Dawny Gdańsk

Nie-dawny Gdańsk - 40 - sta rocznica rozruchów w Gdańsku

Hamburger - Pon Gru 13, 2010 11:27 pm
Temat postu: 40 - sta rocznica rozruchów w Gdańsku
Może są wśród nas Forumowicze, którzy pamiętają te pełne niepokoju oraz napięcia dni i podzielą się swoimi wspomnieniami ? Może ktoś ma jakieś dotychczas niepublikowane fotografie ?
Osobiście pamiętam te czasy jakby to było wczoraj - spalony Komitet Wojewódzki, powybijane szyby w hallu dworca głównego i przejechanego przez czołg stoczniowca....

Jerzy Makieła - Wto Gru 14, 2010 9:20 am

No cóż trochę pamiętam, miałem wtedy piętnaście lat... Powrót na piechotę ze szkoły oczywiście z zaliczeniem obecności pod Domem Partii... TOPAZY otaczające Stocznie Północną...
Piotrp - Wto Gru 14, 2010 10:13 pm
Temat postu: Re: 40 - sta rocznica rozruchów w Gdańsku
Hamburger napisał/a:
Może są wśród nas Forumowicze, którzy pamiętają te pełne niepokoju oraz napięcia dni i podzielą się swoimi wspomnieniami ?


Pamiętam też bardzo dobrze. Było mi danym niedaleko tych wydarzeń pracować. Przed tymi wydarzeniami odbywał się spis powszechny. Moja była pracowała w Urzędzie Statystycznym i była oddelegowana w okolice Tczewa i Pelplina do kontroli przebiegu spisu. Gdy wróciła, mógł to może być 7 czy 8 grudnia opowiedziała, że zarządzono przyspieszenie liczenia, które zamiast w (bodaj) sobotę miało być zakończone już we środę 10-go bo w następującą niedzielę mają nastąpić drastyczne podwyżki cen. Była to naturalnie informacja tajna o której nikomu nie wolno było opowiadać... :hihi:

Tak się też stało - z tym, że według prasy to nie były podwyżki, tylko była to "Regulacja cen". Bez żartu - podniesiono znacznie ceny art. spożywczych ale obniżono np. ceny parowozów... Super :szczena:

Pracowałem wtedy na Jana z Kolna w biurze COKB PO (Centrany Ośrodek Konstrukcyjno-Badawczy Przemysłu Okrętowego) mającego także własne wejście na teren Stoczni. Chyba też wszyscy mieliśmy w tej firmie stałe przepustki stoczniowe.

Byliśmy oczywiście z kolegami pod KW, sam rzucałem butelkami z rozpuszczalnikiem czy pastą do podłóg (donoszono ten "towar" ze sklepu drogeryjnego na Garncarskiej...

Moja matka leżała w tym czasie w Szpitalu Wojewódzkim po operacji. Po południu gdy dogorywał już komitet musiałem (jako że byłem wtedy jednym z niewielu mających prawo jazdy) pojechać zaweźć prowiant do oddziału naszej firmy na boczną ul. Kołobrzeskiej (może to była Szczecińska - nie pamiętam) w Oliwie (tam był oddział COKB z basenem badawczym). Prowiant był potrzebny dla wyznaczonych pracowników którzy mieli dyżurować w firmach przez noc Ja potem miałem dyżur w już oddanej do użytku niskiej części zieleniaka). Wracając postanowiłem pojechac odwiedzić matkę w szpitalu. Jadąc od strony Wrzeszcza chciałem jechać 3-go Maja, ta jednak była zablokowana przez milicję. Pojechałem więc Dąbrowskiego i Bema do Kartuskiej. Tam znów skręt w lewo był zablokowany. Powidziałem gliniarzowi, że ja po profesora - ordynatora szpitala wymieniając jakieś tam nazwisko i służbowa Warszawa zrobiła swoje - puścił mnie.

U matki, która się starsznie ucieszyła wizytą - bo nie wiedziała co ze mną się dzieje była akurat pielęgniarka która martwiła się jak wrócić do domu na Przymorze. Zaproponowałem że ją podwiozę (nie jeździło się za często taką bryką :hihi: ) no i ruszliśmy. Skręciłem z Kartuskiej w 3-go Maja i tam był ogromny tłum (na wysokości więzienia), który obstąpił nas i jakiegoś Mercedesa (!) przed nami. Tamtemu widziałem jak wybijają wszystkie szyby, i jak on ruszył uciekając. Do mnie podbiegły młode chłopki (nie wiele młodsze wtedy ode mnie) - panie, benzynę, szkło, butelki. Mówię zgodnie z prawdą, że nie mam (drzwi były wcześniej od wewnątrz zablokowane) i zaczeli tłuc pięściami w szyby (kamienie zużyli na Merca) ale zaraz huk i poleciała stłuczona tyna szyba. Dobrze, że ta pielęgniarka nie dostała tym kamieniem w głowę (siedziała z tyłu). Trochę spanikowany ruszyłem, ale z przodu był młody chłopak, który nie zdążył na bok uskoczyć i się szczupakiem rzucił na maskę. Złapał wycieraczki przedniej szyby i zielonego ze strachu wiozłem tak aż gdzieś za dzisiejszy dworzec PKS gdzie nie było specjalnie nikogo. Tam delikatnie zwolniłem , tak by nie spadł, i po zatrzymaniu się uciekał w stylu Szewińskiej...

Na Alei Zwycięstwa - dogoniłem tego Mercedesa. I tak we dwa samochody jechaliśmy w stronę Wrzeszcza. Przejechaliśmy koło chyba ze dwóch pochodów (jeden bodaj szedł na Politechnikę zmobilizować studentów a drugi pod siedzibę radia czy może TV na Sobótki. Tam też ktoś wrzucił mi pod samochód potężną petardę.

Po odwiezieniu mojej śmiertelnie wystraszonej pasażerki, pojechałem do firmy już koło Opery w lewo i dalej Marynarki Polskiej. Tam był już spokój.

Następnego (a może to był ten sam dzień przed południem) dnia, widziałem z biura paradę ludzi niosących w stronę Nowego Portu najprzeróżniejsze bambetle, sprzęt AGD czy nawet telewizory z rozbitych sklepów.

Widok samej strzelaniny z przed bramy stoczni został mi na szczęście oszczędzony.

Mieszkałem na wtedy Leningradzkiej - powrót do domu zygzakiem tak by jak najwięcej zobaczyć na mieście był też w te dni pełen wrażeń.

Tak to było - najgorsza była ta bezsilność i brak dalszych perspektyw oraz wściekłość na czerwonych. Ale to już inna bajka...

Pozdrawiam Piotr (pewnie niedaleko "Hamburgera" - bo z rejestracją PI :zgooda: )

PS. TU jest parę moich fotek ze stanu wojennego...

Mikołaj - Wto Gru 14, 2010 11:08 pm

Wielkie dzięki za tę opowieść i za zdjęcia ze stanu wojennego. Dzięki temu łatwiej zrozumieć, że to nie było gdzieś, kiedyś, w innym świecie, tylko tu, niedawno i że uczestników tych wydarzeń, z obu stron barykady, mija się co dzień na ulicy.

PS. Jak to się dzieje, że o ludziach, którzy byli szantażowani, którym grożono i w końcu coś tam podpisali czyta się na pierwszych stronach gazet, a ci, którzy ich szantażowali, bili, werbowali pozostają anonimowi. Anonimowi, czyli bezkarni, nawet nie potępieni moralnie przez sąsiadów, rodzinę, znajomych. Eeechhh...

pumeks - Wto Gru 14, 2010 11:10 pm

Kazik pamięta
Mikołaj - Wto Gru 14, 2010 11:26 pm

No właśnie słyszałem Trójce, podczas kilkugodzinnego powrotu do domu, że rodziny ofiar i rannych już 17.12 zobaczą "Czarny czwartek" z "Jakiem Wiśniewskim" w wykonaniu Kazika jako motywem przewodnim.
Jakoś przy Kaziku ciarki mi po plecach nie przechodzą, w przeciwieństwie do wykonania Jandy.

Hamburger - Wto Gru 14, 2010 11:32 pm

Dzięki Piotrr, rzeczywiście taki opis dobrze oddaje atmosferę tamtych dni. Faktycznie rejestracja PI występuje całkiem blisko mojego miejsca zamieszkania !
Ja przyjechałem z Bydgoszczy na Wybrzeże w dniu 15.12.1970 (uciekłem wówczas z internatu). Pociągi dojeżdżały tylko do stacji Gdańsk Południowy, więc dalej wszyscy pasażerowie musieli drałować pieszo. Na ulicach panował chaos, a przy dworcu głównym w chodniku dla pieszych całkowicie brak było kostki brukowej - ta leżała na poboczu jezdni Podwala Staromiejskiego ! Na dworcu chciałem skorzystać z przechowalni bagażu - tu zauważyłem że wszystkie szyby w hallu (nawet te całkiem na górze !) są powybijane. Wyrwane były też wszystkie kamienne "klocki" pokryte lastryko (?) przy kasach biletowych, na których dotychczas pasażerowie stawiali bagaże. Okazało się że prowizoryczną poczekalnię bagażu urządzono w starym wagonie towarowym. Wkrótce spotkałem znajomych z którymi poszliśmy do jakiegoś lokalu koło Neptuna (nie pamiętam nazwy). Tam dowiedziałem sie szczegołów tego co się tu rozegrało. Wyszliśmy punktualnie o godz. 18°°, w momencie jak zaczęła obowiązywać "godzina milicyjna"- zauważyłem biegnących na lewo i prawo ludzi. Wszyscy chcieli się właśnie gdzieś schować, my nie do końca chyba zdając sobie sprawy z powagi sytuacji, wsiedliśmy do kompletnie pustego tramwaju na Targu Węglowym i pojechaliśmy do Oliwy. Pamiętam, że motorniczy odwrócił się do nas i spytał - nie boicie się, przecież ONI mogą zaraz wsiąść i was skontrolować ? Następne dni były bardziej obfite w przeżycia....

pumeks - Sro Gru 15, 2010 8:25 am

Mikołaj napisał/a:
Jakoś przy Kaziku ciarki mi po plecach nie przechodzą, w przeciwieństwie do wykonania Jandy.

Tyle, że Janda śpiewała w wersji ocenzurowanej - zmieniono chyba "sztandar z czarną kokardą" na "sztandar z czerwoną kokardą", "partia strzela" na "władza strzela" i jeszcze jakieś szczegóły. Co gorsza, tą przerobioną przez cenzurę wersję powtórzyła ostatnio Renata Przemyk :(

pumeks - Sro Gru 15, 2010 9:46 am

Parę zdjęć (wszystkie raczej publikowane). Częściowo łowione w sieci, częściowo z IPN-owskiego albumu "To nie na darmo"
danziger - Sro Gru 15, 2010 12:10 pm

pumeks napisał/a:
Tyle, że Janda śpiewała w wersji ocenzurowanej - zmieniono chyba "sztandar z czarną kokardą" na "sztandar z czerwoną kokardą", "partia strzela" na "władza strzela" i jeszcze jakieś szczegóły.

Wywalono też całą zwrotkę o "krwawym Kociołku", a w innej słowa "krwi się zachciało słupskim bandytom" zmieniono na "krew się polała grudniowym świtem".
Poza tym Janda śpiewa jak na mój gust nieco zbyt "histerycznie" - ostatnia zwrotka to już nie śpiew, tylko wrzask. Do mnie to jakoś nie przemawia.
Szkoda, bo piosenka jest IMHO bardzo dobra zarówno pod względem muzycznym jak i słownym - "ma potencjał". Najlepiej tę piosenkę wykonała chyba Nauka o Gównie (też w wersji ocenzurowanej), choć idealne to to wykonanie też nie jest (ale lepsze niż wersje Jandy, Kazika, M. Cholewy, o chórze esbeków z "Psów" nie wspominając).

A swoją drogą - gratulacje dla autora wątku za pomysł - bardzo ciekawie się czyta te wspomnienia. :==

qubala11 - Sro Gru 15, 2010 12:27 pm

Janda, Kazik i inni, a ja pamietam jak jakos w '82 jadac z mama tramwajem ciagle spiewalam to jako brzdac i za cholera nie moglam zrozumiec dlaczego mnie mama uciszala i wygladala na nieco przestraszona... :???:

do tej pory mi wypomina:) 8))
dziecko opozycji:) hahaha

Piotrp - Sro Gru 15, 2010 1:18 pm

No to jeszcze garstka wspomnień które mi utkwiły w pamięci z tamtych dni. Niestety nie dają mi się owe wspomnienia dokładnie umiejscowić w czasie:

Wracając z pracy do domu, na wysokości wieżowca przed bramą stoczni (w tym wieżowcu chyba może nawet wszystkie mieszkania były zajęte przez Rosjan nadzorujących budowę statków dla sowietów) stał czołg opanowany przez stoczniowców. Silnik pracuje, wianuszek ludzi dopinguje trochę nieporadnego kierowcę. Co czołg ruszy, to do tyłu i jak widzę nie udaje się manipulującemu w nim zmienić biegu na do przodu. Ludzie dopingują, znajduje się ktoś kto twierdzi, że czołgiem w wojsku jeździł. Mimo wspólnych wysiłków czołg poruszał się jedynie drobnymi skokami w tył aż "oparł" się o uliczną latarnię.

Idąc dalej prosto Łagiewnikami i Stolarską dochodzę do rogu Podwala Staromiejskiego. Tam na samym rogu był sklep monopolowy (okratowane okna ale drzwi bez krat i częściowo oszklone). Sklep oczywiście nieczynny a w zamkniętych i jeszcze nietkniętych drzwiach stoi dwóch mocno wystraszonych mundurowych (chyba gliniarz i żołnierz). Otoczone to wszystko gronem nieciekawych typów, częściowo podpitych (ze 60 chłopa). No i perswadują tym mundurowym, że to najwyższy czast opuścić ten posterunek. Nawet obiecywali za to gorzałę... Smutny był nieco ten widok, ale plądrowanie sklepów było często inicjowane przez ubeków. Przecież trzeba było napisać potem w prasie, że to elementy chuligańskie a nie robotnicy ponoszą odpowiedzialność...

Inny moment, i chyba inny dzień. Przechodzę Rajską. Widzę jak ze sklepu futrzarskiego wynoszą naręcza futer... Dalej delikatesy. Wypada jakiś chłopak z naręczem paczek wysokogatunkowych papierosów i rozdaje przechodniom. Wcisnął mi w rękę dwie paczki i tyle go widziałem. Zmieszany, trochę ukradkiem schowałem te papierosy do kieszeni - wypaliłem je potem mając nieco mieszane uczucia.

Następnego dnia po spaleniu komitetu. Z samego rana przed pracą idę z kolegą z sąsiedztwa obejrzeć komitet i dworzec. Przechodzimy koło KW ze łzami w oczach - tak śmierdziały jescze gazy łzawiące. Mija nas jakiś prawie bezzębny dziadek i mówi: "nie płaczta chłopki - ich naprawdę nie szkoda...".

Pomiędzy Huciskiem a komendą MO na Kartuskiej na wiadukcie na torami stoi wielorzędowy kordon milicji blokującej ulicę (wiadukt). Tłum rzuca kamieniami ale ani jedna ani druga strona dłuższy czas nie jest w stanie zmienić swoich pozycji. Wreszcie grupa ludzi "zdobywa" już nie wiem czy Stara czy Lublina. Podjeżdżają nim przed most. Preparują - kij dołamany na odpowiednią długość tak by zablokował pedał gazu, kierownica sznurkiem przywiązana by ten "taran" nie zboczył z kursu. Silnik, kij na gaz i ten co to uruchomił wyskakuje z szoferki. Tłum rusza za tą niezbyt szybko jadącą (pewnie moża na drugim biegu) ciężarówką. Niestety, przed samym mostem przednie koło ociera o krawężnik, sznurek nie wytrzymuje i tuż przed barierką mostu ciężarówka zwala się w dół na tory kolejowe. Wielkie było rozczarowanie tłumu...

Pozdrawiam Piotr

slowik45 - Sro Gru 15, 2010 6:07 pm

Była jeszcze taka piosenka na melodię '' Jadą wozy kolorowe'' M.Rodowicz , to co pamiętam zacytuję "jadą wozy ciężarowe z armatkami , w bramie biją się stoczniowcy z gliniarzami , hej gliniarzu jak jeszcze życie miłe idź do domu i swej żonie pokaż siłę-U nas wiele i nie wiele bo w sam raz mamy czołgi transportery no i gaz , mamy strzelby ,mamy pałki no i tańsze są zapałki ale bardzo podły nastrój jest wśród nas'' taki tylko fragment pamiętam , miałem wtedy 8 lat , chodziłem do szkoły nr.20 w Brzeżnie ,mama bardzo martwiła się o ojca ,pracował na Oruni i wracał do domu przez centrum ,tego dnia wrócił bardzo późno , strasznie klął na komunę , na drugi dzień w szkole na każdym korytarzu stał milicjant .I tyle.
Ponury2 - Sro Gru 15, 2010 7:35 pm

Mama moja mieszkała wtedy na ul. Opłotki, niedaleko ul. Elbląskiej. Mówiła, że nocą cały dom się trząsł - szły wylotówką czołgi dywizji z Elbląga. Ciotka zapłakana przyszła ze szkoły, mówiąc że na mieście do ludzi strzelają...

Dziadek wspomina masę rabunków, na pewno nie wszystkie były z podpuchy UB. Każde takie zamieszki stwarzają okazję.

Ciekawe kiedy zakończy się proces Jaruzelskiego w sprawie 1970 roku? Chociaż symboliczny wyrok - winny albo niewinny. Tak jak z oprawcami z "Wujka" - rok temu w końcu Sąd Najwyższy odrzucił ostatnią apelację i główni sprawcy nadal siedzą.

Przypomnijmy głównego dowódcę masakry w 3mieście - gen. Korczyński, wiceminister ON, postać ciekawa, najemnik w Hiszpanii podczas domówki, komunista, partyzant AL mordujący Żydów, szef bezpieki w Gdańsku po wojnie przez kilka lat, wiadomo co się wtedy działo. Po 1970 r. dyplomata... zmarł dziwną śmiercią na placówce, nawet sekcji zwłok nie było...

http://pl.wikipedia.org/wiki/Grzegorz_Korczyński

Hamburger - Pią Gru 17, 2010 6:34 pm

Plądrowane były nie tylko sklepy spożywcze i futrzarskie - pamiętam że 17 grudnia w Raduni płynęły... nowe meble z pobliskiego sklepu meblowego. Jakiś tapczan ustawił się w poprzek rzeki przy moście na ul. Elżbietanskiej stanowiąc małe "spiętrzenie wód" w tym miejscu.
pumeks - Pią Gru 17, 2010 6:44 pm

A w nawiązaniu do teledysku Kazika i filmu "Czarny czwartek" - realizatorzy zgromadzili sporą ilość rekwizytów z epoki: "nyski", "warszawy", "škoda" są chyba dopasowane do roku 1970, szkoda tylko, że widać jak ludzie wyskakują z EN-57, który w tamtym czasie jeszcze na SKM-ce nie kursował :II
Martino - Pią Gru 17, 2010 8:36 pm

http://www.youtube.com/wa...layer_embedded#!
tadter - Sob Gru 18, 2010 12:59 am

Piotrp,
ogladajac zdjecia ze stanu wojennego w galerii Piotra, przezywalem "TO" jeszcze raz!!!
Pamietam szczegolnie dzien 3.Maja 1982, o ktorym to Piotr szczegolnie wspomina w opisach swoich zdjec. Bylem tego dnia na uroczystej Mszy swietej w Bazylice Mariackiej. Sluzylem tam nawet do Mszy jako ministrant z Matki Boskiej Bolesnej (przy ul. Glebokiej).
Kto tam byl wtedy, to pamieta, ze zamykalismy duze drzwi wejsciowe do Kosciola, bo ZOMOwcy tak sie rozbestwili, ze strzelali gazami lzawiacymi i petardami do wnetrza Kosciola.
Podpalili przez to nawet jedna bialo-czerwona flage, ktora przystrajala Prezbiterium. Musielismy ja zerwac i ugasic. To tego dnia wlasnie jedna ZOMOwska petarda przebila okno i wpadla do Kapliczki z obrazem Sadu Ostatecznego - uszkadzajac go. Nie chcieli sie do tego potem przyznac, ale w koncu ulegli i renowacja, naprawa obrazu odbyla sie na koszt "Panstwa".
Kto byl wtedy na tej Mszy swietej to bedzie pamietal jak wyprowadzalismy (miedzy innymi ja i moj przyjaciel Jedrek) rannych ludzi z Kosciola do zakrystii. Tam byly osoby, ktore rannych opatrywaly. Tu musze dodac, ze "wyprowadzanie" to nie bylo takie latwe. Otoz zakrystia byla w budynku obok (Kaplica Krolewska) i trzeba bylo przejsc kilka metrow przez ta waska uliczke. ZOMOwcy gdy to skapowali, czekali na nas i strzelali gazem czy petardami. My tez nie bylismy w "ciemie bici" i nie chcielismy miec siniakow czy guzow na glowie. Otwieralismy drzwi, machalismy biala komza, czy alba - nie pamietam juz dokladnie - padala salwa, przelatywaly petardy i wtedy biegusiem na druga strone. Udawalo sie!!! Nie oberwalem ani razu!!
Ale najgorsze to bylo po Mszy sw. Powrot do domu!!! A musielismy przez Motlawe i Wisle - na Przerobke!!! Ale to juz opis na inna okazje.

Dostojny Wieśniak - Sob Gru 18, 2010 1:16 am

tadter napisał/a:
To tego dnia wlasnie jedna ZOMOwska petarda przebila okno i wpadla do Kapliczki z obrazem Sadu Ostatecznego - uszkadzajac go. Nie chcieli sie do tego potem przyznac, ale w koncu ulegli i renowacja, naprawa obrazu odbyla sie na koszt "Panstwa".
W Mariackim wisiała wówczas i wisi do dzisiaj kopia tego obrazu. :wink:
danziger - Sob Gru 18, 2010 1:35 pm

tadter napisał/a:
Ale to juz opis na inna okazje.

Napisz teraz, nie ma co czekać na okazję. :D
Wy, co pamiętacie - piszcie jak najwięcej. Te wspomnienia trzeba utrwalać, bo za jakiś czas nikt nie będzie pamiętał.
A poza tym to bardzo ciekawa lektura.

Horhe - Sob Gru 18, 2010 11:33 pm

pumeks napisał/a:
Mikołaj napisał/a:
Jakoś przy Kaziku ciarki mi po plecach nie przechodzą, w przeciwieństwie do wykonania Jandy.

Tyle, że Janda śpiewała w wersji ocenzurowanej - zmieniono chyba "sztandar z czarną kokardą" na "sztandar z czerwoną kokardą", "partia strzela" na "władza strzela" i jeszcze jakieś szczegóły. Co gorsza, tą przerobioną przez cenzurę wersję powtórzyła ostatnio Renata Przemyk :(

Dzisiaj w Gdyni można było usłyszeć "Balladę o Janku Wiśniewskim" w wersji oryginalnej w wykonaniu K. Jandy, z archiwalnego nagrania.

tadter - Nie Gru 19, 2010 10:14 pm

danziger napisał/a:
tadter napisał/a:
Ale to juz opis na inna okazje.

Napisz teraz, nie ma co czekać na okazję. :D
Wy, co pamiętacie - piszcie jak najwięcej. Te wspomnienia trzeba utrwalać, bo za jakiś czas nikt nie będzie pamiętał.
A poza tym to bardzo ciekawa lektura.


OK. Jak chcecie, to prosze!
Po modlitwie i Mszy sw porzucalismy jeszcze troche kamieniami w strone "mundurowych". Te wszystkie kamienie, ktore teraz widzicie przed wejsciem do Bazylikii Mariackiej byly wygrzebywane przez bardzo mlodych, zeby nie powiedziec - dzieci i podawane "starszym" z silniejszym wyrzutem. I tak to szlo: MY w NICH kamulcami, a ONI w NAS petardami. O ile dobrze pamietam to gazami wtedy nie strzelali, bo ulice waskie i gaz takze dzialal na NICH.
Teraz trzeba do domu. Komunikacja funkcjonowala w miare normalnie wiec szlismy na przystanek "przy WZ-tce". A tam przed tunelami stoi oczywiscie ZOMO. To my na piechote w strone Dolnego Miasta. Niestety most nad Motlawa tez obstawiony. No to przez plotki i tory szlismy na Torunska, stamtad w strone Lakowej i od drugiej strony na przystanek tramwajowy. Jedziemy, az tu nagle przystanek "na zadanie". Zatrzymali nasz tramwaj dokladnie pomiedzy Kosciolem sw. Barbary i Brama Wyzynna. Na calej ulicy kolumna "suk" - czyli ciezarowek, wiezniarek milicyjnych. Wpadali do tramwaju wszystkimi drzwiami i wszystkich mlodych "zapraszali" do ciezarowek. Kto byl za powolny w drodze do suk otrzymywal na przyspieszacza z metrowej paly po pleckach.
W samochodzie oprocz szeregowych siedzial tez jeden, ktory umial czytac, pisac, a i zatelefonowac potrafil :hihi: I pytanka, czy raczej rozkazy: "Dokumenty", i "pokaz rece"!!
Rece mialem juz czyste, dokumenty w porzadku - ale dlaczego ja mam ubrane tenisowki (adidasy)??? "Zeby lepiej uciekac idioto"!!! - tego mu oczywiscie nie powiedzialem :haha:
Pracowalem w tym czasie w Pogotowiu Ratunkowym jako kierowca, (mialem oczywiscie odpowiednia przepustke) to opowiedzialem, ze potrzebuje wygodne obuwie aby bezpiecznie znosic chorych po schodach, itd.... UWIERZYL !!! Moglem isc do domu!
Ci, ktorzy mieli brudne rece, ladowali od razu we wiezniarce, a potem w areszcie.
Uprzedzajac Wasze pytanie: dlaczego mialem czyste rece?? - otoz taka fajna sprawa jak rekawice gumowe (lateksowe) ze szpitala. Swietnie spelnialy swoja role!!
Kochani, mam duzo zdjec ze stanu wojennego i takze z tego slawnego 1.Maja - gdy utworzylismy drugi pochod i przeszlismy przez caly Wrzeszcz, az na Zaspe pod blok gdzie mieszkal Walesa. A 3.Maja ZOMO wzielo wlasnie za to odwet.
Musze tylko je zeskanowac i wstawic do mojej galerii. Potrzebuje czasu... :szabelka:

roko - Pon Gru 20, 2010 9:39 am

tadter napisał/a:
Piotrp,
...
Kto tam byl wtedy, to pamieta, ze zamykalismy duze drzwi wejsciowe do Kosciola, bo ZOMOwcy tak sie rozbestwili, ze strzelali gazami lzawiacymi i petardami do wnetrza Kosciola.
Podpalili przez to nawet jedna bialo-czerwona flage, ktora przystrajala Prezbiterium. Musielismy ja zerwac i ugasic. To tego dnia wlasnie jedna ZOMOwska petarda przebila okno i wpadla do Kapliczki z obrazem Sadu Ostatecznego - uszkadzajac go. ...


Podobnie rzecz się miała w dn. 8 października 1982 roku czyli w dniu kiedy Sejm PRL "wyprodukował" nową ustawę o ZZ czyli de facto, zdelegalizował NSZZ Solidarność.
Ok. 18-tej w kościele NMP odbyła się w związku tym msza, za Solidarność, natomiast ZOMO tym razem nie usiłowało wepchnąć się głównym wejściem ale za to ostrzeliwało z granatów dymnych okna bazyliki. Robiło to na sporej części osób uczestniczących w mszy kolosalne wrażenie, było słychać głuche puknięcie wystrzeliwanego granatu a potem uderzenie w mur czy okno.
Autentyczny terror.
Jeden z grantów w końcu się przebił i wpadł do środka lecz na szczęście nie zdołał za wiele wzniecić dymu, bo tu służby zabezpieczające mszę zadziałały szybko i sprawnie.
Co ciekawe więcej granatów już nie wystrzeliwano, natomiast atmosfera stworzyła się zgoła bardziej bojowa i na koniec to ks. Bogdanowicz musiał mocno studzić głowy.

P.S. W roku 1982 jak dobrze pamiętam to hotel "Novotel" służył w "gorących dniach" 1-3.05, 31.08 za dodatkowy punkt koncentracji ZOMO.

tobocian - Sro Gru 22, 2010 1:54 pm

1982.Dokładnej daty nie pamiętam.
Dzień po manifestacjach jechałem (skm-ką z Oliwy,potem autobus)na zmianę popołudniową jako uczeń szkoły samochodowej przy ul.Elbląskiej na zajęcia praktyczne w warsztatach samochodowych.
Warsztaty niestety nie posiadały szatni dla uczniów :roll: i ubrania robocze jak i kubki do herbaty woziliśmy ze sobą.Na dworcu nawet na drugi dzień wyczuwało się smród gazu łzawiącego,najbardziej pod tunelem.
Młody Tomaszek wysiadł z skm-ki i żwawym krokiem zmierzał na przystanek autobusowy.
Grupka paru zomowców bezrobotnych łypała w moim kierunku,ja natomiast spoglądałem w innym kierunki i widząc mój autobus w rurę dałem a ta cała zgraja za mną! :bejsbol:
Słyszę jak drą gęby "stój kur.. gnoju" więc wystrachany stanąłem i na dzień dobry dostałem "lolą"po nogach i zrobiłem przysiad kucny :mrgreen:
Zacząłem mówić że do szkoły jadę a oni mnie ładnie zaprosili ,na zlikwidowany już,komisariat SOK-u z tyłu Dworca.
Cały czas im nawijałem że spieszę się do szkoły na druga zmianę,na warsztaty, ale jak jeden machnął mi :karate: elegancko przed twarzą pałą i powiedział "kur..a zamknij się" no to się zamknąłem. :nie_powiem:
Wepchnęli mnie na ten komisariat a tam siedziało ich chyba z 15-tu.Pomyślałem sobie-"ja pierdziu,deczko przerąbane..."i w oczach sławetne ścieżki zdrowia mi stanęły...
Jeden do mnie: -
"do szkoły jedziesz?A co masz w tym worku?"
(modne były worki tzw.marynarskie)
No to nawijam że "ubranie do przebrania ,na warsztaty jadę na mechanika samochodowego się uczę",ale jak wysypał zawartość na podłogę i zobaczył szare,dwuczęściowe ubranie,deczko ubrudzone to skomentował:
"na rozruchy przyjechałeś kamieniami w naszych rzucać gnoju??!!a ten metalowy przedmiot to do czego?aaa,pewnie żeby nakrywać granaty łzawiące??!!"
(nakręcane końcówki na kałachy mieli i te metalowe "granaty" miotali w tłum)
no wtedy miałem nieźle pietra.Ale jakoś przemówiłem mu do czegoś tam,nie wiem czy do rozumu bo chyba go nie miał, ale w końcu zadzwonił do sekretariatu szkoły z zapytaniem "czy są jakieś takie zajęcia po południu i czy uczniowie wożą ze sobą ubranie."Jak otrzymał potwierdzenie to miał taką zawiedzioną minę :khmm:
No cała akcja trwała jakieś 40 minut więc spóźniony byłem i walę do niego z prośbą żeby mi wystawił usprawiedliwienie...
:bejsbol:
na to chyba czekał i jak mi nie przywali pałą na odlew w ramię ze słowami"masz chu..u usprawiedliwienie"...jego koleś może bardziej normalny powiedział "spierd..aj" i trzymając się za ramię,lekko kuśtykając poszedłem na przystanek...
:huuurra:

za błędy w pisowni przepraszam :oops: napisane było jakoś tak od serca a i pisarzem nie jestem :^^

Inga - Sro Gru 22, 2010 11:06 pm

To i ja swoje "solidarnościowe" trzy grosze wrzucę - to, co wyciągnęłam od mojego taty - rewelacja żadna to nie jest, aleć zawsze coś :wink:
To mógł być rok gdzieś tak '83 - '84 - tata dokładnie nie pamięta. Razem z moją mamą, ciotką i wujem - ot, tak coś im strzeliło do głowy pójść pod Pomnik Poległych Stoczniowców (pewnie kwiaty złożyć, ale tego już żadne przypomnieć sobie nie może :wink: ) Traf chciał, że akurat wtedy przy krzyżach ludzi było sporo - na tyle sporo, że nadciągnęła tłumnie milicja - z opowieści taty wynika, że jakoś od strony Gazowniczej - i zaczęła otaczać plac i spychać ludzi w stronę stoczniowej bramy... Najwyraźniej uznano przypadkowe zbiegowisko ludzi przy krzyżach za demonstrację :) Moi rodzice w ostatniej chwili uciekli z placu i udało im się wpaść do jakiejś knajpy na Jana z Kolna (prośba od taty - czy ktoś wie, co to mógł być za lokal - ponoć nie taki najgorszy był nawet) - ale, jak się okazało, ciotka z wujem się przepadli :wink: Rodzice tak czekają, czekają, myślą co robić - bo pewnie milicja już "demonstrantom" tęgi łomot spuściła - nie bardzo im z tej knajpy się ruszyć, no ale w końcu wyszli i poszli do auta (nie wiem, gdzie było zaparkowane :wink: ) Przy samochodzie już czekali ciotka z wujem - jak się okazało, milicja miała dobry dzień i tylko ich spisała :mrgreen: Ot, taka sobie historyjka :wink:
Z kolei mój drugi wujek (dziesiąta woda po kisielu) - był spawaczem w stoczni i brał udział w strajkach - i chciał uciekać przed władzą, ustrojem i czym tam jeszcze do Szwecji - zablindował się w tym celu na odpowiednim statku - i skończyło się to wycieczką helikopterem z pełnego morza z powrotem do Gdańska :wink: Nie rozwijam, bo raz, że więcej na temat wujowej ewakuacji nie wiem, a dwa, że to właściwie temat nie na temat...

slowik45 - Czw Gru 23, 2010 6:45 pm

Jedyną knajpą w okolicy była "Karczma Michał''.
tadter - Sob Gru 25, 2010 10:59 pm

Mam jeszcze jedna historie - opowisc, oczywiscie prawdziwa, ktora mozna zatytuowac, albo zacytowac:
"Pan Bog nierychliwy, ale sprawiedliwy" - albo:
"Oliwa - zawsze na wierzch wyplywa" !!!
Jak chcecie to WAM opowiem...

danziger - Sob Gru 25, 2010 11:02 pm

Nie pytaj, tylko opowiadaj...
Martino - Nie Gru 26, 2010 11:02 am

tadter napisał/a:
Mam jeszcze jedna historie - opowisc, oczywiscie prawdziwa, ktora mozna zatytuowac, albo zacytowac:
"Pan Bog nierychliwy, ale sprawiedliwy" - albo:
"Oliwa - zawsze na wierzch wyplywa" !!!
Jak chcecie to WAM opowiem...


Nie dawaj się prosić.... pisz.....

tadter - Wto Gru 28, 2010 8:27 pm

No to opowiadam:
bylo to tez w roku 1982, tak chyba pozne lato albo juz jesienia.
Moj dobry kolega (dwa lata mlodszy ode mnie), ktory mieszkal pietro wyzej, wyszedl z ZOMO do cywila. Tym z Was ktorzy nie znaja ZOMO wyjasniam, ze byly to "Zmotoryzowane Oddzialy Milicji Obywatelskiej" - tak zwana: "zbrojna reka partii", czy jakos tak. I tam wlasnie mozna bylo odbyc zasadnicza sluzbe wojskowa. Jak byl spokoj to byla to fajna sprawa, bo raczej laba niz wojsko, a do tego placili bardzo, ale to bardzo dobry zold jak na tamte czasy. Grzechem by bylo, jakbym nie powiedzial ze i ja w 1978 roku staralem sie o sluzbe w ZOMO zamiast w wojsku. Nie wiedzialem wtedy dokladnie do czego ZOMO sluzy. Szlo tylko o szmal. Ale mnie, z ukonczonym egzaminem dojrzalosci, nie wzieli. I CALE SZCZESCIE. Co dopiero pozniej zrozumialem!!!
Kolega, o ktorym mowa nie byl "zbrojna reka partii", a latal w obstawie samolotow pasazerskich. Wtedy bylo dosc sporo porwan naszych samolotow. Sluzba chyba przyjemna - nie narazal zdrowia na ulicy - a i dla nas (jego kumpli) pozyteczna, bo robil nam zakupy, w miare mozliwosci, w strefie wolnoclowej.
Tyle wstepu.
Koles po prawie dwoch latach wyszedl do cywila, ale bardzo ODMIENIONY. Solidarnosc dla niego to bylo same zlo, a i na nas - dawnych najlepszych kumpli - patrzal tak jakos przez pryzmat Partii. Zrobili mu dokladne i skuteczne pranie mozgu. Szkoda kumpla :głupi_ty:
Pewnego dnia (chyba byl to jakis 13ty) powiedzialem do niego: "chodz, jedziemy do miasta (Przerobka to przeciez wyspa :hihi: ) to pokaze Ci to Twoja dobra wladze"!
Zaczelismy spacer od wejscia na Dlugi Targ od strony Motlawy. Juz z daleka bylo widac, ze w okolicach Neptuna cos sie dzieje, a i dymu bylo coraz wiecej...
Okazalo sie, ze "mlodziez" przekomarza sie z milicjantami z ul. Piwnej i rzuca do nich (lub jak kto woli: w nich) kamieniami. Przez ulice Kramarska. Chlopcy w niebieskich mundurkach nie pozostawali dluzni i odpowiadali strzelaniem z petard i co jakis czas takze gazow lzawiacych. I tu wlasnie pech chcial, albo raczej: "Pan Bog nie rychliwy ale sprawiedliwy" - moj kolega oberwal rykoszetem takiej puszki w lydke!!! Co krzyknal z bolu to nie moge napisac :oops: ale wyobrazacie sobie na pewno . I to nie tylko jeden raz, poleciala cala "wiazanka" przeklenstw w strone jego niedawnych kolegow.
"Spierd.....my do domu" - stwierdzil.
Z kulejacym, dotarlismy do tramwaju przy WZtce. Dzien byl raczej normalny - bo to przy Neptunie to traktowalismy jako taka niewinna przepychanke -, a co sie dzialo dalej "na miescie", tego nie wiedzielismy. Nie spodziewalismy sie wiec problemow w podrozy do domu. A tu znowu - daleko jeszcze przed Brama Zulawska tramwaj sie zatrzymuje i wszystka mlodziez "proszona" :bang: jest do niebieskich ciezarowek. Koles moj jeszcze na schodkach probowal cos oponowac do popychajacego go ZOMOwca i wtedy otrzymal piekny "prezent" pod postacia bialej, metrowej paly, ktora az zawinela sie mu przez ramie. Znowu polecialy niecenzuralne slowa - z obu stron zreszta.
Pokazal IM swoj dowod osobisty, gdzie byl wpis z jego jednostki i sprawa rozeszla sie po kosciach. Na mnie powiedzial, ze: "on jest ze mna". Dostal tylko jeszcze solidny opierdziel, ze wloczy sie po miescie i moglismy wracac do domu :zgooda:
Oj, bolalo go to pare tygodni, bolalo!!! Ale tez i pomoglo! Petarda i pala przez plecy otworzyly mu oczy!!! Juz nigdy nie mowil, ze Solidarnosc to be, a ONI to cacy.
W ten oto sposob potwierdzilo sie, ze "oliwa na wierzch wyplywa".
Dlugo jeszcze nie mogl przebolec, ze dal mi sie namowic na ten spacer po Gdansku :dizzy:
Historia to prawdziwa, koles nazywa sie W.B. Mieszka obecnie w Neuss, w RFN.
Czyta to sie moze tak byle jak, ale cosmy wtedy przezywali to wiedza dobrze Ci, ktorym dane bylo to wszystko na wlasnej skorze poczuc i na wlasne oczy zobaczyc! :szabelka:

tadter - Wto Gru 28, 2010 9:06 pm

Wracajac jeszcze raz do mojego kolegi W.B. musze Wam powiedziec, ze uratowal mnie takze "w tamtych czasach" przed aresztowaniem.
Wracalismy pewnego bardzo poznego sobotniego wieczora z Olszynki na Przerobke, z "kawalerskiego" naszego kolegi Mirka K. Bylo nas kila osob. Nie pamietam tylko, czy byla juz "godzina milicyjna", czy krotko przed. Kolegi ZOMOwca nie bylo wsrod nas. Nie musze chyba wspominac, ze wszyscy - no moze oprocz dziewczyny - bylismy dobrze naprocentowani alkoholem. Zaraz po przejsciu mostu na Przerobke, zobaczylem patrol ZOMO. Chodzili wtedy we czworke, czy nawet w piatke. I ja glupek zaczalem spiewac na cale gardlo: "ani ixi, ani omo - nie wypierze tak jak zomo"!!! Podbiegli do nas - kumple wystraszeni, mowia, ze juz po nas - i wolaja: "Dokumenty"! Zebrali nasze dowody osobiste i mowia: "no to kto chce jako pierwszy do pralki?"
Ja (pijany w trzy du__y) mowie do nich: "A znacie wy W...... B....... z Gdanska?"
Cisza, konsternacja. W koncu jeden mowi: "Cygana"?!? Koles W.B. rzeczywiscie wygladal jak cygan, ale nim nie byl. Zaswitalo mi w mojej zaparowanej czaszcze, ze to pewnie jego pseudonim w wojsku! Wsrod nas mial inny pseudonim. Odpowiedzialem: "Cygana wlasnie, to nasz kumpel".
Jezeli ktos z nas przed spotkaniem z patrolem ZOMO nie wytrzezwial - to stalo sie to w tej chwili. Oddali nam nasze dowody!!! i kazali "Cicho spier___lac do domow"!!!
Ja im na to, ze prosze o odprowadzenie, bo za rogiem trafimy pewnie na nastepny patrol i od prania sie nie wywiniemy. A za fatyge pokaze im gdzie mieszka Cygan i dostana po piwie. Mialem kilka butelek piwa zakupione na niedziele w celu zwalczania kaca, no ale trudno - wyzsza potrzeba.
Chlopcy w niebieskim moro weszli wszyscy do mojej MALEJ kuchni, wypili po piwie i NAWET PODZIEKOWALI. Modlilem sie w duchu, zeby tylko moja mama sie nie obudzila i tu nie weszla. Na taki widok to zawal serca murowany!!! Ale udalo sie.
W niedziele, po przebudzeniu rozmyslalem intensywnie czy to byla jawa czy sen???
Ale to dzialo sie naprawde! Swiadkowie i towarzysze nocnego spaceru zyja do tej pory w Gdansku!
W taki to oto sposob - choc nie bezposrednio, ale jednak - kolega W.B uratowal mi zycie.....
PS.:
IXI i OMO to taki proszek do prania recznego, albo w pralce :==

Sbigneus - Sro Gru 29, 2010 1:46 pm

Powinieneś postawić "Cyganowi" :impr:
slowik45 - Sro Gru 29, 2010 7:49 pm

A może tak powspominają ci co pałowali :karate: :hihi:
Sbigneus - Sro Gru 29, 2010 8:38 pm

W 1970 r służyłem w wojsku. Na Święta Bożego Narodzenia nie wypuścili na przepustkę nikogo z Gdańska / było nas ok. 20/. Dopiero pod koniec stycznia 71 roku zobaczyłem moje miasto. I wtedy było wesoło / ale z kumplami/. :szabelka:
Martino - Czw Gru 30, 2010 2:48 pm

slowik45 napisał/a:
A może tak powspominają ci co pałowali :karate: :hihi:


Ci co pałowali to mogą sobie powspominać.. niestety nic pewnie nie napiszą... trzeba by umieć pisać.

Sbigneus - Czw Gru 30, 2010 3:29 pm

Musi ich być dwóch. Jeden pisaty drugi czytaty :haha:
Martino - Czw Gru 30, 2010 5:38 pm

Nie.,,, Oni chodzili czwórkami! alfabet w pisaniu i czytaniu do połowy znali
tadter - Czw Gru 30, 2010 8:14 pm

Sbigneus napisał/a:
Powinieneś postawić "Cyganowi" :impr:

Spoko, spoko.
"Cygan" chodzil, czy raczej powinienem napisac: zataczal sie czesto za moje podziekowanie!!!
:zrowko: :zrowko: :zrowko: :zrowko:

tadter - Czw Gru 30, 2010 8:19 pm

Obiecuje, ze w nowym roku zabiore sie za skanowanie zdjec "z tamtych wydarzen" i powklejam je tutaj albo gdzie indziej. Jezeli, oczywiscie bedzie TEN post jeszcze przegladany.
:aparat: :whaaat: :orbis_gd:

2xM - Pią Gru 31, 2010 1:04 am

Martino napisał/a:
Nie.,,, Oni chodzili czwórkami! alfabet w pisaniu i czytaniu do połowy znali
Młody jestem, ale czy to nie było czasem tak, że dwóch musiało pilnować "naukowców" :hihi: ?
A może to tylko w Sojuzie?

pumeks - Sro Sty 26, 2011 1:36 pm

W nawiązaniu do stanu wojennego... zdjęcie z 1 maja 1983, fot. B. Nieznalski
Źródło: http://www.fotohistoria.p...g2_itemId=62994
W lepszej rozdzielczości zdjęcie można obejrzeć (fragmentami) w portalu dziedzictwo.polska.pl

Hamburger - Sro Sty 26, 2011 4:43 pm

Dokładny opis wydarzeń z grudnia 1970, udokumentowany sporą ilością zdjęć, znaleźć można na stronie:
Grudzień '70 - Rewolta Grudniowa Zamieszki - Galeria -

Echa tamtych wydarzeń dotarły do wszystkich zakątków kraju, ale przyczyna wybuchu rozruchów była podawana w "nieco" zmienionej wersji. Będąc w 1974 r. w Bieszczadach usłyszałem od jednego mieszkańca tych terenów wersję, którą podawała tamtejsza prasa. Pisano wówczas, że rozruchy wywołali odwetowcy niemccy mieszkający w Gdańsku, którzy są niezadowoleni z podpisanej kilka dni wcześniej umowy W.Gomułki z W.Brandtem. Przypomnijmy, że w dniu 7.12.1970 w Warszawie rząd PRL podpisał umowę z NRF o nienaruszalności granicy na Odrze i Nysie. Tak więc gdańscy Niemcy mieli ponoć pretensje do W.Brandta, że tak łatwo odpuścił sobie Gdańsk i dawne tereny niemieckie, co wywołało falę ich protestów....

Hinek - Sro Lut 02, 2011 7:36 pm

Pomijając odmienny nieco kontekst polityczny przygrywką do wydarzeń grudniowych był dla mnie marzec 68. Wydarzenia te były nader burzliwe w Gdańsku i zrobiły na mnie wówczas wielkie wrażenie. W pewnym sensie łuski mi z oczu spadły. Miałem okazję być w ich samym centrum - bo byłem wówczas uczniem Conradinum, a epicentrum wydarzeń to był obszar między Politechniką, TBO i skrzyżowaniem Miszewskiego - Grunwaldzka. Kto dziś pamięta, że wzburzony tłum zdobył studio Radia Gdańsk...Był i gaz łzawiący, i pałki, i gonitwy z milicją.
Pamiętam jak Chińczycy zawzięcie filmowali wszystko z terenu konsulatu :hihi: Muszą gdzieś być te filmy! W każdym razie czasy były ciekawe..

Dieter - Sro Lut 02, 2011 11:02 pm

Hinek napisał/a:
... byłem wówczas uczniem Conradinum,...

Jako absolwent 1956 roku (obok foto z ostatniej klasy kadlubowej) witam mlodego kolesia naszego Conradinum.
Ja to wszystko nie przezylem, bo dwa lata pozniej wyjechalem do Hamburga, ale pare lat temu pani Dyrektor Wasilewska podarowala mi ksiazke z plytka (bo zaoszczedzilem szkole duza sume pieniedzy) - wszystko o grudniu 1970 roku. :dziadek:

tadter - Pią Mar 04, 2011 9:58 pm

KOCHANI, w koncu sie zmobilizowalem i zeskanowalem fotki, ktore WAM do tego tematu obiecalem!!!
Zeby nie meczyc sie wklejaniem wszystkich moich fotek tutaj - udostepniam WAM ten link: https://picasaweb.google.com/tadter/DawnyGdansk#
Komentarze mile widziane.......

Mikołaj - Sob Mar 05, 2011 1:09 am

bardzo dziękujemy! :==
Hamer - Nie Mar 06, 2011 1:13 pm

Zachęcam wszystkich do odwiedzenia kina i obejrzenie filmu "Czarny Czwartek" bardzo dokładnie odzwierciedla wydarzenia grudniowe na podstawie historii rodziny Drywa. Sporo materiałów archiwalnych zostało wplecionych w film, nie tylko tych często pokazywanych.
Mikołaj - Nie Gru 04, 2011 10:47 pm

http://allegro.pl/show_item.php?item=1975008976
http://allegro.pl/show_item.php?item=1975008975

renekk - Nie Gru 04, 2011 11:27 pm

To są zdjęcia ze Szczecina, znane i wielokrotnie reprodukowane.
pumeks - Sro Gru 17, 2014 8:28 am

Nie będę zakładał nowego tematu
https://www.youtube.com/watch?v=WsDgfbDdKt8
Świat się dowiedział, nic nie powiedział...

adzygmunt - Pon Maj 04, 2015 1:52 pm

Szukam jak na razie bezskutecznie zdjęcia z 1970 r. ulicy Kartuskiej - najlepiej z okolicy dawnej szkoły 68 zastawionej przejeżdżającymi czołgami.
Chcę umieścić w "wypracowaniu domowym" wnuka! :szabelka:

lupi - Pon Lut 08, 2016 7:06 pm
Temat postu: Re: 40 - sta rocznica rozruchów w Gdańsku
Hamburger napisał/a:
Może są wśród nas Forumowicze, którzy pamiętają te pełne niepokoju oraz napięcia dni i podzielą się swoimi wspomnieniami ?,.

Przeczytałem pobieżnie kilkanaście postów. To zajmujące, ale widać ludzie nie złej woli tylko chyba z tytułu młodego wieku wspominają często wydarzenia z lat 1980-1982 zamiast tytułowych 1970-71. Cóż może warto w tytule umieszczeć więcej szczegółów. Jeden i drugi temat jest ważny, ale mieszanie ich wprowadza często dysinformację.
W grudniu 1970 mój tata był wśród strajkujących, a ja miałem dopiero 6 lat. Pamiętam jednak i te przyśpiewki których uczyłem się na podwórku i powszechny niepokój, który przenosił się z dorosłych na dzieci.
Pamiętam też przestrogi przed przelatującymi śmigłowcami MO które zrzucały ulotki a przy okazji petardy, które ponoć niejednokrotnie pokaleczyły przypadkowych zaciekawionych przechodniów.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group