Dawny Gdańsk Strona Główna Dawny Gdańsk


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  DownloadDownload

Poprzedni temat :: Następny temat
Nie-dawny Gdańsk - powspominajmy sobie
Autor Wiadomość
EwkaW 


Dołączyła: 04 Wrz 2011
Posty: 589
Wysłany: Nie Gru 16, 2012 7:40 pm   

pumeks napisał/a:
Pacholęcia będą w szkołach, a ja w pracy :biedactwo:

To niefajnie :hmm:
Natomiast namawiam Cię, Pumeksie, i resztę starszej młodzieży, do obejrzenia wodowania statku, kto nie widział, tego albo kolejnego.
Henio pisze, że to przedostatnie rufowe w Stoczni Gdańskiej, a więc warto przypilnować ostatniego.
Co jakiś czas odbywają się i są anonsowane w prasie, wodowania boczne w Stoczni Remontowej, bardziej dynamiczne i widowiskowe.
Każde wodowanie, zarówno rufowe jak i boczne, to duże przeżycie dla projektantów i budowniczych statku, dla wielu moment podniosły i chwila silniejszego bicia serca.

Widziałam sporo wodowań bocznych pracując w stoczni i zawsze starałam się być możliwie najbliżej. Z drugiej strony kanału wszystko było widać, ale uciekała atmosfera.
Komendy wydawane przez prowadzącego wodowanie, moment kiedy puszczają ostatnie stopery i kadłub rusza po pochylni, wreszcie huk gdy wpada do wody i ściana, pióropusze wody, które wzbija... trwa to sekundy, ale chwila to piękna i wzruszająca :roll:
 
Henio 

Dołączył: 24 Maj 2011
Posty: 149
Wysłany: Nie Gru 16, 2012 7:54 pm   

EwkaW napisał/a:
Z drugiej strony kanału wszystko było widać, ale uciekała atmosfera.

Ja jestem zawsze z drugiej strony i też blisko bo na hol. Tolek i wspinam się na sztormtrap by zacumować kadłub do kei .
 
EwkaW 


Dołączyła: 04 Wrz 2011
Posty: 589
Wysłany: Nie Gru 16, 2012 8:52 pm   

Jak to miło przeczytać, że "Tolek" wciąż w służbie.
To przecież "stary znajomy", moje pierwsze wędrówki na nabrzeże stoczniowe w czasie stażu, to było lato 1969 roku.
Pamiętam wagarowanie stażystów, oczywiście w roboczych uniformach, na Holmie. Niewiele się tam wtedy działo, jakieś magazyny i laboratorium chemiczne tylko były, poza tym tereny niezagospodarowane. Pykaliśmy pojedynczo promem żeby nie podpaść, ale w końcu ktoś nas przyuważył i doniósł do szefów. Laba na słoneczku się skończyła :hihi:
Heniu, pozdrawiam, to Ty tam na pierwszej linii frontu jesteś :D
 
Henio 

Dołączył: 24 Maj 2011
Posty: 149
Wysłany: Pon Gru 17, 2012 11:41 pm   

To EwkaW, popatrz na filmik. http://youtu.be/fiMSi-zz6CQ
 
EwkaW 


Dołączyła: 04 Wrz 2011
Posty: 589
Wysłany: Wto Gru 18, 2012 12:56 am   

Dziękuję Heniu, obejrzałam z przyjemnością, innym też polecam.
Chwila nostalgii...fajnie jest mieć takie wspomnienia :)
Poza Nosorożcem nie odczytałam nazw pozostałych holowników, nawet na zrzucie ekranu i powiększeniu.
Tolek to z pewnością jeden z tych mniejszych holowników, stawiam na ten z kremową nadbudówką, bo kiedyś nie był czerwony. Ale teraz może pełni też rolę pożarnika stoczniowego :hmm:
 
Henio 

Dołączył: 24 Maj 2011
Posty: 149
Wysłany: Wto Gru 18, 2012 5:36 pm   

Tak EwkaW, Tolek to ten "kremowy " drugi maluch to z Portu Gdańsk , a raczej WUŻu Jędrek i "Noski"
Dzisiejsze wodowanie http://www.portalmorski.p...reszcienawodzie
 
EwkaW 


Dołączyła: 04 Wrz 2011
Posty: 589
Wysłany: Wto Gru 18, 2012 7:44 pm   

Kiedy na początku lat 80-tych byłam przez dwa tygodnie w próbach morskich, głównie na Zatoce, to każda wizyta "Tolka" była swego rodzaju atrakcją. Przywoził różne elementy mające posłużyć do usunięcia usterek, ale też pocztę i bieżące wiadomości ze stoczni i z miasta. Czasem przywoził jakiegoś specjalistę, a bywało że zabierał np. kogoś chorego.
Był łącznikiem z lądem.
A ponieważ wtedy, tak uważam, pracownicy stoczni (Północnej, 4000 ludzi) to była jakby jedna wielka rodzina, to i ten malutki holownik, a zwłaszcza jego załoga, wpisywali się w tę atmosferę. Wtedy witani z uśmiechem i z uśmiechem po latach wspominani :D
 
Inga 
Warzywodzianka


Dołączyła: 29 Kwi 2008
Posty: 371
Wysłany: Wto Gru 18, 2012 9:37 pm   

A tak mi przyszło na myśl - ile jest w Gdańsku holowników i jakie mają imiona ? Kojarzę tylko "Taurusa" i "Virtusa"...
_________________
Jestem błędem statystycznym ;)
 
 
pumeks 
Mottlauspucker


Dołączył: 22 Paź 2003
Posty: 7683
Wysłany: Wto Gru 18, 2012 10:50 pm   

Wejdź na http://www.wuz.portgdansk.pl/pl i z prawej strony pod obrazkiem masz "Tabor"
_________________
#MuremZaPolskimMundurem
 
Inga 
Warzywodzianka


Dołączyła: 29 Kwi 2008
Posty: 371
Wysłany: Sro Gru 19, 2012 1:41 pm   

Pumeks - :masta:
_________________
Jestem błędem statystycznym ;)
 
 
EwkaW 


Dołączyła: 04 Wrz 2011
Posty: 589
Wysłany: Czw Gru 20, 2012 12:52 am   

Ciekawe to info nt. portowego taboru.
Sporo jednostek nie najmłodszych i prawie wszystkie zostały zbudowane w stoczniach polskich, i to w wielu różnych.
Dzielne małe stateczki, które nie wożą bogatych turystów na południowe morza, nie trafiają do newsów, ale wykonują codziennie ciężką i odpowiedzialną pracę :)
 
barakuda 

Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 21
Wysłany: Czw Mar 14, 2013 9:04 pm   

Nie zapominajcie o holownikach z naszej rewolucyjnej stoczni im.inż.Lenina..Było się tam 17 lat z tego część właśnie na holownikach.Były dwa średniej wielkości "Maciej"i"Marcin" malutka "Emilka" no i dżwig pływający "Jurand".
 
pieslaw 

Dołączył: 22 Wrz 2014
Posty: 19
Wysłany: Nie Paź 05, 2014 11:37 am   Re: Nie-dawny Gdańsk - powspominajmy sobie

Kolejne wspomnienie

Jak już pisałem w poprzednich postach w latach 1946 - 1964 mieszkałem na Angielskiej Grobli. Minęły lata dziecięce, młodzieńcze, zasadnicza służba wojskowa, rozpoczęła się praca i nastała kawalerka. Miałem koleżankę, później narzeczoną a obecnie żonę, która mieszkała na ulicy Straganiarskiej. Najbliższa droga do odwiedzin prowadziła przez prom kursujący z Ołowianki na Długie Pobrzeże. Odwiedziny najpierw sporadyczne i krótkie, stały się coraz częstsze i dłuższe. Prom kursował tylko do godziny 22:00 co z czasem stało się denerwującym ograniczeniem. Prom obsługiwał Pan Karwacki, z którym byłem skutkiem codziennych spotkań w dobrej komitywie. Pan Karwacki mieszkał również na
ul. Straganiarskiej ( i nawiasem mówiąc przyjaźnił się z ojcem mojej dziewczyny) Przewoźnik, prom musiał na noc zostawiać po stronie Ołowianki, gdzie był oddalony od głównego nurtu rzeki i musiał do domu maszerować dookoła przez mosty Stągiewny i Zielony. Dogadaliśmy się więc, że jeżeli ja nie wracałem "na moją stronę" do 22:00 to Pan Karwacki zostawiał prom po stronie zachodniej przy Długim Pobrzeżu zamknięty ma kłódkę a klucz chował w umówionym miejscu. Ja wracając do domu przepływałem promem na wschodnią stronę, zamykałem na kłódkę i klucz kładłem na miejscu. I tak to całkiem sprawnie ku obopólnemu zadowoleniu funkcjonowało. Szczególnie utkwił mi w pamięci jeden wieczór - a właściwie noc. Jest zima 1958 - 1959. Zimą dla promu w poprzek Motławy była wyrąbywana w lodzie rynna, którą mógł swobodnie kursować. Wracam oczywiście po 22:00, dochodzę do promu i zaskoczenie....Lodołamacz pokruszył lód na Motławie i na wodzie pływa mnóstwo kry. Nic, biorę prom i rozpoczynam mój samotny rejs na drugą stronę. Przepłynięcie przez rzekę poszło względnie gładko, natomiast przy brzegu zaczęły się problemy. Prom dopchnął przed sobą do brzegu całą masę kry, która teraz uniemożliwiała mi dobicie do przystani. Co chwilę zostawiałem linę, szedłem z bosakiem na dziób, odpychałem krę na boki i wracałem do liny aby płynąć dalej. W międzyczasie ta cholerna kra napływała z powrotem i następowała "powtórka z rozrywki" Ta zabawa tak trwała do godziny drugiej w nocy i wreszcie spoconemu jak mysz kościelna udało mi się szczęśliwie dobić. Niestety nie wynaleziono jeszcze telefonów komórkowych więc nie mogłem zawiadomić rodziców co mi się przydarzyło. Nie trudno wyobrazić sobie ich zdenerwowania. Nie zniechęciło to mnie jednak ani do codziennych podróży promem, ani do dziewczyny i wszystko pobiegło dalej swoimi utartymi drogami.
_________________
pieslaw
Ostatnio zmieniony przez pieslaw Nie Paź 05, 2014 5:38 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
pieslaw 

Dołączył: 22 Wrz 2014
Posty: 19
Wysłany: Nie Paź 05, 2014 12:27 pm   

Przeszukując domowe materiały o dawnym Gdańsku, natknąłem się na nr1 Kwartalnika "Był sobie Gdańsk (z lipca 1997 roku). Na okładce tego numeru jest umieszczone zdjęcie przewoźnika na Motławie na blaszanej łodzi. W całym numerze nie ma ani słowa na temat tego zdjęcia. Przypuszczam na granicy pewności, że jest to Pan Grzybowski, który w latach powojennych mieszkał w domu nad Kanałem Motławy u zbiegu ulic Angielska Grobla i Na Stępce z tyłu za willą pod murzynkiem (dzisiaj Hotel Podewils). Pan Grzybowski miał syna (chyba) Jerzego z którym się kolegowałem (może to nawet on stoi na tej łodzi. Pan Grzybowski miał kilka łodzi, które za drobną opłatą użyczał okolicznej dzieciarni do odkrywczych rejsów po gdańskich rzekach i kanałach. Na tej właśnie blaszanej łodzi pływałem wielokrotnie. Wynajmujący nie wymagał od nas żadnych "kart pływackich" ani innych uprawnień a pomimo to nie jest mi znany żaden wypadek utonięcia ani żadnego innego zagrożenia. Byliśmy obyci z wszelkiego rodzaju niebezpieczeństwami łącznie z używaniem broni i różnego rodzaju materiałów wybuchowych, które również detonowaliśmy w wodzie ze wspomnianych łodzi. Ogłuszone ryby, drobiazg szedł dla kotów a większe na patelnię.

Schowek01.jpg
Plik ściągnięto 12264 raz(y) 31,38 KB

_________________
pieslaw
 
pieslaw 

Dołączył: 22 Wrz 2014
Posty: 19
Wysłany: Pon Paź 06, 2014 10:56 am   

Jeszcze jedno wspomnienie z lat dziecięco-młodzieżowych.
Jest rok 1946. Ciepły maj. Zbliża się słynne referendum "3xTAK"
W naszym mieszkaniu na Angielskiej Grobli zebrało się kilku kolegów i padła propozycja wyprawy na Sianki na kąpiel w morzu. Słowo "wyprawy" użyłem rozmyślnie, gdyż wówczas z uwagi na brak jeszcze jakiejkolwiek komunikacji, na plażę chodziło się piechotą. Ogólna aprobata, ale żaden z nas nie ma slipek. Ja umiałem już szyć na maszynie (stary Singer z pedałem i dużym kołem zamachowym) więc zaproponowałem, że mógłbym uszyć te slipy gdybym miał z czego. Wówczas jeden z kolegów (bodajże Norbert Koprowski - zmarł po emigracji do Niemiec) "wyskoczył na chwilę i przyniósł kilka zerwanych w okolicy czerwonych flag. Po godzinie (półtorej) wszyscy mieliśmy na miarę uszyte jednakowe czerwone slipki. Mieliśmy szczęście, że ówczesna milicja nie grzeszyła zbytnią inteligencją i nie skojarzyła naszych slipek z zerwanymi flagami, albo też nikomu nie przyszło do głowy szukanie tych flag na plaży.
Niestety większość z moich kolegów z tamtych lat znajduje się już na drugim brzegu Styksu i przeszli tam różnymi innymi drogami - nie z powodu tych flag.
_________________
pieslaw
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Dawny Gdańsk Strona Główna

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template subTrail v 0.4 modified by Nasedo. adv Dawny Gdansk