Dawny Gdańsk Strona Główna Dawny Gdańsk


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  DownloadDownload

Poprzedni temat :: Następny temat
Moje spotkanie z tow. Gierkiem
Autor Wiadomość
bazyli 


Dołączył: 19 Lis 2004
Posty: 80
Wysłany: Wto Gru 21, 2004 9:17 pm   Moje spotkanie z tow. Gierkiem

Zachęcony rozmową wigilijną - zamieszczam teraz - zbeletryzowaną wersję mojego spotkania z Tow. Edwardem o którym mówiłem na Wigilii

Wasz globtroter i podróżnik w czasie - Ambroży Lumbago w swym długoletnim życiu spotkał wielu ludzi z czołówek pierwszych stron gazet. Pił alkohol z niejednym aktorem, reżyserem czy politykiem. Jego ręce ściskali dostojnicy państwowi i partyjni różnych szczebli. I z myślą by podzielić się owymi wspomnieniami powstał ów cykl felietoników ku pamięci potomnych.

Rozmowa z towarzyszem Edwardem Gierkiem na temat telewizji...

Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, siedmioma lasami - to znaczy bardzo dawno i bardzo daleko. Kiedy Wasz niestrudzony odkrywca i globtroter Ambroży Lumbago był jeszcze tylko małym Ambrożykiem i bardziej interesowały go zabawki w piaskownicy niźli odkrywanie meandrów elity świata polityki i kultury w naszej Ojczyźnie rządził rząd a rządem kierowała Partia. Taka partia pisana przez bardzo duże "P". Partia ta nazywała się Polską Zjednoczoną Partią Robotniczą. Partia owa rządziła w sojuszu z dwoma innymi ugrupowaniami Zjednoczonym Stronnictwem Ludowym i Stronnictwem Demokratycznym. Owa "święta trójca" stanowiła zdrowy trzon społeczeństwa na drodze do socjalizmu. Był to rok 1976 - rozkwit "dekady sukcesu". Z ekranów czarno białego telewizora - innych na razie jeszcze nie było - co róż wypływały strumienie złotoustego potoku słów chwalących jedynie słuszną ideologię, zachłystujący się każdą toną wytopionej stali i kwintalem pszenicy wykoszonej z dorodnych pól. Wśród tej wygłaszanej wszem i wobec chwalby przewijało się jedno nazwisko. Nazwisko to brzmiało "towarzysz Edward Gierek". Wysoki, postawny mężczyzna z fryzurą na jeża i tubalnym, bardzo charakterystycznym głosem, był owym centrum wszechświata, wokół którego "kraj rozwijał się a ludzie żyli dostatniej". Niezliczone relacje z przecięć wstęg, otwarć, wytopów surówki, plenów spotkań, egzekutyw partyjnych i zebrań okolicznościowych z jego udziałem wypełniały szczelnie ekran telewizora. Niestety często kosztem "Czwartku z Bratkiem" "Zwierzyńca" czy choćby dobranocki. I nie było możliwości wyboru, bo choć kanały były wtedy dwa, to na każdym z nich widniała jego poczciwa, pełna zatroskania twarz, przemawiająca właśnie z okazji Dożynek, czy też Barbórki. Nic więc dziwnego, że mały Ambrożyk znał ową twarz na pamięć. Bo trudno było go nie zauważyć.
Pewnego ciepłego licowego przedpołudnia, Ojciec Alojzego - stoczniowiec, odpicował się jak przysłowiowy "stróż w Boże Ciało", wziął małego Ambrożyka za rękę i razem wsiedli do pociągu SKM. Pojechali do nie istniejącej już dziś Hali Stoczni. Tam, wśród zebranej dużej grupy, zgodnie klaszczących stoczniowców, wśród biało czerwonych sztandarów, zielonego sukna stołów, nudnych przemówień, Ambrożyk wynudził się śmiertelnie do chwili, gdy, niespodziewanie dla niego - w sali pojawił się On.
Był taki sam jak w telewizorze. Wysoki, żywy w garniturze. W otoczeni kilkunastu pomniejszych dygnitarzy wkroczył do sali szybkim krokiem i zajął honorowe miejsce przy stole. Potem mówił donośnym głosem o "szóstej potędze świata" i "przemyśle stoczniowym" jako ważnej gałęzi socjalistycznej gospodarki i temu podobne pierdoły, które już po chwili znudziły naszego Ambrożyka śmiertelnie, więc postanowił uciąć sobie komara.
Nie obudziły go owacje na stojąco, krzyki rozochoconych "zapiewajłów". Dopiero, kiedy ojciec stuknął go w ramię, każąc mu siedzieć grzecznie na krześle, zaspany, zorientował się, że jego ojciec szykuje się do wejścia na scenę, gdzie "grupa zasłużonych" miała otrzymać z rąk tow. Gierka medale.
Nie namyślając się ani chwili, szybkim krokiem ruszył za ojcem. Zręcznie wyminął wyciągnięte w jego stronę ręce zaskoczonego ochroniarza, by po chwili stanąć u boku przerażonego jego nagłym wtargnięciem ojca. Ambrożyk nie zdawał sobie sprawy z tego, jakie mogą być konsekwencje jego czynu. Stał u boku ojca, w świetle jupiterów, telewizyjnych kamer, uśmiechając się od ucha do ucha w oczekiwaniu na swoją kolejkę. Na sali rozległ się delikatny szmerek rozbawienia. Ochroniarz wyrywał sobie włosy z głowy, przeklinając dzień w którym się narodził. Wśród oficjeli zapanowała konsternacja. Nagle jeden z nich, łysawy i w okularach, szepnął coś do ucha tow. Gierka a ten, odwrócił się i omijając kolejkę, poszedł do Ambrożego i jego ojca. Stanął wysoki i masywny, uśmiechnął się szeroko i chwycił Ambrożego w ramiona i podniósł wysoko do góry. Uścisnął i ucałował w czoło, po czym postawił na ziemi obok śmiertelnie bladego ojca.
Rozległy się oklaski. Towarzysz Gierek przypiął ojcu order, energicznie uścisnął dłoń. Do rąk powędrowały nieśmiertelne wtedy goździki.
- Gratuluje towarzyszu... - powiedział do stojącego jak słup soli ojca. - Jak ma na imię syn?
Ojciec ze zdenerwowania nie potrafił wyksztusić słowa. Chwila milczenia przedłużała się niemiłosiernie. Ambroży musiał go więc wyręczyć...
- Mam na imię Ambroży. A pana widziałem w telewizji...
Towarzysz Gierek uśmiechnął się. Wraz z nim, cała otaczająca go świta.
- Telewizja ma przyszłość synu. - stwierdził filozoficznie. - Ma przyszłość...
Nie za bardzo zrozumiał o co chodzi towarzyszowi Gierkowi, ale energicznie kiwnął głową. Gierek dał znak skinieniem ręki i jeden z młodych "borowików", podszedł do Ambrożego i wręczył mu paczkę gum
- Uciekaj smyku - dodał pobłażliwie borowiec, wręczając prezent. - A pan, ma szczęście, że wszystko rozeszło się po kościach bo w pierdlu by pan wylądował...
Ojciec nerwowo przełknął ślinę.
A kiedy wrócili do domu, sprawił Ambrożemu solidne lanie...
I tak oto telewizja stała się odtąd ulubionym medium Ambrożego.

Co chciał opowiedzieć i spisał
Ambroży Lumbago...

Ambroży Lumbago

Ambroży lumbago to mój literacki pseudonim
Bazyl
 
lusinek1 
Młodzież,a co!


Dołączył: 21 Lis 2004
Posty: 722
Wysłany: Sro Gru 22, 2004 12:04 am   

...o kurka...! no to teraz czekamy z niecierpliwością na kolejne odcinki o:
1. semickich korzeniach,
2. czekistowskiej, tudzież KaGieBowskiej, przeszłości antenatów,
3. noszeniu na rękach przez... (tu dłuuuuuuuga lista oficjeli, od Adolfa H. poczynając, na Jaśnie Wielmożnym Panującym Nam Obecnie Prezydencie Pawle A. kończąc) :^^
_________________
Frakcja Miłośników Niewygodnych Kin (II)
============================
Z dwóch kaczorów wybieram Donalda :)
 
 
parker 


Dołączyła: 08 Wrz 2004
Posty: 4927
Wysłany: Sro Gru 22, 2004 1:06 am   

Gdzieś już tę historię słyszałam... :hihi:
 
Marcin 


Dołączył: 14 Mar 2004
Posty: 4244
Wysłany: Sro Gru 22, 2004 9:00 am   

A Zoppoter w końcu wziął Bazylego na ręce? :wink: :hihi:
_________________
Frakcja Miłośników Niewygodnych Kin
--------------------------------------------------------------------------
Až dojde moja poslední hodina, pochovajte mňa do bečky od vína
--------------------------------------------------------------------------
 
lusinek1 
Młodzież,a co!


Dołączył: 21 Lis 2004
Posty: 722
Wysłany: Sro Gru 22, 2004 9:14 am   

Chyba dopiero zbiera siły... :haha:
 
 
Grün 
Oberpomuchel


Dołączył: 03 Lis 2003
Posty: 7010
Wysłany: Sro Gru 22, 2004 9:21 am   

Trzeba to koniecznie uwiecznić! Tylko niech go nie głaszcze, bo tak już nie wolno ! :)
 
 
parker 


Dołączyła: 08 Wrz 2004
Posty: 4927
Wysłany: Sro Gru 22, 2004 9:24 am   

Głaskać wolno, niech nie całuje :hihi:
 
Grün 
Oberpomuchel


Dołączył: 03 Lis 2003
Posty: 7010
Wysłany: Sro Gru 22, 2004 9:25 am   

Jak to? Całować wolno! Nie wolno dawać kieszonkowego :)
 
 
parker 


Dołączyła: 08 Wrz 2004
Posty: 4927
Wysłany: Sro Gru 22, 2004 9:25 am   

Chciałam tylko dodać, jako upierdliwy czytacz, że w jednym miejscu opowieści Ambroży zamienił się w Alojzego :hihi:
 
Grün 
Oberpomuchel


Dołączył: 03 Lis 2003
Posty: 7010
Wysłany: Sro Gru 22, 2004 9:28 am   

Jeju, jak Ty się czepiasz :)
 
 
Sabaoth 
Zachodni Prusak


Dołączył: 23 Kwi 2004
Posty: 11351
Wysłany: Sro Gru 22, 2004 9:31 am   

Teraz to dzieci nie wolno karcic (ze o biciu nie wspomne :mrgreen: ).
_________________
www.danzig-online.pl
 
 
parker 


Dołączyła: 08 Wrz 2004
Posty: 4927
Wysłany: Sro Gru 22, 2004 9:33 am   

Grün napisał/a:
Jeju, jak Ty się czepiasz :)


Ktoś musi :)
 
Zoppoter 
Wolny Prusak

Dołączył: 28 Kwi 2004
Posty: 3687
Wysłany: Sro Gru 22, 2004 10:41 am   Re: Moje spotkanie z tow. Gierkiem

bazyli napisał/a:
Wasz globtroter i podróżnik w czasie - Ambroży Lumbago w swym długoletnim życiu spotkał wielu ludzi z czołówek pierwszych stron gazet. Pił alkohol z niejednym aktorem, reżyserem czy politykiem. Jego ręce ściskali dostojnicy państwowi i partyjni różnych szczebli.

Bazyl


Prawie jak Forrest Gump. Ten to nawet z Johnem Lennonem w telewizji wystąpił, a Elvisa Presleya nauczył tańczyć... :mrgreen:

A wracając do noszenia całowania i głaskania: zakazy dotycza osób do lat 15, a Ambroży Bazyli nieopatrznie przyznał sie, że już ten wiek przekroczył. Tak więc moge go bezkarnie nosić, całować i głaskać (w przeciwieństwie do mojej córki, której jeszcze brakuje 11 i pół roku do tego momentu). Z kieszonkowym gorzej, ale to nie z powodu zakazu :hihi:
 
Marcin 


Dołączył: 14 Mar 2004
Posty: 4244
Wysłany: Sro Gru 22, 2004 11:12 am   

lusinek1 napisał/a:
...o kurka...! no to teraz czekamy z niecierpliwością na kolejne odcinki o:
1. semickich korzeniach,
2. czekistowskiej, tudzież KaGieBowskiej, przeszłości antenatów,
3. noszeniu na rękach przez... (tu dłuuuuuuuga lista oficjeli, od Adolfa H. poczynając, na Jaśnie Wielmożnym Panującym Nam Obecnie Prezydencie Pawle A. kończąc) :^^

Lusinek, ja bym jeszcze prosił o wątek o przyjęciu przez Bazylego korzyści majątkowej od Lwa Rywina i o wcześniejszym spotkaniu z A. Kwaśniewskim. :wink: A swoją drogą to Bazyl musi mieć niezłe plecy skoro nie wezwano go przed komisję śledczą. :hihi:
_________________
Frakcja Miłośników Niewygodnych Kin
--------------------------------------------------------------------------
Až dojde moja poslední hodina, pochovajte mňa do bečky od vína
--------------------------------------------------------------------------
 
lusinek1 
Młodzież,a co!


Dołączył: 21 Lis 2004
Posty: 722
Wysłany: Sro Gru 22, 2004 1:43 pm   

Racja, Marcinie, święta racja, zapomniałem - prostuję więc i dodaję prośbę o odcinki o:
4. żółtym (pomarańczowym?) szaliku,
5. spotkaniu z Prezydentem-W-Swetrze - z okresu, kiedy jeszcze Prezydentem nie był... :)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Dawny Gdańsk Strona Główna

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template subTrail v 0.4 modified by Nasedo. adv Dawny Gdansk