mhm....
Muzeum Bursztynu, no właśnie, a co w nim będzie? bo o ile wiem w Gdańsku nie ma żadnej ważnej, a do tej pory nie eksponowanej kolekcji gdańskiego bursztynnictwa, pojawiające się na aukcjach gdańskie zabytki wykupują prywatni kolekcjonerzy, bo żadna państwowa instytucja się do tego nie kwapi. No chyba że znajdą się tam wytwory współczesnych gdańskich bursztynników... no cóż, jeśli mam oglądać w tak wielkiej skali niewiarygodnie żółciutkie kasetki, stoliczki, lusterka, tancerki na jednej nóżce i inne dzieła pana M., które wypełniają Wieżę Więzienną i Katownię to dziękuję, ale nie. Już teraz jak patrzę na te "wyroby" to mam skojarzenia z wielkim wypadkiem drogowym, w którym wziął udział TIR z jajami. W budynku takiej skali, jak na projekcie efekt będzie piorunujący, nie jeden TIR ale cały storpedowany kontenerowiec jajeczny w rozbryzgu!
Okiem osoby spoza Gdańska: przeczytałam niedawno zamieszczone w piątkowym dodatku do gazety Wyborczej Śledź te strony: wywiad z prof. Omilanowską i wypowiedź prof. Januszajtisa, oczywiście oba artykuły na temat Waszej Wyspy.
Cóż. Bardzo szanuję ogromną wiedzę i pasję prof. Januszajtisa, ale to prof. Omilanowska mnie przekonała. Nie sądzę, żeby odbudowa spichlerzy była słusznym rozwiązaniem. Odczuwam autentyczną przykrość, kiedy czytam słowa profesora: "Ależ nikt nie żąda, by odbudowywać spichlerze jako budynki szkieletowe! Można przecież, jak to robiono już w dawnych wiekach, budować z cegły, a drewniane deski nakładać jako malowniczą dekorację".
Jako turystka, nie chciałabym oglądać makiet, naśladownictw, podróbek i pseudo-budynków, które nie zmartwychwstaną w poprzedniej postaci. To miejsce trzeba ożywić, jak najlepszą architekturą współczesną. Byłaby to prawdziwa bomba.
Co do Muzeum Bursztynu i prac pana M. mam zdanie, jak użytkowniczka powyżej ;-)
Jako turystka, nie chciałabym oglądać makiet, naśladownictw, podróbek i pseudo-budynków, które nie zmartwychwstaną w poprzedniej postaci.
Przecież całe centrum Gdańska jest jedną wielką makietą i podróbką. Jak myślisz, to zwiększa czy ogranicza ruch turystyczny w mieście? Czy byłoby więcej turystów, gdyby centrum zabudowano zgodnie z najnowszymi trendami mody lat 50-tych?
mhm....
Muzeum Bursztynu, no właśnie, a co w nim będzie?
Ja mniej więcej mam wyobrażenie, co będzie, ale i tak nie ma sensu o tym dyskutować, podobnie jak o Teatrze "Szekspirowskim" czy stadionie na Letnicy - decyzje Miasta w tych sprawach już zapadły (choć oczywiście, w przypadku Muzeum Bursztynu, nie ma jeszcze formalnej sankcji w MPZP).
Przecież całe centrum Gdańska jest jedną wielką makietą i podróbką. Jak myślisz, to zwiększa czy ogranicza ruch turystyczny w mieście? Czy byłoby więcej turystów, gdyby centrum zabudowano zgodnie z najnowszymi trendami mody lat 50-tych?
Zważ, że lata 50. to były lata powojenne, więc odbudowa następowała świeżo po zakończeniu działań wojennych. Odbudowa Gdańska miała też znaczenie propagandowe, chciano udowodnić, że Polacy potrafią podźwignąć miasto z morza gruzów, bez uszczerbku dla jego legendarnego piękna. Wtedy był czas na odbudowę, na odtwarzanie. Teraz, tyle lat po wojnie, budowanie na nowo pseudo-spichlerzy (bo nawet konstrukcyjnie nie byłyby one takie, jak wcześniej, skoro zamiast konstrukcji ryglowej profesor proponuje cegły i na to "dekoracyjną" deseczkę), jest bezcelowe. Trzeba było zrobić to od razu w trakcie odbudowy miasta. Teraz ten pomysł jest pozbawiony sensu, a wręcz trąci kiczem, erzacem i wszystkim, co znaczy "zamiast". Zrozumiałabym ewentualnie, żeby był to niesamowity obiekt o bardzo ważnym znaczeniu dla danego miasta (jak Zamek Królewski w Warszawie, też odbudowa mocno propagandowa), ale spichlerze, choć malownicze, były również w Elblągu, Malborku i innych pruskich miastach zabudową użytkową.
Dyskusja na WFG ( http://wolneforumgdansk.p...er=asc&start=75 ) trochę przycichła, a tu jak widzę dopiero się rozkręca . Tam wypowiedziałem wszystkie swoje żale i zdaje się, że na niewiele się to zdało.
Tutaj powiem tylko, że odbudowa z wielu względów nie ma racji bytu. Porównywanie do sytuacji sprzed 60 jest mocno nietrafne. Nie te czasy, nie ci ludzie, nie ta epoka.
O kolejne prawie cztery miesiące zostało przesunięte podpisanie umowy o powołaniu spółki, która ma zagospodarować Wyspę Spichrzów. Miała zostać zawarta w czwartek, tymczasem wyznaczono nowy termin na 15 lipca.
Inwestor i władze Gdańska tłumaczą, że zwłoka jest konieczna z powodu dodatkowych badań. Chodzi o wyjaśnienie, czy da się zbudować dwupoziomową halę garażową przewidzianą w koncepcji zagospodarowania północnego cypla wyspy.
Okazało się bowiem, że budowa garażu może nastręczyć większych trudności niż pierwotnie zakładano, ponieważ w przeszłości, dla stabilizacji podłoża, nie tylko wbijano pale dębowe, ale również zwalano głazy narzutowe.
- Wykonanie tych prac wymaga czasu. Pełne opracowanie wyników badań potrwa kilka tygodni. Uważamy jednak, że ich wykonanie jest niezbędne dla przedstawienia wiarygodnej, realistycznej koncepcji urbanistyczno-architektonicznej - mówi Bartosz Puzdrowski, prezes Polnordu SA. - Zależy nam bardzo, aby koncepcja ta, harmonogram i budżet projektu, na podstawie których będziemy podejmować decyzję o zawiązaniu spółki, były maksymalnie wiarygodne i precyzyjne.
Potrzebne są także dodatkowe badania hydrogeologiczne oraz odkrycie fundamentów, m.in. spichlerza Steffen, co zalecił wojewódzki konserwator zabytków. Miasto zapewnia, że dodatkowy termin nie spowoduje opóźnienia w rewitalizacji wyspy, która nie może doczekać się reprezentacyjnego wyglądu, strasząc mieszkańców i turystów od ponad 60 lat.
- Rozumiemy konieczność przeprowadzania szczegółowych badań przez inwestora. Zdajemy sobie bowiem sprawę, że ich wyniki są niezbędne do podjęcia ważnych - już na etapie projektowym - decyzji. Przesunięcie terminu zawiązania spółki powodowane jest działaniami, które w żadnym razie nie oddalają nas od historycznego momentu, jakim jest zagospodarowanie Wyspy Spichrzów - powiedział Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska.
To już kolejne przesunięcie terminu powołania spółki przez miasto i Polnord. Wcześniej na przeszkodzie stanął brak planu zagospodarowania przestrzennego. Zabudowa północnego cypla Wyspy Spichrzów ma kosztować 450 mln zł. Finansowanie inwestycji wziął na siebie Polnord, miasto natomiast ma wnieść grunty warte prawie 60 mln zł.
Najbardziej rozbraja mnie informacja,że inwestor został zaskoczony głazami narzutowymi. Przecież w wykopach archeologicznych widac je od lat! I dlatego pachnie mi tu jedną wielką ściemą.
_________________ Bacz byś nie zgłupiał od mądrości swojej.
Zabudowa Wyspy Spichrzów oraz Targów Rakowego i Siennego ślimaczą się od lat. Czas, by wyciągnąć z tych przypadków wnioski i zmienić podejście do kluczowych dla centrum miasta inwestycji. Bo Wyspa i Targi nie powinny być rozmaitymi symbolami politycznymi - jak mawiają krytycy: nieudolności, niemożności, zmarnowanych szans. To po prostu działki, na których miasto powinno zrobić dobry interes, a nie prowadzić działania wizerunkowe pokazujące, jak dobrze idą przygotowania.
Kawałek Wyspy Nowaka
Polecam przypadek Zbigniewa Nowaka, właściciela zakładów mięsnych. On znalazł się w podobnej sytuacji jak gmina Gdańsk: posiada działkę na Wyspie Spichrzów, zależy mu na zagospodarowaniu tego terenu, ale akurat nie ma wolnych kilkuset milionów na inwestycję. Co Nowak robi ze swoją nieruchomością?
- uzgodnił koncepcję zabudowy z konserwatorem zabytków - a w przypadku Targów tracimy przez ten proces wiele miesięcy
- zlecił kosztujące kilka milionów złotych badania archeologiczne - na gminnej części Wyspy Spichrzów prace nie ruszyły, a zajmą co najmniej rok (na Targach tych prac na razie prowadzić nie można)
- gromadzi dokumentację i rozmaite zgody, by otrzymać pozwolenie na budowę niezwłocznie, gdy pojawi się inwestor
- podpisał kilka listów intencyjnych z potencjalnymi inwestorami, ale losu inwestycji nie powierzył jednemu partnerowi
- prezentuje swoją ofertę na międzynarodowych targach i specjalnej stronie internetowej
- podpisze umowę na wyłączność tylko wtedy, gdy otrzyma zaliczkę bądź zadatek.
To wszystko, żeby znaleźć kupca na działkę zainteresowanego zabudową lub zawiązać spółkę z inwestorem, który wybuduje hotel i apartamenty.
Jak na prywatnego właściciela przystało, Nowak dobrze pilnuje prac przy swoim kawałku Wyspy. Po rozmowach z zagranicznymi inwestorami wie, że poważni partnerzy wejdą w ten interes, gdy wszystko od strony formalnej zostanie przygotowane - gdy nie będzie niepewności, czy i kiedy konserwator wyda zgodę albo ile potrwają prace archeologiczne. Inwestor na Wyspie potrzebuje jeszcze jednej gwarancji - musi wiedzieć na pewno, kiedy gmina Gdańsk wybuduje tam nabrzeża.
Wiceprezydent ds. kluczowych inwestycji
Nie mieliśmy szczęścia z Wyspą i Targami z wielu powodów. Szkodziły kryzysy gospodarcze, konflikty z konserwatorem zabytków, wewnętrzne kłopoty inwestorów, nieuregulowany stan prawny działek, a w jakiejś części także niemoc urzędników.
Jeśli mówimy o bardzo kosztownych i znaczących dla tysiącletniego miasta terenach, to z pewnością zasługują, by powołać specjalnego wiceprezydenta lub pełnomocnika wyłącznie do zabudowy Wyspy i Targów. Wyłącznie, bo urzędujący wiceprezydenci może traktują te inwestycje priorytetowo, ale są to dla nich tylko dwie spośród tysięcy spraw.
Tymczasem potrzebna jest osoba, która na bieżąco czuwać będzie nad przygotowaniami, opracuje alternatywne scenariusze, przypilnuje i sprawdzi inwestora, a także zauważy i zareaguje na to, co dzieje się na rynku finansowym i deweloperskim.
Urząd nie reagował, gdy kryzys dotknął polskich deweloperów, a wycena giełdowa spółki Polnord spadła o ponad połowę. Polnord przechodzi restrukturyzację, tnie koszty i zatrudnienie, zmienia strategię na czas kryzysu.
Trudno o to winić spółkę, ale czyż nie jest to zjawisko praktycznie przesądzające o niepowodzeniu zabudowy Wyspy? Słyszę o rozmowach ostatniej szansy - ale o czym rozmawiać, gdy wszystko widać w raportach giełdowych spółek deweloperskich. Nie teraz, nie przy obecnym zadłużeniu, spadających cenach mieszkań, niechęci do udzielania i zaciągania kredytów.
Inaczej rzecz się ma w przypadku Multi Development, który szykuje się do przebudowy Targów. Prezes polskiego oddziału tej spółki zapewnia, że Multi suchą stopą przechodzi przez kryzys, ale urzędnicy tak naprawdę nie mają danych na ten temat.
Od momentu, gdy konserwator zabytków przystał na zadaszenie obiektu na Targach, projektanci Multi Development pracują nad nowymi rysunkami. Mija kolejny termin zawarcia umowy spółki z gminą, a efekty tych prac pozostają nieznane. To nie ma być krytyka wiceprezydenta Wiesława Bielawskiego, który jednak swoją determinacją spowodował, że projekt ma szansę na realizację, ale nie rozumiem, dlaczego nikt ze strony gminy nie pyta: "Dlaczego dokumenty nie zostały jeszcze złożone? Który fragment tak trudno zaprojektować? Jak to w ogóle wygląda? W czym państwu możemy pomóc?"
z10577372Q.jpg Tak będzie wyglądać ta część Wyspy Spichrzów, której właścicielem jest Zbigniew Nowak. Za budowę nabrzeży odpowiada miasto
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum