Dawny Gdańsk Strona Główna Dawny Gdańsk


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  DownloadDownload

Poprzedni temat :: Następny temat
40 - sta rocznica rozruchów w Gdańsku
Autor Wiadomość
pumeks 
Mottlauspucker


Dołączył: 22 Paź 2003
Posty: 7683
Wysłany: Pią Gru 17, 2010 6:44 pm   

A w nawiązaniu do teledysku Kazika i filmu "Czarny czwartek" - realizatorzy zgromadzili sporą ilość rekwizytów z epoki: "nyski", "warszawy", "škoda" są chyba dopasowane do roku 1970, szkoda tylko, że widać jak ludzie wyskakują z EN-57, który w tamtym czasie jeszcze na SKM-ce nie kursował :II
_________________
#MuremZaPolskimMundurem
 
Martino 


Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 490
Wysłany: Pią Gru 17, 2010 8:36 pm   

http://www.youtube.com/wa...layer_embedded#!
_________________
"Nie ufać myślicielom, których umysły wprawia w ruch dopiero cytat"
Emil Cioran — Zeszyty 1957-1972
 
tadter 
Pochodzę stąd


Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 174
Wysłany: Sob Gru 18, 2010 12:59 am   

Piotrp,
ogladajac zdjecia ze stanu wojennego w galerii Piotra, przezywalem "TO" jeszcze raz!!!
Pamietam szczegolnie dzien 3.Maja 1982, o ktorym to Piotr szczegolnie wspomina w opisach swoich zdjec. Bylem tego dnia na uroczystej Mszy swietej w Bazylice Mariackiej. Sluzylem tam nawet do Mszy jako ministrant z Matki Boskiej Bolesnej (przy ul. Glebokiej).
Kto tam byl wtedy, to pamieta, ze zamykalismy duze drzwi wejsciowe do Kosciola, bo ZOMOwcy tak sie rozbestwili, ze strzelali gazami lzawiacymi i petardami do wnetrza Kosciola.
Podpalili przez to nawet jedna bialo-czerwona flage, ktora przystrajala Prezbiterium. Musielismy ja zerwac i ugasic. To tego dnia wlasnie jedna ZOMOwska petarda przebila okno i wpadla do Kapliczki z obrazem Sadu Ostatecznego - uszkadzajac go. Nie chcieli sie do tego potem przyznac, ale w koncu ulegli i renowacja, naprawa obrazu odbyla sie na koszt "Panstwa".
Kto byl wtedy na tej Mszy swietej to bedzie pamietal jak wyprowadzalismy (miedzy innymi ja i moj przyjaciel Jedrek) rannych ludzi z Kosciola do zakrystii. Tam byly osoby, ktore rannych opatrywaly. Tu musze dodac, ze "wyprowadzanie" to nie bylo takie latwe. Otoz zakrystia byla w budynku obok (Kaplica Krolewska) i trzeba bylo przejsc kilka metrow przez ta waska uliczke. ZOMOwcy gdy to skapowali, czekali na nas i strzelali gazem czy petardami. My tez nie bylismy w "ciemie bici" i nie chcielismy miec siniakow czy guzow na glowie. Otwieralismy drzwi, machalismy biala komza, czy alba - nie pamietam juz dokladnie - padala salwa, przelatywaly petardy i wtedy biegusiem na druga strone. Udawalo sie!!! Nie oberwalem ani razu!!
Ale najgorsze to bylo po Mszy sw. Powrot do domu!!! A musielismy przez Motlawe i Wisle - na Przerobke!!! Ale to juz opis na inna okazje.
_________________
Danzig (Gdańsk), it's where my story begins... W Gdańsku się wszystko rozpoczęło...

"Tak, jeśli mam żyć szczęśliwie
to musi to być tylko w Gdańsku"
(czy aby na pewno??)
 
Dostojny Wieśniak 


Dołączył: 02 Gru 2007
Posty: 3885
Wysłany: Sob Gru 18, 2010 1:16 am   

tadter napisał/a:
To tego dnia wlasnie jedna ZOMOwska petarda przebila okno i wpadla do Kapliczki z obrazem Sadu Ostatecznego - uszkadzajac go. Nie chcieli sie do tego potem przyznac, ale w koncu ulegli i renowacja, naprawa obrazu odbyla sie na koszt "Panstwa".
W Mariackim wisiała wówczas i wisi do dzisiaj kopia tego obrazu. :wink:
_________________
Poldergeist
 
danziger 
Korytarzanin


Dołączył: 03 Gru 2004
Posty: 4638
Wysłany: Sob Gru 18, 2010 1:35 pm   

tadter napisał/a:
Ale to juz opis na inna okazje.

Napisz teraz, nie ma co czekać na okazję. :D
Wy, co pamiętacie - piszcie jak najwięcej. Te wspomnienia trzeba utrwalać, bo za jakiś czas nikt nie będzie pamiętał.
A poza tym to bardzo ciekawa lektura.
_________________
da, da, da...
 
 
Horhe 
Twierdza Gdańsk

Dołączył: 22 Kwi 2005
Posty: 234
Wysłany: Sob Gru 18, 2010 11:33 pm   

pumeks napisał/a:
Mikołaj napisał/a:
Jakoś przy Kaziku ciarki mi po plecach nie przechodzą, w przeciwieństwie do wykonania Jandy.

Tyle, że Janda śpiewała w wersji ocenzurowanej - zmieniono chyba "sztandar z czarną kokardą" na "sztandar z czerwoną kokardą", "partia strzela" na "władza strzela" i jeszcze jakieś szczegóły. Co gorsza, tą przerobioną przez cenzurę wersję powtórzyła ostatnio Renata Przemyk :(

Dzisiaj w Gdyni można było usłyszeć "Balladę o Janku Wiśniewskim" w wersji oryginalnej w wykonaniu K. Jandy, z archiwalnego nagrania.
_________________
Czeladź rządzi!
 
 
tadter 
Pochodzę stąd


Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 174
Wysłany: Nie Gru 19, 2010 10:14 pm   

danziger napisał/a:
tadter napisał/a:
Ale to juz opis na inna okazje.

Napisz teraz, nie ma co czekać na okazję. :D
Wy, co pamiętacie - piszcie jak najwięcej. Te wspomnienia trzeba utrwalać, bo za jakiś czas nikt nie będzie pamiętał.
A poza tym to bardzo ciekawa lektura.


OK. Jak chcecie, to prosze!
Po modlitwie i Mszy sw porzucalismy jeszcze troche kamieniami w strone "mundurowych". Te wszystkie kamienie, ktore teraz widzicie przed wejsciem do Bazylikii Mariackiej byly wygrzebywane przez bardzo mlodych, zeby nie powiedziec - dzieci i podawane "starszym" z silniejszym wyrzutem. I tak to szlo: MY w NICH kamulcami, a ONI w NAS petardami. O ile dobrze pamietam to gazami wtedy nie strzelali, bo ulice waskie i gaz takze dzialal na NICH.
Teraz trzeba do domu. Komunikacja funkcjonowala w miare normalnie wiec szlismy na przystanek "przy WZ-tce". A tam przed tunelami stoi oczywiscie ZOMO. To my na piechote w strone Dolnego Miasta. Niestety most nad Motlawa tez obstawiony. No to przez plotki i tory szlismy na Torunska, stamtad w strone Lakowej i od drugiej strony na przystanek tramwajowy. Jedziemy, az tu nagle przystanek "na zadanie". Zatrzymali nasz tramwaj dokladnie pomiedzy Kosciolem sw. Barbary i Brama Wyzynna. Na calej ulicy kolumna "suk" - czyli ciezarowek, wiezniarek milicyjnych. Wpadali do tramwaju wszystkimi drzwiami i wszystkich mlodych "zapraszali" do ciezarowek. Kto byl za powolny w drodze do suk otrzymywal na przyspieszacza z metrowej paly po pleckach.
W samochodzie oprocz szeregowych siedzial tez jeden, ktory umial czytac, pisac, a i zatelefonowac potrafil :hihi: I pytanka, czy raczej rozkazy: "Dokumenty", i "pokaz rece"!!
Rece mialem juz czyste, dokumenty w porzadku - ale dlaczego ja mam ubrane tenisowki (adidasy)??? "Zeby lepiej uciekac idioto"!!! - tego mu oczywiscie nie powiedzialem :haha:
Pracowalem w tym czasie w Pogotowiu Ratunkowym jako kierowca, (mialem oczywiscie odpowiednia przepustke) to opowiedzialem, ze potrzebuje wygodne obuwie aby bezpiecznie znosic chorych po schodach, itd.... UWIERZYL !!! Moglem isc do domu!
Ci, ktorzy mieli brudne rece, ladowali od razu we wiezniarce, a potem w areszcie.
Uprzedzajac Wasze pytanie: dlaczego mialem czyste rece?? - otoz taka fajna sprawa jak rekawice gumowe (lateksowe) ze szpitala. Swietnie spelnialy swoja role!!
Kochani, mam duzo zdjec ze stanu wojennego i takze z tego slawnego 1.Maja - gdy utworzylismy drugi pochod i przeszlismy przez caly Wrzeszcz, az na Zaspe pod blok gdzie mieszkal Walesa. A 3.Maja ZOMO wzielo wlasnie za to odwet.
Musze tylko je zeskanowac i wstawic do mojej galerii. Potrzebuje czasu... :szabelka:
_________________
Danzig (Gdańsk), it's where my story begins... W Gdańsku się wszystko rozpoczęło...

"Tak, jeśli mam żyć szczęśliwie
to musi to być tylko w Gdańsku"
(czy aby na pewno??)
 
roko 


Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 132
Wysłany: Pon Gru 20, 2010 9:39 am   

tadter napisał/a:
Piotrp,
...
Kto tam byl wtedy, to pamieta, ze zamykalismy duze drzwi wejsciowe do Kosciola, bo ZOMOwcy tak sie rozbestwili, ze strzelali gazami lzawiacymi i petardami do wnetrza Kosciola.
Podpalili przez to nawet jedna bialo-czerwona flage, ktora przystrajala Prezbiterium. Musielismy ja zerwac i ugasic. To tego dnia wlasnie jedna ZOMOwska petarda przebila okno i wpadla do Kapliczki z obrazem Sadu Ostatecznego - uszkadzajac go. ...


Podobnie rzecz się miała w dn. 8 października 1982 roku czyli w dniu kiedy Sejm PRL "wyprodukował" nową ustawę o ZZ czyli de facto, zdelegalizował NSZZ Solidarność.
Ok. 18-tej w kościele NMP odbyła się w związku tym msza, za Solidarność, natomiast ZOMO tym razem nie usiłowało wepchnąć się głównym wejściem ale za to ostrzeliwało z granatów dymnych okna bazyliki. Robiło to na sporej części osób uczestniczących w mszy kolosalne wrażenie, było słychać głuche puknięcie wystrzeliwanego granatu a potem uderzenie w mur czy okno.
Autentyczny terror.
Jeden z grantów w końcu się przebił i wpadł do środka lecz na szczęście nie zdołał za wiele wzniecić dymu, bo tu służby zabezpieczające mszę zadziałały szybko i sprawnie.
Co ciekawe więcej granatów już nie wystrzeliwano, natomiast atmosfera stworzyła się zgoła bardziej bojowa i na koniec to ks. Bogdanowicz musiał mocno studzić głowy.

P.S. W roku 1982 jak dobrze pamiętam to hotel "Novotel" służył w "gorących dniach" 1-3.05, 31.08 za dodatkowy punkt koncentracji ZOMO.
 
tobocian 


Dołączył: 19 Sty 2007
Posty: 683
Wysłany: Sro Gru 22, 2010 1:54 pm   

1982.Dokładnej daty nie pamiętam.
Dzień po manifestacjach jechałem (skm-ką z Oliwy,potem autobus)na zmianę popołudniową jako uczeń szkoły samochodowej przy ul.Elbląskiej na zajęcia praktyczne w warsztatach samochodowych.
Warsztaty niestety nie posiadały szatni dla uczniów :roll: i ubrania robocze jak i kubki do herbaty woziliśmy ze sobą.Na dworcu nawet na drugi dzień wyczuwało się smród gazu łzawiącego,najbardziej pod tunelem.
Młody Tomaszek wysiadł z skm-ki i żwawym krokiem zmierzał na przystanek autobusowy.
Grupka paru zomowców bezrobotnych łypała w moim kierunku,ja natomiast spoglądałem w innym kierunki i widząc mój autobus w rurę dałem a ta cała zgraja za mną! :bejsbol:
Słyszę jak drą gęby "stój kur.. gnoju" więc wystrachany stanąłem i na dzień dobry dostałem "lolą"po nogach i zrobiłem przysiad kucny :mrgreen:
Zacząłem mówić że do szkoły jadę a oni mnie ładnie zaprosili ,na zlikwidowany już,komisariat SOK-u z tyłu Dworca.
Cały czas im nawijałem że spieszę się do szkoły na druga zmianę,na warsztaty, ale jak jeden machnął mi :karate: elegancko przed twarzą pałą i powiedział "kur..a zamknij się" no to się zamknąłem. :nie_powiem:
Wepchnęli mnie na ten komisariat a tam siedziało ich chyba z 15-tu.Pomyślałem sobie-"ja pierdziu,deczko przerąbane..."i w oczach sławetne ścieżki zdrowia mi stanęły...
Jeden do mnie: -
"do szkoły jedziesz?A co masz w tym worku?"
(modne były worki tzw.marynarskie)
No to nawijam że "ubranie do przebrania ,na warsztaty jadę na mechanika samochodowego się uczę",ale jak wysypał zawartość na podłogę i zobaczył szare,dwuczęściowe ubranie,deczko ubrudzone to skomentował:
"na rozruchy przyjechałeś kamieniami w naszych rzucać gnoju??!!a ten metalowy przedmiot to do czego?aaa,pewnie żeby nakrywać granaty łzawiące??!!"
(nakręcane końcówki na kałachy mieli i te metalowe "granaty" miotali w tłum)
no wtedy miałem nieźle pietra.Ale jakoś przemówiłem mu do czegoś tam,nie wiem czy do rozumu bo chyba go nie miał, ale w końcu zadzwonił do sekretariatu szkoły z zapytaniem "czy są jakieś takie zajęcia po południu i czy uczniowie wożą ze sobą ubranie."Jak otrzymał potwierdzenie to miał taką zawiedzioną minę :khmm:
No cała akcja trwała jakieś 40 minut więc spóźniony byłem i walę do niego z prośbą żeby mi wystawił usprawiedliwienie...
:bejsbol:
na to chyba czekał i jak mi nie przywali pałą na odlew w ramię ze słowami"masz chu..u usprawiedliwienie"...jego koleś może bardziej normalny powiedział "spierd..aj" i trzymając się za ramię,lekko kuśtykając poszedłem na przystanek...
:huuurra:

za błędy w pisowni przepraszam :oops: napisane było jakoś tak od serca a i pisarzem nie jestem :^^
_________________

 
 
Inga 
Warzywodzianka


Dołączyła: 29 Kwi 2008
Posty: 371
Wysłany: Sro Gru 22, 2010 11:06 pm   

To i ja swoje "solidarnościowe" trzy grosze wrzucę - to, co wyciągnęłam od mojego taty - rewelacja żadna to nie jest, aleć zawsze coś :wink:
To mógł być rok gdzieś tak '83 - '84 - tata dokładnie nie pamięta. Razem z moją mamą, ciotką i wujem - ot, tak coś im strzeliło do głowy pójść pod Pomnik Poległych Stoczniowców (pewnie kwiaty złożyć, ale tego już żadne przypomnieć sobie nie może :wink: ) Traf chciał, że akurat wtedy przy krzyżach ludzi było sporo - na tyle sporo, że nadciągnęła tłumnie milicja - z opowieści taty wynika, że jakoś od strony Gazowniczej - i zaczęła otaczać plac i spychać ludzi w stronę stoczniowej bramy... Najwyraźniej uznano przypadkowe zbiegowisko ludzi przy krzyżach za demonstrację :) Moi rodzice w ostatniej chwili uciekli z placu i udało im się wpaść do jakiejś knajpy na Jana z Kolna (prośba od taty - czy ktoś wie, co to mógł być za lokal - ponoć nie taki najgorszy był nawet) - ale, jak się okazało, ciotka z wujem się przepadli :wink: Rodzice tak czekają, czekają, myślą co robić - bo pewnie milicja już "demonstrantom" tęgi łomot spuściła - nie bardzo im z tej knajpy się ruszyć, no ale w końcu wyszli i poszli do auta (nie wiem, gdzie było zaparkowane :wink: ) Przy samochodzie już czekali ciotka z wujem - jak się okazało, milicja miała dobry dzień i tylko ich spisała :mrgreen: Ot, taka sobie historyjka :wink:
Z kolei mój drugi wujek (dziesiąta woda po kisielu) - był spawaczem w stoczni i brał udział w strajkach - i chciał uciekać przed władzą, ustrojem i czym tam jeszcze do Szwecji - zablindował się w tym celu na odpowiednim statku - i skończyło się to wycieczką helikopterem z pełnego morza z powrotem do Gdańska :wink: Nie rozwijam, bo raz, że więcej na temat wujowej ewakuacji nie wiem, a dwa, że to właściwie temat nie na temat...
_________________
Jestem błędem statystycznym ;)
 
 
slowik45 


Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 518
Wysłany: Czw Gru 23, 2010 6:45 pm   

Jedyną knajpą w okolicy była "Karczma Michał''.
_________________
Wszystkie sztandary tak mocno już zostały splamione krwią i gównem, że najwyższy czas byłoby nie mieć żadnego. WOLNOŚĆ.
 
tadter 
Pochodzę stąd


Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 174
Wysłany: Sob Gru 25, 2010 10:59 pm   

Mam jeszcze jedna historie - opowisc, oczywiscie prawdziwa, ktora mozna zatytuowac, albo zacytowac:
"Pan Bog nierychliwy, ale sprawiedliwy" - albo:
"Oliwa - zawsze na wierzch wyplywa" !!!
Jak chcecie to WAM opowiem...
_________________
Danzig (Gdańsk), it's where my story begins... W Gdańsku się wszystko rozpoczęło...

"Tak, jeśli mam żyć szczęśliwie
to musi to być tylko w Gdańsku"
(czy aby na pewno??)
 
danziger 
Korytarzanin


Dołączył: 03 Gru 2004
Posty: 4638
Wysłany: Sob Gru 25, 2010 11:02 pm   

Nie pytaj, tylko opowiadaj...
_________________
da, da, da...
 
 
Martino 


Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 490
Wysłany: Nie Gru 26, 2010 11:02 am   

tadter napisał/a:
Mam jeszcze jedna historie - opowisc, oczywiscie prawdziwa, ktora mozna zatytuowac, albo zacytowac:
"Pan Bog nierychliwy, ale sprawiedliwy" - albo:
"Oliwa - zawsze na wierzch wyplywa" !!!
Jak chcecie to WAM opowiem...


Nie dawaj się prosić.... pisz.....
_________________
"Nie ufać myślicielom, których umysły wprawia w ruch dopiero cytat"
Emil Cioran — Zeszyty 1957-1972
 
tadter 
Pochodzę stąd


Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 174
Wysłany: Wto Gru 28, 2010 8:27 pm   

No to opowiadam:
bylo to tez w roku 1982, tak chyba pozne lato albo juz jesienia.
Moj dobry kolega (dwa lata mlodszy ode mnie), ktory mieszkal pietro wyzej, wyszedl z ZOMO do cywila. Tym z Was ktorzy nie znaja ZOMO wyjasniam, ze byly to "Zmotoryzowane Oddzialy Milicji Obywatelskiej" - tak zwana: "zbrojna reka partii", czy jakos tak. I tam wlasnie mozna bylo odbyc zasadnicza sluzbe wojskowa. Jak byl spokoj to byla to fajna sprawa, bo raczej laba niz wojsko, a do tego placili bardzo, ale to bardzo dobry zold jak na tamte czasy. Grzechem by bylo, jakbym nie powiedzial ze i ja w 1978 roku staralem sie o sluzbe w ZOMO zamiast w wojsku. Nie wiedzialem wtedy dokladnie do czego ZOMO sluzy. Szlo tylko o szmal. Ale mnie, z ukonczonym egzaminem dojrzalosci, nie wzieli. I CALE SZCZESCIE. Co dopiero pozniej zrozumialem!!!
Kolega, o ktorym mowa nie byl "zbrojna reka partii", a latal w obstawie samolotow pasazerskich. Wtedy bylo dosc sporo porwan naszych samolotow. Sluzba chyba przyjemna - nie narazal zdrowia na ulicy - a i dla nas (jego kumpli) pozyteczna, bo robil nam zakupy, w miare mozliwosci, w strefie wolnoclowej.
Tyle wstepu.
Koles po prawie dwoch latach wyszedl do cywila, ale bardzo ODMIENIONY. Solidarnosc dla niego to bylo same zlo, a i na nas - dawnych najlepszych kumpli - patrzal tak jakos przez pryzmat Partii. Zrobili mu dokladne i skuteczne pranie mozgu. Szkoda kumpla :głupi_ty:
Pewnego dnia (chyba byl to jakis 13ty) powiedzialem do niego: "chodz, jedziemy do miasta (Przerobka to przeciez wyspa :hihi: ) to pokaze Ci to Twoja dobra wladze"!
Zaczelismy spacer od wejscia na Dlugi Targ od strony Motlawy. Juz z daleka bylo widac, ze w okolicach Neptuna cos sie dzieje, a i dymu bylo coraz wiecej...
Okazalo sie, ze "mlodziez" przekomarza sie z milicjantami z ul. Piwnej i rzuca do nich (lub jak kto woli: w nich) kamieniami. Przez ulice Kramarska. Chlopcy w niebieskich mundurkach nie pozostawali dluzni i odpowiadali strzelaniem z petard i co jakis czas takze gazow lzawiacych. I tu wlasnie pech chcial, albo raczej: "Pan Bog nie rychliwy ale sprawiedliwy" - moj kolega oberwal rykoszetem takiej puszki w lydke!!! Co krzyknal z bolu to nie moge napisac :oops: ale wyobrazacie sobie na pewno . I to nie tylko jeden raz, poleciala cala "wiazanka" przeklenstw w strone jego niedawnych kolegow.
"Spierd.....my do domu" - stwierdzil.
Z kulejacym, dotarlismy do tramwaju przy WZtce. Dzien byl raczej normalny - bo to przy Neptunie to traktowalismy jako taka niewinna przepychanke -, a co sie dzialo dalej "na miescie", tego nie wiedzielismy. Nie spodziewalismy sie wiec problemow w podrozy do domu. A tu znowu - daleko jeszcze przed Brama Zulawska tramwaj sie zatrzymuje i wszystka mlodziez "proszona" :bang: jest do niebieskich ciezarowek. Koles moj jeszcze na schodkach probowal cos oponowac do popychajacego go ZOMOwca i wtedy otrzymal piekny "prezent" pod postacia bialej, metrowej paly, ktora az zawinela sie mu przez ramie. Znowu polecialy niecenzuralne slowa - z obu stron zreszta.
Pokazal IM swoj dowod osobisty, gdzie byl wpis z jego jednostki i sprawa rozeszla sie po kosciach. Na mnie powiedzial, ze: "on jest ze mna". Dostal tylko jeszcze solidny opierdziel, ze wloczy sie po miescie i moglismy wracac do domu :zgooda:
Oj, bolalo go to pare tygodni, bolalo!!! Ale tez i pomoglo! Petarda i pala przez plecy otworzyly mu oczy!!! Juz nigdy nie mowil, ze Solidarnosc to be, a ONI to cacy.
W ten oto sposob potwierdzilo sie, ze "oliwa na wierzch wyplywa".
Dlugo jeszcze nie mogl przebolec, ze dal mi sie namowic na ten spacer po Gdansku :dizzy:
Historia to prawdziwa, koles nazywa sie W.B. Mieszka obecnie w Neuss, w RFN.
Czyta to sie moze tak byle jak, ale cosmy wtedy przezywali to wiedza dobrze Ci, ktorym dane bylo to wszystko na wlasnej skorze poczuc i na wlasne oczy zobaczyc! :szabelka:
_________________
Danzig (Gdańsk), it's where my story begins... W Gdańsku się wszystko rozpoczęło...

"Tak, jeśli mam żyć szczęśliwie
to musi to być tylko w Gdańsku"
(czy aby na pewno??)
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Dawny Gdańsk Strona Główna

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template subTrail v 0.4 modified by Nasedo. adv Dawny Gdansk