|
Dawny Gdańsk
|
 |
Gdańszczanie - choćby duchem - Gdańskie Oryginały
Miro - Wto Lut 18, 2025 8:23 pm Temat postu: Gdańskie Oryginały Oryginały są zawsze czymś wyjątkowym, są to grupy ludzi, które charakteryzują się osobliwością - dziwaczne zachowanie połączone z tragiczno-komicznym zachowaniem i często wywołują uśmiech na twarzach otaczających ich osób. Podobnie jak w wielu innych miastach, również w hanzeatyckim Gdańsku znaleźli się oryginały, do których ten opis z pewnością się odnosi.
Paulchen von Krantorfähr
Do czasów po I wojnie światowej między Krantor i Bleihof nie było promu parowego, lecz drewniana barka. Była ona ciągnięta przez Motawę na linie stalowej przez człowieka znanego jako oryginał. Był on znany wszędzie jako „Paulchen von der Krantorfähre”. Paulchen nie tylko bardzo lubił alkohol, ale także był dość bystry. ... Prawdopodobnie każdy znał „Paulchen von Krantorfähr”, jak go powszechnie nazywano mężczyzna krępej postury, z nieco „spłaszczoną głową”, zawsze bardzo skromny i o łagodnym usposobieniu. Zwykle wesoły, z krzaczastymi brwiami, czerwonymi policzkami, potężnymi wąsami i bulwiastym nosem.
Ponad wszystko kochał swój prom i Machandel, więc zawsze był trochę zły, gdy przeciągał ludzi przez Motławę.
Często musiał nagle zrzucać linę promową z rolek ślizgowych na środku rzeki i opuszczać ją do wody, gdy większy parowiec zbliżał się do jego kursu.
Nie zawsze udawało mu się to bezproblemowo, zwłaszcza że zwykle był dość wściekły z powodu takich przerw w jego przeprawie.
W sześćdziesiątym roku życia w sierpniu 1928 roku zmarł w Bleihof Paul Dodenhöft. Był gdańskim oryginałem, znanym jako „Paulchen vonne Krantorfähr”.
Aby uniknąć pochówku na cmentarzu dla ubogich na Saspe, zorganizowano zbiórkę pieniędzy, aby zagwarantować mu miejsce spoczynku na cmentarzu Barbarafriedhof, gdzie został pochowany przy wielkim aplauzie publiczności. Pastor Strehlau z kościoła św. Barbary wygłosił mowę pożegnalną..
Miro
Miro - Wto Cze 17, 2025 11:40 am Temat postu: SCHUCKER BRUNO, gdański orginał SCHUCKER BRUNO gdański orginał.
Każdy mieszkaniec Gdańska znał Bruna jak własną kieszeń. Mieszkał z matką na Stolzenbergu.
Jego niepełnosprawność fizyczna została spowodowana uderzeniem pioruna. Gdziekolwiek coś się działo, Bruno musiał tam być.
Kilka tygodni później, po tym jak ze szczególnym oddaniem pochował swojego cenionego pastora Bialka na cmentarzu Schidlitz, wziął udział w kolejnym pogrzebie, ponieważ bez Bruno było to niemożliwe.
„Schucker Bruno” przechadzał się po Gdańsku w pasiastych spodniach, dopasowanej męskiej
zamkowej spódnicy i eleganckich białych rękawiczkach z laską na ramieniu.
Zawsze udawał gentelmana i wiedział, co jest właściwe i pojawiał się na weselach, chrzcinach i pogrzebach, aby zaoferować swoje usługi.
Często stawał przed drzwiami kościoła z okazji rodzinnych uroczystości i z wielką godnością otwierał drzwi powozu weselnego, zawsze kłaniając się
ku uciesze obecnych. W czasie pogrzebu opłakiwał żałobę razem z żałobnikami, nawet jeśli nie proszono o jego obecność.
Ten dziwny i nieszkodliwy człowiek po prostu nie mógł być zły.
Często pracował razem z policjantem drogowym na rogu Lange Markt i Melzergasse gorliwie i sumiennie wypełniając swoje obowiązki.
Mówiono, że był lekko zdezorientowany, jednak był częścią zewnętrznego wizerunku każdej ceremonii.
Miro
Na zdjęciu kadr z filmu „Blaszany bębenek“, w którym Marek Walczewski wcielił sie w postać Schucker Bruno.
tadter - Wto Cze 17, 2025 10:21 pm
Hejka!
I znowu sie czlowiek czegos nowego dowiedzial.
Dzieki!
|
|