Przepraszam że tak skaczę po epokach, materiałach i terenie. Dzisiaj zaginiony, zdekompletowany nieco zamek. Nie będę opowiadał w jakim szałerku go znalazłem, żeby nie psuć zabawy potencjalnym odkrywcom i nie ułatwiać roboty złoczyńcom. Inny egzemplarz z tego samego prawdopodobnie warsztatu, obejrzeć można w Dzierzgoniu. Tutaj widoczny także od strony rzadko widywanej.
Dzisiaj zamki lubieszewskie. Montowane w różnych czasach, inaczej - pochodzą z różnych epok. Największy (09.11.05 001.jpg) otwiera się długim na dwadzieścia kilka centymetrów kluczem. To niesamowita frajda grzebać czymś takim w zamku. To co widać na zdjęciu 01.10.08. 113.jpg to dość popularna wersja zamka na terenie północnych Niemiec. Starsze pokolenie zna je z autopsji. Montowano je wszędzie. Przy kolejnej okazji pokażę go ze wszystkich stron.
Zawias. Głupotka taka znaleziona na jednym z rumowisk dawnych Prus Zachodnich. Fragment większej całości, jaka przetrwała lata czterdzieste XX w. w stanie niezłym, potem zaginęła. Odnalazła się i znowu zaginęła. Straciłem kontakt z posiadaczem i nie wiem na jakim etapie zaginięcia jest to teraz. No to nie pamiętam co i gdzie to. Ale ładne coś tam. Zamek nie przetrwał.
Drewniane klocki obracające się na gwoździu, to chyba najbardziej pierwotna forma blokowania drzwi i okien. Wrzucę przy okazji. Zaraz po nich najpopularniejszym, to jest występującym wszędzie urządzeniem, była sztabka żelazna, zakończona mniej albo bardziej wymyślnym wygięciem. Sztabka montowana była na solidnym gwoździu na jednym z końców. Drugi koniec blokowany był przez jakiś tam rodzaj haka wbitego w futrynę. Wygięcie służyło do podniesienia sztabki a tym samym do zwolnienia blokady od strony wewnętrznej budynku.
Po stronie zewnętrznej montowana była łapka zakończona niewielkim haczykiem, zabezpieczającym sztabkę przed zsunięciem się z zakończenia łapki.
Naciskając na łapkę, unosiło się sztabkę zwalniając tym samym blokadę. (Albo blokadkę)
Dawniej bardzo popularne rozwiązanie, dzisiaj prawdziwy rarytas. Coraz rzadziej spotyka się to w budynkach użytkowanych.
Niżej "zamki" z Jantara i Jeziernika.
Kmiecińskie zamki. Od Sasa do Lasa. Wszystkie trzy. Częściowo pokazywane w wątku kościoła w Kmiecinie. Zachowanie tego zespołu cieszy niepomiernie, przy czym warto zwrócić uwagę na zachowanie drzwi widocznych na fot. 1 i 2. Zamyka się nimi zakrystię a więc miejsce raczej wyłączone ze zwiedzania przez osoby postronne. Tutaj (choć wtórne) zachowane.
Zwracam na ten detal uwagę tylko dlatego, że ze względu na ich nie nazbyt wyszukaną konstrukcję, formę mało reprezentacyjną, stosunkowo często usuwane są z kościołów. W ich miejsce wstawiane są jakieś wynalazki obite płytami pilśniowymi, w najlepszym wypadku. Sam zamek przeniesiony z innego miejsca. Standardowo, klucz wkładało się skrzydełkiem do dołu.
Fot. 4 pokazuje całkowicie bezsensowne barbarzyństwo. Zamek zniszczono kiedyś, dowaloną nakładką. Komuś jednak wydało się to zbyt słabym zabezpieczeniem. Żelazna sztaba obejmująca drzwi, dopełniła dzieła. Kłódki jakimi obwieszono te sztabki, początkujący włamywacz pokona w kilka minut. Taki tam folklor.
Żeby nie było - wspomniane wyżej rozwiązania, liczą sobie więcej lat niż posługa obecnego proboszcza.
Od siebie dorzucę detal - klamkę wewnętrzną. Poprzedni proboszcz kombinował nad wymianą drzwi głównych. Była nawet zgoda WKZ-tu ale nie wiem czym się ta akcja skończyła. Mam nadzieję, że nasze zdjęcia nie będą jedynymi śladami po zamku w Borętach.
Lichnowy. Zamek na drzwiach plebanii. Dawno temu sfocony, pewnie istniejący do dzisiaj. Jedna z źródłowych form zamków jakie pojawiły się w masowej produkcji pod koniec XIX wieku.
Jeden z tych jakie produkowano masowo. Ten egzemplarz wydobyłem z rumowiska żuławskiego. Drzwi jak widać nie przetrwały. Ktoś pewnie kombinował nad upłynnieniem tego na złomowisku. Byłem szybszy.
No to niżej, taki tam szary wróbel zamkowy, pod płotem zapomniany.
Jeszcze jeden taki tam zamek, sfocony w chacie na Starej Mierzei. Klamka wykopana w czasie niwelowania terenu i zamontowana, bo co się ma marnować w rupieciarni. Najstarsze w całym zestawie jest to, co łączy klamkę z zamkiem. To fragment pradawnego gwoździa wydobytego z zabytkowej budowli, remontowanej gdzieś tam w XVIII wieku. Ręcznie kuty, zapomniany i wzgardzony przez cały świat zabytkowy gwóźdź, znalazł nowe przeznaczenie. Takie tam podróże w czasie na kawałku żelastwa.
Zniszczenia zasmarkanej farbą futryny wzięły się z nie planowanego przez mieszkańców opanowania przez psy, umiejętności otwierania drzwi w sposób tradycyjny. Przez naciśnięcie klamki i przyciągnięcie ich do siebie.
Nikt nie zwiedza? Nikt nie foci? Wiosna przecież.
Koszary Wiebego. Jedno z zachowanych wejść bocznych. I zamek na nich. Trochę dziwi stan zamka i samych drzwi, przy tym ile wydano na adaptację skrzydła marszałkowskiego.
Mogę znowu off-topa? zaniosło mnie ostatnio na południowe brzegi Morza Czarnego, czyli do Turcji, i tam w drewnianym domu (zachowanym jako muzeum) z XIX a może nawet końca XVIII wieku, jedne z drzwi (akurat nie żadne wejściowe, tylko prowadzące na balkonik drugiego piętra) zamykano na coś takiego:
Faktycznie ciekawostka. Zamek bez puszki zasłaniającej mechanizm. I nie widać żadnych punktów montażowych dla osłony. Z jednej strony otwierało się to pewnie jakimś kluczem a ze strony widocznej, czym? Paluszkami ciągnąc za rygiel? Ta nakładka wygląda na oryginalną namiastkę osłony mechanizmu.
Secesja na Żuławach. Dwa drobiazgi z plebanii w Ostaszewie. Identyczne znajdują się na plebanii w Lubieszewie. Budynki znaleźć można w wojewódzkiej ewidencji zabytków, jest więc nadzieja, że i te detale ktoś zauważył.
Jak widać jeden z nich już zdewastowany wstawieniem współczesnej wkładki zamkowej. Można przyjąć zatem, że i zamek w tych drzwiach współczesny. Trochę szkoda, no ale "trzeba z żywymi naprzód iść". Trochę szkoda.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum