Dawny Gdańsk Strona Główna Dawny Gdańsk


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  DownloadDownload

Poprzedni temat :: Następny temat
małe Przymorze - perła w koronie Gdańska
Autor Wiadomość
No1 

Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 23
Wysłany: Wto Sty 24, 2012 8:09 pm   małe Przymorze - perła w koronie Gdańska

Małe Przymorze to bardzo wyjątkowe miejsce i ważne dla całego dzisiejszego Gdańska. Po pierwsze małe Przymorze to po prostu spółdzielnia PSM Przymorze. osiedle to zbudowali spółdzielcy, nie miasto i nie żaden zakład pracy. dotąd (po wojnie) tak właśnie było - nowe domy stawiała albo gmina (domy komunalne) albo fabryka czy instytucja państwowa (domy zakładowe). PSM Przymorze to pierwsza w Gdańsku powojenna spółdzielnia, nawiązująca do przedwojennego ruchu spółdzielczego. I do dziś widać, że to osiedle planowali i budowali ludzie, gdańszczanie, a nie państwo ani "ludowa ojczyzna". Na małym Przymorzu niemal od samego początku było wszystko, nie tylko gołe domy mieszkalne, jak to wtedy i zwłaszcza w następnych latach praktykowano. A więc po kolei: najpierw postawiono 4 budynki (dwuklatkowe) wiodące w głąb malutkiej uliczki wewnętrznej od ul. Śląskiej, która była główną "arterią" Przymorza. to się stało w roku 1959 i 1960. Potem stawiano następne domy, większe, mające chyba po 5 czy 6 klatek i 3 piętra. Na ich szczytach od ulicy są boksy garażowe. Zbudowano też świetny architektonicznie pawilon z samem, szewcem, pralnią i jeszcze jakimś zakładem usługowym. Obok stał warzywniak. Drugi taki pawilon, z łamanym dachem i doświetlony pod stropem okienkami, dzieki czemu wydawał sie bardzo lekki i był w środku bardzo jasny, stanął prostopadle do pierwszego, za nim, za malutkim placykiem z wysepką. Mieściła się w nim biblioteka publiczna z działem dziecięcym i czytelnia. w drugiej części pawilonu była najpierw pracownia dla adeptów rzeźby, modelarstwa i malarstwa (chyba jakaś filia domu kultury czy palacu mlodziezy przy Ogarnej), a po kilku latach powstala tam księgarnia.
Równolegle do pawilonu z samem stoi okazaly i architektonicznie sensowny Dom Społeczny z dużą salą imprezową na piętrze, w której odbywały się bale karnawałowe i inne publiczne spotkania. byly tam tez pomieszczenia administracyjne (na piętrze), a na dole apteka i restauracja - Czardasz, działający do dziś. Przed restauracją jest obszerny taras okolony balustradą, na której kiedyś były skrzynki pełne kolorowych kwiatów. Było wszystko! takie małe, niemal samowystarczalne miasteczko. To 'wszystko" to oczywiście lekka umowność, bo za tamtych czasów z definicji nie mogło być wszystkiego, ale na Przymorzu, tym "małym", z ppoprawką na czas, było niemal wszystko. dodać należy, że nad kotłownią (od ok.30 lat jest w niej "Praktyczny pan") działał fryzjer i "centrum szkolenia" - oferujące seriami kursy kroju i szycia oraz inne, a także naukę języków obcych, np francuskiego. Podwórka były świetnie urządzone, z chodnikami, ścieżkami gruntowymi miękko wytasowanymi wokół domów, z piaskownicami, murkami terenowymi i schodami, placami zabaw z huśtawkami i zjeżdżalniami, kapitalnym ceglanym dużym boiskiem prawie na miarę kortów Rolland Garros (!) Przy boisku stał tajelmniczy stalowy (żeliwny?) słup, ok 6 metrowej wysokości ze zwieńczeniem wyglądajacym nieco podobnie do syreny alarmowej, ale to raczj nie była syrena. Ten słup zniknął, a z nim pewnie i jego tajemnica. Na trawnikach między tymi 4-ma pierwszymo domami Przymorza a Domem Społecznym były oryginalne formy przestrzenne, w kształcie betonowych mis z ziemią i kwiatami, nanizanych na wspólną oś, jedna nad drugą. zdaje się, ze w jednej formie był0 4-5 mis poobracanych w różnych kierunkach. Na zimę te misy były opróżniane i pamiętam zamarzającą w nich wode, co było przedmiotem fanych i pomysłowych zabaw. Była urządzona zieleń, strzyżone krzewy a na długiej skarpce ciągnącej sie od drugiego od stroby Śląskiej budynku aż do ostatniego, pomiędzy dwoma ciągami schodów były urządzone skalniaki. w roku 1966 dosadzono też drzewa, do tych co już tam rosły. Były więc domy do mieszkania, były obiekty usługowe, kulturalne i społeczne i był urządzony teren z placami zabaw, boiskiem i zielenia, oraz mała architektura. To było w tamtych czasach absolutnie wyjątkowe.
Wyjątkowi byli też ludzie, mieszkańcy i twórcy Przymorza. część z nich mieszkała w tych domach, np prof. Anders. Ludzie byli wyjątkowi, bo nie był to przypadkowy zestaw mieszkańców - to byli spółdzielcy, ludzie świadomi, lepiej wykształceni, za ogół lepiej niż średnia zarabiający i mający pewne ambicje co do jakości miejsca zamieszkania i aspiracje zawodowe i społeczne. To się czuło i to było piękne. Mieszkali tam inżynierowie, lekarze, architekci, nauczyciele. Ale chyba najbardziej znaną postacią była pani Szczukowa - u której kilka generacji młodych przymorzan uczyło się angielskiego. Tym małym wpisem chciałbym złożyć jej hołd, bo była to osoba o niezwykłym temperamencie, postawie i wiedzy anglistycznej i pedagogicznej. Ona - do dziś jest niewielu takich anglistów - potrafiła przemycić do młodych głów i serc, na czym polega istota, nens i piękno tego języka i tej kultury. Miła moja nauczycielko - wielce Ci jestem za to wdzięczny. I jestem pewien, że grono podobnie wdzięcznych uczniów jest wielkie.
Ponieważ dojazd do innych dzielnic Gdańska w latach 60-tych nie był taki łatwy, a struktura społeczna wyjątkowa, Przymorze tworzyło swoisty mikrokosmos.
Dziś to już pewnie nie to samo, ale zarówno ślady materialne jak i coś wyjątkowego w powietrzu jest wyraźnie obecne. Widać to też po tym, że niełatwo jest kupić mieszkanie w małym Przymorzu. Ludzie wolą sprzedawać w wąskim gronie społecznym, mimo, że mieszkania te nie imponują dziś wielkością, a budynki wymagają różnych modernizacji. Mają za to architektoniczną świeżość i rys indywidualności i oryginalności, czego brakuje budowanym po sąsiedzku tzw "osiedlom deweloperskim" , czego dobrym przykładem są bloki vis-a-vis obecnych Targów Gdańskich , a dawniej Gdańskich Zakładów Wyrobów Precyzyjnych, albo bloki w miejscu dawnej Fabryki Farb i Lakierów "Olivia" przy obecnej ul. Bora-Komorowskiego, a dawniej Czerwonego Sztandaru.
I jeszcze - kiedy wiatr dobrze zawiał, można było wyczuć w powietrzu słodko-gorzkawy zapach czekolady z nieodległych Zakładów Przemysłu Cukierniczego "Bałtyk".
małe Przymorze to była (i jest) perła w koronie Gdańska.
_________________
stąd jestem
 
seestrasse 
Zesztrasia z Szafy


Dołączyła: 13 Kwi 2004
Posty: 6586
Wysłany: Wto Sty 24, 2012 11:02 pm   

:== za tekst i pasję :D
 
szpon19 

Dołączył: 19 Maj 2009
Posty: 11
Wysłany: Nie Lut 26, 2012 3:52 pm   

Wszystko się zgadza!
Mimo mojego młodego wieku wszystko pamiętam tak jak wyżej napisane :lol: Mieszkałem w bloku z wielkim ceglanym kominem, przy którym kiedyś była kotłownia ( niestety pamiętam już tylko czasy praktycznego pana). Ciekaw jestem w jakich latach powstał ten blok. Nie wiem czy dobrze pamiętam, ale w moim bloku był chyba jedyny w okolicy schron w piwnicach czy coś takiego :roll: podwójne betonowe drzwi (coś w stylu śluzy przejściowej), były toalety, kilka pomieszczeń jako piwnice i kolejna śluza. W piwnicy u kolegi dziadków znajduje się właz do małego tuneliku którym da się wyjść na zewnątrz od strony balkonów :D
_________________
 
 
No1 

Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 23
Wysłany: Wto Mar 06, 2012 12:06 pm   

szpon19 napisał/a:
Wszystko się zgadza!
Mimo mojego młodego wieku wszystko pamiętam tak jak wyżej napisane :lol: Mieszkałem w bloku z wielkim ceglanym kominem, przy którym kiedyś była kotłownia ( niestety pamiętam już tylko czasy praktycznego pana). Ciekaw jestem w jakich latach powstał ten blok. Nie wiem czy dobrze pamiętam, ale w moim bloku był chyba jedyny w okolicy schron w piwnicach czy coś takiego :roll: podwójne betonowe drzwi (coś w stylu śluzy przejściowej), były toalety, kilka pomieszczeń jako piwnice i kolejna śluza. W piwnicy u kolegi dziadków znajduje się właz do małego tuneliku którym da się wyjść na zewnątrz od strony balkonów :D


Dom i okolice ktore opisujesz sa chyba jednym z najpiekniejszych miejsc malego Przymorza. a wlasciwe byly, bo dzis niektore piekne rzeczy juz zniknely. Np. zniknelo piekne, ceglane boisko przed oknami domu w ktorym mieszkales. Wszystkie dzieciaki graly tam w siatkowke (byly kiedys slupki), noge, zbijaka (dwa ognie), w berka, w gume, w klasy, w noza. nawet sie zdarzalo pogrywanie w tenisa! w czasach Gomulki to bylo cos... pod budynkiem jest bunkier, a wyjscie z niego w postaci ceglanego "domku" z betonowym daszkiem, chyba jest tam do dzis. na tym daszku siadywaly dzieciaki i podziwialy tych ktorzy grali. Obok boiska bylo uwalowane,, piaszczyste poletko na ktorym swietnie sie gralo w kapsle albo w noza. dzisiaj tego juz nie ma, niestety, boisko zlikwidowano i jest tam cos w rodzaju "trawnika", zle utrzymanego, byle jakiego, ze sciezkami okolonymi wysokim, ulicznym kraweznikiem. marny widok.
Komin kotlowni stoi caly czas, ale w srodku od ok 20 lat jest "praktyczny pan". wczesniej byla to regularna kotlownia, a chlopacy podgladali prace palaczy. do dzis widac slad murka wokol kotlowni, ktory okalal zasobnie na wegiel. super widowiskiem bylo to kiedy podjezdzaly ciezarowki i wysypywaly wegiel. bylo go barddzo duzo i nieraz trzeba bylo szuflowac lopatami przez murek do wewnatrz. chlopacy palili sie do pomocy i nieraz palacze pozwalali im pomachac lopatami. kiedy wegiel byl w zasobni, bylo jeszcze ciekawiej, poniewaz w stropie bylo kilka otworow (zakrytych normalnie okraglymi wlazami), przez ktore wegiel wsypywal sie do magazyny podziemnego, na poziomie kotlow, z ktorego palacze podwozili wegiel taczkami wprost pod piece (byly chyba 2 piece, moze 3). z gornej zasobni wegiel sie zsypywal przez te otwory, jak przez lejek. lazac po pryzmach wegla mozna bylo byc wciagnietym przez zsypujacy sie wegiel. to byla super frajda, ale dosyc niebezpieczna. Inna zapawa to bylo bieganie po samej koronie murku. mial on wysokosc ok 120-130 cm.
Z kolei z drugiej strony tego budynku, po stronie polnicnej, byl ladny plac zabaw. dzieciaki graly czesto w "Żydka", uzywajac slepej sciany przeciwleglego budynku do dobijania pilki. Byla tam tez kiedys bramka.
A na placyku zabaw od strony uliczki dojazdowej stala zjezdzalnia, na ktorej tez dzieciaki bawily sie stadnie.

Warto podkreslic, ze budynki malego Przymorza maja bardzi ciekawa architekture. sa nieduze, maja dobre proporcje, sa dobrze rozplanowane, maja ciekawy detal, no duze, jasne okna, gzymsy nadajace rytm budynkow, ciekawe zadaszenia przy wejsciu na schody. "Wiezowce" od strony ul. Chlopskiej sa nie do podrobienia, kazdy je pozna, ze to budynki z Przymorza. Mysleniem o przestrzeni rzadzila zasada dobra wspolnego, wspolnej przestrzeni, dla wszystkich i otwarcia na otoczenie. Pomyslano o malej architekturze, nawet formach rzezbiarskich.
To jest ciagle nowoczesna, modernistyczna architektura. Unikalna. zwlaszcza dzis.
Warta ochrony architektonicznej.
Niestety oklejana styropianem i paskudzona "kolorkami".
Male Przymorze to byla wspolnota ludzi.
Dzis to juz jest w zaniku.

Potem nastala era "wiekiej plyty". Totalna anonimowosc w architekturze.

Dzisiaj juz sie tak nie projektuje, ani nie buduje. Prawie kazdy budynek mozna pomylic z dowolnym innym. wystarczy pochodzic po "osiedlach deweloperskich" w sasiedztwie Przymorza, gdzie rzadzi czysto komercyjne podejscie do przestrzeni.

Dlatego Przymorze to perla w koronie powojennego Gdanska.
_________________
stąd jestem
 
Voit 

Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 138
Wysłany: Wto Mar 06, 2012 3:34 pm   

szpon19 napisał/a:
(...)Nie wiem czy dobrze pamiętam, ale w moim bloku był chyba jedyny w okolicy schron w piwnicach czy coś takiego :roll: podwójne betonowe drzwi (coś w stylu śluzy przejściowej), były toalety, kilka pomieszczeń jako piwnice i kolejna śluza. W piwnicy u kolegi dziadków znajduje się właz do małego tuneliku którym da się wyjść na zewnątrz od strony balkonów :D


...Takie schrony przeciwlotnicze są charakterystyczne dla budownictwa mieszkaniowego z okresu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Na Przymorzu jest ich bardzo wiele.
Na ul. Zwycięzców, gdzie kiedyś mieszkałem (a obecnie mieszkają moi rodzice) w moim bloku również był taki schron.
Z tą różnicą, że drzwi były stalowe :wink:
 
No1 

Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 23
Wysłany: Wto Kwi 10, 2012 10:29 am   

Przymorze ul Śląska. Dom Społeczny po lewej, ulica Śląska w głębi w poprzek, dalej w głębi szkoła podst. nr 71 z salą gimnastyczną, "wieżowiec". zima 1966/7 . widok ten jest obecnie zasłonięty przez kościół NMP SJ. Po prawej fragmenty 2 z 4-ech pierwszych domów Spółdzielni "Przymorze".
nb. grupa tych wieżowców była bardzo ciekawie zaprojektowana, budynki miały niezłe proporcje i detal. teraz, po dociepleniu styropianem straciły pod względem estetycznym. podobny los spotkał także część innych budynków.

WMM 1966-7 OPL.jpg
Plik ściągnięto 17603 raz(y) 85,04 KB

_________________
stąd jestem
 
roko 


Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 132
Wysłany: Wto Kwi 10, 2012 7:05 pm   

No1 napisał/a:
...grupa tych wieżowców była bardzo ciekawie zaprojektowana, budynki miały niezłe proporcje i detal...


Akurat mnie zawsze kojarzyły się z butlami z gazem, stojącymi na każdym balkonie :wink: .


P.S. Co do "styropianizacji" tychże budynków, stojących na Bora-Komorowskiego, to bez bicia przyznaję, iżem się do tego przyczynił, bodaj w roku '93 albo '94, ale tylko dwóch!!!
Nie wiedziałem (wówczas) że stanąłem po stronie zła :II
 
PiotrMarz 

Dołączył: 15 Lut 2011
Posty: 6
Wysłany: Wto Kwi 10, 2012 9:45 pm   

No1 napisał/a:
"Wieżowce" od strony ul. Chłopskiej są nie do podrobienia, każdy je pozna, ze to budynki z Przymorza.
To jest ciągle nowoczesna, modernistyczna architektura. Unikalna.


No faktycznie unikalna - takiego knota technicznego świat nie widział. W Polsce tylko raz
widziałem budynki tego projektu (niestety nie pamiętam, w którym mieście).
Faktem jest, że pod względem architektonicznym są oryginalne ale ich funkcjonalność i
rozwiązania techniczne są kosz-mar-ne.
Mieszkałem w tym "cudzie" od października 1963 do 1989 czyli coś mogę o ty powiedzieć.
- mieszkania o wysokości 223 cm wywołujące klaustrofobię
- balkonik na 1 butlę gazową pełniące rolę "rzygownika" bo tylko to można było na nich zrobić
- piękne duże okna z ramami zamykanymi "na klucz", które po kilku latach tak się
wypaczały (za słabe ramy jak na tak duże szyby) , uszczelniane watą,gazetami i czym
popadło bo wiatr hulał po pokojach
- zero izolacji (dosłownie ZERO!) nasuwał mi podejrzenia, że to projekt na Grecję , a nie
polskie warunki klimatyczne.
- i tak dalej, i tak dalej można by wyliczać jeszcze długo ....
choć faktycznie były i pomysły nowatorskie - na przykład pralnia i suszarnia w piwnicy

Mam duży sentyment do Małego Przymorza, bo to moje dzieciństwo spędzone przy
Śląskiej, przy kotłowni, na "polu" i w "71" ale z tym zachwytem to trochę przeszarżowałeś.

Co do infrastruktury to przyznaję Ci rację - osiedle zostało zaprojektowane z głową i było
praktycznie samowystarczalne co jak na lata 60-te było nowatorskie. Było praktycznie
wszystko pod ręką - 2 przedszkola, szkoła, kościół, SAM + pawilon usługowy, księgarnia, apteka, Dom Kultury.
Tylko kina było brak ale tę funkcję pełnił Dom Kultury bo w latach 60-tych w górnej sali
odbywały się projekcje filmów - tam pierwszy raz "Krzyżaków" obejrzałem.

Co do schronów to z kolegami z ul Zwycięzców nieraz je zwiedzaliśmy i tak właściwie to nie
były schrony (tę funkcję zapewne piwnica pełniła) lecz wyjścia awaryjne - wentylacyjne.
Schron z prawdziwego zdarzenia znajdował się przy punktowcach , przed delikatesami w
końcu ul. Chociszewskiego - zamykany stalowymi drzwiami, przejście którego ze
świeczkami w rękach było dla 7-8 latków nie lada wyzwaniem :) )).
Długo by jeszcze można było gadać ....
_________________
Przymorze Małe, Stogi, Wrzeszcz, Zaspa ...... 50 lat minęło jak jeden dzień ...
 
Voit 

Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 138
Wysłany: Wto Kwi 10, 2012 10:15 pm   

PiotrMarz napisał/a:
(...)
Mam duży sentyment do Małego Przymorza, bo to moje dzieciństwo spędzone przy
Śląskiej, przy kotłowni, na "polu" i w "71" ale z tym zachwytem to trochę przeszarżowałeś.
(...)


...Miłość jest ślepa.
Nie wiedziałeś? :hiihihi:
 
No1 

Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 23
Wysłany: Czw Kwi 12, 2012 12:38 pm   

"No faktycznie unikalna - takiego knota technicznego świat nie widział.

Mam duży sentyment do Małego Przymorza, bo to moje dzieciństwo spędzone przy
Śląskiej, przy kotłowni, na "polu" i w "71" ale z tym zachwytem to trochę przeszarżowałeś.

Co do infrastruktury to przyznaję Ci rację - osiedle zostało zaprojektowane z głową i było
praktycznie samowystarczalne co jak na lata 60-te było nowatorskie. Było praktycznie
wszystko pod ręką - 2 przedszkola, szkoła, kościół, SAM + pawilon usługowy, księgarnia, apteka, Dom Kultury.
Tylko kina było brak ale tę funkcję pełnił Dom Kultury bo w latach 60-tych w górnej sali
odbywały się projekcje filmów - tam pierwszy raz "Krzyżaków" obejrzałem.

Długo by jeszcze można było gadać ....
"


Kazdy kto dluzej mieszkal w danym budynku sam najlepiej wie, co w nim bylo dobrze rozwiazane czy wykonane, a co nie. Te wysokie budynki (lacznie jest ich chyba 9) maja ciekawsza architekture niz te przy Slaskiej 68-74 - ktore byly wybudowane wczesniej i bardziej sa zorientowane na wczesniejsze rozwiazania architektoniczne i estetyczne, niz wlasnie te wysokie, budowane troche pozniej, ktore maja po prostu nowoczesniejszy wyraz architektoniczny. moge dodac, ze kolega mieszkajacy w takim wysokim mial miec kiedys goscia z tzw. Zachodu. zeby sie przed nim nie wstydzic zdecydowal sie na wyszorowanie, a nastepnie odmalowanie kabiny windy, zeby goscia nie odstreczyc (mieszkal wysoko). ale obdrapana do obrzydzenia winda to juz byla robota uzytkownikow.

Uwazam, ze wazna jest calosc zaprojektowania i funkcjonowania Przymorza, a to wtedy nie mialo rywali. I do dzis cos z tego zostalo. Nie wiem jak - i czy w ogole funkcjonuje Dom Spoleczny (moze ktos wie?). Ciekawe byloby uslyszec opinie nt. powiazania Alfy Centrum z Przymorzem. oferta handlowa i wnetrze wygladaja w miare niezle, natomiast ksztalt architektoniczny jest koszmarny.


_________________
stąd jestem
 
Jozek77 
Jozin z ZG


Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 37
Wysłany: Nie Lis 24, 2013 6:51 pm   

W 1963 roku rodzice zapisali mnie i brata do przedszkola przy Zakładach Przemysłu Cukierniczegio "Bałtyk".Może ktokolwiek pamięta,że również chadzał do niego i podzieli się wspomnieniami? Będzie mi bardzo miło.. :D Ciekawostką onego był plac zabaw usytuowany po drugiej stronie ruchliwej już wtedy ulicy Czerwonego Sztandaru.
_________________
..Nie każdy śmiech się zbudzić da! Nie każda łza się da powtórzyć!
 
rispetto 


Dołączył: 11 Sty 2004
Posty: 1585
Wysłany: Pon Lis 25, 2013 2:53 pm   

Ja tam chodziłem choć 10 lat później :)
_________________
...........................................
Pomóż Hanusi jeśli możesz
http://dzieciom.pl/5002
...........................................
 
Rysio 

Dołączył: 12 Sty 2011
Posty: 117
Wysłany: Pon Lis 25, 2013 5:34 pm   Re: małe Przymorze - perła w koronie Gdańska

No1 napisał/a:
Małe Przymorze to bardzo wyjątkowe miejsce i ważne dla całego dzisiejszego Gdańska. Po pierwsze małe Przymorze to po prostu spółdzielnia PSM Przymorze. osiedle to zbudowali spółdzielcy, nie miasto i nie żaden zakład pracy. dotąd (po wojnie) tak właśnie było - nowe domy stawiała albo gmina (domy komunalne) albo fabryka czy instytucja państwowa (domy zakładowe). PSM Przymorze to pierwsza w Gdańsku powojenna spółdzielnia, nawiązująca do przedwojennego ruchu spółdzielczego. I do dziś widać, że to osiedle planowali i budowali ludzie, gdańszczanie, a nie państwo ani "ludowa ojczyzna"


Burzy się moje poczucie rzeczywistości. Rozumiem sentymenty do "małych ojczyzn", wspomnień młodości. U każdego jest piękna. Łezka nam się w oku kręci. Życie płynie, a my nadal piękni :)
Małe Przymorze jest ładne, funkcjonalne, kameralne. Jednak budowa jego nie ma nic wspólnego ze spółdzielczością. Jak i wszystkich późniejszych "spółdzielni". Tow. Bierut działał w przedwojennej spółdzielczości mieszkaniowej. I wymyślił "socjalistyczną spółdzielczość". Świetnie pasowała do kołchozowej idei tego czasu i tych "wybrańców" narodu. Osiedle stawiano na "przekazanym" państwowym gruncie, za państwowe pieniądze, ubrano to w "spółdzielnię". Ok. 8 tyś. "kosztowało" mieszkanie. Cztery pensje. "Przydzielali" je panowie z odpowiednią legitymacją w kieszeni. Oczywiście dla ludu, dla proletariatu miast i wsi. No dla wsi nie bardzo :roll: Bajki to opowiadajmy wnukom. Teraz żyjemy w czasach, w których zmniejszyła się potrzeba opisywania życia słowami w cudzysłowach.
Mnie zawsze staje przed oczami rozmowa z ojcem. Opowiadał mi jak było w czasie wojny. W.g jego słów było trudno ,ale i pięknie czasami.
- Były majówki w niedzielę. Francuzi i Niemcy tańczyli. Grała orkiestra. Wesoło było. Widziałem to.
-Tata, ale ty byłeś niewolnikiem. Jadłeś chleb z marmoladą z brukwi i brukiew na obiad!
- Tak, ale miałem co jeść, gdzie spać, co ubrać i miałem TEŻ niedzielę. Na mnie TEŻ świeciło słońce.
- Miałeś jako niewolnik prawo do jednego listu na kwartał. Tyrałeś dla hitlerowców.
- Synku. Życie przede mną.Niebo nade mną. Ja byłem młody !

Dopiero po wielu latach zrozumiałem słowa ojca.
Wybaczcie osobiste wynurzenia. Także liberałowie są sentymentalni :oops:
_________________
Telimeny
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Dawny Gdańsk Strona Główna

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template subTrail v 0.4 modified by Nasedo. adv Dawny Gdansk