Wcześniej problem był ze znaczeniem słowa Pommern i Pomorze, więc może teraz też uznamy, że Ojczyzna to nie to samo co Heimat i Vaterland. Skoro w artykule mowa o ucieczce do "Ojczyzny" należy to rozumieć tak, jak rozumie się to słowo w języku polskim Czyli twierdzenie jest błędne!
Skoro w artykule mowa o ucieczce do "Ojczyzny" należy to rozumieć tak, jak rozumie się to słowo w języku polskim
No własnie próbowałem to zasugerować, tyle, że moim zdaniem w języku polskim slowo "Ojczyzna" bliższe jest niemieckiemu terminowi "Vaterland" niż "Heimat", a więc twierdzenie byłoby poprawne.
Ale oczywiście dyskutować można na ten temat długo, tyle, że raczej nic to do sprawy nie wniesie, więc kończe czem prędzej dyskusję, którą niopatrznie zacząłem
Tylko, że przyznając słuszność (w wypadku Niemców niewątpliwą) poglądowi Danzigera, zapominamy o ludziach, dla których Rzesza nie była Vaterlandem, bo jedyną ojczyzną był dla nich Gdańsk.
Tylko, że przyznając słuszność (w wypadku Niemców niewątpliwą) poglądowi Danzigera, zapominamy o ludziach, dla których Rzesza nie była Vaterlandem, bo jedyną ojczyzną był dla nich Gdańsk.
moim zdaniem w języku polskim slowo "Ojczyzna" bliższe jest niemieckiemu terminowi "Vaterland" niż "Heimat", a więc twierdzenie byłoby poprawne.
Osobiście uważam, że to zwykła ignorancja realizatroów filmu a nie kwestia takiego, czy innego pojmowania przez nich "ojczyzny". Widziałem niedawno na jednym z tych dokumentalnych kanałów (nie pamiętam, czy National Geografic, czy Discovery, czy Planete) film o inwazji Niemiec na Polske w 1939 roku. Oczywiście była efektowna mapa z przesuwającym się frontem i granicami. Otóż granice europejskie w tej animacji były takie jak dzisiaj! Nie było Prus Wschodnich, Wolnego Miasta, a front przesuwał się na wschód począwszy od Odry i Nysy. Kwestię inwazji sowietów w ogóle pominięto. Podobnych błędów (choć mniej spektakularnych) jest w takich filmach więcej; szczególnie często Gdańsk jest wciągnięty w granice Polski w latach 30-ych.
Stąd moje podejrzenie, że w filmie o Gustloffie owa "ojczyzna" oznaczała Niemcy w powojennych granicach, bez uwzględnienia faktu, ze przed wojna te granice były zupełnie gdzie indziej...
Lech Byczkowski i Jarosław Wiechowski z klubu gdyńskich morsów czczą pamięć tysięcy ofiar katastrofy statku "Wilhelm Gustloff", kąpiąc się w rocznicę tragedii w lodowatym morzu. W poniedziałek 30 stycznia weszli do wody o 21.03. To o tej godzinie 61 lat temu statek został storpedowany na wysokości Łeby przez rosyjską łódź podwodną. Lech Byczkowski interesuje się tragedią "Gustloffa". Śledzi najnowsze publikacje, czyta literaturę obcojęzyczną. - Ostatnio znalazłem informacje, że mogło zginąć ponad dziesięć tysięcy pasażerów, bo kapitan w ostatniej chwili zabrał na pokład Niemców, którzy próbowali uciekać barkami i łodziami - opowiada. Tragedia "Gustloffa" była jedną z największych katastrof morskich w dziejach świata. Na jego pokładzie uciekali marynarze Kriegsmarine oraz tysiące niemieckiej ludności cywilnej (głównie kobiety i dzieci). Według różnych źródeł na "Gustloffie" zginęło co najmniej pięć tysięcy ludzi, inne źródła szacują liczbę ofiar na 7 tysięcy, a nawet 9300 osób (katastrofa legendarnego "Titanica" pochłonęła ponad 1400 istnień).
Coś się zaczyna ruszać, coraz częściej i głośniej mówi sie o tej tragedii. Może pomnik Grüna doczeka się kiedyś realizacji.
Coś się zaczyna ruszać, coraz częściej i głośniej mówi sie o tej tragedii. Może pomnik Grüna doczeka się kiedyś realizacji.
Pewnie,pewnie. Pamięć ofiar jak najbardziej,ale w połączeniu z tragedią innych narodów świata, które poniosły ofiary podczas drugiej wojny (Polska - ok 6 milionów istnień ludzkich). I to w większości ofiary z rąk Niemiec. Może panowie Lech i Jarosław wlezą do lodowatej wody także z okazji jakiejś innej rocznicy i przy okazji trochę im się umysł odświeży? Takie włażenie do wody w celu uczczenia rocznicy wydarzenia wyrwanego z kontekstu ostatniej wojny nie wiem co ma na celu. Może za jakiś czas ludzie zapomną kto tak naprawdę wywołał tamtą wojnę i że przecież to była jedynie taka wielka tragedia Niemców. Niemcy z powodu rocznicy zatopienia nieoświetlonego i nieoznakowanego znakami "Czerwonego Krzyża" liniowca do wody nie właża,ale niektórzy Polacy to przecież mistrzowie wazeliny Jeden z panów ponoć czyta nawet literaturę obcojęzyczną? Jaką? Etiopską? Może jeszcze nie doczytał ktoż to wywołał II wojnę światową i dlaczego Rosjanie storpedowali ten statek?
Ciekawe że panowie jakiś tam Lech,Czesław czy Jarosław nie wejdą do wody w rocznicę innych wydarzeń. Przykładowo w rocznicę zapomnianych zbrodni wojennych,w rocznicę pierwszego strzelania przez załogi "dzielnej" Kriegsmarine do uratowanych załóg zatopionych statków czy też do polskich cywili,którzy pierwsi zginęli od bomb podczas bombardowania dzielnic mieszkalnych czy zostali zastrzeleni z broni pokładowej samolotów Lutwaffe itd. A może tak w rocznicę pierwszych egzekucji w Piaśnicy albo mordu sądowego na obrońcach Poczty Polskiej w WMG też wejdą do wody?
A może po prostu było tak. Lech i Jarosław pili wódkę na plaży w Brzeźnie. Wkręcił im się film. Postanowili wleźć do wody po pijaku,a potem aby zabłysnąć wymyślili sobie okazję.
To wyluzuj czasami, bo tylko zaśmiecasz różne fora tymi bzdetami i jeśli jeszcze na forum IIWS znajdziesz podobnie zacietrzewione typy, to tutaj raczej nie
_________________ ...........................................
Pomóż Hanusi jeśli możesz
http://dzieciom.pl/5002
...........................................
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum