Dawny Gdańsk Strona Główna Dawny Gdańsk


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  DownloadDownload

Poprzedni temat :: Następny temat
film o obronie Westerplatte?
Autor Wiadomość
knovak 
Wanoga


Dołączył: 21 Paź 2003
Posty: 1418
Wysłany: Pon Wrz 08, 2008 5:50 pm   

Cd., tym razem minister:
Cytat:
Bogdan Zdrojewski dla DZIENNIKA

Nie podważa się racji stanu z kasy państwa

Muszę zapewnić artystom swobodę twórczą, ale też dbać, by z publicznych pieniędzy nie powstawały dzieła podważające polską rację stanu - mówi DZIENNIKOWI minister kultury i dziedzictwa narodowego, Bogdan Zdrojewski.

PIOTR GURSZTYN: Jak pan się czuje w roli cenzora?
BOGDAN ZDROJEWSKI*: Nigdy nie zajmowałem się cenzurą. Tę informację przekazuję wszystkim. Stałem, stoję i będę stał na straży wolności wypowiedzi i działań artystów.

Zarzut cenzury prewencyjnej został wprost postawiony rządowi, w tym i panu jako ministrowi kultury, przez filmowców w sprawie filmu "Tajemnica Westerplatte".
To zarzut niesłuszny, który został sformułowany w oparciu o nieprawdziwe informacje.

A jakie są prawdziwe?

Prawdziwe są takie, że minister kultury decyduje o przyznaniu bądź nie honorowego patronatu po zakończeniu dzieła, a nie w trakcie jego tworzenia, co dopiero mówić o sytuacji, kiedy produkcja nie jest nawet rozpoczęta.

Nie zakazujecie, ale nie chcecie dać na to pieniędzy.
Minister kultury nie ma możliwości bezpośredniego dofinansowania produkcji filmowych, to wynika z ustawy o kinematografii. Między innymi po to powołano autonomiczny Polski Instytut Sztuki Filmowej, by rozdzielał środki. Kiedy w czerwcu producenci zwrócili się do mnie z prośbą o dofinansowanie, "Tajemnice Westerplatte" miały już przyznaną przez PISF promesę.

Powiem więcej, minister kultury nie może nawet nakazać dyrektorowi instytutu wycofania promesy, tak mówi prawo. Może tylko poprosić go o wyjaśnienie. I to zrobiłem, ponieważ moją troską jest również, by z państwowych pieniędzy nie powstawały dzieła, które wypaczają bądź wręcz zakłamują naszą historię.

Czy pana zdaniem ten film może zafałszować polską historię?

Ocena nie należy do mnie - ocena należy do historyków, poproszonych o to przez dyrektor PISF Agnieszkę Odorowicz.

Ale pan czytał te scenariusze, i to kilka wersji.
Czytałem. I to wszystko, co w tej kwestii mam do powiedzenia.

A czy było w scenariuszu coś, co wywarło na panu pozytywne lub negatywne wrażenie?
Bez komentarza.

Według mnie w scenariuszu, oprócz kilka scen, które mogą rzeczywiście być poruszające, są sceny infantylne i anachroniczne.
Jest pan uparty, ale ja jestem konsekwentny. Bez komentarza.

Programowo wycofuje się pan z oceny?
Z niczego się nie wycofuję. W nazwie stanowiska, które pełnię, jest kultura, ale również dziedzictwo narodowe. Muszę zapewnić artystom swobodę twórczą, ale też dbać, by z publicznych pieniędzy nie powstawały dzieła podważające polską rację stanu.

Jakimś paradoksem jest to, że w filmie większość interakcji i konfliktów toczy się między Polakami. Niemcy są tylko tłem tej historii.
Może dlatego, że Polacy i Niemcy byli wtedy po dwóch stronach frontu.

Nie w tym rzecz. Leitmotivem nie jest tam walka z Niemcami, ale ciągłe spory i kłótnie między obrońcami.
Bez komentarza. Chciałbym tylko zwrócić uwagę na kontekst historyczny - w przyszłym roku przypada 70. rocznica wybuchu II wojny światowej. To szansa, by przypomnieć całemu światu fakt wcale nie tak powszechnie oczywisty, że II wojna światowa rozpoczęła się 1 września 1939 roku właśnie na Westerplatte i że to właśnie Polacy jako pierwsi stawili opór hitlerowskiemu totalitaryzmowi. To również moment, by oddać bohaterom tamtych wydarzeń należną cześć. To zgodne z polską racją stanu.

*Bogdan Zdrojewski jest ministrem kultury i dziedzictwa narodowego


"Dziennik" >
_________________
"A ja sobie jeżdżę na motorowerze i nocą na szosie łapię w worek jeże..." (Jan Krzysztof Kelus)
 
 
knovak 
Wanoga


Dołączył: 21 Paź 2003
Posty: 1418
Wysłany: Pon Wrz 08, 2008 5:54 pm   

I na koniec komentarz satyryczny gazety:
Cytat:
Jan Wróbel, komentator DZIENNIKA

Nie ma szans na toy toyki


Z przytoczonych dzisiaj przez DZIENNIK fragmentów scenariusza filmu na temat obrony Westerplatte wynika, że autor scenariusza wiele miejsca poświęcił problemom oddawania moczu. No, jasna sprawa, w czasie wojny, nawet w czasie wojny z Niemcami, nie sposób zakazać funkcjonowania układu moczowego, wraz ze wszystkimi z tego wynikającymi konsekwencjami - pisze Jan Wróbel, komentator DZIENNIKA.

Postanowiłem w geście wsparcia autora scenariusza zaproponować sceny kapitulacji.


SUCHARSKI (do Dąbrowskiego przekrzykuje sztukasy): To koniec! Powtarzam, poddajemy się…

DĄBROWSKI: Nie! Nie!… Amunicję mamy…

SUCHARSKI: Mamy…

DĄBROWSKI: Morale?

SUCHARSKI: Wysokie, tak… (podchodzi do Dąbrowskiego, kładzie mu ręce na ramionach) Kuba, wysadziło nam całą kanalizację (Dąbrowski łapie się za głowę). To naprawdę koniec, kolego.

DĄBROWSKI: Ale sztab obiecał…

SUCHARSKI: Właśnie dostałem szyfrogram ze sztabu - nie ma szans na toy toyki. (Przejmująca muzyka).

"Dziennik" >
_________________
"A ja sobie jeżdżę na motorowerze i nocą na szosie łapię w worek jeże..." (Jan Krzysztof Kelus)
 
 
Ponury2 


Dołączył: 01 Cze 2007
Posty: 764
Ostrzeżeń:
 4/4/6
Wysłany: Pon Wrz 08, 2008 6:04 pm   

A może film o Wiźnie? Akurat teraz przypada kolejna rocznica. Przynajmniej temat kontrowersji nie budzi.

http://www.niezalezna.pl/article/show/id/7779

Szkoda że nie powstał żaden film o nich. Aż się prosi o kasę na produkcję na miarę "Szeregowca Ryana"

Wyobrażam sobie to tak: Ujęcie na bunkry, lata 1939 roku, jakaś fajna fabuła (są specjaliści od tego), ostatnie kopanie okopów, szybkie betonowanie, potem załoga, coś jak ekipa z "Ryana" ale z innym celem - nie odnaleźć jak Ryana, ale zatrzymać za wszelką cenę korpus gen. Guderiana.

Skrzynie z kbk UR.... dziwna, nowa broń. Polski karabin przeciwpancerny.

Atak. Nasi bronią każdego kawałka ziemii. Most na Narwii widowiskowo wylatuje w powietrze.

Obrona.

Koniec. Kapitan rozrywa się granatem.

I tak dalej :%

Żadnych dezercji, picia, wątpliwości kto dowodził obroną :hihi:
_________________
"Ci, którzy się boją, umierają codziennie. Ci, którzy się nie boją, umierają tylko raz."

Giovanni Falcone (1939-1992), włoski sędzia śledczy, poległy w walce z mafią.
 
 
knovak 
Wanoga


Dołączył: 21 Paź 2003
Posty: 1418
Wysłany: Wto Wrz 09, 2008 8:15 am   

Uhm, ale jak specjaliści zaczną doklejać do scenariusza wątki romansowe, takie jak w niedzielnym serialu o cichociemnych, to pozostanie tylko... :rwie_wlosy:
_________________
"A ja sobie jeżdżę na motorowerze i nocą na szosie łapię w worek jeże..." (Jan Krzysztof Kelus)
 
 
groszek 


Dołączyła: 15 Lis 2007
Posty: 995
Wysłany: Wto Wrz 09, 2008 11:30 pm   

a jak w ramach tolerancji......inne wątki romansowe :hmmm: coś tam takiego pisali w Dzienniku Baltyckim z piatku..... :%
_________________
mały kot na wielkiej drodze...
 
knovak 
Wanoga


Dołączył: 21 Paź 2003
Posty: 1418
Wysłany: Nie Lis 23, 2008 8:16 pm   

We wczorajszej "Rzeczpospolitej" wywiad z Juliuszem Machulskim - tutaj > - polecam!
A w nim między innymi o filmie Chochlewa:
Cytat:

Red: Może problem tkwi w tym, że młodzi woleliby najwyżej, by teraz dekonstruować historię, wywoływać skandale, jak autor kontrowersyjnego scenariusza o Westerplatte.

JM:Problem z Westerplatte nie leży w tym, czy można nakręcić krytyczny film o jego obrońcach czy nie, tylko że eksperci Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej przyznali dotację człowiekowi, który nigdy w życiu nie stał za kamerą! On nawet gdyby się najlepiej starał, to film i tak byłby klęską. Tu cudów nie ma. Reżyser filmowy to jest bardzo poważny zawód. Ten projekt niejako ontologicznie skazany był na fiasko. Oczywiście żaden z dziennikarzy piszących o filmie tego aspektu nie poruszył. Mam wrażenie, że krytycy filmowi ciągle za mało wiedzą na temat produkcji filmowej. Gdyby pan Chochlew przyszedł do mnie z najlepszym nawet scenariuszem, zaproponowałbym mu, żeby najpierw został asystentem, żeby się czegoś nauczył.

Ale kłótnia o scenariusz o Westerplatte pokazała inny problem. Skoro państwo daje pieniądze na filmy, to przecież ma prawo decydować, na jakie scenariusze idą pieniądze z dotacji.

Uważam, że państwo nie powinno się merytorycznie wtrącać do scenariuszy. Oczywiście może nie przyznać pieniędzy. I tyle. Jeśli zdecyduje się, że przyznaje, to niech już się potem nie wtrąca. Ale to raczej postulat do ekspertów PISF, żeby mieli więcej wyobraźni przy ocenianiu projektów. Z tym Westerplatte to było rzeczywiście kuriozum.

Z kolei "Dziennik" zamieszcza dwugłos dwóch historyków o filmie - prof. Pawła Wieczorkiewicza >
Cytat:
Paweł Wieczorkiewicz dla DZIENNIKA
"Film o Westerplatte to kompletny gniot"

Chochlew kompletnie nie rozumie mentalności oficerów II Rzeczypospolitej. Nie rozumie tego, że byli to ludzie, którzy potrafili strzelić sobie w łeb, gdy stawali przed dylematem złamania przysięgi, jak np. w maju 1926. Nie rozumie tego, że przedwojenny oficer nie kłamał. Jego stopień pojmowania i rozumienia Sucharskiego i Dąbrowskiego jest knajacki - mówi w wywiadzie dla DZIENNIKA historyk Paweł Wieczorkiewicz.

Piotr Gursztyn: Jaka jest pana ocena scenariusza filmu "Westerplatte"?
Paweł Wieczorkiewicz: Bardzo krytyczna. Oceniam dobrze sam pomysł, ale w kategorii przedstawienia sporu major Sucharski - kapitan Dąbrowski. To pomysł na wielką literaturę lub wielki film, bo to tragedia na miarę greckiej czy szekspirowskiej. Tragedia, gdzie obie racje są równo podzielone. Rację miał i Dąbrowski, i Sucharski. Nie sposób jednego potępić, a drugiego uczynić bohaterem. Obaj byli gorącymi patriotami myślącymi o Polsce, tylko inaczej czuli te myśli: czy walkę o Polskę na Westerplatte zrealizować pragmatycznie, czy romantycznie? To stary spór w historii Polski i temat na wielkie dzieło. Niestety, w tej wersji, którą poznałem i recenzowałem, wyszła karykatura.

Dlaczego karykatura?
Rozumiem, że twórcy mieli ambicje na miarę Hollywood, ale wyszedł Bollywood. Straszliwa tandeta. Chyba jestem w stanie na pewnym poziomie ocenić także stronę artystyczną filmu. Stosowanie najniższych chwytów - scena zerżnięta z Kurosawy, pies, który biega najpierw z kawałkiem oderwanej skóry z twarzy, potem z odciętą ręką. Na miłość boską, to najtańsze z tanich chwytów.

To niech pan profesor udowodni, że tak nie było.
Mówię o sprawie estetycznego gustu. Mogło być wszystko. Ale pies Sucharskiego, z tego co wiadomo, nie biegał. Bo nie puszcza się psa, jeśli chce się go chronić, tam gdzie strzelają. Tak na marginesie, pies był trzymany w piwnicy. Można filmować wszystko, akty fizjologiczne też, tylko po co? Niczemu to nie służy poza próbą taniego epatowania widza.

To też nie jest najważniejsze. W tym wszystkim mi się nie podoba jedna rzecz - że idą na to pieniądze nas wszystkich. Zostanie zrobiony film, który nic nie wniesie do utrwalenia wiedzy czy przybliżenia przeciętnemu widzowi tradycji Westerplatte. Będzie to tylko idiotyczna strzelanina, bo tak to w scenariuszu wygląda. Niech pan Chochlew (reżyser - red.) robi film za własne pieniądze. Wtedy nie będę miał cienia pretensji. Państwo, jeśli przyznaje pieniądze, to niech robi to z głową. Ten film nie jest tego wart także dlatego, że jest tam mnóstwo błędów rzeczowych.

Przykład?
Panu Chochlewowi widzą tam się niemieckie kontrtorpedowce, czyli duże okręty. Tymczasem Westerplatte ostrzeliwały torpedowce, okręty dużo mniejsze. Ale w filmie inna rzecz jest bardziej irytująca: Chochlew kompletnie nie rozumie mentalności oficerów II Rzeczypospolitej. Nie rozumie tego, że byli to ludzie, którzy potrafili strzelić sobie w łeb, gdy stawali przed dylematem złamania przysięgi, jak np. w maju 1926. Nie rozumie tego, że przedwojenny oficer nie kłamał. Jego stopień pojmowania i rozumienia Sucharskiego i Dąbrowskiego jest knajacki. Sprowadzenie ludzi wysokiej próby, szlachetnych - to jest dobre słowo - do poziomu knajaków jest irytujące, przykre i świadczy o kompletnej nieznajomości epoki, nieznajomości obyczajów, sposobu zwracania się, rozmowy. Innymi słowy - może to jest film, który opowiada o współczesnym Wojsku Polskim, ale na pewno nie o armii II Rzeczypospolitej.

Błąd anachronizmu?
Kompletny. Kłamliwy i szkodliwy. Oprócz tego brak koncepcji. Reżyser nie wiedział, jak tę historię opowiedzieć. Od 2 września jest to zbiór luźnych, bezsensownych scen, z których nic nie wynika. Strzelają do Niemców, Niemcy do nich. Notabene Niemców nie widać, poza jakimiś cieniami na horyzoncie. Żołnierze, przepraszam, ale proszę o dosłowne zapisanie - odlewają się na portrety i chleją jeszcze na umór. Nie twierdzę, że być może nie wypili jednej czy drugiej butelki. To mogło się zdarzyć, ale nie tym wówczas się zajmowali.

Skąd to wiadomo? Pan profesor sam powiedział, że literatura o Westerplatte to około setki tytułów. W żadnej nie ma relacji o takich zachowaniach?

Wiemy, że było kasyno oficerskie, tam były jakieś alkohole. Z tego, co wiem, śladów o piciu nie ma. Być może w jakichś wspomnieniach Chochlew na to wpadł. Ale nie sądzę, bo rzeczą oczywistą jest, że większość alkoholu w takiej sytuacji się niszczy, by nie dopuścić do przypadków pijaństwa. Coś tam zostaje na wszelki wypadek, dla celów medycznych itp. Nie sądzę jednak, że można mówić o masowym pijaństwie. Nie ma źródła, które by to opowiadało.

A kontrowersyjna, lecz wyeksponowana w scenariuszu scena rozstrzelania dezerterów?
To bardzo wątpliwe. Do końca nie wiemy, ilu żołnierzy było na Westerplatte. Tu jest pewna tajemnica. Ale w scenariuszu jest to pokazane idiotycznie. Trudno sobie wyobrazić dezertera, który się błąka po takim nieobszernym terenie jakim jest Westerplatte, gdzieś między ułomkami drzew. Dezerter z Westerplatte mógłby podjąć próbę przepłynięcia przez kanał i dezercji do Niemców. Jeżeli Niemcy by go nie zastrzelili, a nie dogonili Polacy, to wylądowałby po stronie niemieckiej. A Niemcy nie meldowali faktu zatrzymania dezerterów.

Inna kwestia to słynna sprawa białej flagi. Czy nie doszło wtedy do jakiejś strzelaniny?
Mogło dojść. Tego akurat nie wiemy, bo to jedna z tajemnic Westerplatte. Ale to można było inaczej pokazać. Nie tak prostacko, przynajmniej w wersji, którą czytałem.

Zdaniem pana profesora ten kształt scenariusza to wynik ignorancji czy może jednak próby dekonstrukcji dotychczasowej wizji polskiej historii?
Nie, tak daleko bym nie szedł. Myślę, że kompletnej chucpy, przekonania, że wszystko jest łatwe i proste, że nie ma tematu, z którym nie można się zmierzyć. Może to prawda, bo do ambitnych świat należy, ale są tematy, nad którymi trzeba popracować. Jak się nie umie pracować albo się nie ma kwalifikacji, to potem wychodzą gnioty.

i prof. Tomasza Nałęcza >
Cytat:
Tomasz Nałęcz dla DZIENNIKA:
"Prawda o Westerplatte bez makijażu"

Paweł Chochlew swym scenariuszem filmu o obronie Westerplatte ściągnął na siebie dawno niespotykaną lawinę krytyki. Zdaniem adwersarzy ustanowił nowy, niechlubny rekord fałszowania i oczerniania naszej historii. Tymczasem właśnie w jego scenariuszu rzeczywisty obraz zdarzeń pojawia się pełniej niż we wszystkich przedstawieniach obrony Westerplatte.

O kształcie tamtych dzieł przesądziła bowiem legenda, którą obrona Westerplatte obrosła niemalże od pierwszych chwil wojny. Już we wrześniu 1939r. wydarzenie to urosło do rangi spiżowego pomnika polskiego oporu, wznoszonego nie tylko dla uhonorowania autentycznych zasług obrońców, ale także w celu zneutralizowania dojmujących porażek ponoszonych przez stronę polską w tej kampanii. Z takim też zamiarem podtrzymywano ów kult przez cały okres wojny, widząc w nim lekarstwo na upadek ducha. Legenda Westerplatte tak mocno zakorzeniła się w sercach Polaków, że nie śmieli jej podważyć propagandziści PRL-u, ochoczo deprecjonujący polski wysiłek militarny z września 1939r.

A przecież rzeczywisty obraz wydarzeń na Westerplatte odbiegał od tego zmitologizowanego w późniejszych przekazach. Dramatycznie inaczej wyglądała zwłaszcza rola odegrana przez dowódcę garnizonu mjr. Henryka Sucharskiego, który wcale nie był uosobieniem bohaterstwa i oporu. Co więcej, już po pierwszych atakach załamał się psychicznie i wiedząc, że załoga nie może liczyć na jakąkolwiek odsiecz, chciał zakończyć nierówny bój, który zgodnie z wcześniejszymi rozkazami miał trwać 12 godzin. Przeciwko kapitulacji zaprotestowali inni oficerowie, chcący bronić się aż do wyczerpania wszelkich możliwości walki. Faktyczne dowództwo objął zastępca mjr. Sucharskiego, kpt. Franciszek Dąbrowski. W efekcie obrońcy Westerplatte wytrwali na straceńczej placówce aż do 7 września 1939 i skapitulowali dopiero przed generalnym szturmem niemieckim, co pozwoliło uniknąć zmasakrowania ich szeregów. Do tej pory straty, biorąc pod uwagę intensywność i zaciekłość walk, nie były katastrofalne. Ze 182-osobowego garnizonu poległo tylko 15 ludzi, choć blisko 50 zostało rannych.

Chochlew, na ile to jest możliwe w dziele nie naukowym, lecz artystycznym, zgodnie z realiami historii oddał dramatyzm tamtych wydarzeń. Pokazał załamanie się mjr. Sucharskiego i rzeczywistą rolę kpt. Dąbrowskiego. Jednocześnie nie uległ pokusie odsądzenia Sucharskiego od czci i wiary. Nie miał łatwego zadania, bo przekazów źródłowych mówiących o sporze pomiędzy obydwoma oficerami nie zachowało się zbyt wiele. Chochlew poradził sobie z tym kłopotem w znakomity sposób. Zastosował zabieg całkowicie dopuszczalny w filmie fabularnym i kontrowersję pomiędzy Sucharskim i Dąbrowskim w sprawie kapitulacji wpisał w od dawna obecny w naszej historii spór pomiędzy realistami a romantykami, chcącymi prowadzić walkę bez zważania na jej koszty i ostateczny rezultat. Dzięki temu zabiegowi różnica postaw pomiędzy oficerami oderwana została od psychicznej kontuzji Sucharskiego i przeniesiona na bardzo frapujący poziom kontrowersji ideowej. Dobrze to świadczy o wysokiej kulturze historycznej autora.

Scenariusz w ogóle cechuje ogromna troska o mądre poszanowanie realiów przeszłości. Nie chodzi tu o fanatyczną wierność najdrobniejszym faktom, bo taka postawa w dziele artystycznym, a nie dokumentalnym, nie miałaby większego sensu. Autor, gdzie tylko może, korzysta z autentycznych treści historycznych, np. wkładając w usta płk. Sobocińskiego autentyczne słowa ministra Józefa Becka.

Zgodna z realiami historii jest też oszczędnie stosowana czerń, jaką autor posługuje się w kreśleniu wizerunku tamtych dramatycznych wydarzeń. W odróżnieniu od wielu krytyków nie mam autorowi za złe sceny, w której żołnierz oddaje mocz na portret generała w galowym mundurze. W literaturze dotyczącej września 1939r. bez trudu można spotkać jeszcze drastyczniejsze zachowania wywołane krytycznym stanowiskiem wobec naczelnego dowództwa, obwinianego przez żołnierzy o ponoszoną klęskę. Taki incydent łatwo też mógł się zdarzyć na Westerplatte, które zgodnie z oficjalnymi zapewnieniami już po 12 godzinach miało doczekać odsieczy.

Tymczasem walczyło bez nadziei na pomoc przez kolejne dni, jakby zapomniane przez dowództwo. Żołnierz na wojnie ma przecież prawo do rozważnego szafowania swoją krwią. Autor nie ulega dotychczasowym stereotypom i nie obawia się pokazać żołnierskiego zwątpienia, a czasem nawet i małości. Tylko obłudnicy mogą go jednak za to krytykować. Dzieje wszystkich wojen, także niemiecko-polskiej z września 1939 roku, są pełne podobnych scen. Fałszem byłoby ich przemilczanie. Ich uwzględnienie tylko dodaje wizerunkowi Westerplatte autentyzmu. Co więcej, potęguje obraz dominującego tam bohaterstwa. W obliczu jakże ludzkiej obawy o własne życie, demonstrowanej przez poszczególnych żołnierzy, jeszcze bardziej chwalebna staje się odwaga przytłaczającej większości obrońców.

Krytykowanie autora za taki zabieg jest dowodem ślepego przywiązania do wyidealizowanego mitu Westerplatte i nie ma nic wspólnego ze znajomością autentycznych wydarzeń wojennych. Ów obraz Westerplatte, w którym obok wielkości i poświęcenia są obecne także słabość i małość, jest największą zaletą scenariusza, jak najbardziej zgodną z realiami historii. Świetnie zostało to wyeksponowane przez sumujące całe dzieło słowa Jana Pawła II: "Każdy z nas ma swoje Westerplatte", tj. wielkie dzieło, które trzeba wykonać, niezależnie od trudności i zwątpienia towarzyszącego jego realizacji.

Tomasz Nałęcz
_________________
"A ja sobie jeżdżę na motorowerze i nocą na szosie łapię w worek jeże..." (Jan Krzysztof Kelus)
 
 
jaroslawik 

Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 4
Wysłany: Sro Gru 24, 2008 3:41 pm   

Polecam książkę Mariusza Borowiaka "Westerplatte W obronie prawdy "
 
Mikołaj 
Idi Admin


Dołączył: 13 Paź 2003
Posty: 8107
Wysłany: Pon Lut 11, 2013 2:21 am   

No to minęły 4 lata, mamy film
http://trojmiasto.gazeta....aloze_sie_.html
 
danziger 
Korytarzanin


Dołączył: 03 Gru 2004
Posty: 4638
Wysłany: Pon Lut 11, 2013 7:49 pm   

Mikołaj napisał/a:
http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,35612,13372988,_Tajemnica_Westerplatte___Miroslaw_Baka__Zaloze_sie_.html

Fajnie Baka zbywa próby "dziennikarza" wciągnięcia go w polityczne wojenki.
_________________
da, da, da...
 
 
Jurek Plieth 


Dołączył: 01 Maj 2007
Posty: 38
Wysłany: Sob Lut 16, 2013 3:17 pm   

danziger napisał/a:
Mikołaj napisał/a:
http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,35612,13372988,_Tajemnica_Westerplatte___Miroslaw_Baka__Zaloze_sie_.html

Fajnie Baka zbywa próby "dziennikarza" wciągnięcia go w polityczne wojenki.

Doprawdy?
Szczególnie to zdanie

Muszę powiedzieć, że niechętnie udzielam tego wywiadu. Zgodziłem się ze względu na "Gazetę Wyborczą"

świadczy o niechęci Baki do tego aby go kojarzyć z jakimkolwiek nurtem, czy obozem politycznym :evil:
_________________
http://plieth.com
 
Hochstriess 
von Hochstriess

Dołączyła: 05 Sie 2006
Posty: 834
Wysłany: Pon Lut 18, 2013 12:22 pm   

Widziałam wczoraj. Nie ma nic co, by sie obroniło. Niestety. Ani opowiedziane, ani sfotografowane, ani zagrane. Dość żenujące, amatorskie widowisko.
 
danielewicz 
Briefträger


Dołączył: 01 Lut 2008
Posty: 136
Wysłany: Wto Lut 19, 2013 3:46 pm   

To potwierdza Twoją opinię...
_________________
Freie Stadt Danzig
 
 
jaca2003 

Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 49
Ostrzeżeń:
 3/4/6
Wysłany: Sob Lut 23, 2013 3:31 pm   

Piękne zdjęcie
 
Danzigerek 


Dołączył: 05 Sty 2007
Posty: 183
Wysłany: Nie Lut 24, 2013 1:45 pm   

A tak na prawdę to gdyby pancernik strzelał ze swoich największych dział stojąc na Zakręcie Pięciu Gwizdków to żaden pocisk nie wylądował by na Westerplatte
_________________
Gdybym był niedyskretny, zapytałbym, skąd Pan ma na pięciomarkowe cygara? Hmm?
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Dawny Gdańsk Strona Główna

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template subTrail v 0.4 modified by Nasedo. adv Dawny Gdansk