A co, pardon, mam Ci podać listę osób, które się do tej narodowości przyznają? Wymienić Ci moich rozmówców, którzy opowiadali mi o tym? Nic z tego - ochrona danych osobowych - nawet w przypadku osób nieżyjących nie widzę powodu upubliczniania ich nazwisk. Musisz uwierzyć na słowo.
Widzisz, jeśli nawet 5 osób na sto przyznaje się do takiej narodowości, a 90 gardłuje "Zurück zum Reich" i głosuje na Deutsch-Nationale Volkspartei, to dla mnie świadczy o tym że większość obywateli WMG to byli Niemcy, i że zjawisko p.t. NARÓD Gdański nie istniało.
No i znowu statystyka... A ja Ci powtarzam, że narodowość to pochodna narodu - czy w momencie, kiedy jakiś naród zostaje wytępiony i żyją nieliczni jego przedstawiciele, lub większość się wynarodowiła, odmówisz prawa istnienia takiemu narodowi? Ciekawe czy byłbyś taki surowy, gdyby chodziło o Polaków...
Co jakiś czas na Discovery lecą reklamówki różnych ginących "narodów", z informacją, że tylko kilkanaście, ewentualnie kilkadziesiąt osób mówi jeszcze jakimś ginącym językiem i kultywuje tradycje. To też są narody, pomimo tego, że większość "współplemieńców" zapomniała swoich korzeni.
No tak, to wszystko się zgadza i wszyscy kiwają głowami. Każdy ma prawo do swojej narodowości, oprócz Kaszubów i Ślązaków wszakże. I Gdańszczan jak widać...
powtarzam, że narodowość to pochodna narodu - czy w momencie, kiedy jakiś naród zostaje wytępiony i żyją nieliczni jego przedstawiciele, lub większość się wynarodowiła, odmówisz prawa istnienia takiemu narodowi?
Ale odnosząc to do naszej sytuacji należałoby stwierdzić, że wcześniej ów naród Gdański istniał. Ale jeśli przyjąć te wyznaczniki, jakie zazwyczaj przyjmuje się dla narodu czyli że jest to wspólnota zamieszkujaca określone terytorium, zintegrowana własnym językiem (i tworzoną w tym języku literaturą), historią, obyczajami, to go nie było.
Poza tym statystyka i inne cechy obiektywne (a nie czyjeś chcenie) mają znaczenie. Jeśli uprę sie, że jestem narodowosci gdyńskiej, to ta narodowość wcale od tego nie powstanie. Nawet gdyby nas dwustu było albo i tysiąc.
Co innego czuć się Gdańszczaninem, tego nikomu, w tym Twojej rodzinie nie odbieram. I nawet jeśli kilka osób nazwałą tę więź narodowością, to przez samą ich wolę naród nie powstanie. No chyba, że coś innego chcesz rozumieć przez naród.
Podzielam obawy Pumeksa, że narodem to sie wielu zaczęło czuć jak juz opuścili Miasto i chcieli odciąc się od niechlubnych korzeni.
Żeby było jasne, nie odmawiam Gdańskowi Gdańskości, ale twierdzę, że nie można jednym tchem jako narodowości wymieniać Gdańszczan, Polaków i Niemców.
Czytaliśmy wszyscy "Wspomnienia gdańskiego bówki" i trudno na podstawie tej lektury przyjąć, że jakiś trzeci naród wtedy w Gdańsku istniał.
A o tym, że władze od samego początku nie traktowały Gdańszczan jako narodu niech świadczą słowa Heinricha Sahma, prezydenta Senatu w latch 1920-1930:
Pełnię swoich sił oddałem w nieustannym dążeniu, majac jeden cel przed oczami: utrzymać Gdańsk niemieckim, ażeby kiedyś, a spodziewam się tego jeszcze dożyć, mógł powrócić do Rzeszy narodowo nietknięty
Podobnie jak Polacy, którzy jako naród pojawiają się w zasadzie dopiero w chwili kiedy ich państwo znika z mapy europy. A co do Gdańska to sprawa nie jest taka prosta - tu była odrębność kulturowa, językowa i do tego jeszcze przez większość historii tego Miasta polityczna. Niemieccy nacjonaliści wygadywali o strukturze narodowej Gdańska podobne bzdury, jak obecnie polscy.
Wszelkie dyskusje naukowe nie zmienią stanu rzeczy takiego, że i ja i wielu innych (no może niewielu) czujemy się Gdańszczanami, i to mimo, że w domu posługujemy się językami Polaków, bądź Niemców.
Właściwie, to cała ta dyskusja jest bez sensu. Tylko w języku polskim funkcjonują pojęcia narodowości i obywatelsta zupełnie osobno. W innych krajach nie mają takich problemów, jest po prostu "nationality". A to, kto się kim czuje nikogo nie obchodzi. Szwedzi bez problemów akceptują oświadczenia, że ktoś jest np. Kurdem (choć takie państwo nigdy nie istniało), tak samo bez problemów akceptują moją gdańskość.
Tylko w języku polskim funkcjonują pojęcia narodowości i obywatelsta
Pewnie nie bez przyczyny. A skoro istnieją, to chyba jest o czym mówić.
A właściwie to skąd pomysł, że w innych językach nie ma tego rozróżnienia?
Weźmy citizenship i nationality, Staatsangehoerigkeit i Nationalität...
Wszelkie dyskusje naukowe nie zmienią stanu rzeczy takiego, że i ja i wielu innych (no może niewielu) czujemy się Gdańszczanami, i to mimo, że w domu posługujemy się językami Polaków, bądź Niemców.
A ja jestem Prusakiem
To jedyna dla mnie mozliwość zwazywszy na moje pomieszane pochodzenie, daty przybycia rozmaitych przodków w te strony, miejsca z których tu przybyli. No i zwazywszy na moje osobiste odczucia.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum