tak jak na tych zdjęciach pomagałem często moim znajomym rybakom w Kątach w porcie.
casy były fajne chociaż nie było lekko .
wieczorem na rasowki na Kobylą Kępę , potem do portu w Kątach ,we dwoch rozbić i ponownie nabić 500do 1000 hakow , a już o 5 rano rybacy wracali z wody i trzeba było jak to mowili " rozbijać " sieci . flondra była wspaniała ale najsmaczniejsze były torbuty .
po wyczyszczeniu sieci mieliśmy dopiero czas dla nas - biegiem do lasu a tam okopow i wszelkiego żelastwa wtedy było od --- i cuit ciut .
no i te hobby chodzenia z wykrywką zostało mi do dzisiaj .
a jeszcze jedno .
zimą nie było rybałki , czekało się na dobry sztorm zachodni , następnie jak pogoda sprzyjała , wiatr południowy , no i bursztynu było na kilogramy , ale nie radził bym nie zachartowanym tych " połowow " w lutowe mrozy .
Wiem , jeszcze są. Nawet dzieci i wnuki, obecnych na zdjęciach powyżej, dalej łowią.
A robota ciężka, choćby wiosną zeszłego roku, były tylko trzy dni w czasie których ryby brały, więc cały czas łowili i wybierali. A zimno było ! Ręce grabiały.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum