Dawny Gdańsk

Gdańsk - Sopot - Gdynia - Jarmark Dominikański

Mikołaj - Pią Sie 06, 2004 10:51 pm
Temat postu: Jarmark Dominikański
Pewnie już się wybraliście, jakie wrażenia?
Tyle tego wszystkiego, że szybko odechciewa się poszukiwań. Widziałem całą butelkę po wodzie z Królewskiej Doliny, której kawałek mam w avatarze, ale cena była zaporowa. W ogóle mam wrażenie, jakby większości nie zależało zbytnio na sprzedaży. Znudzeni, zmęczeni, nie chce im się gadać, nie bardzo chcą się targować.
Kupiłem sobie dosyć ciekawy Hauskalender z 1968 r. za znośne 20 zł.
Były jeszcze do kupienia następujące roczniki: 49, 50, 55, 59, 61, 64, 65, 67, 68, 69, 74, 80 i 84. Sprzedają je na stoisku przed wejściem do Marpressu. Ceny od 100 zł za lata 50-te do 50-60 za późniejsze. Można sobie spokojnie usiąść na schodkach z tyłu i wszystkie poprzeglądać. Sprzedawca chętnie wam wtyłumaczy, że przed wojną Gdańsk był wolnym miastem i opowie jak dojść do krzyżackiego zamku.

Marcin - Pią Sie 06, 2004 11:24 pm

Cytat:
Widziałem całą butelkę po wodzie z Królewskiej Doliny, której kawałek mam w avatarze, ale cena była zaporowa

Czyli ile? :II

Mikołaj - Pią Sie 06, 2004 11:41 pm

z sześć dych chyba
Barabasz - Sob Sie 07, 2004 7:37 pm

Ja przeglądałem stare gdańskie znaczki pocztowe i byłem bardzo zaskoczony aż tak wysokimi cenami. 8O Te same znaczki na Allegro są jakieś 20 razy tańsze. :wink:
Marcin - Sob Sie 07, 2004 8:07 pm

Ceny są zazwyczaj faktycznie astronomiczne.
Patyrycja na jednym stoisku zapytała się o cenę cukiernicy (plater) - usłyszała kwotę 2 000 PLN. 8O Po chwili rozmowy handlarz opuścił do 1 000. A podobne cukiernice na Allegro kosztują ok. 500-600 PLN.

Sabaoth - Sob Sie 07, 2004 8:12 pm

Za broszurki z FS Danzig, ktore chodza na e-bayu po 5-6 Euro, na Jarmarku gościu chciał 150 zł (słownie: sto pięćdziesiąt :haha: ). Pocztówki Brzeźna po 60 zł. A pewnie i tak większość tego jest kupowana wcześniej na e-bayu. Niezłe przebicie.
PAULUS MAZUR - Pon Sie 09, 2004 3:12 pm

Mam pytanko Sabaoth--dużo było tych Brzeźnieńskich pocztówek?
Sabaoth - Pon Sie 09, 2004 4:58 pm

Ja znalazlem 3, ale moze jeszcze ktos inny mial ciekawe pocztowki.
pumeks - Pon Sie 09, 2004 7:37 pm

Sabaoth napisał/a:
Ja znalazlem 3, ale moze jeszcze ktos inny mial ciekawe pocztowki.

Ja widziałem ładną pocztówkę z Halą Plażową w Brzeźnie, ale facet zaczął od 150 pln to poszedłem :wink:

Sabaoth - Pon Sie 09, 2004 8:48 pm

No tak, nic im nie schodzi (z powodu cen), placowe płacić trzeba, to i ceny podnoszą licząc, że odkują się na jakimś jednym frajerze. Ja taką piękną z wejściem do Kurhausu (nie od strony morza) trafiłem za 60 zł i wydawało mi się drogo. A to była po prostu promocja na rozpoczęcie Jarmarku :D
DarioB - Pon Sie 09, 2004 10:23 pm

Mała wycieczka po jarmarku :) Link
rispetto - Wto Sie 10, 2004 8:10 am

Ciekawych pocztówek rzeczywiście było/jest mało w "publicznym" obiegu. Te lepsze są, ale dla "znajomych królika". Nie zrażajcie się w poszukiwaniach :-)
Z ciekawostek widziałem piękną pocztówkę z ul. Kładki z widokiem w stronę UOPu i drugą z widokiem z tyłu owego UOPu w stronę synagogi i dworu miejskiego. Śliczne ! O pocztówkach z Wrzeszcza to możnaby książkę napisać. Znam nawet takiego typa, który w pierwszy weekend wydał na nie ponad 4000 zł !!! 8O

Grün - Wto Sie 10, 2004 8:21 am

rispetto napisał/a:
Znam nawet takiego typa, który w pierwszy weekend wydał na nie ponad 4000 zł !!! 8O
No cóż - tylko pozazdrościć możliwości finansowych :)
pumeks - Wto Sie 10, 2004 8:39 am

A mnie fascynuje, że ta impreza ładnych kilka (-naście?) lat temu została oficjalnie przemianowana na "Jarmark świętego Dominika", a my wciąż używamy nazwy wymyślonej za wczesnego Gierka, czyli "Jarmark Dominikański". :D A może by tak wrócić do PRAWDZIWEJ nazwy, czyli po prostu "Dominik"?
Grün - Wto Sie 10, 2004 9:16 am

Prawdziwa nazwa to chyba "Odpust św. Dominika" czy jakoś tak
bassa - Sro Sie 11, 2004 12:11 am

W pocztówkach fascynujace było ...przyjrzenie sie adresatom ! Jako zywo, pojawil sie adres na Kleinhammer !! Ale nic blizej matecznika...
Podobał mi sie tez album wydany z okazji wystawy ,,pocztowej,, ( 50 zl)
I podobał mi sie cel wydawania serii pocztowek Macierzy Polskiej....

Natomiast 50 zl za druczek- prawie skrypt, z 49 roku, okolo 40 stron - o nazewnictwie ulic i dzielnic - to chyba za duzo ??? I o Wrzeszczu maly akapit, nic konkretnego...

Barabasz - Pon Sie 23, 2004 8:38 pm

I po Jarmarku, który mnie trochę rozczarował cenami... :II
Zoppoter - Wto Sie 24, 2004 1:36 pm

Barabasz napisał/a:
I po Jarmarku, który mnie trochę rozczarował cenami... :II


A co, za tanio było...? :haha:

Sprzedajacy szukali naiwnych po prostu. Kilka razy zapytałem oceny rozmaitych towarów. Kiedy sie zaśmiałem radosnie z odpowiedzi i ustawiłem nogi do odejścia, cena natychmiast spadała i to znacząco...

Pietrucha - Sro Sie 25, 2004 12:08 pm

Tak, większość sprzedających miała dwie ceny, pierwszą wysoką, drugą niższą którą podawali niemal odrazu po zniechęceniu się klijenta tą pierwszą. A i niższą cene często obniżali. Choć zdarzali się i tacy którzy na swój towar cenili bardzo wysoko i ani myśleli o obniżebiu
Grün - Sro Sie 25, 2004 12:14 pm

Mało tego na jarmarku jest spora grupa stałych w miarę sprzedawców, co się obrażają jak nie chcesz dać tyle ile zaśpiewają
Zoppoter - Sro Sie 25, 2004 12:20 pm

Grün napisał/a:
Mało tego na jarmarku jest spora grupa stałych w miarę sprzedawców, co się obrażają jak nie chcesz dać tyle ile zaśpiewają


I jest jeszcze pewne zjawisko, prawdopodobnie ewenement na skalę światową. Otóż jest jarmark miejscem, gdzie sprzedawca jest gotów zrugac jak psa kupującego.
O tym, że sprzedawcy robią łaskę, ze w ogóle sie odzywają, albo że najczęściej ich po prostu nie ma przy towarze to nawet nie warto wspominać...

Grün - Sro Sie 25, 2004 12:22 pm

No - albo uwagi typu "proszę nie dotykać", albo - tego byłem świadkiem: "Nie ruszaj tego bo to nie dla ciebie" - względem dorosłej, acz młodej kobiety...
Chamstwo i tyle - ale taki standard widać.

Zoppoter - Sro Sie 25, 2004 12:35 pm

Grün napisał/a:
No - albo uwagi typu "proszę nie dotykać", albo - tego byłem świadkiem: "Nie ruszaj tego bo to nie dla ciebie" - względem dorosłej, acz młodej kobiety...
Chamstwo i tyle - ale taki standard widać.


A nie kupiłeś przypadkiem oficerskich butów za dziewięćset złotych...? :hiihihi: :haha: :hihi: :mrgreen:

Pietrucha - Sro Sie 25, 2004 12:38 pm

Cytat:
Nie ruszaj tego bo to nie dla ciebie"


I mi się zdarzyły podobne sytuacje

Zoppoter - Sro Sie 25, 2004 12:43 pm

Pietrucha napisał/a:
Cytat:
Nie ruszaj tego bo to nie dla ciebie"


I mi się zdarzyły podobne sytuacje


No, przyjmij to jako komplement...
Ty akurat młodo wyglądasz, a juz na znawcę staroci zupełnie nie wyglądasz :==

Grün - Sro Sie 25, 2004 12:44 pm

Chamstwo sprzedawców to akurat unikalna cecha polskiego small businessu - są sklepiki osiedlowe, w których obraża się klientów - a sprzedaż nie spada. Rzekoma konkurencja jest w Polsce zjawiskiem szalenie tajemniczym.
Sabaoth - Sro Sie 25, 2004 1:03 pm

Cytat:
Chamstwo sprzedawców to akurat unikalna cecha polskiego small businessu
Nie tylko zreszta malego, duzego tez, o czym sie nie raz przekonalem. I problem nie dotyczy tylko sklepikow ale np. linii Polferries. Ale na Jarmarku to juz jest chamstwo do kwadratu.
Marek Z - Sro Sie 25, 2004 8:14 pm

Cytat:
No - albo uwagi typu "proszę nie dotykać", albo - tego byłem świadkiem: "Nie ruszaj tego bo to nie dla ciebie" - względem dorosłej, acz młodej kobiety...
Chamstwo i tyle - ale taki standard widać.

"Nie ruszaj pan tego" - usłyszałem sam od pewnego dziadka sprzedającego na Targu Rybnym. Może mówicie o tym samym ?

Marcin - Sro Sie 25, 2004 9:02 pm

Czasami towary sprzedawane są bardzko kruche i drogie (np. bardzo stara porcelana) - ale wtedy wystarczy wystawić kartkę z odpowiednim napisem lub przestawić przedmioty tak by klienci nie mogli ich dotknąć.
A w tym roku nie było bardzo sympatycznego sprzedawcy u którego kupowałem co rok różne drobiazgi. :cry: Kiedyś przyszedłem praktycznie ostatniego dnia jarmarku w poszukiwaniu konkretnej tarczy do wagi Kruppa. Rzekł, żebym przyszedł za rok to taką przywiezie. I faktycznie rok później pierwszego dnia jarmarku przywitał mnie uśmiechem i z tarczą Kruppa w ręku.
:D
Szoda, że takich sprzedawców jest bardzo mało.

bassa - Nie Sie 29, 2004 2:22 pm

Co to jest waga Kruppa ???
Marcin - Nie Sie 29, 2004 4:09 pm

Waga domowa której producentem był Krupp. Oprócz wag produkował także inne "stalowe zabawki". :wink: :hihi:
Corzano - Sro Sie 10, 2005 8:18 am

Cytat:
Frekwencja na palcach

Organizator Jarmarku św. Dominika co dzień informuje o kolejnych rekordach frekwencji na swojej imprezie. Jego zdaniem, do poniedziałku 8 sierpnia, jarmark odwiedziły 3 mln gości. Ale.... skąd to wie?

- Skąd wiemy, ile osób odwiedza jarmark? Po prostu liczymy naszych gości – wyznaje ze śmiechem Marta Grzywacz, zastępca dyrektora Międzynarodowych Targów Gdańskich ds. organizacji targów.

Jak to liczymy?! 300 tys. osób dziennie?! – No nie, na szczęście nie wszystkich musimy policzyć, żeby wiedzieć ile osób przewija się przez jarmark

Jak to wygląda? Każdego dnia, co godzinę przez piętnaście minut, troje pracowników Międzynarodowych Targów Gdańskich stoi przy Złotej Bramie i liczy wszystkich wchodzących i wychodzących z ul. Długiej. Potem specjalny algorytm pozwala ustalić, ile osób przewinęło się przez cały teren jarmarku.

Czy to wystarcza? Zdaniem Marty Grzywacz, tak. – Jeszcze rok temu badaliśmy frekwencję w dziewięciu miejscach. Na placu Dariusza Kobzdeja, przy Zielonej i Złotej Bramie, na Targu Rybnym, Grodzkiej, Podwalu Staromiejskim, Szerokiej, Pańskiej i Straganiarskiej, ale teraz wiemy jak wyliczyć frekwencję z jednego tylko miejsca.

Pomimo tego, wiceszefowa targów twierdzi, że to chyba ostatnia przygoda z ręcznym, czy może raczej "naocznym" liczeniem jarmarkowych gości. W przyszłym roku do tego celu zostaną zaprzęgnięte kamery.
Autor: ms

Ze strony: http://www.trojmiasto.pl/...l?id_news=16779

:haha: Chciałbym poznać ten algorytm. Ciekawe ile zmiennych zawiera. :hihi:

rispetto - Sro Sie 10, 2005 8:20 am

Cytat:
Chciałbym poznać ten algorytm. Ciekawe ilu zmiennych zawiera.

Jak to ilu?
Cytat:
troje pracowników
:hihi:
parker - Sro Sie 10, 2005 8:58 am

to oszustwo, nabijam im statystykę nie chodząc na jarmark :%
villaoliva - Sro Sie 15, 2007 8:48 pm
Temat postu: Tak to było na jarmarku... Wtedy...
Karl-Heinz Jessner wspomina Dominika.

Cytat:
Dla nas dzieci jarmark Dominika był obok Bożego Narodzenia, Wielkanocy i własnych urodzin najważniejszym czasem w roku - wspomina Karl-Heinz Jessner *

W przededniu Dominika wakacje zbliżały się już niestety do końca. Gorące dni początku sierpnia, tak zwane "psie dni" (Hundstage), zapewniały nam jeszcze kilka wspaniałych chwil na plaży na Stogach. Kiedy wieczorem wracaliśmy stamtąd tramwajem do domu, z mostu Siennickiego widzieliśmy już, ku naszej wielkiej radości, pierwsze karuzele i wielki szkielet kolejki górskiej powstające na rozległym placu.

Musicie wiedzieć, że Dominik odbywał się wtedy na placu między rzeźnią przy Wesselstr. (dziś ul. Wiesława), stocznią Klawittera a ul. Siennicką.

W czasach mojej babci, jarmark miał swoje miejsce na placu między Grodziskiem a Bramą Oliwską, a przez stulecia wcześniej na wszystkich placach i ulicach śródmieścia.

Dziesiątek wielkich karuzel, samochodzików, diabelskich młynów, huśtawek, kolejek górskich (była wielka dla odważnych i mniejsza dla tych bardziej strachliwych) i innych atrakcji nie udałoby się jednak ustawić w pełnym ruchu śródmieściu Gdańska lat 30.

Każdy dzieciak oszczędzał na tę okazję najmniejszy grosz: żadnego kina, żadnego korzystania z tramwaju - lepiej było biegać, no i powiększać dominikański budżet, dzięki drobnym przysługom na rzecz babci i dziadka.

Wreszcie następował 5. sierpnia, o godzinie 14 dzwony z gdańskich kościołów brzmiały we wszystkich uliczkach ogłaszając otwarcie Dominika.

Mówię Wam - tłumy gdańszczan ciągnęły wtedy przez Długie Ogrody i Angielską Groblę na jarmark. Tramwaj obsługujący na co dzień linię na Stogi jeździł w tym czasie specjalnie nawet późnym wieczorem, żeby dowieść do Przeróbki ludzi z przedmieść Gdańska. Na naszym przystanku przy Katowni nie było szans wepchnąć się do środka!

Pewnie chcielibyście wiedzieć, dlaczego Dominik był taki atrakcyjny? To było gdańskie święto ludowe, porównywalne z Oktoberfest w Monachium, czy kopenhaskim Tivoli. Godzinami można było się przyglądać, jeździć na wszystkich możliwych karuzelach albo w "tunelu duchów", gdzie straszyły potwory i blaszane szkielety, które chciały cię dotknąć kościstymi dłońmi. Człowiek mógł się zagubić w labiryncie, poślizgać się na zjeżdżalni, poobracać w beczkach, odwiedzić gabinet luster.

Nie brakowało również kobiety bez nóg, syren, siłaczy, wróżek przepowiadających przyszłość z pomocą papugi i wielu, wielu innych ogłaszanych bez przerwy atrakcji. Nie da się opisać całej tej przyjemności, trzeba było to przeżyć.

Dla mojego taty obowiązkowa była gra w kości o wędzonego węgorza. Za 10 fenigów można było rzucać trzy razy. Jeśli trafiło się przynajmniej trzy szóstki lub trzy jedynki dostawało się ten wędzony delikates. W zależności od wyniku z ręki (rzucało się czterema kostkami) można było wygrać nawet kilogram ryby. Wtedy wieczorem w domu był tylko pyszny węgorz!

Pamiętam też wielkie namioty z piwem, budy z kiełbasą i kilku Włochów, którzy ku uciesze najmłodszych produkowali lody na miejscu. Z innych słodyczy były jeszcze: wata cukrowa, jabłka w słodkiej polewie, toruńskie katarzynki, wielkie czekoladowe serca dla mamy albo narzeczonej...

Przypominam sobie też gwizdki blaszane kogutki (głośno piszczały) i węże powietrzne. Rozwijały się nagle z wielkim hałasem, jeśli się w nie dmuchnęło, wybrana uprzednio ofiara była przerażona. Wszędzie zresztą pełno było hałasu: od organów przy karuzelach, muzyki z głośników, krzyków nawoływaczy. Było tak głośno, że ledwo się można było zrozumieć!

W przeciwieństwie do Dominika z minionych stuleci mało było wtedy handlarzy i stoisk. Jadło się też raczej w domu. Nie mieliśmy za dużo guldenów i woleliśmy wydać je na przyjemności, likierek i przejazd taksówką do domu, bo po takiej porcji hałasu i zabawy byliśmy zbyt zmęczeni, żeby wracać na Biskupią Górkę.

Mieliśmy szczęście, jeśli wujek z Sopotu kilka dni później także chciał jechać na Dominika i zabierał nas dzieciaki ze sobą, bo sami, bez towarzystwa dorosłych, nie mogliśmy tam jechać.

tłum. Izabela Jopkiewicz

* Karl-Heinz Jessner, rocznik 1929, przed wojną mieszkał na Biskupiej Górce, dziś w Düsseldorfie, emerytowany inżynier, ostatnio w branży ochrona środowiska.

lenin - Czw Sie 16, 2007 8:28 am

Uwielbiam takie wspomnienia. Wyobrażnia się uruchamia i odbywam "podróż w czasie"...
villaoliva - Pon Gru 24, 2007 2:23 am

No to mała podróż w czasie o sto lat :D
Inga - Wto Sie 18, 2009 3:22 pm

Jarmark A.D. 2009 się zaczął, jarmark się skończyl, a tutaj jakoś ani słowa... Jakie wrażenia, czy ktoś upolował coś ciekawego (a w moim odczuciu ciężko było...) ? Chwalić się ! :)
Corzano - Wto Sie 18, 2009 3:28 pm

JD omijam szerokim łukiem. To nie to co kiedyś - teraz ciekawe rzeczy prędzej kupi się w internecie. I to za mniejsze pieniądze.
Inga - Wto Sie 18, 2009 4:02 pm

W tym roku byłam na JD pierwszy raz i trochę się rozczarowałam, to fakt; tak jest co roku czy ja po prostu źle trafiłam ? A rzeczy, których ja szukałam, nie ma widocznie nigdzie, bo ani na targach staroci, ani w internecie, ani na JD też wszystkiego co chciałam nie trafiłam...
bijouM - Wto Sie 18, 2009 4:30 pm

kupiłam sobie dwa obrazy..pierwszy to żaglowiec, drugi ul Mariacka... i jestem szczęśliwa.
Inga - Wto Sie 18, 2009 5:57 pm

Ja upolowałam butelkę po machandlu, po którą szczerze mówiąc na JD przyjechałam :wink: I zdziwiło mnie niesamowicie, że przez 9 dni zakupiony przez mnie egzemplarz był jedynym, jaki w ogóle zauważyłam na jarmarku (a szukałam długo, byłam ciekawa, czy sprzedawca mnie naciągnął czy w takich cenach te butelki chodzą)...
kwidzin - Wto Sie 18, 2009 6:00 pm

Inga napisał/a:
byłam ciekawa, czy sprzedawca mnie naciągnął czy w takich cenach te butelki chodzą)...

Na Allegro można upolować taniej niż na JD. Niezależnie co się nabywa. :hihi:

Inga - Wto Sie 18, 2009 6:07 pm

Całkiem możliwe ;) A przyejchałam na JD w poszukiwaniu butelki po machandlu zakupionej w niezapomnianej atmosferze... :wink: Butelkę mam, no i atmosfera też była niezpomniana: tłok, wyziewy z budek z kiełbasą/ kukurydzą/ ziemniakami/ chlebem ze smalcem (niepotrzebne skreslić), mnóstwo wszelakiej tandety, deptanie po nogach i nieustanne pilnowanie plecaka, coby mnie ktoś dowcipny nie okradł... W złym kierunku to idzie, spodziewałam się imprezy na jakim takim poziomie a to co zastałam... Szkoda gadać...
Fasola_Gdańsk - Wto Sie 18, 2009 6:34 pm

I tak wg mnie bylo lepiej niz w latach poprzednich, nie widzialem calej Gildii przeniesionej na ulice Gdanska, a tylko cwierc ;P
bijouM - Wto Sie 18, 2009 7:18 pm

Jarmark jak jarmark.. każdemu wedle potrzeb... ja w tym czasie, przechadzam się św Ducha, Długą. Długim Pobrzeżem, i po starociach... od lat to samo... a szkoda... ceny z kosmosu.. ale i tak bywa... każdy chce zjeść bułkę z masłem, i szynką i pomidorkiem...

a ...allegro, kupiłam tam klamrę straży pożarnej WMG.. czy prawdziwa nie wiem... biżuteria bedzie z tego boska :hihi:


Corzano - Wto Sie 18, 2009 7:24 pm

bijouM napisał/a:
każdy chce zjeść bułkę z masłem, i szynką

Blehhh.... Ja nie chcę.

seestrasse - Wto Sie 18, 2009 8:21 pm

ja żałuję, że już po Jarmarku :hihi: lodziarnia Miś wydawała towar aż do 21.00 - teraz do 19.00 :wink:
groszek - Czw Sie 20, 2009 7:35 pm

Ja już tęsknie za Jarmarkiem :wink: Na byłym zakupiłam na" starociach"łyżeczki do kolekcji , zwłaszcza jedna jest ciekawska(nie w formie bo zwyczajna i trochę jakby nadgryziona---moje dziecię wysnuło przypuszczenie że żołnierz A. R.próbował czy nie srebro :wink: ) z powodu napisu----"Eigentum Fache A. G. Breslau".Chwalipięta ze mnie wiem... :roll:
kwidzin - Pią Sie 21, 2009 2:44 pm

Jarmark to już nie to samo co jeszcze kilka lat temu. W zasadzie starocie zdominowali handlarze wciskający tandetne podróby. Jeżeli zdarza się coś ciekawego to cena przynajmniej kilkukrotnie przewyższa wartość rynkową/katalogową. Ale jak pisałem - jeżeli. Od paru lat w zasadzie nie spotkałem niczego co by mnie szczególnie zainteresowało. W dobie internetu czy sporej ilości sklepów "branżowych" jarmark traci rację bytu. Chyba, że np. poszukiwacze banknotów UNC lubią nabywać takowe w deszczu z gazety. W tym roku do jarmarku zniechęciłem się podwójnie. Usłyszałem w przelocie, jak pewna handlująca niewiasta chwaliła się sąsiadującemu sprzedawcy, jak to odwiedza wieczorami stare cmentarze ewangelickie w poszukiwaniu fantów na sprzedaż. Chyba nie specjalnie chciałbym nabywać przedmioty takiego pochodzenia.
villemo - Pią Sie 21, 2009 2:59 pm

Wcale nie żałuję, że Jarmark już się skończył, jest trochę "przestronniej" :) Nie trzeba się przciskać i uważać, żeby ktoś przypadkiem nie "zadeptał" albo zostawił jedzonko na ubraniu :) Zakupów też nie robiłam. Cóż to za jarmark, jeśli ceny są takie same jak w sklepach, albo wyższe? :wink:
kwidzin - Pią Sie 21, 2009 3:12 pm

villemo napisał/a:
Cóż to za jarmark, jeśli ceny są takie same jak w sklepach, albo wyższe? :wink:

W tym sęk. Za dużo na jarmarku artykułów pochodzenia "sklepowego".

Sabaoth - Pią Paź 16, 2009 4:54 pm

Jarmark już dawno za nami ale ostatnio na ebayu pojawiła sie pocztówka z pozdrowieniami z gdańskiego Dominika, to ta z lwem na wolności :^^ Obejrzałem ją, później obejrzałem inne pocztówki z pozdrowieniami z Dominika i zacząłem się zastanawiać ile z tego typu pocztówek miało standardowy motyw pasujący do różnych imprez z dodanym tylko tekstem "Danziger Dominik"? Mam wrażenie, że wszystkie z tych pocztówek to standardowe motywy jarmarkowe pasujące do dowolnego miejsca.
BillyBoy - Wto Sie 09, 2011 1:00 am

Ktoś z Was "upolował" coś ciekawego na tegorocznym Dominiku?
Rozglądałem się trochę za widokówkami. Z tych nieco ciekawszych rzeczy u jednego sprzedawcy widziałem średnio rzadką kartkę z Pruszcza Gd. sprzed I WŚ. Liczył sobie za nią 500,00 PLN :khmm: U innego widziałem równie starą kartkę z Nowego Stawu. Chciał "tylko" 150,00, ale widoczek przedstawiał jedynie brzeg strumyka, zero zabudowy. Rekordzistą był natomiast zawodnik z widokówką z Kałdowa. Za, bagatela, 1000 (tysiąc) złotych.
Poza tym, jak co roku, góra makulatury, mądralińscy handlarze, czyli Jarmarkowa norma.

kwidzin - Wto Sie 09, 2011 7:33 am

Jarmark, jak to jarmark. Kupa śmiecia i ceny z sufitu (np. za notgeldy Kwidzyna dostępne na Allegro w cenie ok. 15 zł pewien handlarz zawołał 110 zł twierdząc, ze to i tak tanio). :hihi: Generalnie z roku na rok większa nędza. A w kwestii zakupów to jedynie wieszak Ernsta Röhla z Breitgasse 128-129 szt. 1 :huuurra:
danielewicz - Wto Sie 09, 2011 4:05 pm

A ja wam powiem że jeszcze nie byłem i jakoś nie mogę się zebrać żeby pojechać...
Inga - Sro Sie 10, 2011 10:59 pm

Jakoś taki mały mi się tegoroczny jarmark wydaje - ogólnie mam wrażenie, że wszystkiego jest jakoś mało, nie tylko staroci... Na starociach też nic ciekawego - to i tak jest cud i boskie zlitowanie, że nie wróciłam z pustymi rękami - Sanitas się trafił i wytęskniona flaszka z Koenigstalu, za znośne nawet pieniądze :wink: Ale i tak chyba od Dominika wolę zakupy na allegro...
Remington1 - Czw Sie 11, 2011 9:17 am

Allegro mocno wykończyło handel antykami, ale jarmark to nie tylko obrót gotówką, to specyficzny klimat, możliwość spotkania znajomych czasem raz do roku, właśnie w tym miejscu.

Pogoniono stragany znad Motławy, jest ich zdecydowanie mniej. Dawniej trzeba było nocą rezerwować najlepsze miejsca na handel. Teraz takie miejsca są jeszcze puste o 10tej rano. Jedno co dobre, pogoniono wesołe miasteczko!

kwidzin - Czw Sie 11, 2011 10:30 pm

Remington1 napisał/a:
Allegro mocno wykończyło handel antykami

Ten aspekt zaliczyłbym akurat in plus. Koniec z monopolem "dziadków" feat. składany stolik i cen z sufitu. Te przynajmniej ustala wolny rynek.

Cytat:
ale jarmark to nie tylko obrót gotówką, to specyficzny klimat, możliwość spotkania znajomych czasem raz do roku, właśnie w tym miejscu.

Klimatu, to na jarmarku brak od dobrych dziesięciu lat. Stosy śmiecia, smród kiełbasy, marszandzi zionący tanim alkoholem. Faktycznie specyfika. Sensowni kolekcjonerzy, którzy bywali przed laty, częściowo wykruszyli się z racji wieku, częściowo sprzedają właśnie przez internet. Kiedyś początkujący uzyskał poradę, opinie, wycenę. Czy zwyczajnie pogawędził na temat. Jak zauważyli przedmówcy teraz mamy do czynienia z zawodnikami, którzy na sam dźwięk słowa Danzig/Gdańsk osiągają satysfakcję seksualną i do ceny dopisują zero. Nie dotykaj, nie patrz, nie zawracaj głowy. Poza tym odnoszę wrażenie, że nie mało oferowanego towaru, jeszcze do niedawna spoczywało w grobach poprzednich właścicieli. Daleko Dominikowi do klimatu zagranicznych pchlich targów. Niestety.

Cytat:
Jedno co dobre, pogoniono wesołe miasteczko!

Tam zaraz pogoniono. Całe i zdrowe straszy na parkingu po dawnej Gildii.

Dieter - Pią Sie 12, 2011 12:15 am

kwidzin napisał/a:
Daleko Dominikowi do klimatu zagranicznych pchlich targów.

Ja to rzadko chodze po pchlich targach, ale potwierdzam: ceny tu sa nizsze za te starocie.
A tym szukajacym stare pocztowki polecam e-bay, ale nie licytacje, tylko kupno natychmiastowe z przesylka darmowa. :zgooda:

danziger - Pią Sie 12, 2011 12:21 am

kwidzin napisał/a:
(cała wypowiedź, którą skracam w cytowaniu z przyczyn technicznych :P

Nic dodać, nic ująć.

Sabaoth - Pią Sie 12, 2011 9:03 pm

Ja w tym roku nawet nie zaszedłem na Jarmark chociaż byłem wtedy w Gdańsku (nie liczę wyjścia z córkami na Mariacką i Św. Ducha). Już od dłuższego czasu ceny gdańskich pamiątek kwalifikują się raczej na listy dziwów i wynaturzeń. Zresztą podobnie ma sie sprawa z innymi "antykami", po drugiej stronie jeziora Wschodniego ceny zdecydowanie bardziej przystępne. Chociaż trudniej tu o pamiątki z Gdańska. Te kupuję na aukcjach ale nie na Allegro i w różnych antykwariatach ale nie polskich.
TOMB - Sob Paź 15, 2011 12:16 pm

Orabiając zaległości na Forum:
BillyBoy napisał/a:
u jednego sprzedawcy widziałem średnio rzadką kartkę z Pruszcza Gd. sprzed I WŚ. Liczył sobie za nią 500,00 PLN U innego widziałem równie starą kartkę z Nowego Stawu. Chciał "tylko" 150,00, ale widoczek przedstawiał jedynie brzeg strumyka, zero zabudowy. Rekordzistą był natomiast zawodnik z widokówką z Kałdowa. Za, bagatela, 1000 (tysiąc) złotych.

kwidzin napisał/a:
za notgeldy Kwidzyna dostępne na Allegro w cenie ok. 15 zł pewien handlarz zawołał 110 zł twierdząc, ze to i tak tanio
kwidzin napisał/a:
teraz mamy do czynienia z zawodnikami, którzy na sam dźwięk słowa Danzig/Gdańsk osiągają satysfakcję seksualną i do ceny dopisują zero. Nie dotykaj, nie patrz, nie zawracaj głowy. Poza tym odnoszę wrażenie, że nie mało oferowanego towaru, jeszcze do niedawna spoczywało w grobach poprzednich właścicieli.


Święte słowa. Interesuję się głównie pocztówkami. Ceny na Jarmarku nie przystają nawet do cen osiąganych na aukcjach; gdzie pocztówki określane jako "wyjątkowy rarytas kolekcjonerski" (rzadkie ujęcie, nietypowy temat ale głównie dodatkowy okolicznościowy stempel) przekraczają ceny 1000 PLN. A spróbujcie się targować.... W najłagodniejszej formie usłyszycie; nie podoba się to nie kupować. Mój znajomy numizmatyk zna większość tego środowiska handlarzy i wprost mi powiedział w jaki celu się tam pojawiają. Pierwsze dwa dni to finalizowanie między sobą transakcji wcześnie umówionych "wirtualnie" a reszta dni do końca Jarmarku to czekanie na bogatego jelenia który nie do końca się zna a konieczni9e chce mieć coś gdańskiego. Ew. skupowanie od tzw. "frajerów" tzw. "fantów" na zasadzie: to nic nie warte... no dam na flaszkę (zależy od wyglądu upłynniającego). Po wcześniejszym przejrzeniu handlarz wie że w stosie pospolitych rzeczy jest jedna perełka za którą zgarnie od kilku do kilku dziesięciu razy więcej niż zapłacił. Oczywiście pełna pokerowa twarz i na zasadzie robienia łaski "bo i tak nikt ci nie da za to więcej". Podobnie jest z kupowaniem od handlarzy. Są perfekcyjni w określaniu potencjalnego klienta: ubiór, stopień zainteresowania konkretnym przedmiotem, sposób wysławiania się ( czy znawca tematu). W ciągu kilku sekund cena potrafi poszybować w górę kilkukrotnie. Poza tym jak zauważył "przedmówca" to wszystko nie są kolekcjonerzy tylko handlarze albo kopacze-handlarze. Główne ich zajęcie to chodzenie z wykrywaczami w ciekawych miejscach (cynk za wskazanie takiego też może nieźle kosztować) i wydobywanie tego co przeoczyli wywożacy gruz czy ziemię itp. A z tymi grobami poprzednich właścicieli przedmiotów.... nie zdziwiłbym się po tym co opowiada czasem ten mój znajomy.

danziger - Nie Paź 16, 2011 3:14 am

TOMB napisał/a:
A spróbujcie się targować.... W najłagodniejszej formie usłyszycie; nie podoba się to nie kupować.

A spróbuj takiemu zasugerować, że to co sprzedaje to fals, albo że ceny ma z kosmosu... :hihi: Raz mało brakowało, a zostałbym zlinczowany (sprzedawca był z kolegami), bo ośmieliłem się spytać, czy "poza tymi kopiami ma pan jeszcze coś gdańskiego". Obawiam się, że gdyby nie moja nie najskromniejsza postura, to na słownych wyzwiskach by się nie skończyło.

TOMB napisał/a:
Ew. skupowanie od tzw. "frajerów" tzw. "fantów" na zasadzie: to nic nie warte...

Metoda, na którą często łapią - wystawiają ciekawy fant, a na pytanie kupującego odpowiadają, że to nie do sprzedania, tylko "na wymianę". Oczywiście fant wystawiają "na wabia", w nadziei, że trafią "jelenia", który powie: "a wie pan, mam takie podobne, za ile pan by kupił?".

Sabaoth - Nie Paź 16, 2011 12:48 pm

Ja kiedyś dla podpuchy pokazałem pocztówkę z lożą "Zum siegenden Licht". Usłyszałem: eeee, znany motyw, mogę dać za to ze 30 zł :haha:
jacekp1313 - Wto Sie 14, 2018 9:26 am

Sorki za odgrzewanie kotleta, ale innego wątku o Jarmarku nie znalazłem.

Jak to jest z numeracją? W mediach trąbia o 758 Jarmarku, a przeciez powinien to być 727 (zakładając, że przerwa obejmowała lata 1940-1971). Chyba, że w przeszłości też zdarzały się okresy "bezjarmarkowe" - czy ktoś cos o nch wie?

pumeks - Wto Sie 14, 2018 3:34 pm

Oczywiście, że się zdarzały.
Rzetelna informacja jest w Gedanopedii https://www.gedanopedia.p...5%9AW._DOMINIKA

BTW skąd masz informację, że w latach 1940-44 nie organizowano Dominika?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group