|
Dawny Gdańsk
|
|
Gdańszczanie - choćby duchem - Tożsamość urodzenia, zamieszkania w Spisie Powszechnym
TOMB - Nie Maj 29, 2011 3:03 pm Temat postu: Tożsamość urodzenia, zamieszkania w Spisie Powszechnym Ostatnio przy okazji trwającego właśnie Spisu Powszechnego usłyszałem że "secesjoniści" śląscy w rubryce narodowość będą masowo podawać - śląska. Z kolei rachmistrze spisowi mają w taką decyzję nie ingerować, czyli że nie ma narzuconego klucza dozwolonych "narodowości".
Ktoś kiedyś na tym forum napisał, że gdańszczaninem można być z urodzenia, z wyboru miejsca zamieszkania a Gdańszczaninem jest się z akceptacji całej wielonarodowej spuścizny kulturalnej, duchowej i materialnej Tego miejsca i że Gdańsk ma się wtedy w sercu.
Zaczynam się poważnie zastanawiać czy w rubryce narodowość nie podać "gdańska". Mimo że jestem Polakiem to jednak zawsze Gdańsk był od czasu pełnej mojej dojrzałości tym pierwszym w sercu miejscem.
Ciekawe jakie są Wasze odczucia w tym temacie.
Miro - Nie Maj 29, 2011 4:03 pm
danziger - Nie Maj 29, 2011 8:15 pm Temat postu: Re: Tożsamość urodzenia, zamieszkania w Spisie Powszechnym
TOMB napisał/a: | a Gdańszczaninem jest się z akceptacji całej wielonarodowej spuścizny kulturalnej, duchowej i materialnej |
Dla mnie to śmieszny argument.
Narodowość to nie coś, co można wybrać. To nie tylko wspólnota języka, kultury i miejsca zamieszkania, ale też i wspólnota krwi.
O zaczątkach narodowości gdańskiej można było mówić do poczatków XIX wieku. Gdyby wówczas, w dobie tworzenia się nowoczesnej koncepcji narodów, Gdańsk nadal funkcjonował w obrębie Rzeczypospolitej, to pewnie narodowość gdańska by powstała. Może jeszcze udałoby się jej powstać w XX wieku, gdyby FSD istniało dłużej, albo gdyby po wojnie nie pozbyto się z Miasta prawie wszystkich jego dotychczasowych mieszkańców.
Oczywiście są i dzisiaj osoby, które uważają się za Gdańszczan, ale nie tworzą oni jeszcze żadnej narodowości - bo narodowość to pojęcie obiektywne, na którą składają się właśnie wspólna historia, kultura, język, obyczaje i więzy krwi. A "poczucie narodowe" każdy może mieć dowolne - bo to jest rzecz dużo bardziej subiektywna. Tyle tylko, że jak Gdańszczaninem czuje się potomek "niedobitków" dawnych mieszkańców Miasta, to ja to jescze mogę zrozumieć. Ale gdy mówi tak ktoś, kogo korzenie sięgają polskich Kresów wschodnich, albo Mazowsza, to jest to po prostu śmieszne. Równie dobrze można poczuć się Chińczykiem...
Kiedyś już były tutaj burzliwe dyskusje tyczące narodowości, poczucia narodowego etc.
Rzecz jasna nikt nikogo nie przekonał.
A co do spisu - jak na razie żaden rachmistrz do mnie nie dotarł i mam nadzieję, że podobnie jak podczas ostatniego spisu - nie dotrze.
A jeśli nawet dotrze to psami poszczuję
TOMB - Pon Maj 30, 2011 11:15 pm
danziger napisał/a: | Tyle tylko, że jak Gdańszczaninem czuje się potomek "niedobitków" dawnych mieszkańców Miasta, to ja to jescze mogę zrozumieć. Ale gdy mówi tak ktoś, kogo korzenie sięgają polskich Kresów wschodnich, albo Mazowsza, to jest to po prostu śmieszne. |
A więc jednak decydujące jest miejsce urodzenia?
danziger - Pon Maj 30, 2011 11:27 pm
Decydujące w czym?
Nie bardzo wiem o co dokładnie pytasz.
Sam fakt narodzin o niczym nie świadczy - jeśli rodzice wyjadą na urlop np. do Turcji i tam akurat urodzi im się dziecko, to przecież przez sam ten fakt nie stanie się Turkiem.
TOMB - Wto Maj 31, 2011 5:48 am
No dobrze... To co wobec tego świadczy o byciu np. Polakiem?
Mikołaj - Wto Maj 31, 2011 11:09 am
Henio - Wto Maj 31, 2011 3:33 pm
Stara przyśpiewka ludowa mówi:
A toś my są jacy tacy
Raz Volksdeutsche , raz Polacy.
Ja osobiście Gdańszczaninem się nie uważam , chociaż spędziłem tu większość swego życia i tu zamierzam pozostać . Co ma powiedzieć mój syn , kim jest ? jak tu się urodził i mieszka
To czy Australijczyk musi być Aborygenem , a Amerykanin Indianinem
Afrykanerzy - biali mieszkańcy Afryki , kim są ?
Najłatwiej by było powiedzieć - Jestem tym gdzie prochy przodków moich spoczywają.
Temat rzeka.
danziger - Wto Maj 31, 2011 5:01 pm
TOMB napisał/a: | No dobrze... To co wobec tego świadczy o byciu np. Polakiem? |
A czego nie zrozumiałeś w moim pierwszym poście, bo wydaje mi się, że moje zdanie opisałem tam jasno?
Henio - Wto Maj 31, 2011 11:40 pm
Jest tu na tym Forum zalogowany kol.Dieter . Znamy się X czasu i właśnie ON mógłby coś na ten temat powiedzieć . Dieter szuka korzeni Polskich , Kaszubskich a o innych nie wspomnę . To co ON i JEGO rodzina przeżyła , to temat DUUUUŻO lepszy niż Blaszany bębenek
TOMB - Sob Cze 04, 2011 5:57 pm
danziger napisał/a: | Kiedyś już były tutaj burzliwe dyskusje tyczące narodowości, poczucia narodowego etc.
Rzecz jasna nikt nikogo nie przekonał. |
Oczywiście, bo są to bardzo indywidualne odczucia. Nie twierdzę że każdy kto się tutaj urodził, mieszka... musi utożsamiać się z miejscem. To bardzo osobiste. Nie wolno nikomu zawłaszczać tej dziedziny życia osobistego. Napisałem jakie są moje odczucia i zapytałem o Wasze.
stary szkot - Sob Cze 04, 2011 9:36 pm
danziger napisał/a: | ale też i wspólnota krwi. |
A co to jest ta wspólnota krwi?
Dieter - Sob Cze 04, 2011 11:00 pm
Henio napisał/a: | Jest tu na tym Forum zalogowany kol.Dieter . Znamy się X czasu i właśnie ON mógłby coś na ten temat powiedzieć... |
Witaj drogi kolego Henio! Tak, ja szukalem moich przodkow i znalazlem wstecz az do roku 1816, ale tylko nazwisko mego ojca Stegen.
Rodzina matki mnie nie interesuje, ale wiem, ze Skowronowscy mieszkali na Kaszebach.
Ja siebie okreslam sie jako Gdanszczanina i mysle, ze to okreslenie kazdy moze uzywac, jak w tym miescie sie urodzil.
Ci ktorzy sie tu nie urodzili sa tylko "mieszkancami Gdanska", ale nie Gdanszczaninem.
danziger - Nie Cze 05, 2011 6:01 pm
TOMB napisał/a: | Nie twierdzę że każdy kto się tutaj urodził, mieszka... musi utożsamiać się z miejscem. |
Utożsamianie się z miejscem a narodowoś/poczucie narodowościowe to dwie różne bajki.
stary szkot napisał/a: | A co to jest ta wspólnota krwi? |
Wspólnota pochodzenia. Naród tworzy jakaś grupa ludzi, która przekazując "swoją krew" swojemu potomstwu, przedłuża jego (narodu) trwanie. Skoro ja jestem Polakiem to nie dlatego, że urodziłem się w Polsce, ani nie dlatego, że tu mieszkam, ale dlatego, że Polakami byli moi rodzice, dziadkowie, pradziadkowie itd.
Oczywiście nie jest to pojęcie ostre, jednoznaczne, bo prawie każdy ma wśród przodków również i osoby innej narodowości, a w niektórych przypadkach - ze względu na narodowościowe zróżnicowanie ascendentów - ciężko w ogóle byłoby w ten sposób czyjąś narodowość ustalić.
Dostojny Wieśniak - Nie Cze 05, 2011 11:30 pm
Cytat: | Oczywiście nie jest to pojęcie ostre, jednoznaczne, bo prawie każdy ma wśród przodków również i osoby innej narodowości, a w niektórych przypadkach - ze względu na narodowościowe zróżnicowanie ascendentów - ciężko w ogóle byłoby w ten sposób czyjąś narodowość ustalić. | Na przykład moją.
Temat dość szeroki. Sama koncepcja jest dość stara, w XIX stuleciu odgrzebana. Ze względów praktycznych przyjęła się w ówczesnej Europie i różnych wariacjach przetrwała do dziś. Moim zdaniem jeżeli komukolwiek służy, to politykom wyłącznie.
TOMB - Wto Cze 07, 2011 11:27 pm
danziger napisał/a: | Utożsamianie się z miejscem a narodowoś/poczucie narodowościowe to dwie różne bajki.
|
Ale beż tożsamości miejsca nie ma tożsamości narodowej.
pumeks - Sro Cze 08, 2011 10:21 am
TOMB napisał/a: | danziger napisał/a: | Utożsamianie się z miejscem a narodowoś/poczucie narodowościowe to dwie różne bajki.
|
Ale beż tożsamości miejsca nie ma tożsamości narodowej. |
Co w tym kontekście znaczy "tożsamość miejsca" bo nie całkiem rozumiem? co z narodami żyjącymi przez stulecia w diasporach, czyżby nie były narodami?
schulze - Sro Cze 08, 2011 11:49 am
http://www.ptg.gda.pl/for...d8c903d740b8e23
TOMB - Sro Cze 08, 2011 4:05 pm
pumeks napisał/a: | Co w tym kontekście znaczy "tożsamość miejsca" bo nie całkiem rozumiem? co z narodami żyjącymi przez stulecia w diasporach, czyżby nie były narodami? |
Nawet narody żyjące od wieków w diasporach mają swoje często wyidealizowane, nierzadko całkiem odległe miejsce na ziemi z którym się utożsamiają.
pumeks - Sro Cze 08, 2011 7:16 pm
Żydzi mają, ale np. Romowie (Cyganie) chyba nie.
danziger - Sro Cze 08, 2011 10:06 pm
TOMB napisał/a: | Ale beż tożsamości miejsca nie ma tożsamości narodowej. |
Nic podobnego.
Po pierwsze - jak już zauważył Pumeks - są narody żyjące w diasporach. Nawet jeśli mają "swoje często wyidealizowane, nierzadko całkiem odległe miejsce na ziemi z którym się utożsamiają" - tak jak Żydzi, to jeszcze nie znaczy, że można mówić w ich przypadku o tożsamości miejsca. Bo jaką znowu "tożsamość miejsca" z "Erec Israel" miał przeciętny galicyjski, czy mazowiecki Żyd w XIX, czy XVIII w.? Przecież on był stąd (z Galicji, z Mazowsza, z Polski, Gdańska, Hamburga, Pragi, Paryża, Bawarii, Niemiec, Moraw, Polesia etc. etc.) i często utożsamiał się ze swoim miejscem urodzenia/zmieszkania. Natomiast tej Jerozolimy w życiu na oczy nie widział - była dla niego miastem świętym, miastem w którym kiedyś stała Świątynia (z wielkiej litery, bo to ta świątynia - choć kilkukrotnie burzona i odbudowywana to jedyna jaka istniała), iw którym kiedyś (zapewne) Mesjasz ustanowi stolicę nowego Izraela.
To miasto, jak i cała ziemia święta (Palestyna) miały dla Żydów znaczenie religijne, ale IMHO o żadnym utożsamianiu się z nią jako ojczyzną mowy nie było - idea syjonistyczna powstała dopiero pod koniec XIX wieku. Dla innego narodu żyjącego w diasporze - Cyganów - koczowników, o ile mi wiadomo, o żadnej tożsamości miejsca mowy nie ma.
Po drugie - wiele narodów i dużych grup osób danej narodowości zmieniało swoje terytoria w całości bądź częściowo, czasem dobrowolnie, a czasem wbrew własnej woli.
Osoby które zmieniały miejsce zamieszkania (a więc zakładam, że wiele z nich również ową tożsamość miejscową) nie zmieniły jednak przez to przynależności narodowej.
Po trzecie - różne osoby mogą się utożsamiać z różnymi miejscami, natomiast nie ma to związku z ich poczuciem narodowościowym. Np. mój Dziadek (Polak, zawsze za takiego się uważał) urodził się w Charkowie (ówczesna Ukraina - w co wątpię, bądź -co bardziej pewne - Rosja choć nie wiem czy akurat biała, czy sowiecka - takie czasy były, że granica się zmieniała dość często), wychował w Białymstoku (skąd pochodziła Jego rodzina), później mieszkał w różnych miejscach Polski (od Lublina po Gdańsk), ale utożsamiał się chyba najbardziej z pewną wsią, czy też okolicą złożoną z kilku wsi, na Kociewiu, gdzie miał pod koniec życia swoją "letnią rezydencję" i gdzie zresztą został pochowany.
Inny ciekawy przykład - moja Babcia, też Polka - za taką się uważająca (choć po mamie pół-Rosjanka) utożsamia się przede wszystkim z Wilnem, gdzie się urodziła i wychowała, choć później też mieszkała (i oby mieszkała jeszcze jak najdłużej) w różnych miejscach - m. in. Zielonej Górze, Gdańsku, czy Świeciu nad Wisłą.
Tak więc sam widzisz - w przypadku mojej Babci, choć jest emocjonalnie związana z różnymi miejscami w Polsce (a mieszkała w jeszcze kilku, z którymi związana emocjonalnie nie jest) "wiodąca tożsamość miejsca" jest stała - czuje się przede wszystkim Wilnianką. Tyle tylko, że Wilno w tym samym czasie należało do co najmniej czterech różnych państw narodowych, a Babcia jakoś z nimi (poza Polską rzecz jasna) żadnych związków nie czuje.
Natomiast mój Dziadek swoją wiodącą tożsamość miejscową zmieniał w czasie (przynajmniej ja to tak widzę), ale Polakiem być nie przestał.
Można by też znaleźć wiele przykładów ludzi (sam kilka znam), którzy żadnej tożsamości miejscowej nie mają - raz mieszkają tu, raz tam i z żadnym miejscem emocjonalnie się nie wiążą. Ale tożsamość narodowościowa jest u nich silna i stała.
TOMB - Pią Cze 10, 2011 4:18 pm
danziger napisał/a: | Natomiast tej Jerozolimy w życiu na oczy nie widział - była dla niego miastem świętym, miastem w którym kiedyś stała Świątynia (z wielkiej litery, bo to ta świątynia - choć kilkukrotnie burzona i odbudowywana to jedyna jaka istniała), iw którym kiedyś (zapewne) Mesjasz ustanowi stolicę nowego Izraela. |
I to właśnie właśnie było ich wyidealizowane miejsce którego nigdy na oczy nie widzieli a które mimo wiekowego rozproszenia tworzyło ich świadomość narodową.
danziger napisał/a: | Można by też znaleźć wiele przykładów ludzi (sam kilka znam), którzy żadnej tożsamości miejscowej nie mają - raz mieszkają tu, raz tam i z żadnym miejscem emocjonalnie się nie wiążą. Ale tożsamość narodowościowa jest u nich silna i stała. |
A więc co....? Wychowanie? Wpojone w dzieciństwie ideały, świadomość bycia np. Polakiem. A może wspólnota języka? A może..... wszystko razem?
danziger - Pią Cze 10, 2011 5:15 pm
TOMB napisał/a: | I to właśnie właśnie było ich wyidealizowane miejsce którego nigdy na oczy nie widzieli a które mimo wiekowego rozproszenia tworzyło ich świadomość narodową. |
Ale oni wcale do niego tak nie tęsknili ani go nie idealizowali. Z tego co pamiętam nawet w ruchu syjonistycznym były koncepcje utworzenia państwa żydowskiego nie w Palestynie, a gdzieś indziej - np. na Madagaskarze.
Świadomość to była bardziej religijna niż narodowa. Narodowa wykształciła się właśnie z religijnej, a akurat "tożsamość miejsca" nie grała tu większej roli. Kolejnymi czynnikami poza religią były obyczaje, język - cała szeroko pojęta kultura, no i rzecz jasna więzy krwi.
TOMB napisał/a: | A więc co....? Wychowanie? Wpojone w dzieciństwie ideały, świadomość bycia np. Polakiem. A może wspólnota języka? A może..... wszystko razem? |
Ano wszystko razem - tak jak pisałem w pierwszym poście:
Cytat: | narodowość to pojęcie obiektywne, na którą składają się właśnie wspólna historia, kultura, język, obyczaje i więzy krwi |
Feldfebel - Czw Cze 16, 2011 6:37 pm
Cóż-wiem że wiele osób w bierzącym spisie podało podwójną narodowośc -polską i gdańską. Przyznam sie że także-ja,moja corka,żona,ojciec -właśnie ze względu na nasze"przedwojenne" ,sięgające 3 stuleci wstecz,gdańskie korzenie.Moja matka np. juz nie-ponieważ ma korzenie z Galicji.
Inga - Pią Cze 17, 2011 9:19 pm
Cóż - ja też jestem jedną z tych wielu osób... Może to śmieszne i głupie, zważywszy na moją sytuację (która jest, jaka jest i tego nie zmienię) - ale tak uważam i tak czuję - gdybym nie podała w spisie narodowości gdańskiej, nie byłabym w porzadku wobec samej siebie - i tyle
TOMB - Pon Cze 20, 2011 7:13 pm
Inga napisał/a: | gdybym nie podała w spisie narodowości gdańskiej, nie byłabym w porzadku wobec samej siebie - i tyle |
A więc jednak. Są Gdańszczanie
danziger - Pon Cze 20, 2011 11:23 pm
TOMB napisał/a: | A więc jednak. Są Gdańszczanie |
Oczywiście. Nie można zanegować tego, że ktoś się czuje Gdańszczaninem - chyba, że potrafiłoby się wniknąć w głąb umysłu danej osoby.
Tyle tylko, że primo - to, iż ileś tam osób ma subiektywne poczucie gdańskiej przynależności narodowościowej (albo wprawdzie go nie ma, ale z jakichs względów twierdzi, że jednak ma), nie implikuje jeszcze faktu istnienia narodowości gdańskiej (która obiektywnie patrząc - przynajmniej obecnie - nie istnieje).
A secundo - pytanie ile z tych osób (mieniących się Gdańszczanami) ma ku temu podstawy bardziej sensowne niż np. moje podstawy do mienienia się Francuzem, Rosjaninem, czy warszawiakiem (czyli niezmiernie nikłe).
Feldfebel - Wto Cze 21, 2011 7:34 pm
danziger napisał/a: | A secundo - pytanie ile z tych osób (mieniących się Gdańszczanami) ma ku temu podstawy bardziej sensowne niż np. moje podstawy do mienienia się Francuzem, Rosjaninem, czy warszawiakiem (czyli niezmiernie nikłe). | -cóż ja swoje powyżej wyłuszczyłem,kwestia pochodzenia moich przodków,którzy od ponad 300 lat związani są z Gdańskiem ;)
danziger - Wto Cze 21, 2011 8:16 pm
Feldfebel napisał/a: | cóż ja swoje powyżej wyłuszczyłem,kwestia pochodzenia moich przodków,którzy od ponad 300 lat związani są z Gdańskiem ;) |
Toteż w Twoim przypadku te podstawy są akurat wyjątkowo mocne
Inga - Wto Cze 21, 2011 8:33 pm
danziger napisał/a: | to, iż ileś tam osób ma subiektywne poczucie gdańskiej przynależności narodowościowej (albo wprawdzie go nie ma, ale z jakichs względów twierdzi, że jednak ma), nie implikuje jeszcze faktu istnienia narodowości gdańskiej (która obiektywnie patrząc - przynajmniej obecnie - nie istnieje) |
A mi się wydaje, że istnienie - no, początek tworzenia się - narodowości zaczyna się w momencie, kiedy ktoś zadeklaruje przynależność do niej... Czyli, zgodnie z moim punktem widzenia, narodowość gdańska istnieje I w ogóle, moim zdaniem, narodowość jest przede wszystkim w głowie (czy jak kto woli, w sercu) osoby zainteresowanej - i jako taka może być kwestią wyboru, mniej lub bardziej świadomego, ale jednak wyboru - i to, co kto myśli, uważa i czuje jest w tym przypadku ważniejsze, niż to, co "odgórnie" dostaje z miejscem urodzenia, zamieszkania, dziedziczonymi genami itd.
TOMB - Wto Cze 21, 2011 10:22 pm
Inga napisał/a: | narodowość jest przede wszystkim w głowie (czy jak kto woli, w sercu) osoby zainteresowanej |
Czyli triumf ducha nad racjonalizmem.
Feldfebel - Wto Cze 21, 2011 10:34 pm
Cytat: | Feldfebel napisał/a:
cóż ja swoje powyżej wyłuszczyłem,kwestia pochodzenia moich przodków,którzy od ponad 300 lat związani są z Gdańskiem ;)
Toteż w Twoim przypadku te podstawy są akurat wyjątkowo mocne
_________________ |
Więc chyba jednak istnieje ;)
seestrasse - Wto Cze 21, 2011 10:35 pm
TOMB napisał/a: | Inga napisał/a: | narodowość jest przede wszystkim w głowie (czy jak kto woli, w sercu) osoby zainteresowanej |
Czyli triumf ducha nad racjonalizmem. |
albo złudzenie, że zawsze mamy wybór
Dostojny Wieśniak - Wto Cze 21, 2011 10:50 pm
Zesztrasia napisał/a: | albo złudzenie, że zawsze mamy wybór | Złudzenie.
danziger - Sro Cze 22, 2011 6:34 pm
@Feldfebel - tak z ciekawości - jeśli to nie zbyt niedyskretne pytanie - uważasz się za Gdańszczanina w sensie narodowościowym - ani Polaka, ani Niemca, ani nikogo innego a tylko i wyłącznie Gdańszczanina właśnie?
Feldfebel napisał/a: | Więc chyba jednak istnieje ;) |
To, że istnieje ktoś, kto się uważa za Gdańszczanina i ma ku większe temu podstawy niż własne widzimisię, a nawet jeśli tych "ktosiów" jest trochę więcej, to jeszcze nie znaczy, że tworzą oni narodowość.
Bo nic innego poza tym "widzimisię", czyli poczuciem narodowościowym owych "ktosiów" nie łączy. No, może jeszcze miejsce zamieszkania, ale jak widać choćby w tym wątku - też nie we wszystkich przypadkach. Część z nich (ale tylko część - tak jak zapewne Ciebie) łączy jeszcze ta wspólnota krwi i historia przeszłych pokoleń, ale... kto wie, czy te przeszłe pokolenia uwazały się za Gdańszczan? A może jednak bardziej za Niemców, Polaków, Kaszubów, Żydów, czy jeszcze kogoś innego? Bo wówczas i ten czynnik odpada.
Natomiast nie ma mowy o wspólnym języku (chyba, że weźmiemy pod uwagę polski ), wspólnej kulturze, czy "interesach politycznych i gospodarczych".
Zbiór ludzi o wspólnej tożsamości narodowościowej nie tworzy jeszcze narodu.
Definicja słownikowa:
narodowość
1. «przynależność do danego narodu; też: poczucie tej przynależności»
2. «naród»
http://sjp.pwn.pl/szukaj/narodowość
naród
1. «ogół mieszkańców pewnego terytorium mówiących jednym językiem, związanych wspólną przeszłością oraz kulturą, mających wspólne interesy polityczne i gospodarcze»
http://sjp.pwn.pl/szukaj/naród
Tak więc - o ile może dziś istnieć gdańska narodowość w znaczeniu "poczucie tej przynależności" u danej osoby, o tyle nie istnieje żaden naród gdański ani narodowość rozumiana jako przynależność do niego.
Na marginesie - czasami odnoszę wrażenie, że niektóre osoby deklarują jakąś "egzotyczną", czy "nietypową" narodowość (czyli np. własnie gdańska, śląska etc.) wbrew temu co tak na prawdę, w środku uważają (w pewnych przypadkach mam pewność co do tego, że tak jest - ze względu na różne wypowiedzi tych osób). Nie wiem dlaczego - czasem jest to podążanie za modą, chęć wyróżnienia się (swoistego "zaszpanowania"), czasem - np. jak ostatnio w przypadku niektórych deklaracji o śląskiej przynależności narodowej - chęć zamanifestowania przekonań politycznych, czasem jeszcze jakies inne powody. Może być też sytuacja, że ktoś zafascynuje się obcą kulturą/tradycją/czym tam jeszcze do tego stopnia, że choć w duchu będzie wiedział, że sam ma inną narodowość, to głęboka chęć przynależenia do tej, która go tak zafascynowała spowoduje, że sam się prawie przekona, iż jest inaczej.
Inga napisał/a: | A mi się wydaje, że istnienie - no, początek tworzenia się - narodowości zaczyna się w momencie, kiedy ktoś zadeklaruje przynależność do niej... |
Jak zaczynam piec chleb, to mam mąkę, wodę, sól i zaczyn (zakwas) + ziarna, otręby itp. jak kto lubi. Z nich powstanie chleb, o ile wszystkie te składniki wymieszam, pozwolę im wyrosnąć, włożę do piekarnika i wyjmę na czas.
Ale dopóki tego wszystkiego nie zrobię, to nie jest to chleb, a tylko mąka, sól, woda...
seestrasse - Sro Cze 22, 2011 9:07 pm
danziger napisał/a: | być też sytuacja, że ktoś zafascynuje się obcą kulturą/tradycją/czym tam jeszcze do tego stopnia, że choć w duchu będzie wiedział, że sam ma inną narodowość, to głęboka chęć przynależenia do tej, która go tak zafascynowała spowoduje, że sam się prawie przekona, iż jest inaczej. | sytuacja zacznie się komplikować, gdy ktoś o pochodzeniu, za przeproszeniem, aryjskim zapragnie poczuć się Murzynem
danziger - Sro Cze 22, 2011 11:39 pm
seestrasse napisał/a: | sytuacja zacznie się komplikować, gdy ktoś o pochodzeniu, za przeproszeniem, aryjskim zapragnie poczuć się Murzynem |
Murzyn/biały to rasa, a nie narodowość.
Znam kilku Murzynów, czy też raczej Mulatów, którzy uważają się za Polaków i maja ku temu IMHO bardzo solidne podstawy (pochodzenie po rodzicach częściowo - mniej lub bardziej polskie, miejsce urodzenia, język etc. też polskie). Miałem też okazję poznać białych Afrykańczyków (z RPA), a raz, przez krótką chwilę wprawdzie, ale zawsze - sam zostałem za takiego wziety .
Ale nie ma co mieszać rasy, obywatelstwa, przynależności do kraju czy - że tak powiem "przynależności kontynentalnej" - z narodowością.
seestrasse - Sro Cze 22, 2011 11:53 pm
masz rację, ale chciałam ująć problem ironicznie nie jest tak, że jak coś sobie wymyślimy, to tak będzie, a w tę stronę zaczyna zmierzać dyskusja o przynależności
Feldfebel - Czw Cze 23, 2011 5:45 pm
danziger napisał/a: | kto wie, czy te przeszłe pokolenia uwazały się za Gdańszczan? A może jednak bardziej za Niemców, Polaków, Kaszubów, Żydów, czy jeszcze kogoś innego? Bo wówczas i ten czynnik odpada. | -mogę tylko odpowiedziec za ojca,dziadków i pradziadow-bo te pokolenia uważały się wlasnie po pierwsze za gdańszczan,w drugiej kolejności za polaków,jak było wczęsniej,nie wypowiadam się bo nie mam potwierdzenia.Gdy kolonie amerykańskie odłączały się od imperium brytyjskiego powstal naród amerykański-a jak to wygląda kazdy wie.Czasem definicja "narodu" jest bardziej skomplikowana niż nam się wydaje.Ale powoli zaczynamy zagłębiac sie w dysputy czysto akademickie ;)
Mogę mówić tylko za siebie i moją rodzinę-uważalismy sie od 4 pokolen za gdańszczan w drugiej kolejności za polaków i tak jest nadal.
tobocian - Pią Cze 24, 2011 8:55 am
Feldfebel, jesteś więc gdańszczaninem narodowości polskiej
Feldfebel - Pią Cze 24, 2011 11:35 am
tobocian napisał/a: | Feldfebel, jesteś więc gdańszczaninem narodowości polskiej | -może dla Ciebie ,dla siebie jestem gdańszczaninem ;)Od dziecka tak mi tłumaczono,babcia mowiła-"nie jestes polakiem ani niemcem ,jestes gdańszczaninem,mówiącym po polsku"-wybacz ale bardziej ufam słowu mojej babki.Na szczęście żyjemy w wolnym kraju i każdy ma prawo uważać sie za tego kim się czuje.Nie snuje pseudo idei o odlączeniu Gdańska od Polski,żadnych tam rewizjonizmów.W domu mówiło się po polsku i po niemiecku(o polityce) i dla mnie była to sytuacja naturalna,tak naturalna że w szkole przeżyłem lekki szok-iz u innych tak nie jest w domu ;)Do dziś drazni mnie gdy ktos jezyk niemiecki czy też wszysktich Niemcow kojarzy z tym co najgorsze.A i denerwuje gdy ktos twierdzi ze
Gdańsk byl zawsze niemiecki.Mój ojciec zawsze komentuje cos takiego krótko-"to nie "nasi"(dla niego "nasi"-to potomkowie dawnych gdańszczan,nieważne w jakim języku mówiący).Nie będe tu nikogo do moich poglądów przekonywać ale tez prosze o uszanowanie moich na pewne sprawy.
bavar - Nie Cze 26, 2011 8:38 pm
A tak naprawdę to ludzie dzielą się na ludzi z miasta i ludzi spoza niego - choć przecie to wieś była najsamwpierw
Dostojny Wieśniak - Nie Cze 26, 2011 10:34 pm
Najsampierw to był chaos.
seestrasse - Nie Cze 26, 2011 11:24 pm
a w "Konopielce" było bagno
Antek - Sob Lip 16, 2011 10:28 pm Temat postu: Obywatelstwo: Gdańszczanin. Od wielu już lat nie mieszkam w Gdańsku, ale duchem wciąż czuję się gdańszczaninem.
W Gdańsku, a ściślej we Wrzeszczu pracowałem, mieszkałem i studiowałem w latach 40. - 60..
Dziś o pewnym epizodzie z dawnego czasu.
W Gdańsku, bodaj wiosną 1952 roku na kilkanaście dni zawieszone zostały zajęcia w Uniwersyteckim Studium Przygotowawczym, a słuchacze USP oddelegowani zostali przez dyrekcję do ankietyzacji związanej z tzw. akcją paszportyzacyjną (wprowadzanie nowych dowodów osobistych).
Każdemu ze słuchaczy - po przeszkoleniu – milicja, jako organizator akcji, wyznaczyła ściśle określone ulice, lub ich części, zobowiązując do wypełnienia stosownych ankiet oraz zebrania od mieszkańców niezbędnych dokumentów (metryki urodzenia itp.) potrzebnych do sporządzenia dowodu osobistego. Mnie przydzielono niewielką ulicę we Wrzeszczu, w dzielnicy Strzyża. Niestety nie pamiętam nazwy tej ulicy.
Od ankietowanej osoby należało uzyskać między innymi jednoznaczną deklarację odnośnie narodowości i obywatelstwa, co niejednokrotnie przysparzało niemałych kłopotów. Spotykałem się bowiem z częstymi przypadkami upierania się przez dawnych mieszkańców Gdańska, iż nie są Niemcami ani Polakami, z uporem twierdząc iż są gdańszczanami i nadal obywatelami Wolnego Miasta Gdańska. Ankieterzy z reguły przyjmowani byli przez ankietowanych z nieukrywaną niechęcią. Nierzadko odmawiano wydawania ankieterowi dokumentów, a nawet odmawiano odbycia z nim rozmowy.
Za tę niewdzięczną pracę, określaną jako „czyn społeczny” Ankieter nie otrzymywał żadnego wynagrodzenia.
Pozdrawiam Gdańszczan
Antek
Feldfebel - Sob Lip 16, 2011 10:48 pm
Antek napisał/a: | uporem twierdząc iż są gdańszczanami i nadal obywatelami Wolnego Miasta Gdańska. | -znam to z opowieści rodzinnych ;)
Dostojny Wieśniak - Nie Lip 17, 2011 1:13 am
Antek napisał/a: | Od wielu już lat nie mieszkam w Gdańsku, ale duchem wciąż czuję się gdańszczaninem. | Powiedz może coś więcej o sobie w tym miejscu I opowiedz coś więcej. Duuużo później spotykałem przy różnych okazjach dawnych mieszkańców miasta i potwierdzam. Oni uważali się za Gdańszczan. Fart taki albo niefart. Czegoś nawet pierwszy konsul BRD w Gdańsku (dzisiaj starsza pani na emeryturze) czuje się przede wszystkim Gdańszczanką, potem obywatelem i reprezentantem współczesnych Niemiec.
Feldfebel - Nie Lip 17, 2011 9:39 am
Dostojny Wieśniak napisał/a: | czuje się przede wszystkim Gdańszczanką, potem obywatelem i reprezentantem współczesnych Niemiec. | - i w tym rzecz;)
Dostojny Wieśniak - Pon Lip 18, 2011 1:29 am
Rzecz w tym, że ciągnąc ten wątek tematu wchodzimy w sferę polityki, której unikamy na naszym forum. Ale nie mogę się powstrzymać. Wykasujcie jak chcecie.
Utożsamianie się obywateli z miastem czy regionem jest czarnym scenariuszem wszelkiej maści towarzyszy partyjnych, bo skutkuje decentralizacją władzy a w konsekwencji przesunięciem środka ciężkości działań politycznych (ze wszelkimi tego faktu konsekwencjami) z mrocznych salonów politycznych central w regiony właśnie. Konsekwencje tego, w wyobraźni wspomnianych osób, mogą być katastrofalne. Partie nie mają zbyt wiele do powiedzenia na przykład w Gdyni.
Kiedy ta zaraza rozniesie się po kraju, to strach się bać.
Choć ja akurat jestem za, zdając sobie jednocześnie sprawę z faktu, że układy, układziki i schematy działań wypracowane w czasach św. pamięci komuny, mają się świetnie i kwitną w najlepsze. Ale od czegoś może trzeba zacząć.
Jestem za landyzacją kraju. Mój dom, moje miasto, moja wiocha jest moją twierdzą.
Tyle.
Feldfebel - Pon Lip 18, 2011 8:48 am
Dostojny Wieśniak napisał/a: | Jestem za landyzacją kraju. Mój dom, moje miasto, moja wiocha jest moją twierdzą | -mądrego to i miło poczytać;)
Ostatnio dostalem takiego sms-a- "
Nie bądźmy gorsi zorganizujmy marsz autonomii Gdańska".co ciekawe przesłał mi go potomek "przyjezdnych" którzy są tutaj od 1945.
slowik45 - Pon Lip 18, 2011 5:03 pm
Najpierw to trzeba Budynia i jego chore pomysły - stolica Kaszub ( nie mam nic do Kaszubów , oni też się z tej bezedury śmieją ) , rozdawnictwo dóbr czarnym , metropolię trójmiejską itp - wywieźć na taczce .
Antek - Pon Lip 18, 2011 9:07 pm Temat postu: Gdańszczanie/Danziger Mój bliski krewny, także warszawianin, ożenił się w latach 50. z „echt” gdańską dziewczyną o typowo niemieckim imieniu i nazwisku. Matka dziewczyny, mająca panieńskie nazwisko polskie, władała biegle niemieckim, kaszubskim i katastrofalną polszczyzną. Ojciec dziewczyny zginął na froncie wschodnim. Jej siostra - uznająca się za Niemkę - mieszka od lat 60. w Niemczech Zachodnich, a jej brat, przez lata aktywny gdański społecznik (włada tylko szczątkowym niemieckim) mieszka niezmiennie we Wrzeszczu.
W pierwszej połowie lat 50. w I Katedrze Fizyki PG pracowała starsza wiekiem sprzątaczka – „echt” gdańszczanka; cicha, pedantyczna, małomówna, władająca nienajlepszą polszczyzną.
Kiedyś w rozmowie ze mną użalała się na swój los - kłopoty materialne (któż ich nie miał), trudności w utrzymaniu własnego domu w Oliwie, który zamieszkiwała wraz z córką i z wnukiem (wnukami?). Zwierzyła się też, że druga jej córka, żona niemieckiego oficera zginęła wraz z wnukami w czasie ucieczki na statku „Wilhelm Gustloff”.
danziger - Pon Lip 18, 2011 9:17 pm
Dostojny Wieśniak napisał/a: | Utożsamianie się obywateli z miastem czy regionem jest czarnym scenariuszem wszelkiej maści towarzyszy partyjnych, bo skutkuje decentralizacją władzy (...) Partie nie mają zbyt wiele do powiedzenia na przykład w Gdyni. |
Oj naiwny, naiwny
Primo - Ty myślisz, że jak w Gdyni, we Wrocławiu czy inszym mieście nie rządzi nikt z "bandy czworga" (PO, PiS, SLD, PSL) i formalnie nie reprezentujący żadnej partii, to znaczy, że oni tacy czyści, bezpartyjni i w ogóle? A wiesz, że pan Dutkiewicz z kilkoma innymi panami (w tym z panem Szczurkiem) od dawna kombinują jakby tu powołać konkurencyjną formację dla miłościwie nam panujących? Teraz mają zamiar wystawić chyba tylko listę do Senatu, ale za jakiś czas... kto wie?
Secundo - wierzysz też w to, że bezpartyjność jest czyms lepszym od partyjności? A pamietasz jak zaczynała PO?
Tertio - co ma utożsamianie się z regionem i kwestie poczucia narodowościowego (nb. o "narodowości gdyńskiej" jeszcze nie słyszałem ) do upartyjnienia (bądź nie) władz miejskich? Wiesz jakie były wyniki wyborów na Śląsku (naszym jedynym regionie, w którym do tej pory pojawiły się powazne tendencje separatystyczne/autonomiczne)? Zdecydowaną większość głosów zgarnęły partie polityczne. RAŚ zdobył tylko ponad 6% głosów. W radach miejskich też większośc głosów padła na listy partyjne.
Dostojny Wieśniak napisał/a: | Jestem za landyzacją kraju. |
"Landyzacja" to może i niegłupi pomysł, ale nie będzie panaceum na nasze bolączki.
Znacznie bardziej przydałaby się normalizacja, przez którą ja rozumiem w szczególności desocjalizację, deurzędyzację, deprzepisyzację. Niestety, to możliwe nie będzie chyba nigdy, bo nie dość, że nasz własny opór materii był w tej kwestii duży, to teraz jeszcze weszliśmy do UE...
slowik45 napisał/a: | Najpierw to trzeba Budynia i jego chore pomysły (...) wywieźć na taczce . |
Fanem obecnego prezydenta też nie jestem, ale akurat Twoje argumenty wydają się być niedorzeczne.
slowik45 napisał/a: | stolica Kaszub |
Kaszuby nie są żadnym formalno-prawnym organizmem, więc stolicy w ścisłym znaczeniu nie mają. Można mówić tylko o umownych stolicach, ale w tym charakterze wymienić można kilka miast i za kandytaturą każdego z nich znajdą się jakieś argumenty. Gdańsk to - jeśli nawet nie stolica, to na pewno najważniejsze miasto w okolicy tego regionu.
Jednak nawet przyjmując, że Gdańska stolicą Kaszub w żaden sposób nazać nie można, to co?
Fakt postawienia kilku tablic na rogatkach miasta jest czymś, co dyskredytuje prezydenta? Po tym nalezy oceniać jego dorobek?
slowik45 napisał/a: | rozdawnictwo dóbr czarnym |
A co się niby takiego Murzynom rozdaje?
slowik45 napisał/a: | metropolię trójmiejską |
Pomysł bardzo dobry akurat - wykonanie to inna sprawa, ale jest oczywistą oczywistością, że jeśli chcemy się rozwijać jako region, to współpraca pomiędzy wszystkimi samorządami metropolii musi być ściślejsza. Czy inaczej - powinna być jakakolwiek, bo na razie to średnio wygląda (zwłaszcza na linii Gdańsk&Sopot vs. Gdynia) - zapewne decydują tu względy towarzysko-polityczne rzecz jasna, ale jeśli w praktycznie żadnej sprawie nie można się przez to porozumieć, to coś tu nie gra.
Dostojny Wieśniak - Wto Lip 19, 2011 2:06 am
danziger napisał/a: | Oj naiwny, naiwny | Eee tam przeginasz. Pamięcią sięgam dalej niż początki PO i gdybym miał jakiś sensowny pomysł na wyjście z tego pata, już bym szkolił werwolfy. Cytat: | Znacznie bardziej przydałaby się normalizacja, przez którą ja rozumiem w szczególności desocjalizację, deurzędyzację, deprzepisyzację. Niestety, to możliwe nie będzie chyba nigdy, bo nie dość, że nasz własny opór materii był w tej kwestii duży, to teraz jeszcze weszliśmy do UE... | No pewnie, że tak.
danziger napisał/a: | co ma utożsamianie się z regionem i kwestie poczucia narodowościowego (nb. o "narodowości gdyńskiej" jeszcze nie słyszałem ) | Generalnie wątek zboczył trochę, skutkiem czego mieszają się pojęcia. Do tego nakładanie, umówmy się, niemieckiej kalki na polską mentalność nie ma większego sensu.
A separatyzmy? Bez przesady. Odłączenie Śląska czy Gdańska od Polski jest oczywiście nierealne, ale dlaczego tu czy tam nie można w sprawach lokalnych stanowić na miejscu? Dlaczego ma być to regulowane rozdzielnikiem warszawskim? Po jakiego diabła dublować administrację rządową i samorządową? Cytat: | Primo - Ty myślisz, że jak w Gdyni, we Wrocławiu czy inszym mieście nie rządzi nikt z "bandy czworga" (PO, PiS, SLD, PSL) i formalnie nie reprezentujący żadnej partii, to znaczy, że oni tacy czyści, bezpartyjni i w ogóle? A wiesz, że pan Dutkiewicz z kilkoma innymi panami (w tym z panem Szczurkiem) od dawna kombinują jakby tu powołać konkurencyjną formację dla miłościwie nam panujących? Teraz mają zamiar wystawić chyba tylko listę do Senatu, ale za jakiś czas... kto wie? | Nie.
Mnie nie obchodzi czy ktoś tam jest z tej czy innej partii. Mnie obchodzi, czy pracuje za moje pieniądze dla mnie, czy dla własnych czy kolegów interesów.
danziger - Wto Lip 19, 2011 4:11 pm
Dostojny Wieśniak napisał/a: | Mnie nie obchodzi czy ktoś tam jest z tej czy innej partii. Mnie obchodzi, czy pracuje za moje pieniądze dla mnie, czy dla własnych czy kolegów interesów. |
Obawiam się, że w obecnym systemie każdy prezydent - partyjny, czy nie - będzie pracował przede wszystkim w interesie swoim i kolegów.
Róznica jest taka, ze niektórzy mogą przy okazji zrobić dla ogółu ciut więcej, a inni nie...
slowik45 - Wto Lip 19, 2011 5:50 pm
danziger napisał/a: | A co się niby takiego Murzynom rozdaje? | - nie mówi się murzynom tylko afro- afrykanom , dobrze wiesz o jakich czarnych w sukienkach mówię , ale dość tej polityki bo to bardzo niefajny temat , przecież są wakacje .
Dostojny Wieśniak - Wto Lip 19, 2011 11:14 pm
danziger napisał/a: | Róznica jest taka, ze niektórzy mogą przy okazji zrobić dla ogółu ciut więcej, a inni nie... | Nie do końca - chcą albo nie. slowik45 napisał/a: | ale dość tej polityki bo to bardzo niefajny temat , przecież są wakacje . | Święte słowa. "Daj mi tę noc" ryczy mi za oknem jakiś nawiedzony artysta. Wakacje kurde...
TOMB - Nie Lip 24, 2011 6:32 pm
Proszę!!! Zanurzam się w Forum żeby uciec od rozpolitykowanej rzeczywistości chociaż na chwilę... Czy możemy chociaż tutaj nie poruszać tematów politycznych?
A wracając do tematu:
Antek napisał/a: | Spotykałem się bowiem z częstymi przypadkami upierania się przez dawnych mieszkańców Gdańska, iż nie są Niemcami ani Polakami, z uporem twierdząc iż są gdańszczanami i nadal obywatelami Wolnego Miasta Gdańska. |
Po włączeniu WMG do Rzeszy w 1939 roku wiele rządów zachodnich uznało ten akt za bezprawny a co za tym idzie że mieszkańcy Gdańska nie są obywatelami niemieckimi. W rezultacie gdańszczan nie traktowano jako obywateli wrogiego państwa. Fakt ten pozwolił całkiem sporej grupie gdańszczan władających jednak językiem niemieckim na podjęcie pracy dla rządu angielskiego czy amerykańskiego w czasie wojny.
tadter - Nie Sie 07, 2011 10:04 pm
A ja czuje sie Gdanszczaninem!!! Jestem z Gdanska! Jestem gdanszczaninem!!!
I wszedzie to podkreslam!
Mieszkam obecnie w Niemczech. Wszyscy nowo poznawani Niemcy, pytaja zawsze (poznaja po akcencie) - skad pan pochodzi? Kiedys odpowiadalem, ze z Polski (aus Polen) to kojarza to ze Slaskiem. Bo Slazakow jest bardzo duzo w Niemczech. Ale juz od bardzo dawna mowie, ze "aus Danzig"! "Prawdziwi Niemcy" wiedza od razu "skad".
I reaguja bardzo pozytywnie na slowo "Danzig".
Dwa razy spotkalem sie z bardzo mila niespodzianka. Na zapytanie mnie - jak wyzej - i odpowiedz moja - jak wyzej - starsi niemieccy panowie (tak okolo 80 lat), zamiast jakiegokolwieg komentarza, czy odpowiedzi - odgieli klapy - raz byl to plaszcz, raz marynarka i pokazali mi co tam ukrywaja! Jak myslicie, co to bylo? Otoz pod klapa mieli male, metalowe znaczki herbu Gdanska!!!! Czyz trzeba czegos wiecej, zeby stwierdzic skad sie pochodzi? Kim jestem, czy kim sie czuje??? Dlatego ja jestem i bede zawsze GDANSZCZANINEM!!! I jestem z tego DUMNY!!!
PS:.
Na samochodzie - dzieki oczywiscie niektorym z Was - mam naklejke "DA". Juz raz uratowala mnie przed mandatem i punktami karnymi (zapisywanymi we Flenzburg).
Dlatego ZAWSZE MOWIE I BEDE MOWIL: JESTEM Z GDANSKA!!! ICH KOMME AUS DANZIG!!!
Feldfebel - Pon Sie 08, 2011 4:48 pm
Tadter-i to jest postawa godna naszego malego "narodu" ;)
Inga - Sro Sie 10, 2011 10:11 pm
tadter napisał/a: | male, metalowe znaczki herbu Gdanska |
A, czyli nie ja jedna Z herbem Miasta wpiętym w marynarkę (czy inny żakiet, ja się nie znam...) chodzę na egzaminy na studiach - wzbudza zainteresowanie, nie powiem
tadter - Czw Sie 11, 2011 12:11 pm
TOMB - Wto Sie 30, 2011 10:51 am
A ja swój noszę na czapce w lekko militarnym klimacie.
|
|