Rydzykowy "Nasz Dziennik" z dn. 22.09.2009. - dział listów od czytelników:
Cytat:
Szanowna Redakcjo,
Niedawno ukazał się artykuł w "Naszym Dzienniku" o pełzającej germanizacji na Śląsku. Mieszkam w Sopocie. Gdy ostatnio wracałem samochodem z pracy do domu, zobaczyłem, że jadący przede mną samochód miał na pasku (gdzie zwykle dealer podaje swój adres) w dolnej części tablicy rejestracyjnej napis "freie Stadt Danzig" (Wolne Miasto Gdańsk) w stylizacji gotyckiej. Kilka kilometrów dalej spotkałem inny samochód z tym samym napisem i wykonany dokładnie w ten sam sposób, a więc pochodzący z tego samego źródła. Zapisałem numer tego samochodu. Jestem oburzony takim postępowaniem, zamierzam zawiadomić o tym organa ścigania.
Z poważaniem i życzeniami błogosławieństwa Bożego.
stały czytelnik "Naszego Dziennika"
prof. dr hab. inż. Dominik Rutkowski
profesor zwyczajny Politechniki Gdańskiej
Na szczęście nie miałem z nim żadnych zajęć, ufff. A dyplomu nie oddam, broniłem go u prof. Krawczyka. Ten, mam nadzieję, nie ma czasu na bzikowanie i pisanie idiotycznych listów do "Naszego Dziennika".
2. Drugi zabobon związany z autorytetem to przekonanie, że istnieją autorytety, że tak powiem, powszechne, to jest ludzie, którzy są autorytetami we wszystkich dziedzinach. Tak oczywiście nie jest, każdy człowiek jest najwyżej autorytetem w jakiejś określonej dziedzinie, albo paru dziedzinach, ale nigdy we wszystkich. Einstein na przykład był niewątpliwie autorytetem w dziedzinie fizyki, ale bynajmniej nie w dziedzinie moralności, polityki albo religii. Niestety uznawanie takich powszechnych autorytetów jest zabobonem bardzo rozpowszechnionym. Kiedy na przykład grono profesorów uniwersyteckich podpisuje zbiorowo manifest polityczny, zakłada się, że czytelnicy będą ich uważali za autorytety w dziedzinie polityki, którymi oni oczywiście nic są, a więc coś w rodzaju uznania autorytetu powszechnego uczonych. Bo ci profesorowie są zapewne autorytetami w dziedzinie rewolucji francuskiej, ceramiki chińskiej albo rachunku prawdopodobieństwa, ale nie w dziedzinie polityki i nadużywają przez takie oświadczenie swojego autorytetu.
Gdy ostatnio wracałem samochodem z pracy do domu, zobaczyłem, że jadący przede mną samochód miał na pasku (gdzie zwykle dealer podaje swój adres) w dolnej części tablicy rejestracyjnej napis "freie Stadt Danzig" (Wolne Miasto Gdańsk) w stylizacji gotyckiej.
Och, jakie to przeżycie musiało być straszne.
Cytat:
Jestem oburzony takim postępowaniem, zamierzam zawiadomić o tym organa ścigania.
Życzę powodzenia w poszukiwaniu odpowiedniego paragrafu
Ciekawe jak zareaguje, jak wiosną zobaczy przypadkiem mojego Wartburga z wielkim godłem NRD na drzwiach i napisami VOLKSPOLIZEI
Jeżeli jest rodziną jakiegoś zabitego uciekiniera do RFN albo inną ofiarą represji policji NRD to może się poczuć nieswojo
W końcowym okresie WMG także wielu potomków np. Żydów mogloby się poczuć urażonymi. W końcu WMG zmusil ich do wyprzedaży dorobku życia za bezcen i emigracji. A potomkowie więźniów (w tym politycznych) bezprawnie przekazanych przez WMG do III Rzeszy i tam zamordowanych także mogą się poczuć nieswojo widząc po latach takie naklejki
_________________ "Ci, którzy się boją, umierają codziennie. Ci, którzy się nie boją, umierają tylko raz."
Giovanni Falcone (1939-1992), włoski sędzia śledczy, poległy w walce z mafią.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum