Dawny Gdańsk

Poszukuję/mam/oddam - Altdorf (Stara Wieś) obok Chełmu

Bartosz B. - Czw Maj 07, 2009 1:05 pm
Temat postu: Altdorf (Stara Wieś) obok Chełmu
Do lat 70. (ostatni raz być może na radzieckiej mapie z 1979 r.) na przedłużeniu obecnej ul. Suchanka, częściowo w miejscu gdzie dziś stoi Tesco, na mapach figuruje Stara Wieś.
http://www.pkt.pl/mapaloc...4sk%2C+Suchanka

Pod koniec lat 70. budynki musiały zostać rozebrane. Pozostał staw i poparkowe drzewa, dobrze widoczne na powyższym linku. Budowniczowie Tesco musieli natrafić na jakieś ślady.

Co tam było i kto tam mieszkał po wojnie?
Dlaczego budynki rozebrano w latach 70.?

Może ktoś posiada jakieś nawet późniejsze fotografie tego miejsca?

Byłem tam kilka razy w latach 80. Pamiętam, że staw a to przysychał, a to się znów odradzał. Były tam też działki, ale już nie kojarzę czy pokrywały one po części teren Altdorfu, czy tylko były w miejscu gdzie stoją bloki przy ul. Suchanka.

pumeks - Czw Maj 07, 2009 3:11 pm

Budowniczowie TESCO pewnie nic nie znaleźli, bo teren został przez nich kompletnie zniwelowany.
Rodzina mojej żony (od 1945 r. w bliskim sąsiedztwie tego miejsca) pamięta, że było tam gospodarstwo (zwane przez nich nawet "majątkiem") do którego chodzili z kanką po mleko.
Załączam zdjęcie zrobione tuż przed rozbiórką. Widoczne na zdjęciu kasztany stały jeszcze latem 2007 r., potem musiały ustąpić budowanemu TESCO.

Bartosz B. - Czw Maj 07, 2009 4:35 pm

Świetnie. Szybka odpowiedź i nawet fotka. Dziękuję.

Altdorf w 1940 roku. Jakby dwa gospodarstwa. Wnioskuję, że fotka dotyczy tego zachodniego?



Stara Wieś w 197x roku. Stan taki sam.


Stara Wieś na mapie radzieckiej z 1979 (aktualność pewnie wcześniejsza). Stan taki sam. Tam gdzie wschodnie gospodarstwo w latach 80. chyba były działki ogrodowe.


Ujęcie satelitarne z GE z 2004. Widać po drzewach oba miejsca. Stawek też jest tylko w innym miejscu.


Ujęcie z PKT z maja 2008. Zostały drzewa tylko po wschodnim gospodarstwie.

pumeks - Pią Maj 08, 2009 9:05 am

Lokalizacja oczka wodnego na zdjęciu z 2004 r. to efekt wcześniejszego niwelowania terenu związanego z planami budowy hipermarketu HIT - według lokalnej tradycji, po zasypaniu wcześniejszego stawku woda "wybijała" w innych miejscach i nie dało się nic na to poradzić, a ponieważ budowa została wówczas zarzucona, przez kilka lat istniało mikroskopijne "jeziorko" w widocznym na zdjęciu miejscu. Znikło po rozpoczęciu budowy TESCO, ale plotki głoszą, że obecnie istniejący w tym miejscu obiekt handlowy ma permenantne kłopoty z wodą "wybijającą" w podziemiach (o czym ma świadczyć parkujący niekiedy przy TESCO wóz strażacki).
Alwen - Pią Maj 08, 2009 12:50 pm

Nie zgodzę się. Zdjęcie z 2004 ukazuje staw w jego pierwotnej formie, przynajmniej od połowy lat 80-tych, kiedy jeszcze nikt nie marzył o takich HITach. Pytanie, kiedy i dlaczego zniknęła zabudowa Starej Wsi? Przypuszczam, że ma to jakiś związek z budową nowego osiedla.
bavar - Pon Maj 11, 2009 11:17 pm

Alwen napisał/a:
Nie zgodzę się. Zdjęcie z 2004 ukazuje staw w jego pierwotnej formie, przynajmniej od połowy lat 80-tych, kiedy jeszcze nikt nie marzył o takich HITach.


Na to i ja się zgodzić nie mogę jako ex-Stolzenberger.. :% Ten staw ze zdjęcia z 2004 roku powstał później, aniżeli w połowie lat 80. Był to najwcześniej przełom lat 80. i 90., gdy - jak słusznie wspomina Pumeks - zasypano pomniejsze okrągłe stawki, w których nawet traszkę i raka uświadczyć można było.. :wink:

tomaszek - Wto Maj 12, 2009 7:40 pm

W roku 1991 gdy zamieszkalem na Chełmie staw już byl tak jak to widać na mapie z 2004r.
od siebie dodam że po starych zabudowaniach nie bylo wlaściwie śladu. Z tego co pamiętam z dzieciństwa to można bylo znaleźć gdzieniegdzie betonowe elementy i trochę desek drewnianych. A co do stawu to byl on przez lata wielkim śmietniskiem (opony w nim ciągle pływały, kilka aut tez sie znalazlo,oleje, worki ze śmieciami) Najciekawsze było to jak pewnej zimy pewien dziadek złowił w tym stawie kilka ryb. Po za tym teren ten był miejscem spacerów wielu ludzi - latem też miejscem gdzie mozna było spotkać ludzi z piwem - oczywiście bezalkoholowym. A co do hipermarketów to właśnie pod koniec lat 80-tych pojawily się plany budowy takiego obiektu w miejscu tego stawku i nie tylko bo obiekt mial być ponad dwa razy większy od obecnego Tesco. To miał być pierwszy hipermarket w Gdańsku.

schbolub - Pią Lip 15, 2011 10:15 pm

jeśli mogę cosik w temacie: przy budowie Tesco byłem od samego początku i to nie jako budujący ale w pewnym sensie jako nadzorujący z ramienia Tesco. Otóż nie jest mi wiadome aby znaleziono jakiekolwiek pozostałości dworku. Natomiast budowlańcy latali po terenie z wykrywaczami metalu ale wyciągali sam złom.
Teren Tesco został odwodniony i dementuję informacje o problemach z wodami gruntowymi - nie ma takiego tematu.
Straż Pożarna natomiast czerpie wodę z hydrantów, przeprowadza próby i okresowe kontrole pompowni p/poż a w razie jej uszkodzenia wóz bojowy ma za zadanie w razie czego podawać w instalację odpowiednie ciśnienie. Inaczej, sklep musiałby zostać zamknięty.
W budowie HIT-u przeszkodzili natomiast mieszkańcy, którzy później przez jakiś czas skutecznie blokowali budowę Tesco. Potem HIT zniknął z rynku i sprawa na kilka lat "umarła". Natomiast tajemnicą było to, że Tesco kupując firmę HIT i jej sklepy oraz grunty pod przyszłe inwestycje, przejęło tym samym umowy handlowe a w kontrakcie HIT-a z Gdańskiem stało jak wól, że odstąpienie od inwestycji z winy miasta wiązało się z wypłatą odszkodowania na tyle dużego, że Gdańsk mimo sprzeciwów mieszkańców, wydał zgodę na budowę.

Rysio - Sro Lis 09, 2011 1:51 pm

pumeks napisał/a:
Rodzina mojej żony (od 1945 r. w bliskim sąsiedztwie tego miejsca) pamięta, że było tam gospodarstwo (zwane przez nich nawet "majątkiem") do którego chodzili z kanką po mleko.
Załączam zdjęcie zrobione tuż przed rozbiórką. Widoczne na zdjęciu kasztany stały jeszcze latem 2007 r., potem musiały ustąpić budowanemu TESCO.


Piękne zdjęcie.Cóż..Też chodziłem z kanką po mleko do p. Sawickiej.Pamiętam doskonale ten "majątek".Miałem tam kolegów z klasy-SP 13.To zdjęcie pokazuje "majątek" od ul.Ptasiej(od południa).Od frontu były schody bardziej reprezentacyjne.I w/g ostatniego zdjęcia sat. całość drzewostanu jest zachowana. Budynki obok dworku były zawsze w ruinie.Jeżeli chodzi o lewą grupę budynków to wybija sie wśród nich ogromna stodoła.Używana aż do początku lat 80-tych jako magazyn sprzętu AGD przez WPHW.Pozostałe to obora ze "tą" krową i jakieś składziki PGR Kowale,który obsługiwał pola na zachód od rowu przeciwczołgowego(linia róg SP 13-koniec ul.Lubuskiej,dzisiaj tunel tramwajowy).Stawy były dużą atrakcją-pełne ryb.Nawet się "atrakcyjnie" topiłem w tym południowym.Na przedpolu "majątku" po wojnie pozostało mnóstwo pocisków artyleryjskich,które starsi koledzy wysadzali w rowie.Nie obyło sie bez tragicznych wypadków.Mam kontakt z jednym z dawnych mieszkańców "majątku".Może znajdzie w rodzinie równie atrakcyjne zdjęcia.Kiedyś napisałem felieton o tym miejscu.Jeżeli odzyskam po awarii kompa pozwolę sobie umieścić.

Bartosz B. - Sro Lis 09, 2011 6:01 pm

Rysio napisał/a:
Mam kontakt z jednym z dawnych mieszkańców "majątku".Może znajdzie w rodzinie równie atrakcyjne zdjęcia.Kiedyś napisałem felieton o tym miejscu.Jeżeli odzyskam po awarii kompa pozwolę sobie umieścić.


Wreszcie coś ciekawego na forum. Czekam z zainteresowaniem.

Rysio - Czw Lis 10, 2011 10:20 pm

ZIMOWA ROMANTYCZNA OPOWIEŚĆ , ALE..SAMA PRAWDA.


Jest zima podobna do obecnej. Rok 1960.Miejsce akcji: Gdańsk , osiedle Chełm. Zaplecze obecnego kompleksu handlowego Tesco. Obok tzw. „majątku” były 2 stawy. Wzdłuż dzisiejszej ul. Grabowskiego ciągnie się rów przeciwczołgowy. Dzisiaj po rowie nie ma śladu, po „majątku” tylko drzewa pamiętają zarys dworku, stawy potężnymi robotami ziemnymi połączono w jeden zbiornik. Wracając do opowieści. Gromada kilkuletnich smyków gra zapamiętale w hokeja. Chłopcy całe dni spędzają na sportowej rywalizacji. Czasy bez internetu, jest radio, początki telewizji. Należy wiedzieć ,że Gdańsk jest ogromnie poprzecinany wzgórzami morenowymi i pradolinami z topiącego się lodowca.
Nad grającymi na stawie chłopcami rozlega się nagle warkot motocykla . Wysoko, parę pięter nad nami pokazuje się zamaskowana czarna postać na motocyklu. Wszyscy patrzą wysoko w górę. Akurat w nielicznych odbiornikach tv. rozpalał wyobraźnię Polaków serial „Zorro”. A tu stoi jak żywy. On. Patrzymy zauroczeni jakby strzelił w nas piorun. Jeździec próbuje ześlizgnąć się z ogromnej góry prosto na lód. Czarna skóra. Kask. Maska szczelnie okrywająca twarz. Ryk silnika w ciszy absolutnej. Doskonale go widzimy na tle białego śniegu na szczycie góry. Wybiera miejsce, waha się, „przegazowuje”motocykl. Zaczyna się zsuwać w dół. Tumany śniegu skrywają postać jeźdźca. Zabije się krzyczą koledzy! Jeździec w szalonej prędkości zjeżdża wybierając intuicyjnie niewidoczne dla nas ścieżki. Z dużą prędkością wjeżdża na staw i ….przewraca się! Leżący motocykl z jeźdźcem z ogromnym zgrzytem sunie w poprzek naszego lodowiska. Wstaje natychmiast i rusza brzegiem stawu na bardziej płaski teren. Sytuacja się powtarza. Wjeżdża z jeszcze większą prędkością i znowu się przewraca na lodzie. Natychmiast się podrywa, zapala kopniakiem motocykl i runda się powtarza. Jeszcze większa prędkość. Patrzymy skupieni i zatrwożeni. Jeździec wpada na staw. Przejeżdża połowę i przewraca się sunąc po lodzie. Ale ustawia się kołami do brzegu i prędkość w zderzeniu z twardym brzegiem wyrzuca jeźdźca w górę .A ten spada na koła i pełnym gazem odjeżdża na teren pobliskiego poligonu. Stoimy jak zaczarowani. Prawdziwy cyrkowiec z beczki śmierci. Jeden z dorosłych mówi: Ja go znam. To Podlecki, żużlowiec. On jest stąd, z Nowego Ujeściska. (Tak nazywano obecne Wzgórze Mickiewicza). I rozpoczęły się rozgorączkowane rozmowy. Do meczu hokeja już nie wróciliśmy. Ja mogłem się popisać, bo już byłem na żużlu. Mama dała 2 złote i weszliśmy z bratem kupując program zawodów. Takie były czasy. Obstąpili mnie chłopcy zarzucając pytaniami: Jak takie zawody wyglądają? Dlaczego jeżdżą wkoło? Jak wygląda start? Ilu ich jedzie? Setki pytań. A ja dumny i blady opowiadałem co widziałem. Opłaciło się przyjść z meczu w białej koszulce w kolorze węgla i wysłuchać bury mamy.
Dziś wiem, że Zbigniew Podlecki po prostu trenował. Ćwiczył upadki, hartował się w trudnym terenie. A miał smykałkę do motocykla, jak mało kto. A chłopcy? Chłopcy przyznali się wzajemnie, że żaden z nich nie mógł w nocy spać. I ja też. Do rana.

seestrasse - Czw Lis 10, 2011 10:32 pm

super opowieść :==
Rysio - Czw Lis 10, 2011 10:35 pm

bavar napisał/a:
Był to najwcześniej przełom lat 80. i 90., gdy - jak słusznie wspomina Pumeks - zasypano pomniejsze okrągłe stawki, w których nawet traszkę i raka uświadczyć można było..


Znalazłem i pozwoliłem sobie :oops:

Mariola - Wto Maj 20, 2014 9:09 pm
Temat postu: odpis na ten temat ,
Rysio napisał/a:
pumeks napisał/a:
Rodzina mojej żony (od 1945 r. w bliskim sąsiedztwie tego miejsca) pamięta, że było tam gospodarstwo (zwane przez nich nawet "majątkiem") do którego chodzili z kanką po mleko.
Załączam zdjęcie zrobione tuż przed rozbiórką. Widoczne na zdjęciu kasztany stały jeszcze latem 2007 r., potem musiały ustąpić budowanemu TESCO.


Piękne zdjęcie.Cóż..Też chodziłem z kanką po mleko do p. Sawickiej.Pamiętam doskonale ten "majątek".Miałem tam kolegów z klasy-SP 13.To zdjęcie pokazuje "majątek" od ul.Ptasiej(od południa).Od frontu były schody bardziej reprezentacyjne.I w/g ostatniego zdjęcia sat. całość drzewostanu jest zachowana. Budynki obok dworku były zawsze w ruinie.Jeżeli chodzi o lewą grupę budynków to wybija sie wśród nich ogromna stodoła.Używana aż do początku lat 80-tych jako magazyn sprzętu AGD przez WPHW.Pozostałe to obora ze "tą" krową i jakieś składziki PGR Kowale,który obsługiwał pola na zachód od rowu przeciwczołgowego(linia róg SP 13-koniec ul.Lubuskiej,dzisiaj tunel tramwajowy).Stawy były dużą atrakcją-pełne ryb.Nawet się "atrakcyjnie" topiłem w tym południowym.Na przedpolu "majątku" po wojnie pozostało mnóstwo pocisków artyleryjskich,które starsi koledzy wysadzali w rowie.Nie obyło sie bez tragicznych wypadków.Mam kontakt z jednym z dawnych mieszkańców "majątku".Może znajdzie w rodzinie równie atrakcyjne zdjęcia.Kiedyś napisałem felieton o tym miejscu.Jeżeli odzyskam po awarii kompa pozwolę sobie umieścić.
Witam-chce powiedziec ze jako dziecko mieszkalam na starej wsi zwanej Majatkiem ,Moje nazwisko to Borucka ,pamietam ze w maju 1979 roku jako ostatni wyprowadzilismy sie z tamtad ......szkoda ze tych budynkow nie ma ,bylo fajnie tam

Mariola - Wto Maj 20, 2014 9:25 pm

Rysio napisał/a:
pumeks napisał/a:
Rodzina mojej żony (od 1945 r. w bliskim sąsiedztwie tego miejsca) pamięta, że było tam gospodarstwo (zwane przez nich nawet "majątkiem") do którego chodzili z kanką po mleko.
Załączam zdjęcie zrobione tuż przed rozbiórką. Widoczne na zdjęciu kasztany stały jeszcze latem 2007 r., potem musiały ustąpić budowanemu TESCO.


Piękne zdjęcie.Cóż..Też chodziłem z kanką po mleko do p. Sawickiej.Pamiętam doskonale ten "majątek".Miałem tam kolegów z klasy-SP 13.To zdjęcie pokazuje "majątek" od ul.Ptasiej(od południa).Od frontu były schody bardziej reprezentacyjne.I w/g ostatniego zdjęcia sat. całość drzewostanu jest zachowana. Budynki obok dworku były zawsze w ruinie.Jeżeli chodzi o lewą grupę budynków to wybija sie wśród nich ogromna stodoła.Używana aż do początku lat 80-tych jako magazyn sprzętu AGD przez WPHW.Pozostałe to obora ze "tą" krową i jakieś składziki PGR Kowale,który obsługiwał pola na zachód od rowu przeciwczołgowego(linia róg SP 13-koniec ul.Lubuskiej,dzisiaj tunel tramwajowy).Stawy były dużą atrakcją-pełne ryb.Nawet się "atrakcyjnie" topiłem w tym południowym.Na przedpolu "majątku" po wojnie pozostało mnóstwo pocisków artyleryjskich,które starsi koledzy wysadzali w rowie.Nie obyło sie bez tragicznych wypadków.Mam kontakt z jednym z dawnych mieszkańców "majątku".Może znajdzie w rodzinie równie atrakcyjne zdjęcia.Kiedyś napisałem felieton o tym miejscu.Jeżeli odzyskam po awarii kompa pozwolę sobie umieścić.
moge zapytac sie jak ma na nazwisko rodzina pana zony moze moj ojciec Antoni Borucki zna
Rysio - Wto Maj 20, 2014 11:42 pm

Witaj Mariola. Kopę lat. Z Twoim bratem chodziłem do jednej klasy. Poznajesz tę dziewczynkę na zdjęciu? To akurat jest zdjęcie z dość wczesnego okresu. Mam kontakt z Antkiem R. Jeżeli masz zdjęcia pokaż nam. Napisz priv ewentualnie.
Miro - Sro Maj 21, 2014 7:11 pm
Temat postu: Wohnhaus Familie Mayer Altdorf
Wohnhaus Familie Mayer Altdorf.

Miro

Rysio - Pią Maj 23, 2014 12:58 am

O !
To jest ten raczej ten dworek u zbiegu ulic Pobiedzisko, Na Zboczu, Lubuska.
Pamiętam jego piękny ganek od frontu, z kolumnami. Aleja drzew prowadząca do ganku.
Dziękuję Miro. Skarbnico nasza :)

Krzysztof - Pią Maj 23, 2014 1:08 pm

To, to?
Rysio - Sob Maj 24, 2014 1:04 am

Tak. Tak sądzę. Dworek naznaczony piętnem rabunku i morderstwa. Pochłonęła go aleja AK.
Krzysztof - Sob Maj 24, 2014 1:30 pm

Te 3 gospodarstwa (2 przy napisie Altdorf i jedno przy Lubuskiej) zaznaczone na mapie z 1918 r. to wtórne lokalizacje. Do 1807 r. Altdorf był zlokalizowany w bezpośrednim sąsiedztwa Stolzenbergu, prawie w centrum wojennego i powojennego Chełmu. Na początku obecnej ul. Chaubińskiego, przy samym rondzie.
W 1807 roku padł ofiarą wyburzeń przedmieść Gdańska i odtworzony po wojnach napoleońskich w bezpieczniejszej odległości od miasta.
Poniżej porównanie map z 1807, 1833 i współczesnego zdjęcia satelitarnego.

Rysio - Sob Maj 24, 2014 4:10 pm

Piękne, obrazowe mapy.
Plan z artykułu J. Wendlanda inaczej w stosunku do mapy z r. 1807 sytuuje wiatraki-w okolicy końca obecnej ul. Lotników Polskich, na skraju cm. żydowskiego. Plan Twój z 1807r. jest z pewnością podstawowy. Jeżeli budowany przez naczelnego Prusaka Stolzenberg został zniszczony w wyniku marszu Napoleona na Moskwę i rewanżu Rosjan w pościgu za Napoleonem, to mapa z 1807r. powinna pokazać Stolzenberg nienaruszony. Takim się wydaje. Wiatraki umieszczone na boisku dawnej S.P. nr. 13. Altdorf dobudowany lekko na płd.-zachód od istniejącego Stolzenbergu. Stolzenberg w rozkwicie.
Na mapie z 1833r. Stolzenberg praktycznie znika. F. Mamuszka pisze,że pozostały po przemarszach Napoleona ruiny. Pozostają cmentarze i pojedyńcze domy na końcu ul. Lubuskiej i ul. Cienistej.Pojawiają się dwa znane majątki.

Miro - Sob Maj 24, 2014 7:18 pm
Temat postu: Adresbuch 1888
Adresbuch z 1888, trzy nazwiska w Altdorf.
W latach trzydzistych gospodarstwo niedaleko Oruni należało do Fritz Waschke,
to w okolicy Chełmu do Friedrich Wilhelm Meyer.

Miro

Krzysztof - Sob Maj 24, 2014 7:23 pm

Plan z 1822 r. pokazuje totalność tych zniszczeń (nie sięga do Altdorfu).
"Ruinen 1807 abgebrannt", "Ruinen" (abgebrannt - palony).
I jest to skutek, nie samego przemarszu wojsk napoleońskich, a celowe oczyszczenie przedpola miasta przez obrońców.

Rysio - Wto Maj 27, 2014 12:26 am

Racja. Taki los jak Siedlec w kierunku Emaus.
Miro - Czw Maj 29, 2014 9:03 pm
Temat postu: Altdorf 1915
Rodzina Meyer przed swoim domem.
Altdorf 1915.

Miro

Rysio - Czw Maj 29, 2014 11:42 pm

Oj Miro. Słów brak. :szczena:
Małgorzata - Czw Lip 31, 2014 6:11 pm
Temat postu: Fritz Waschke
Dzień dobry,
w postach padło nazwisko Fritz Waschke. Nie wiem, czy Państwa to interesuje, ale moja śp. babcia była na przymusowej służbie u niego podczas II wojny.

Waschke był Niemcem, prawdopodobnie oficerem SA (wniosek ze względu na kolor munduru) ożenionym z Kaszubką, którą moja babcia wspominała jako porządną kobietę.

Waschkowie byli majętnymi ludźmi, w domu urządzali huczne zabawy sylwestrowe na których bawiła się lokalna śmietanka hitlerowska.

Podobno Fritz wynajdował co zdrowszych więźniów ze Sztutowa i zabierał ich do domu na dwu-trzymiesięczną darmową służbę, po czym odsyłał ich do obozu. Proceder, rzecz jasna, był trzymany w sekrecie przed Hitlerem.

O obozach zagłady krążyły po 43 roku jakieś plotki, sama pani Waschke (której mąż miał przecież kontakty z obozem w Sztutowie) powiedziała mojej babci, że Hitler to wojny nie wygra, po podobno on pali ludzi. Dzieci się rozpłakały, że nie dadzą spalić Heleny. Babcia była ich ulubienicą i tak się uchowała.

U Waschków służyły też zbiegłe Estonki. Po zajęciu Gdańska Rosjanie je wszystkie rozstrzelali pod zarzutem zdrady.
Samej Rodzinie Waschke udało się jakoś przetrwać radziecki ostrzał, opuścili dom i uciekli, ale co się z nimi stało i czy dotarli do Niemiec - tego moja babcia nigdy się nie dowiedziała.

Rysio - Pią Sie 01, 2014 1:12 am

Witaj Małgosiu.
Waschke niczym junker pruski. Folwark ten był ogromny w stosunku do kameralnego raczej folwarku Meyerów. Zachowały się jakieś zdjęcia, inne wspomnienia?

Małgorzata - Pon Sie 04, 2014 1:03 pm

Jeśli chodzi o inne wspomnienia musiałabym popytać w rodzinie, ale większość chyba napisałam. Co do zdjęcia - mam jedno z 1943 roku, na którym jest moja babcia wraz z młodą kobietą i dwójką dzieci. Ze względu na datę wykonania fotografii można przypuszczać, iż przedstawia ona właśnie panią Waschke i jej dzieci. Ponieważ wątpię czy moja rodzina życzyłaby sobie aby upubliczniać wizerunek babci mogę wrzucić tu zdjęcie obcięte - kobieta z dwójką dzieci.
Rysio - Wto Sie 05, 2014 12:28 pm

Idzie o zabudowania.
Miro - Sob Wrz 30, 2023 3:38 pm
Temat postu: Das Dörfchen " Altdorf", ( Wieś Altdorf )
Das Dörfchen " Altdorf", (Wieś „Altdorf”)
Wspomnienia Ingeborg Rabe zd. Mayer, Danziger Hauskalender

"Czytając Danziger Hauskalender z 2010 roku, natknąłem się na artykuł "Von der Danziger Höhe", napisany przez Johna Muhla. Przeczytałem to z wielkim zainteresowaniem i wtedy padło zdanie: „Na wzgórzu w kierunku Wonneberg znajduje się wieś Altdorf, lokowana w 1933 roku”. Wspomnienia od razu wróciły do mnie, bo nasi dziadkowie mieszkali w tej małej wiosce z dużą rodziną. O ile mi wiadomo, w Altdorf były tylko dwie większe farmy. Jedno gospodarstwo znajdowało się niedaleko Ohry i należało do rodziny Fritz Waschke, drugie gospodarstwo należało do rodziny Friedricha Wilhelma Meyera, naszych dziadków.
Bardzo miło wspominamy pobyt z dzieciństwa u naszych dziadków w Altdorf w latach 1930-1945. Piękne, choć nieco trudne podróże do dziś robią ogromne wrażenie. Ponieważ nasi rodzice byli właścicielami gospodarstwa w Straschin-Prangschin, do Altdorf przyjeżdżaliśmy zawsze w lecie bryczką, a zimą w saniach. Przez większość czasu nasze dwie rodzime klacze trakeńskie, Grete i Astra, były zaprzęgane.
Były to ulubione konie naszego ojca, dumne, pełne werwy kłusaki, które prawie znały drogę. My, dzieci, uwielbialiśmy przejażdżki trwające około jednej do półtorej godziny przez piękną przyrodę toczące się pola zboża; a zimą ślizgać się po grubym śniegu na wielkich saniach. Często zbliżała się ważna uroczystość rodzinna, na której wszyscy krewni spotykali się u rodziny Meyer w Altdorf. Niektórzy przyjechali też powozami konnymi z Großer Werder, bo babcia Mathilde pochodziła z Wotzlaff. To była długa droga. Zawsze było to ciekawe, ciepłe spotkanie, ponieważ nie spotykaliśmy się zbyt często. Tradycyjnie na głodnych gości czekał bardzo bogaty stół, który zachwycał się wszystkim i dobrze się bawił. Minęły miłe i zabawne godziny. Dorośli wymieniali się między sobą doświadczeniami, a my, dzieci, mogliśmy bawić się różnymi grami na dużych korytarzach.
Wiosną był duży ogród kwiatowy naszej babci morze kwiatów i był powszechnie podziwiany. Każde łóżko było otoczone bukszpanem i pachniało cudownie, zwłaszcza licznymi konwaliami, które bardzo kochała. 12 maja świętowano także urodziny Babci Matyldy. Niestety, piękny dzień kończył się za każdym razem, gdy zapadał zmrok. Wszyscy goście przebrali się na drogę powrotną i nastąpiło wielkie pożegnanie. W międzyczasie przygotowano zaprzęgi konne i po obu stronach powozu lub sań przyczepiono latarnię, w której paliła się duża, gruba świeca. Światła było mało, ale koniom wystarczyło. Nasze dwie klacze również bezpiecznie kłusowały po polnych ścieżkach. Ale im bliżej byliśmy domu, tym szybciej biegli (powiedzieliśmy, że obwąchali stajnię). Nasz ojciec dobrze trzymał lejce i gdy delikatnie się zatrzymał z długim brrrr, dwójka mniejszego rodzeństwa obudziła się ze snu, owinięta ciepło w kocyki. Dotarliśmy bezpiecznie do domu.
To tylko kilka z wielu wspomnień, które uwielbiamy opowiadać naszym dzieciom i wnukom. Tylko tyle nam zostało oprócz kilku zdjęć. Bo stara wioska z tamtych czasów, w której żyło i pracowało pięć pokoleń Meyerów, już nie istnieje. Musiało ustąpić miejsca budowie dróg i mostów.
Tylko „Arthur Eiche”(dąd Artura) jest, co ma dla nas szczególne znaczenie: nasz dziadek Friedrich zasadził go z wdzięczności w 1898 roku. Ponieważ nasz ojciec Arthur Johann urodził się 17 sierpnia 1898 roku i był pierwszym chłopcem, który przeżył. Nasza babcia Mathilde urodziła czternaścioro dzieci i musiała pochować sześciu chłopców. Dąb ten stał się teraz centrum wyspy komunikacyjnej i dla nas ostatnim, nieco tęsknym wspomnieniem Altdorf. "

pumeks - Nie Paź 01, 2023 6:56 pm

No proszę, nigdy nie zwróciłem uwagi na ten dąb. :== Będę go musiał jutro obejrzeć (dziś już za ciemno)
pumeks - Pon Paź 02, 2023 12:33 pm

PS. Miro, mógłbyś napisać, w którym numerze DH znalazłeś te wspomnienia i obrazki?
Miro - Pon Paź 02, 2023 12:49 pm

Tak, ale muszę poszukać.
Miro - Pon Paź 02, 2023 1:02 pm

DHK 2011 str.106-109
pumeks - Wto Paź 03, 2023 7:15 am

Dziękuję :zgooda:
Zbych - Czw Paź 05, 2023 11:46 am

Jeśli chodzi o drzewo z dolnego zdjęcia Miro, to znajduje się ono tutaj:
https://www.google.com/ma...617593916113996
Na górnym zdjęciu Miro rzeczone drzewo jest w oddali, a tego bliższego już nie ma.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group