I takie opinie Po jakiego grzyba komu Oddział Etnograficzny MNG w Oliwie? są całkowicie nieprzemyślane mówiąc oględnie.
Całkowicie przemyślane, mówiąc oględnie. Placówka etnograficzna usytuowana w centrum aglomeracji ma sens, moim zdaniem, wówczas gdy jest peryferią , miejscem prezentacji i promocji wyników działań , jak to ładnie ująłeś „w terenie”. Ów teren jest w zasadzie miejscem pracy i tam powinno się dziać to co istotne dla meritum sprawy. „Okoliczna wiocha” winna być centrum, nie Oliwa. Nie neguję sensu istnienia placówki w mieście, neguję rozłożenie akcentów jej działalności. Za kilkanaście lat ktoś dostanie nagrodę ministra za wystawę dokumentującą, nieistniejącą już zabudowę drewnianą np. Żuław. Wbrew pozorom można całkiem tanio przejąć jak nie dom podcieniowy na potrzeby muzealne to zagrodę holenderską i wprowadzić w nie trochę życia.
Nie mów, że nie wiesz jak działają wystawy, ilu ludzi, kto i w jakim czasie tam bywa. Nie twierdzę, że nie mają sensu, tyle że dzisiaj to trochę mało. Sponsorzy, dotacje to fajna sprawa, bo darmowa. Ale jak zauważyłeś nie zawsze to działa.
Moim zdaniem Naczelny MNG dobrze kombinuje. Idzie skrótem, bo znaną marką co nie zmienia faktu, że nową, wsiową też da się wypromować. Tyle, że na pewno nie zlokalizowaną w środku 3M. Za marką idą pieniądze, żeby to jasne było.
Powtórzę raz jeszcze - formuła istnienia Oddziału, jest anachroniczna. To działa tak jak gdyby nic się nie zmieniło od dwudziestu lat w okolicy. Przy całej sympatii dla trudu załogi...
Wystawy "huczne" w MNG są konieczne, bo jeśli Memling stamtąd gdzieś pojedzie (albo wróci do Bazyliki) to nawet pies z kulawą nogą nie będzie tam zaglądał...
_________________ "A ja sobie jeżdżę na motorowerze i nocą na szosie łapię w worek jeże..." (Jan Krzysztof Kelus)
Placówka etnograficzna usytuowana w centrum aglomeracji ma sens, moim zdaniem, wówczas gdy jest peryferią , miejscem prezentacji i promocji wyników działań , jak to ładnie ująłeś „w terenie”. Ów teren jest w zasadzie miejscem pracy i tam powinno się dziać to co istotne dla meritum sprawy. „Okoliczna wiocha” winna być centrum, nie Oliwa. Nie neguję sensu istnienia placówki w mieście, neguję rozłożenie akcentów jej działalności. Za kilkanaście lat ktoś dostanie nagrodę ministra za wystawę dokumentującą, nieistniejącą już zabudowę drewnianą np. Żuław. Wbrew pozorom można całkiem tanio przejąć jak nie dom podcieniowy na potrzeby muzealne to zagrodę holenderską i wprowadzić w nie trochę życia.
Moim zdaniem Naczelny MNG dobrze kombinuje. Idzie skrótem, bo znaną marką co nie zmienia faktu, że nową, wsiową też da się wypromować. Tyle, że na pewno nie zlokalizowaną w środku 3M. Za marką idą pieniądze, żeby to jasne było.
Powtórzę raz jeszcze - formuła istnienia Oddziału, jest anachroniczna. To działa tak jak gdyby nic się nie zmieniło od dwudziestu lat w okolicy.
Te twoje żuławskie chałupy to ten dobrze kombinujący dyrektor ma ... w głębokim poważaniu. To rzeczywiście temat pasjonujący dla pasjonata. Idąc tokiem myślenia że za marką idą pieniądze to który bank wyłoży na wystawę o architekturze Żuław milion tak jak na wystawę sztuki współczesnej Nowi Dawni Mistrzowie i kiedy. W Oddziale Sztuki Współczesnej w Pałacu Opatów od trzech lat nie ma Galerii Stałej i nijak nie można się dowiedzieć jak tworzyli regionalni twórcy. Etnografia rozpaczliwie szuka innych tematów wystaw, między innymi dotyczących kresów bo ile można pokazywać sztukę Kaszub. Polityka zdobywania sponsorów opiera się na łapaniu na wielkie tematy i wybitne nazwiska i na rozmaitość.
Chałupy można pokazywać w skansenach jak Wdzydze i jeżeli Oddział Etnografii ma problem z wyremontowaniem własnych wnętrz i unowocześnieniem ekspozycji (jest taka jak w 1974 roku po otwarciu) ponieważ jest w "centrum" zainteresowania i "taka ważna" dla dyrekcji to opowiadanie że może przejąć chałupę podcieniową lub holenderską i tchnąć trochę życia - można włożyć w bajki. Mam wrażenie że masz jakiś układ z panem B. który na stołek przeszedł z urzędniczego stanowiska i z muzealnictwem no ostatnio ma trochę do do czynienia. A MNG pod jego rządami zaczyna przypominać agencję wystaw artystycznych coś ala "Kontakt". Marka instytucji muzeum zwłaszcza po ostatnie wpadce z falsyfikatem Wyczółkowskiego raczej dołuje. Kończę zresztą dyskusję bo stwierdzenia że "wbrew pozorom" w dzisiejszych czasach można "całkiem tanio" coś przejąć mnie wkurzają.
Po przejęciu trzeba mieć jeszcze bardzo dużo forsy i sprzyjających działań żeby coś z tym przejętym skarbem pożytecznego zrobić. Kibiców pełno i wielu mądrali. A Oddział Etnografii przetrwał 50 lat, ma w tym roku jubileusz i chwała za to co zrobił.
W uzupełnieniu, trafił się bowiem aktualny temat w sprawie. To Muzeum nie ma w tytule etnografii co nie zmienia faktu, że znalazło żywą formułę na istnienie i przyciąganie ludzi do spraw jakimi się zajmuje. http://forum.dawnygdansk....p=104882#104882
Całkiem jak w Swołowie.
To Muzeum nie ma w tytule etnografii co nie zmienia faktu, że znalazło żywą formułę na istnienie i przyciąganie ludzi do spraw jakimi się zajmuje. http://forum.dawnygdansk....p=104882#104882
Może dotarło że ten Oddział MNG, Muzeum Etnografii w Oliwie co robi tą sesję na coś się jeszcze przyda. Mam chyba jakiś udział w tej powyższej pochwale. Otworzy sesję wg. programu Kierownik Oddziału a nie dyrektor, może nawet nie wie że jest sesja. Ale to już na marginesie.
już oszczędź tych etnografów z Oliwy....
każdy orze przecież jak może
Wyłącznie dla Ciebie...
rychu40 napisał/a:
Może dotarło że ten Oddział MNG, Muzeum Etnografii w Oliwie co robi tą sesję na coś się jeszcze przyda. Mam chyba jakiś udział w tej powyższej pochwale.
Masz. Jeżeli jeszcze nie chyliłem czoła przed kunsztem zawodowym Szanownego Kolegi, to czynię, to niniejszym.
Pozostając jednak przy swoim w temacie zasadniczym tego wątku. Swołowo jest klasą samą dla siebie w dzisiejszych czasach. Jest ilustracją starej przypowieści o jednym takim, co nie wiedział, że się nie da. A to z kolei przywraca wiarę, nadwątlaną czasami przez beton, okopany fachowo na naszych szlakach.
Pozostając jednak przy swoim w temacie zasadniczym tego wątku. Swołowo jest klasą samą dla siebie w dzisiejszych czasach. Jest ilustracją starej przypowieści o jednym takim, co nie wiedział, że się nie da. A to z kolei przywraca wiarę, nadwątlaną czasami przez beton, okopany fachowo na naszych szlakach.
W temacie Swołowa nie jestem zbyt mocny. Powoli ale nieuchronnie oddalam się od wielu spraw którymi żyją etnografowie, etnolodzy i nie mam zbyt wiele pasji oprócz fotografowania spacerkowego.
Swołowo rzeczywiście przywraca wiarę.
Prawdę mówiąc, też nie wiem czym żyją etnolodzy. Za to wiem ile jest do zrobienia z nimi czy bez nich. Rozpędzanych jest kilka tematów na Żuławach a obok chodzi mi po głowie jakiś duży, drewniany projekt. Jak się uda to opowiem. A że nie wszystko wychodzi, to przecież wiadomo.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum