Koło mojego domu (Brama Straganiarska) mieściła się bardzo stara cukiernia. Dzisiaj ten lokal zajmuje Księgarnia Katolicka. Właściciela cukierni nazywalismy Szczurem, z powodu estetyki lokalu oraz estetyki sprzedawanych tam produktów. Ciastek z tej cukierni nie chcę pamietać. Ale przpomina mi się epizod z czasów kręcenia w Gdańsku filmu "Kolumbowie"
Kościół św Jana w Gdańsku udawał kościół św Jana na warszawskiej starówce (300 km>>). Oprócz scen w kościele były realizowane sceny w uliczce przy (dzisiaj zaułek Zachariasza Zapppio)
Zaplecze wspomianej wcześniej cukierni wychodziło właśnie na uliczkę na, której kręcono kolejne ujecia filmowe. Celem przysłonięcia części budynków członek ekipy technicznej filmowców rzucił duża świece dymną za ogrodzenie wspomnianej wcześniej cukierni. Ekipa sprawnie realizowała kolejne ujęcia.Strzały , wybuchy, dym i nagle w kadrze miedzy niemieckimi żołnierzami wyskakuje postać cukiernika" szczura' z wielką awanturą. Okazało sie, że człowiek techniczny, rzucając świecę dymną zwalił zapas jajek za zapleczu cukierni.
Nie pamietam jak sie ta awantura skończyła. Chyba dobrze, gdyż film wyświetlali w telewizji.
Oczywiście nie zapominajcie o wspaniałych pączkach na Grunwaldzkiej obok D.T. Centrum,nadal tam czesto kupuje pączki.Aha chciałem napisać jeszcze o lodach włoskich z pętli autobusów w Oliwie,cały czas ta sama obsada,cały czas ten smak.
Gargoyle, sasiedzie: Na Anton-Moellerweg pod siodemka pan Herbert Neumann wypiekal swego pumpernikla na dlugo zanim rodzice wysylali nas tam po swieze buleczki
Nie była to cukiernia, ale sklep warzywny, który miło wspominam. W dzieciństwie kupowałem tam duże, czerwone lizaki i oranżadę w butelkach z porcelanką. Sklepik mieścił się (i dalej sie mieści) na ul. Gołębiej. Przez wiele lat (od kiedy sięgam pamięcią) prowadzony był przez Panią Martę, kiedy zaszedłem do niego w ubiegłym roku Pani Marty już nie było, obsługiwała jej siostra. Wypiłem napój gazowany (ze względu na kryptoreklamę nie podaję jego nazwy) i chyba z pół godziny rozmawiałem o dawnych czasach. Ech, wszystko się zmienia...
Gargoyle, sasiedzie: Na Anton-Moellerweg pod siodemka pan Herbert Neumann wypiekal swego pumpernikla na dlugo zanim rodzice wysylali nas tam po swieze buleczki
No ja pumpernikla to nie pamietam ,ale te swiezutkie buleczki i chlebus to owszem a nie mialem daleko bo mieszkalem pod czworka.
_________________ "...robala co mnie zzera wciaz zalewam sam..."
Zdjęcie jest z przełomu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. W miejscu gdzie dziś stoi dom Spółdzielni Mieszkaniowej ( mieszkali, mieszkają ? głównie wojskowi) był ciąg prywatnych sklepików w charakterze tych z gdańskiej hali. Jako kilkulatek jeździłem tam z Matką na zakupy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum