak twierdzi Zdzisław Krasnodębski, nawrócenia spóźnionego i częściowego - co jakiś czas ktoś dzisiaj krzyczy u nas i w Niemczech w sprawiedliwym gniewie: "Za mało, Herr Grass! No, na kolana! Ukórz się bardziej! Przepraszaj nas! Powinieneś to zrobić już grubo wcześniej! No, na co czekasz, Grass?!". Piękne to zaiste słowa, sprawiedliwe i bardzo patriotyczne, zasługują z pewnością na pochwałę, ale ja się do takiego chóru nie przyłączam. Nie czuję zupełnie takiej potrzeby.
Wbrew temu, co Zdzisław Krasnodębski pisze o ostatniej książce Grassa, która właśnie wyszła w Polsce pod tytułem "Przy obieraniu cebuli" i jest rodzajem publicznej spowiedzi pisarza z dawnych grzechów, uważam, że Grass napisał nie tylko książkę dość szczerą (ale czy istnieją książki absolutnie szczere? pokażcie mi taką), lecz także - co dla mnie ważniejsze - książkę mądrą. Ta książka naprawdę nieźle pokazuje, jak dusza kilku- i kilkunastoletniego chłopca niemieckiego wsiąkała w nazizm, nawet o tym nie wiedząc.
Bo właśnie o tym ta książka jest. I ma ona też sens ogólniejszy, bo ujawnia mechanizmy wsiąkania młodych ludzi i w inne totalitaryzmy, na przykład w stalinizm. Ale Zdzisław Krasnodębski wolałby coś mocniejszego. Najlepiej, żeby to była polityczno-moralna deklaracja lojalności ogłoszona w prasie, radiu i telewizji, proste i surowe oświadczenie urzędowe obywatela Grassa, a nie jakaś tam literacka opowieść "krętacza". Jest to zresztą choroba większości Polaków i Niemców, którzy Grassa atakują. Chętnie widzą w nim polityka, a to jest - jako autor książki "Przy obieraniu cebuli" - przede wszystkim wielki pisarz, który napisał dobrą i ważną książkę. Kto nie wyczuwa różnicy, nie powinien o Grassie pisać.
Tymczasem Zdzisław Krasnodębski chce zrobić z bohatera jego książki - szesnastoletniego gówniarza wciągniętego w rozmaite grozy i słodkości nazizmu - zażartego polityka, a nawet ideologicznego wyznawcę programu SS. No, to są po prostu głupstwa. Ta książka nieźle pokazuje, jakim diabelskim draństwem był nazizm i co potrafił zrobić z duszą niemieckiego dziecka i chłopca. Zdzisław Krasnodębski drwi, że szesnastoletni Grass podobno przejrzał na oczy dopiero w amerykańskiej niewoli. Jest to drwina pozbawiona sensu. Psychologiczne zagadki wsiąkania w nazizm i wychodzenia z nazizmu to rzeczy bardziej złożone, niż chce Zdzisław Krasnodębski, i nie ma tu z czego drwić.
Najprostszy powód
Ja sam nigdy nie uważałem Grassa za anioła. Mówiłem na przykład w paru wywiadach o moralnej dwuznaczności powieści "Idąc rakiem", w której Grass rozczula się nad niemieckimi ofiarami katastrofy "Gustlofa", ale równocześnie nie wspomina o ewakuacji polskich więźniów Stutthofu, straszliwym marszu śmierci, który odbywał się w styczniu 1945 roku niemal w tych samych godzinach, co zatonięcie "Gustlofa", na zaśnieżonych drogach 30 kilometrów od miejsca katastrofy i skończył się tysiącami ofiar, ale na Boga, czy wszystkie powieści świata, jakie czytamy, powinny być moralne jak dusza państwowotwórczej przedszkolanki z IV RP?
Dobry Boże, gdyby kryteria, jakie Zdzisław Krasnodębski stosuje wobec Grassa, zastosować na przykład wobec Dantego, który jak wiadomo miał biografię okropną, to by z twórcy "Boskiej komedii" nic nie zostało. I nie byłoby zupełnie kogo fetować w Rzymie czy Florencji.
Jeśli Grassa należy fetować w Polsce, to z powodu najprostszego: jest jednym z największych pisarzy współczesnej doby. Mnie to zupełnie wystarcza jako powód. Jeśli Zdzisławowi Krasnodębskiemu taki powód wydaje się zupełnie drugorzędny wobec tropienia moralnych skaz na sumieniu autora, trudno.
Na koniec zaś kropla goryczy. Dla większości gdańszczan Grass jest dzisiaj, niestety "niemieckim pisarzem, który co jakiś czas przyjeżdża do Gdańska". Piszę to z prawdziwą przykrością, ale tak właśnie sprawy się mają. Uroczystości urodzinowe noblisty, przynajmniej niektóre, nie zgromadziły wcale wielkiej publiczności. Grass jest bliski żywej intelektualnie elicie gdańskich wykształciuchów, części studentów, pracowników nauki i licealistów, ale większość mieszkańców Gdańska wie o nim niewiele albo prawie nic.
Chociaż może niezupełnie. Duża część gdańszczan od niedawna wie już bardzo dobrze, że Grass to podły człowiek, szwab, z którym trzymają "nieprawdziwi Polacy" z łże-elit oraz Donald Tusk i marszałek Senatu Borusewicz. Są w Gdańsku i w Polsce tacy, którzy wiele jeszcze zrobią, by taki obraz Grassa wrył się głęboko w dusze "zwykłych, prostych, prawdziwych ludzi", którzy wkrótce pójdą do urn wyborczych, by wrzucić kartki ze stosownym numerem.
Dołączył do nich ostatnio także Zdzisław Krasnodębski.
Stefan Chwin
Autor urodził się i mieszka w Gdańsku. Jest powieściopisarzem, eseistą, krytykiem literackim, wykładowcą na Uniwersytecie Gdańskim. Jego najsłynniejszą powieścią jest "Hanemann" (1995)
|
rozmowa napisał/a: |
Noblista nie ufa własnym wspomnieniom
Günter Grass, obchodzący w Gdańsku swoje 80. urodziny, opowiada o wydanej u nas autobiografii
Rz: Książkę "Przy obieraniu cebuli" traktuje pan jako świecką spowiedź?
Günter Grass: Nie ufam wspomnieniom i dołożyłem starań, by dało się to odczuć przy lekturze książki. Zapamiętujemy strzępy zdarzeń i fragmenty rozmów. Gdy przystępowałem do pracy nad autobiografią, musiałem je uporządkować. Znaleźć literacki sposób na skonstruowanie narracji. Przecież - powtarzałem sobie - naprawdę mogło być nieco inaczej, aniżeli mi się dziś wydaje. Roztrząsając to, co było, narażam się na niebezpieczeństwo zafałszowania przeszłości.
Co dało impuls do napisania książki?
Dwa problemy: kim był w czasie wojny Günter Grass - kilkunastoletni chłopak, który dziś jest mi tak obcy, że czasem piszę o nim w trzeciej osobie? I dlaczego nie zadawał dorosłym pytań? Dlaczego nie interesował się losem wuja, pocztyliona Franciszka Krausego, rozstrzelanego obrońcy polskiej poczty w Gdańsku? Dlaczego nie pytał, co się stało z kolegą z Arbeitsdienst, który odmawiał musztry z bronią? Chciałem wyjaśnić, jak to możliwe, że przez ciężki czas wojny i wszystkie niełatwe lata po niej uparcie dążyłem do tego, by zostać artystą. Było w tym coś szalenie egocentrycznego.
Rok temu media komentowały fakt, że tak długo ukrywał pan służbę w Waffen-SS. Pisarz Ralf Giordano powiedział, że dźwigając ciężar winy przez tyle lat, został pan w pewien sposób ukarany.
Jeśli chodzi o Waffen-SS, to zostałem do tej formacji zmobilizowany. Nie miałem nic do powiedzenia. Bardziej ciążyła mi obojętność na los tych ludzi, którzy w różny sposób sprzeciwiali się hitlerowskiemu reżimowi.
Jako pisarz stoi pan po stronie cierpiącego. A jednak ocenił pan, że ostatnie dni Jana Pawła II były "bezwstydnym wystawianiem się na pokaz"?
Po prostu tak to odczułem. Papież jest człowiekiem i może podlegać krytyce.
Tak jak on był pan wrogiem komunizmu. Jak pan ocenia rolę Jana Pawła II w obaleniu systemu?
Karol Wojtyła i biskupi w Polsce stanęli po stronie ludzi i dzielnie przeciwstawili się komunistycznemu zniewoleniu. W Niemczech Kościoły katolicki i ewangelicki nie mają tak pięknej karty. Czas konfrontacji z totalitaryzmami szczęśliwie dobiegł końca. Teraz Kościół katolicki, niemal bez reszty, zajmują spory doktrynalne. Nie widzę natomiast, by poświęcał dość uwagi wiernym i ich, często niełatwej, sytuacji.
Był pan uwikłany w nazim, później, z kanclerzem Brandtem, dokonał pan wiele dla pojednania polsko-niemieckiego. Dziś bardziej czuje się pan ofiarą czy sprawcą historii?
Ani to, ani to. Moje pokolenie otrzymało lekcję i wyciągnęło wnioski. My, socjaldemokraci, pojęliśmy, że na gruzach należy zbudować trwałą demokrację. Właśnie po to, by historia już się nie powtórzyła. Widzieliśmy wyraźnie, do czego doprowadziła słabość ustroju Republiki Weimarskiej, dostrzegaliśmy zagrożenia wiszące nad Niemcami czasów Adenauera. Demokracja nie jest dana raz na zawsze i trzeba ją co dzień zdobywać na nowo.
rozmawiał Bartosz Marzec
---------------------------------
Manipulacja historią, poprawianie arcydzieła
Światowa prapremiera "Blaszanego bębenka" w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku okazała się artystyczną klęską. Twórcy dopuścili się grzechów głównych: nie dochowali wierności duchowi prozy, dopisali grafomańskie dialogi i w prostacki sposób upolitycznili tekst.
Pierwszy akt, w którym przedstawiono losy rodziny Oskara Matzeratha (Paweł Tomaszewski) w Wolnym Mieście Gdańsk, dawał nadzieje. Podobały mi się przetasowania tekstu powieści. Spektakl zaczął się sceną zbiorowego krajania cebuli. W ten sposób Adam Nalepa i Jakub Roszkowski, autorzy adaptacji, zapowiedzieli "stulecie bez łez". Również dalej umiejętnie radzili sobie z przeniesieniem na scenę trudnej materii wielkiej powieści. Akcji, obejmującej lata od początku XX wieku aż do września 1939 roku, nadali odpowiednią dynamikę.
Kiedy wydawało się, że Teatr Wybrzeże odniesie sukces (i to w obecności Güntera Grassa na widowni), nastąpił akt drugi, a w adaptatorach obudziły się ambicje literackie. Uznawszy, że lepiej od noblisty wiedzą, co powinno znaleźć się w książce, przenieśli historie z II wojny w bliżej nieokreśloną przyszłość. Na scenie zapanował chaos - na powieściowe sceny z wału atlantyckiego nakładały się rzucane z projektora fotografie z amerykańskiej interwencji w Wietnamie. A obrazy trupów przed krematoriami skojarzyły się twórcom przedstawienia z torturami stosowanymi przez Amerykanów wobec terrorystów w Iraku. Obrońca polskiej poczty Jan Broński (Krystian Wieczorek) i aktywista SA Matzerath (Grzegorz Gzyl) razem zostali ustawieni pod ścianą. Wygląda więc na to, że obaj byli ofiarami historii. Tak właśnie - wbrew intencjom Grassa! - rozmywa się winę i proponuje fałszywe pojednanie.
Przewodniki po świecie i życiu autora "Kota i myszy"
Władze Gdańska uczciły Grassa publikacją przewodnika szlakiem jego wyobraźni. Z kolei oficyna słowo/obraz terytoria wydała elegancki grassowski kalendarz. Ta ostatnia pozycja przybliża wszystkie aspekty działalności noblisty. Mamy tu mało znane grafiki, rysunki i zdjęcia artysty oraz kolekcję cytatów z powieści, wierszy i wystąpień. Nie zabrakło mojego ulubionego, z noweli "Kot i mysz": "(...) wielu ludzi - proszę pozwolić to sobie powiedzieć - przez całe życie kocha się w kosztownych dywanach, a pomimo to umiera na gołych deskach". "Gdańsk według Güntera Grassa" powstał dzięki prozaikowi Mieczysławowi Abramowiczowi. Zabiera nas na spacer po Wrzeszczu, Oliwie oraz Starym i Głównym Mieście. Wybieramy się tramwajem do Brzeźna. Abramowicz wskazuje miejsca sportretowane nie tylko w gdańskiej trylogii. Bogato ilustrowany tomik zawiera reprodukcję gratulacji, jakie w dzień po przyjściu Grassa na świat otrzymali jego rodzice. Winszuje im się narodzin "Sonntagsjunge", niedzielnego chłopca, czyli dziecka szczęścia.
|
seestrasse - Pon Paź 08, 2007 12:01 pm
ależ się Chwin wścierwił! i dobrze
dzięki Łukaszku za wklejkę
Buzz - Pon Paź 08, 2007 8:24 pm
Niestety, S.Chwin napisał tekst długi, ale ilość nie przeszła w jakośc.
Poglądy Chwina na przeszłośc Gdańska, wielokulturowowośc, otwartośc itd. sa dośc znane - na pewno bywalcom tego forum. Niedawno opublikowal wiekszy tekst na ten temat na łamach Wyborczej.
Tekst Krasnodebskiego uderza także w tego typu myslenie, jakie Chwin zaprezentował w tamtym tekscie w Wyborczej. Stąd tez wkurzenie i riposta Chwina. Grass jest tu tylko pretekstem. Oczywiście Chwin nie mógł napisac otwarcie, że tekst Krasnodebskiego odbiera jako atak na własne poglądy zapezentowane w GW. Aczkolwiek wyrażnie widać, że nie polemizuje jedynie z sądami Krasnodebskiego, uzywa tez argumentów ad personam.
Co do samej sprawy Grassa: Chwin uprawia intelektualne wygibasy i - z przykrościa to piszę- jest nierzetelny. Pisze ze złą wola, przy pomocy retorycznych figur obliczonych na mniej wyrobionych czytelników. Tekst Krasnodębskiego jest dla niego wołaniem o przeprosiny ze strony Grassa, i wołaniem o potepienie postawy GG w czasie wojny. Chwin buduje błedna tezę na temat tego, czym jest tekst Krasnodebskiego. Wokól tej tezy gromadzi kontrargumenty.
Tymczasem tekst ZKrasnodebskiego jest w istocie wyłożeniem wprost spraw podstawowych, bez owijania w bawełnę. Najważniejsza jest postawa Grassa po wojnie. Nie chodzi o to, że wstapił do WaffenSS. Chodzi o to, że przyznał się do tego dopiero niedawno, dorzucając zreszta, co jakis czas nowe szczególy. Ile jeszcze Grass ukrywa? Chodzi o postawę Grasa tu i teraz. Nie w latach wojny.
Mam wrażenie zresztą, że sam GG doskonale wie w czym rzecz. Jest bardziej dyplomatyczny w swych wypowiedziach, wręcz nie rozumie skąd w Gdańsku aż tyle atencji i poparcia dla jego osoby.
Chwin mnoży watpliwości, uprawia relatywizm. Niczym Piłat pyta "czym jest prawda".
Grass takiego pytania postawic nie może. On jeden wie, jaka jest prawda.
seestrasse - Pon Paź 08, 2007 8:42 pm
Stefan Chwin napisał/a: | Jeśli Grassa należy fetować w Polsce, to z powodu najprostszego: jest jednym z największych pisarzy współczesnej doby. Mnie to zupełnie wystarcza jako powód. |
a teraz napisz, Buziu, swoje kontrargumenty
danziger - Pon Paź 08, 2007 8:52 pm
Buzz napisał/a: | Ile jeszcze Grass ukrywa? |
Po pierwsze - Grass o swojej służbie w Waffen-SS mówił podobno już w latach 60-tych. Podejrzewam, że jest to do sprawdzenia.
Tak więc niczego nie ukrywał, tylko nie trąbił o swojej niezbyt chlubnej przeszłości na prawo i lewo.
Ja wiem, że teraz panuje moda na "jawność" wszystkiego, co dotyczy ludzi związanych z opozycją, PO, Niemcami, Gdańskiem i wszystkim co wrogie lub niezbyt przychylne obecnej władzy, ale stwierdzenie "Ile jeszcze Grass ukrywa?" to demagogiczny chwyt, którym można dokopać każdemu (wystarczy tylko zmienić nazwisko w pytaniu).
Ja nie wiem, czy Grass coś ukrywa, czy nie. I wcale mnie to nie obchodzi. Nikt normalny nie zdradza publicznie wszystkich swoich sekretów, zwłaszcza jeśli dotyczą danych niezbyt chwalebnych, lub po prostu "wrażliwych" jak np. przynależność do pewnych "niepopularnych" organizacji, przeszłość kryminalna, wyznanie, czy orientacja seksualna (BTW - ile jeszcze ukrywa premier? ).
W cywilizowanym świecie nikt nie ma obowiązku samooskarżania się.
villaoliva - Pon Paź 08, 2007 9:01 pm
Buzz napisał/a: | Chwin uprawia intelektualne wygibasy i - z przykrościa to piszę- jest nierzetelny. Pisze ze złą wola |
A Ty jaką?
Buzz napisał/a: | Chwin mnoży watpliwości, uprawia relatywizm. Niczym Piłat pyta "czym jest prawda". |
A Ty kim jesteś, Trybunałem Norymberskim?
Buzz, tego człowieka przyjmują z honorami Ci którzy najbardziej ucierpieli od SS i Niemców czyli Żydzi.
Michał Samet napisał/a: | - Szalom, Herr Grass! To dla nas ważne, że najwybitniejszy gdański pisarz może z nami świętować rocznicę synagogi, i to, że my możemy razem z nim uczcić jego rocznicę - powiedział Michał Samet, przewodniczący gminy. - Niemiecki pisarz w polskiej synagodze w Gdańsku to dobry przykład dla wszystkich, którzy wierzą, że ludzie mimo różnic i bolesnych doświadczeń mogą budować wspólną przyszłość. Ale również dla tych, którzy jeszcze w to wątpią.
|
A Ty popierasz tych którzy chcą tylko burzyć. I co z tego będziesz miał?
Piękne zgliszcza?
villaoliva - Pon Paź 08, 2007 9:12 pm
Gdynka napisał/a: | Czołowy "Antygrassista" oczywiście nie mógł sobie odpuścić okazji do... konferencji prasowej.
Nieobecność Grassa przy Pomniku Obrońców - skandalem"
Cytat: | "Skandalem" i "zranieniem pamięci narodowej" nazwał poseł PiS Jacek Kurski nieobecność pisarza Guentera Grassa i prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza przy Pomniku Obrońców Poczty Polskiej w 68. rocznicę rozstrzelania pocztowców przez hitlerowców.
(...)W 68 rocznicę zbrodni sądowej i w rocznicę mordu na bohaterskich obrońcach Poczty Polskiej pod pomnikiem nie ma prezydenta miasta Gdańska, nie ma goszczącego tu Guentera Grassa (pisarz obchodzi 80. urodziny), nie ma żadnych władz samorządowych, jesteśmy tylko my i uważam tę sytuację za niedopuszczalny skandal i zranienie pamięci narodowej - powiedział Kurski. |
Przypuszczam, że rok temu Jacek Kurski nie składał kwiatów, a zatem "skandalem i zranieniem pamięci narodowej" była jego nieobecność w 67 "rocznicę zbrodni sądowej i w rocznicę mordu na bohaterskich obrońcach Poczty Polskiej". |
I jeszcze pokażmy prawdę tego koniunkturalizmu wyborczego w pełnej krasie
Cytat: | Przed konferencją na oczach dziennikarzy Kurski złożył wraz z radnymi PiS wieniec pod pomnikiem.
Przeżywamy sytuację symboliczną - mówił potem. - Nie ma tu prezydenta Gdańska, nie ma władz samorządowych, nie ma Güntera Grassa. To zranienie naszej pamięci narodowej.
- Istotnie, ta rocznica nie został uwzględniona w kalendarzu pobytu Güntera Grassa w Gdańsku - przyznaje Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta Gdańska. - Nie jest to rocznica okrągła. Prezydent Adamowicz od 7 lat czci pamięć września na Westerplatte. Posła Kurskiego nie przypominam sobie pod pocztą rok temu i nie spodziewam się go tam za rok, bo za rok nie będzie już kampanii wyborczej.
|
Buzz - Pon Paź 08, 2007 10:44 pm
seestrasse napisał/a: | Stefan Chwin napisał/a: | Jeśli Grassa należy fetować w Polsce, to z powodu najprostszego: jest jednym z największych pisarzy współczesnej doby. Mnie to zupełnie wystarcza jako powód. |
a teraz napisz, Buziu, swoje kontrargumenty |
Cóz, mnie to wystarcza żeby kogos cenić, nie zeby fetować.
Cenię Grassa za jego pisarstwo i jego "prowadzenie się" nie ma tu nic do rzeczy.
Czy ktos deprecjonuje dzieła Mickiewicza dlatego, że zdradzał żonę?
Czy ktoś uważa Hemingwaya za kiepskiego pisarza, bo chlał na umór?
Czy ktos nie dostrzega artyzmu Passoliniego, bo chodził na męskie dziwki i lubił małolatów?
Umiem rozdzielać jedno od drugiego, Seestr. Nie każ mi się z tego tłumaczyć.
danziger napisał/a: | Buzz napisał/a: | Ile jeszcze Grass ukrywa? |
Po pierwsze - Grass o swojej służbie w Waffen-SS mówił podobno już w latach 60-tych. Podejrzewam, że jest to do sprawdzenia.
Tak więc niczego nie ukrywał, tylko nie trąbił o swojej niezbyt chlubnej przeszłości na prawo i lewo. |
Ok. Kupuję ten argument. Możemy o nim porozmawiac, jak owo "podobno" zamieni się w konkret.
danziger napisał/a: | Ja wiem, że teraz panuje moda na "jawność" wszystkiego, co dotyczy ludzi związanych z opozycją, PO, Niemcami, Gdańskiem i wszystkim co wrogie lub niezbyt przychylne obecnej władzy, ale stwierdzenie "Ile jeszcze Grass ukrywa?" to demagogiczny chwyt, którym można dokopać każdemu (wystarczy tylko zmienić nazwisko w pytaniu). |
Jawność to nie moda. Jawnośc życia publicznego to podstawowy atrybut państw demokratycznych. Nie oceniam zły czy dobry. Jeśli chcesz być na świeczniku, jesteś pisarzem, aktorem, politykiem, sportowcem, jestes osobą publiczną - media cię dopadną, będą się interesowac twoim zyciem. Dotyczy to zwłaszcza polityków - nikt im do władzy pchac sie nie każe. Grass obok pisarstwa parał się także polityką. Całkiem swiadomie czyni to do dziś - myslę, że nie zaprzeczysz.
danziger napisał/a: | Ja nie wiem, czy Grass coś ukrywa, czy nie. I wcale mnie to nie obchodzi. Nikt normalny nie zdradza publicznie wszystkich swoich sekretów, zwłaszcza jeśli dotyczą danych niezbyt chwalebnych, lub po prostu "wrażliwych" jak np. przynależność do pewnych "niepopularnych" organizacji, przeszłość kryminalna, wyznanie, czy orientacja seksualna (BTW - ile jeszcze ukrywa premier? ). |
Polityczny wtręt na końcu pominę – ja rozumiem, że czasem komuś trudno się powstrzymać od podobnych, politpoprawnych uwag.
Mogłbym zapytać, czy wg Ciebie GG jet nienormalny, bo zdradził publicznie swój sekret... Ale zostawmy to. Tak nie dyskutujmy, nie łapmy się za słówka. Powtórzę jeszcze raz: GG wciąz dokłada nowe szczegóły do swej przeszłości. Tak czy nie? Zgadza sie czy nie? Ja sie pytam czemu to robi, dlaczego dopiero teraz? Te pytania były juz przerabiane również na tym forum, ale mam wrażenie, że się o nich zapomina.
danziger napisał/a: | W cywilizowanym świecie nikt nie ma obowiązku samooskarżania się. |
Oooo! Piękne zdanko, ale kompletnie niepodlegające dyskusji. Taka nowomowa. Całkiem zgrabna.
villaoliva napisał/a: | ... |
Przepraszam, ale nie umiem Ci odpowiedzieć.
seestrasse - Pon Paź 08, 2007 10:59 pm
Buzz napisał/a: | Cenię Grassa za jego pisarstwo i jego "prowadzenie się" nie ma tu nic do rzeczy.
Czy ktos deprecjonuje dzieła Mickiewicza dlatego, że zdradzał żonę?
Czy ktoś uważa Hemingwaya za kiepskiego pisarza, bo chlał na umór?
Czy ktos nie dostrzega artyzmu Passoliniego, bo chodził na męskie dziwki i lubił małolatów?
Umiem rozdzielać jedno od drugiego, Seestr. Nie każ mi się z tego tłumaczyć |
więc czego się czepiasz akurat Grassa? ale przecież ani Mickiewicz, ani Hemingway, ani Passolini nie byli Niemcami.
a Ty co, święty jesteś? nigdy nie przesadziłeś z wódą? nie zgrzeszyłeś choćby myślą (tak, bywa z tym problem) o jakichś ponętnych ciałkach? rzuć kamieniem, moralisto - ale najpierw w siebie. bo kto wie, może i Ty pewnego pięknego dnia napiszesz powieść która dostanie ogólnoświatową (peeewnie, lewacką!) nagrodę, i wówczas paru zabawnych ludzi każe się Tobie tłumaczyć z przeszłości.
ale najpierw ją napisz.
póki co mogę Ci oddać te 40 groszy, jakie musiał wydać każdy gdańszczanin, aby jakiś pisarzyna mógł dostać tu kosz kwiatów i usłyszeć "sto lat".
przepraszam, wścierwiłam się. niestety, do Chwina wciąż mi daleko
Buzz - Pon Paź 08, 2007 11:55 pm
seestrasse napisał/a: | moralisto itd... |
Nie wiem co Cię wkurzyło i skąd ta agresja.
Z jedną rzeczą tylko trafiłaś - rzeczywiście piszę w tej chwili ksiażkę. Biograficzną, nie lewacką.
Szkoda, że nie możemy porozmawiać merytorycznie.
Zakończę komplementem. Wiadomo że kobiety lubią, gdy zauważy się, jak młodo wyglądają. Powiem więc, że z Twoich wpisów wygląda bardzo młoda kobieta.
seestrasse - Wto Paź 09, 2007 12:05 am
podaruj sobie tanie komplemenciarstwo. mężczyznom imponuje mówienie o ich sile, no cóż - z Twoich postów wynika bezradność.
a w ad remie: podobnie jak Chwin, ja nie potrzebuję niczyich spowiedzi. zwłaszcza publicznych. sprawdzam natomiast w życiu metodę "jeśli komuś dowalasz, spróbuj najpierw pochodzić w jego skórze". może masz to samo szczęście, co my wszyscy urodzeni w spokojnych czasach - niejaki Helmut Kohl (znowu jakiś Niemiec) nazwał to szczęściem późnego urodzenia. może więc udało Ci się uniknąć wielu okazji do stania się bohaterem. może nawet tego żałujesz.
i jeszcze słówko - jeśli masz zamiar wracać tu jak kometa Halleya tylko wówczas, gdy dzieje się coś wokół Grassa - proszę, odpuść sobie. jesteś boleśnie monotematyczny. nic tak nie wkurza młodych kobiet, jak nudni faceci. gejm ołwer
villaoliva - Wto Paź 09, 2007 12:14 am
Cytat: | jeśli masz zamiar wracać tu jak kometa Halleya tylko wówczas, gdy dzieje się coś wokół Grassa - proszę, odpuść sobie. jesteś boleśnie monotematyczny |
Jeszcze są cytaty z "popularnych reklam"....tego no.... Żywca!
Buzz - Wto Paź 09, 2007 12:14 am
seestrasse napisał/a: | i jeszcze słówko - jeśli masz zamiar wracać tu jak kometa Halleya tylko wówczas, gdy dzieje się coś wokół Grassa - proszę, odpuść sobie. jesteś boleśnie monotematyczny. nic tak nie wkurza młodych kobiet, jak nudni faceci. gejm ołwer |
Ależ ja naprawdę nie wracam tu dla Ciebie.
Odpuść sobie czytanie moich wpisów, skoro są tak boleśnie monotematyczne.
Szkoda, że wcisnęłas gejm ołwer zanim zaczęła się rozmowa na temat.
villaoliva - Wto Paź 09, 2007 12:21 am
Cytat: | Szkoda, że wcisnęłas gejm ołwer zanim zaczęła się rozmowa na temat. |
Ale jaki?
Przecież znasz tylko jeden - GraSS
danziger - Wto Paź 09, 2007 6:50 pm
Buzz napisał/a: | Ok. Kupuję ten argument. Możemy o nim porozmawiac, jak owo "podobno" zamieni się w konkret. |
Napisałem "podobno" bo przeczytałem o tym w jakimś współczesnym wywiadzie z Grassem. Ale nie mam powodów, żeby mu nie wierzyć. Gdyby kłamał, to podejrzewam, że różni skur..scy już dawno podnieśliby raban.
Buzz napisał/a: | Jawność to nie moda. Jawnośc życia publicznego to podstawowy atrybut państw demokratycznych. Nie oceniam zły czy dobry. Jeśli chcesz być na świeczniku, jesteś pisarzem, aktorem, politykiem, sportowcem, jestes osobą publiczną - media cię dopadną, będą się interesowac twoim zyciem. Dotyczy to zwłaszcza polityków - nikt im do władzy pchac sie nie każe. Grass obok pisarstwa parał się także polityką. Całkiem swiadomie czyni to do dziś - myslę, że nie zaprzeczysz. |
Ale to przecież kilka zupełnie różnych kwestii, których nie można wrzucać do jednego wora!
Jawność życia publicznego to jedno. Wszystko co dotyczy sprawowania władzy powinno być jawne - tu masz rację, ale z zastrzeżeniem że w miarę możliwości (bo na przykład trudno sobie wyobrazić jawne działanie służb wywiadowczych - pomijam patologiczne sytuacje, kiedy służby daje się do ręki osobom sprawiającym wrażenie niezbyt zrównoważonych, jak ostatnio w pewnym kraju Europy środkowowschodniej).
Druga kwestia to prywatne życie ludzi sprawujących władzę - choć oni tak jak i "zwykli ludzie" powinni mieć prawo do prywatności, to zgadzam się z Tobą, że prawo do prywatności polityków powinno być mniejsze niż innych - właśnie dlatego, że w naszym imieniu sprawują funkcje publiczne, pełnią władzę, a na styku życia publicznego z ich życiem prywatnym mogą się dziać różne rzeczy, o których opinia publiczna powinna wiedzieć.
Trzecia sprawa to "ludzie mediów" - artyści, dziennikarze, publicyści i innego rodzaju "celebrities" - oni, choć często są wręcz ekshibicjonistyczni, prawo do prywatności powinni mieć takie same jak każdy "zwykły człowiek". Oczywiście jeśli chcą, to niech wywlekają np. swoje łóżkowe sprawy - skoro nie potrafią zdobyć popularności w inny sposób to ich problem. Ale jeśli tego sobie nie życzą to wara paparazzim i pismakom od nich! Taki tok rozumowania podzieliły zresztą polskie sądy choćby w sprawie Edyta Górniak vs "Fakt".
To, że istnieją zbyt natrętne media to smutny fakt, podobnie jak to, że zdarzają się morderstwa - a nie stan postulowany.
Grass należał właśnie do tej kategorii ludzi - nie był politykiem, "parał się polityką" jako publicysta - a to kolosalna różnica.
Buzz napisał/a: | Mogłbym zapytać, czy wg Ciebie GG jet nienormalny, bo zdradził publicznie swój sekret... Ale zostawmy to. Tak nie dyskutujmy, nie łapmy się za słówka. Powtórzę jeszcze raz: GG wciąz dokłada nowe szczegóły do swej przeszłości. Tak czy nie? Zgadza sie czy nie? Ja sie pytam czemu to robi, dlaczego dopiero teraz? |
Moim zdaniem nie jest nienormalny, skoro Cię to interesuje. Miał prawo swój sekret zdradzić - skoro to zrobił to ok. - jego sprawa.
Nie rozumiem natomiast Ciebie. Przeczysz sam sobie - najpierw mówisz, że źle że się nie przyznał, potem twierdzisz, że źle postąpił, iż się przyznał. Nie podoba Ci się zarówno to, że "wciąż dokłada nowe szczegóły" jak i to, że nie chce wyjawić wszystkiego.
Odnoszę wrażenie, że Grass nie podoba Ci się "programowo" niezależnie od tego co by zrobił lub nie.
A pytanie czemu Grass zechciał się "wyspowiadać" musisz zadać jemu samemu. Tylko czy na prawdę interesuje Cię odpowiedź?
Buzz napisał/a: | Oooo! Piękne zdanko, ale kompletnie niepodlegające dyskusji. Taka nowomowa. Całkiem zgrabna. |
No, jeśli elementarne prawa obywatelskie to dla Ciebie "nowomowa", to rzeczywiście nie ma o czym dyskutować...
turecki - Wto Paź 09, 2007 11:18 pm
widzę,że wszyscy trochę siedli na jedną osobę...to może w obronie-nie każdy musi być odporny na gadanie jacka k.na dodatek "gdańsk zawsze polski" itp a co do pocztowców-czemu się nikt nie czepia rządu II rp ,że ściemniał obywateli-zwycięstwo blisko!?
Buzz - Wto Paź 09, 2007 11:38 pm
danziger napisał/a: | Przeczysz sam sobie - najpierw mówisz, że źle że się nie przyznał, potem twierdzisz, że źle postąpił, iż się przyznał. |
Uważam, że dobrze, że się przyznał.
danziger napisał/a: | Nie podoba Ci się zarówno to, że "wciąż dokłada nowe szczegóły" jak i to, że nie chce wyjawić wszystkiego. |
Tu nie ma żadnej sprzeczności. Chodzi tylko i wyłacznie o wiarygodnośc i mówienie prawdy.
danziger napisał/a: | Odnoszę wrażenie, że Grass nie podoba Ci się "programowo" niezależnie od tego co by zrobił lub nie. |
Mylne wrażenie. Nie mam nic do Grassa i jego ostanich działań. Zastanawiam się tylko na ile ich skutki sa przez niego uświadamiane. Ile jest celowości w tym co robi. O co mu tak naprawde chodzi. czy świadomie daje sięwykorzystywać politycznie, ideologicznie itd,itp, czy dzieje sie to troche przypadkiem.
danziger napisał/a: | A pytanie czemu Grass zechciał się "wyspowiadać" musisz zadać jemu samemu. Tylko czy na prawdę interesuje Cię odpowiedź? |
To własnie mnie interesuje najbardziej. To jest dla mnie istota tej sprawy. Zachowanie Grassa, jego życie, twórczośc, "spowiedż" itd. są tylko pretekstem. Interesuje mnie nie tyle czyn, co jego skutki.
Grassa nie zapytam jakie widzi konsekwencje swojej "spowiedzi", dlaczego ją podjął, na ile przemyslał efekty. Dlaczego więc nie miałbym się nad tym zastanawiać? Szukać odpowiedzi? Nie tylko ja zresztą to robię. Pośrednio odpowiadają na te pytania zarówno Krasnodebski, jak i Chwin.
danziger - Sro Paź 10, 2007 3:19 pm
Buzz napisał/a: | Mylne wrażenie. Nie mam nic do Grassa i jego ostanich działań. Zastanawiam się tylko na ile ich skutki sa przez niego uświadamiane. Ile jest celowości w tym co robi. O co mu tak naprawde chodzi. czy świadomie daje sięwykorzystywać politycznie, ideologicznie itd,itp, czy dzieje sie to troche przypadkiem. |
Celowości to jest 100% jak sądzę. Nie wydaje mi się, żeby o swojej służbie w Waffen SS napisał "niechcący". Natomiast jaki jest ten cel - wie tylko Grass. IMHO po prostu chce zrzucić z serca jakiś ciężar, najwyraźniej nie przeszedł na tym do porządku dziennego.
A co do wykorzystywania politycznego - akurat "spowiedź" Grassa wykorzystuje PiS i szeroko pojęte środowiska "prawicowo-patriotyczne" czyli nacjonalistyczno-szowinistyczne.
Władze Gdańska postać Grassa zawsze "wykorzystywały" (i słusznie - głupotą byłoby tego nie robić), ale kapitał polityczny zbijały na promowaniu - poprzez postać Grassa - Miasta, a nie przez rozbudzanie antyniemieckich fobii. Nic więc dziwnego, że go teraz bronią przed skur...skim i spółką.
Buzz napisał/a: | Interesuje mnie nie tyle czyn, co jego skutki.
(...) na ile przemyslał efekty. |
Przemyśleć efekty powinni ci, którzy wszczynają awantury.
villaoliva - Wto Lut 05, 2008 1:58 pm Temat postu: W Gdańsku powstanie Muzeum Grassa W Gdańsku powstanie Muzeum Grassa
Cytat: | Kolekcja grafik i rzeźb noblisty, księgarnia i być może pracownia, z której twórca korzystałby podczas swych wizyt w Gdańsku, znajdą się w Muzeum Grassa. Placówka przy ul. Szerokiej zostanie otwarta w przyszłym roku
- Tu się urodził, o tym mieście pisał, nam ofiarował swoje prace. Tu powinno znaleźć się jego muzeum, gdzie stale eksponowane byłyby prace Grassa - mówi Anna Czekanowicz z gdańskiego Urzędu Miasta, pomysłodawczyni projektu. - Trudno o lepszą wizytówkę Gdańska - dodaje.
Muzeum Grassa znajdzie się przy ul. Szerokiej w Gdańsku, gdzie teraz mieści się duży sklep z odzieżą używaną. - Umowę dzierżawy sklep ma podpisaną do końca tego roku - mówi Czekanowicz. - Na początku przyszłego zaczniemy więc przygotowywać tam przestrzeń ekspozycyjną. Generalny remont nie jest potrzebny, ale trzeba zamontować odpowiednie dla wystawy oświetlenie.
A jest co wystawiać - Gdańsk może się pochwalić zbiorem 120 litografii Güntera Grassa. Ostatni dar pisarza, który przekazał rodzinnemu miastu w październiku zeszłego roku podczas obchodów swoich 80. urodzin, to 51 grafik i sześć rzeźb. Są wśród nich prace z ostatnich 20 lat. Tematycznie nawiązują one do wątków z Grassowych powieści: "Turbota", "Szczurzycy", "Z dziennika Ślimaka", "Rozległego pola", "Martwego lasu". Nie zabrakło wśród nich grafik związanych z ostatnią powieścią Grassa "Przy obieraniu cebuli", gdzie Grass opisał swoją krótką służbę w Waffen SS, oraz prac z cyklu "Ostatnie tańce" realizowanego zarówno w postaci grafik, jak i ceramicznych rzeźb. Prezentowano je w październiku w czasie "gdańskich" urodzin pisarza na wystawie "Günter Grass dla Gdańska" przygotowanej w Zielonej Bramie przez Muzeum Narodowe.
- Gdy usłyszałem, że pan prezydent chce mnie zaprosić na moje 80. urodziny, postanowiłem się odwdzięczyć - mówił Grass otwierając ekspozycję. - Prace powstawały w dialogu z książkami, nie jako ilustracje do nich. Tę wymianę z Gdańskiem chcę kontynuować - zapewniał. Pisarz przychylnie odniósł się do przedstawionego mu wówczas pomysłu utworzenia muzeum w jego rodzinnym mieście.
Urodzony w Gdańsku, dorastający we Wrzeszczu laureat Nagrody Nobla (1999 r.) zasłynął tzw. trylogią gdańską, w której skład wchodzą powieści: "Blaszany bębenek", "Kot i mysz", "Psie lata". Jego ojciec był niemieckim kupcem, matka Kaszubką. Do swoich książek i wierszy tworzy grafiki i rysunki, czasem jednak najpierw sięga po ołówek. Mówił kiedyś, że w pisaniu kontynuuje rysowanie. Nie stroni również od rzeźby - studiował ją w Düsseldorfie i Berlinie, a w latach 40. pracował jako kamieniarz.
- Chcemy, aby Muzeum Grassa było miejscem tętniącym życiem, otwartym na dorosłych i dzieci. Dlatego powinien prowadzić je prawdziwy pasjonat. Najlepszego kandydata wyłonimy w konkursie - mówi Czekanowicz. - Muzeum mogłoby być podobne do Günter Grass Haus w Lubece, gdzie nie tylko można obejrzeć przekrojowo pokazaną wielką kolekcję jego dzieł, ale i w sklepiku kupić m.in. książki Grassa. Grass ma zwyczaj jeden temat czy wątek przekazywać jednocześnie w grafice czy rzeźbie oraz w literaturze. I wystawa w jego domu w Lubece dokładnie to pokazuje - w poszczególnych szufladkach, które zwiedzający sam sobie otwiera, znajdują się kolejne fazy rękopisów, w następnej towarzyszące im rysunki, litografie. Pisarz ma też tam swoją pracownię, dlaczego nie urządzić podobnej i u nas?
|
bassa - Sro Lut 06, 2008 9:49 pm
Pogratulować wyczucia,zaiste sklep na Szerokiej najlepszym miejscem na TO muzeum....Jest też Rynek z Sukiennicami w Krakowie,Pola Grunwaldzkie...a co sobie żałować.
|
|