Najlepsze lody we Wrzeszczu natomiast w wielokrotnie tu wspominanym Eskimosie (potem zmienil nazwe zdaje sie na Eskimo )
No i najlepsze lody to były właśnie w tym po schodkach w piwniczce (mój rekord to 16 gałek za całe 8 złotych).
Cen juz moge nie pamietac,ale rekord to 24 gałki.Najlepsze lody na swiecie.Zjezdzalismy cala banda na rowerach z Niedzwiednika.
Pamietam jeszcze kawiarnie "Dorota" w Oliwie na rogu Derdowskiego i Wita Stwosza.Juz w roku 1976 galka kosztowala 2,20,ale to byly ogromne porcje.I pyszne.Szczytem osiagniec byl lód "za osiem osiemdziesiat" Cukiernia Kon-tiki na "armiach" (na rogu Cystersow i armii) byla cienka, chodzilo sie niejako z musu,bo blisko budy.Galka lodow 1,80. Naparwde paskudne byly.
Skleroza nie boli, ale ....... wykonalem proces myslowy (prz gastronomii wychodzi mi to lepiej niż przy historii) i przypomnialem sobie, że mała cukiernia na Monciaku pomiędzy wiaduktem kolejowym a wiaduktem pod ul. 20 października (wspo0mniana cztery posty wcześniej), nazywala sie "Sopotek" .... rurki włoskie ...... z bitą smietaną.....
W Oliwie na rynku ciastkarskim dominowała "Danusia" z niej pamiętam tylko tzw "ciepłe lody" no i pana właściciela, który zawsze jak tylko pamiętam mył swój samochód zaparkowany przed cukiernią. Charakterystyczna była też pani właścicielka z fryzurą z lat 60-tych. Z rok temu byłem w "Danusi" i jest ona nadal w tych samych rękach.
W moich oczach wizerunki Pani i Pana z "Danusi" to dwie oliwskie "ikony".
Bywałem tam również częstym gościem. Zapach słodyczy wszelkiej maści był po jakimś czasie wdychania niemożliwy dla mnie do wytrzymania, ale i tak chętnie podziwiałem "skarby" zgromadzone za szklanymi szybami". Oprócz ciepłych lodów i olbrzymich lizaków na patyku w kolorze czerwonym fascynowały mnie monety z czekolady w "złotawym" opakowaniu.
Wydaje mi się,że nikt nie wspomniał o unikatowej trójmiejskiej atrakcji.W okolicy dzisiejszego baru "Akademickiego" przy Grunwaldzkiej jedno z okien wystawowych było zamknięte blachą, w której były dwa "kreciołki"- coś jak miniaturowe, obrotowe drzwi do IKEI, a wyżej dwie dziurki na monetę.Jak się wrzuciło bodajże 2 zł po chwili na tej mini karuzeli wyjeżdżał lód albo pączek. Ponoc jak się miało refleks można było złapac "automat" za rękę wstawiającą te frykasy.Dla mnie, każda wizyta we Wrzeszczu, w którym sklepy na Grunwaldzkiej nie ustępowały tym z Marszałkowskiej, to była zapowiedż czterech wielkich atrakcji: lodów z "automatu" /liczyła się forma a nie smak/, obejrzenia stereo-palmy albo wielbłąda przez wmurowaną w scianę lornetkę "Fotoplastikonu",jazdy windą w PDT na ostatnie piętro, gdzie sprzedawano zabawki i ogladania świata z dookólnej galerii drugiego domu towarowego - po przebudowie nazwanego "Sezamem". Wcale się nie dziwię,że mój wnuczek dziś podróże do Wrzeszcza totalnie olewa.
Smakowity ten wątek gastronomiczno wspomnieniowy.
A skoro o wspomnieniach, to mam pytanie:
Pamiętacie kawirenkę Kon-Tiki obok parku oliwskiego?
Po niedzielnym spacerze rodzice przyprowadzali mnie tam na lody lub galaretkę z bitą śmietaną...
Lody w wafelkach sprzedawane były "z okna" obok wejścia do kawiarni.
Dziś w tym miejscu jest jakiś sklep, zdaję się ze z garnkami.
...Pączków obok Domu Towarowego we Wrzeszczu też już nie ma...
Świat schodzi na psy.
A najbardziej bolesny jest fakt, że zlikwidowano sklep papierniczy w Oliwie...
Ten, który był tam od zawsze.
W tym miejscu będzie grecki bank.
Ale to chyba temat na inną dyskusję...
Ja pamiętam Kon-tiki! Lody były wodniste i niedobre, po 1,80 zł gałka. Za to w kawiarni Dorota .... przepyszne! 2,20 za gałkę
A "papiernik" to całe moje dzieciństwo.
...Pączków obok Domu Towarowego we Wrzeszczu też już nie ma...
JAK TO NIE MA!!?? Paczki ktore pamietam z dziecinstwa...zawsze tam zachodzilismy i stalismy w mega kolejkach i ten wspanialy zapach......
To gdzie teraz "poszly" te paczki??!!
Jako były, tym niemniej poważny przedsiębiorca w branży lodziarskiej, zdradzę Wam, że są sposoby na nabranie klienta. Gałka optycznie większa, faktycznie może być dużo mniejsza.
Szczerze mówiąc, niezbyt dobrze pamiętam smak lodów z Kon-Tiki...
Bardziej pamiętam atmosferę tych naszych niedzielnych spacerów.
Kawiarnia Kon-Tiki kojarzyła mi się zawsze z Oliwą i beztroskim dzieciństwem.
Jeśli Dorota mieściła się na rogu Wita Stwosza i Derdowskiego, to tam również czesto zachodzilismy. Miszkalismy na Wita Stwosza 10, rzut beretem...
Moje wątpliwości dotyczą nazwy, zawsze myślałem że to Dorotka.
Zresztą, potem to było solarium, gabinet kosmetyczny, sklep z tapetami i wykładzinami. Kolejność przypadkowa.
Ja pamiętam Kon-tiki! Lody były wodniste i niedobre, po 1,80 zł gałka. Za to w kawiarni Dorota .... przepyszne! 2,20 za gałkę
A "papiernik" to całe moje dzieciństwo.
Ja pamietam Kon_tiki, ale tą pierwszą, prawdziwą. Ponieważ jestem stary to powiem, iz ta piwrwsza Kon Tiki miescila się tuz obok budynku Hotelu Monopol, na przedłużeniu ul. Heweliusza, rób Podbielańskiej. Później w tym budyneczku miescila się tzw. Informacja Turystyczna. Ulica Heweliusza dochodzila wtedy do Podwala Grodzkiego i w jej ciągu, mniej więcej tam gdzie dzis jest wejscie do Krewetki, byl Hotel pod Orlem.... hihihihi z knajpą....
Fakt, gałki w Dorocie były naprawdę dużo większe! Smak lodów pamiętam do dziś :-)
Lody w Kon-tiki były po szkole, albo po wf w sali obok.
Zeby nie było - ja też mam miłe wspomnienia. Ale lody były niedobre.
...Pączków obok Domu Towarowego we Wrzeszczu też już nie ma...
JAK TO NIE MA!!?? Paczki ktore pamietam z dziecinstwa...zawsze tam zachodzilismy i stalismy w mega kolejkach i ten wspanialy zapach......
To gdzie teraz "poszly" te paczki??!!
Niestety, nigdzie nie "poszły" - cukiernia Nowaków, bo o niej mowa, została zlikwidowana definitywnie. Działała od 1973 do 2007.
Pączki były nie tylko pyszne, ale i ogromniaste, wielkości kuli armatniej. To se uż ne vrati...
_________________ BillyBoy na kłopoty ma zawsze środek złoty.
Ja pamiętam Kon-tiki! Lody były wodniste i niedobre, po 1,80 zł gałka. Za to w kawiarni Dorota .... przepyszne! 2,20 za gałkę
...
mniej więcej tam gdzie dzis jest wejscie do Krewetki, byl Hotel pod Orlem.... hihihihi z knajpą....
W tym hotelu zdaje się kręcili film "Żona dla Austrylijczyka", skądinąd mój ulubiony przez sentyment do miasta i Ciepielewskiej ;).
Przedstawić dokument upaństwawiający gdański przemysł cukierniczy i ukazujący jakie firmy cukiernicze istniały w przedwojennym Gdańsku i jego najbliższych okolicach? Mam też "cukiernicze" reklamy, a jako zapewne znaną ciekawostkę podaję, że w roku 1923 w Wolnym Mieście Gdańsku powstały trzy fabryki słodyczy: "Anglas', "Baltic' i 'Kosma". Po II wojnie światowej w 1951 roku zakłady te zostały upaństwowione i poddane wspólnemu zarządowi pod nazwą ZKP "Bałtyk". Najsłynniejszy wyrób kojarzony z fabryką była to czekolada "Finezja". Po transformacji ustrojowej "Bałtyk" kupił skandynawski "Fazer", który zlikwidował go w 2005 roku. W 2006 roku zakład odkupiła firma "Bomilla" z Włoclawka, która przywróciła dawną cukierniczą tradycję "Bałtyku".
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum